menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Nazwa użytkownika
Awatar użytkownika stachwodystachwody
Moje zainteresowania
genealogia,gra w petanque
Brak informacji kontaktowych.
Zdjęcie
Zdjęcie użytkownika stachwody /></div><div align= 
Szybkie komentarze
04-08-2010 16:05
18-10-2009 07:51
Awatar użytkownika stachwody

Witaj! Dziękuję za życzliwą ocenę moich prac( więcej w galerii www.wodynski.info).Ze środowiskiem tego portalu muszę się trochę zżyć...Od pół roku z okładem już nie pracuję ,chociaż to nie jest tak definitywnie przesądzone ,bo zajmowałem sie wstydliwym zajęciem ,do którego mogą mnie znowu powołać...Nie wiem jak obszerna jest ta nisza w której skupiają się ludzie zjednoczeni ... bliskim mi też celem - jak najpoźniej umrzeć.
17-10-2009 12:10
Awatar użytkownika largetto

Witaj Stachu na naszym forum, .... piękne są Twoje anioły, widać, że tworzone z pasją, powinieneś założyć na wątku "nasze hobby" właśnie wątek rzeźbiarski, a gdybyś jeszcze chciał opowiedzieć o swojej twórczości to zainteresowałbyś pewnie wielu... mamy już anioły - też cudowne - wydziergane przez Ostatka....
a może sam wątek Anioły ?
zastanów się
pozdrawiam serdecznie
Ostatnie wpisy do bloga
20-11-2015

Lekcja pamięci
Listopad jest miesiącem pamięci, w którym przypominamy naszych zmarłych bliskich. W tym , skłaniającym do refleksji czasie łatwiej przywołujemy Ducha Historii . Wspominamy tych, którzy ponieśli najdroższe ofiary, oddali życie za ojczyznę, głosimy ich chwałę . Ich czyny są dla nas przykładem i mają być dla nas natchnieniem. Ostatnio do Narodowego Panteonu wkroczyli w wojskowym ordynku „Żołnierze Wyklęci” , bojownicy o Wolną Polskę , których do niedawna przecież nazywano bandytami. Jak słychać – nie będzie już uroczystych z kompanią honorową pochówków oprawców, katów ,prokuratorów i sędziów. Nie będzie więc już więcej liturgii fałszu na pogrzebach tych , którzy się dopuścili się w przeszłości wobec Ojczyzny haniebnych czynów. Chcę w to wierzyć! Tego wymaga od nas poszanowanie prawdziwych bohaterów.
Odrabiając w tym dniu lekcję pamięci chciałbym przywołać z absolutnego niebytu w szerszej świadomości postać księdza Kazimierza Stopy.
Los zetknął mnie z tym kapłanem w okolicznościach i miejscu niezwykłym , był to bowiem olbrzymi szpital psychiatryczny , położony na zupełnych peryferiach PRLu. Nad samą południową granicą Polski . W szczytowym dla szpitala okresie liczył on 2200 pacjentów i 1140 osób personelu. Wiodącą metodą leczniczą w tym czasie była terapia zajęciowa . Ambicją dyrektora szpitala , który tak po prawdzie był – bardziej socjalistycznym menadżerem ,niż konsyliarzem od „czubków” było : możliwie skuteczne zatarcie pamięci po twórcy „Miasteczka Miłosierdzia w Branicach” biskupie J .Nathanie ,oraz udowodnienie …iż hospitalizacja chorych psychicznie może przynosić państwu socjalistycznemu wymierne korzyści ekonomiczne.
Temu miały służyć rozliczne warsztaty, pracownie, wytwórnie, szklarnie ,piekarnie, młyn, rzeźnie ,gospodarstwa rolne z hodowlą krów i nierogacizny ,skarmianej tym co pozostawili na swoich talerzach chorzy i doglądający ich personel – z lekami psychotropowymi włącznie.
Tak powstało tam w II p. ubiegłego wieku ,dosyć osobliwe ” państwo” w państwie ,które nawet emitowało swój pieniądz. Można było nim płacić w sklepach szpitalnych. To państwo było bardzo zhierarchizowane .Do kasty braminów, absolutnie nietykalnej należeli: lekarze, aptekarz, weterynarz i paru psychologów .Niżej uplasowana była grupa wykwalifikowanego personelu medycznego, administracyjnego i technicznego( średni dozór w działalności produkcyjnej szpitala),następna w tej drabinie była liczna rzesza salowych, rzemieślników w tym krawców, szewców, piekarzy, masaży, traktorzystów i innych pracowników fizycznych .A już zupełnie najniżej egzystowała, pozbawiona wszelkich praw… podstawowa baza, jaką byli pacjenci Państwowego Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Branicach .
Z księdzem Kazimierzem zetknąłem się po raz pierwszy , podczas zwiedzania usytuowanych w głębokich piwnicach pracowni wikliniarskich. Zwrócił na siebie moją uwagę niesłychanie ascetycznym wyglądem . Z ostrych rysów twarzy wyłaniały się przepełnione smutkiem , bardzo wyraziste czarne oczy .Zręcznie wyplatał koszyk za koszykiem . Obskurność tego miejsca, które przypominało więzienny kazamat ,podkreślały liszaje, odstającej od wilgoci lamperii. Wiklinę bowiem, żeby nadawała się do wyplatania trzeba było moczyć w specjalnych basenach . To był rok 1966 . Na podstawie dzisiejszych ustaleń wiem ,że wtedy już w szpitalu przebywał od 10 lat. Potem, na przestrzeni kolejnych blisko trzydziestu lat widywałem tego niezwykłego pacjenta w różnych okolicznościach ,aż pewnego razu odkryłem ,że odprawia mszę św. w branickiej bazylice. Zaczął chodzić już wtedy w sutannie z koloratką, w takim długim ,czarnym płaszczu .Co raz bardziej pochylał się przy tym do przodu, jakby stale wiał mu z naprzeciwka wiatr. Zmarł 6 IV 1992 r. w Branicach i w kaplicy tamtejszego cmentarza został pochowany .
Ksiądz Kazimierz Stopa urodził się w 1906 roku, świecenia kapłańskie otrzymał w 1939 r. we Lwowie. Był wikarym w Dunajewie , Stanisławowie i Stryju . W 1946 roku został aresztowany w przez NKWD , przez 10 lat więziony z przerwami przez sowieckich komunistów w Drohobyczu, Lwowie, zesłany do Kazania, osadzony w Lackiem koło Złoczowa . Nie zaparł się wiary, nie wyrzekł się polskości .Póki starczyło mu sił służył Bogu. W Stryju ostatecznie został aresztowany w 1950 r. Mieszkał wtedy, u też zasługującego na dobrą pamięć przewodniczącego rady parafialnej Franciszka Cyprysia ,emerytowanego nauczyciela stryjskiego gimnazjum .Aresztowanie księdza Kazimierza Stopy wiązano wtedy z wcześniejszymi zatrzymaniami jego przyjaciół księży: Hieronima Kwiatkowskiego z parafii p.w. św . Antoniego we Lwowie oraz Wojciecha Olszowskiego ze Stanisławowa. Po trwającym blisko dwa miesiące śledztwie ks. Stopa został wywieziony w głąb ZSRR. Ubolewania godne jest to, że w akcji przeciwko księżom w Stryju i Drohobyczu wykorzystywano „ narzeczoną „ majora NKWD Sawiczewa , jej szczególne kompetencje do rewizji zbiorów bibliotecznych księży, w tym ks. Stopy wynikały z klasycznego wykształcenia w przedwojennym , drohobyckim gimnazjum i znajomości łaciny. Ks. Kazimierz Stopa przeszedł ostre śledztwa ,gehennę sowieckich więzień , w końcu z wyraźnymi objawami choroby psychicznej został osadzony w więzieniu koło Złoczowa, skąd wydobył go na wolność tajny biskup ks. Jan Cieński .Zamieszkał wtedy pod opieką grekokatolickiego mnicha, działającego też w ukryciu , w miejscowości położonej pomiędzy Winnikami a Marianówka pod Lwowem . W połowie lat pięćdziesiątych w ciężkim stanie odesłano go do Polski, trafił do szpitala w Branicach.

0 komentarzy
16-11-2015

Europę spowija całun smutku , coraz więcej ludzi białej rasy zaczyna się bać.Ogarnia ich lęk,o przyszłość świata.Naszego świata, tego teraz i jutro... Ja też się o przyszłość, której mi już wprawdzie pozostało niewiele - troszczę.Tłumię w sobie jednak te uczucia , gorączkowo kopiąc w mazowieckich piaskach genealogicznych w głąb ,dlatego większą satysfakcję, niż naloty na zbrodnicze państwo , które przyznało się do ataku na Francję sprawiło mi - odkrycie odległych i to bardzo odległych przodków moich dzieci wnuków. A to wszystko przez rodziców prababki żony Lucyny z Burskich Olszewskiej - Janowi i Krystynie z Rościszewskich Kijewskich .. Jej bowiem rodzicami byli Antoni i Teresa Rościszewscy, którzy oprócz Krystyny,która umarła w 1821 r. mieli córkę Anielę i synów Antoniego ,zmarłego w 1804 r. Tomasza, Filipa i zmarłego w 1838 r. Jana Antoniego Rościszewskich. Rodzicami natomiast prapradziadka żony- Antoniego ,ojca Krystyny byli zmarły w 1723 r. Wojciech i Marianna Rościszewscy,którzy oprócz , wspomnianego syna Antoniego , mieli innych synów ,zmarłego w 1733 r. Stanisława, żyjącego w latach 1710-1767 Stefana i żyjącego w latach 1715-1774, który odziedziczył imię po swoim dziadku Mikołaja.Córki mieli dwie Anielę i Eleonorę,która wyszła za mąż za Ojrzeńskiego. Praprapraprapradziadkami żony, a więc praprapraprapraprapradziadkami naszych wnucząt są zmarły w 1699 r. Mikołaj i Katarzyna z Dębskich Rościszewscy, którzy oprócz Wojciecha, mieli jeszcze syna Marcjana i córki : Elżbietę ,która wyszła za mąż za Bielińskiego i zmarłą w 1716 r. Katarzynę,która wyszła za mąż za Sułkowskiego .

0 komentarzy
02-11-2015

[IMG]http://https://web.facebook.com/photo.php?fbid=1190283131001182&set=a.224076524288 519.70070.100000585201085&type=3&theater[

0 komentarzy
24-10-2015

W ciągu minionych, trzech lat udało się mi zdobyć wiele informacji o przodkach, o moich dziadkach,pradziadkach , a także o krewnych moich dzieci ze strony żony.. Dotarłem nawet do metryki ślubu moich dziadków, ze strony ojca i pradziadków ze strony matki. A już pełnią szczęścia było , otrzymanie od życzliwego genealoga metryki chrztu mojego ojca . Niezwykłego dokumentu, w którym występują : chrzczony ,mój ojciec,udzielający mu chrztu , jego rodzony stryj ( brat dziadka) , a zarazem syn ,wymienionych również w tym wpisie w księdze parafialnej - moich pradziadków . Odtwarzanie łańcucha pokoleń z którymi ja,moja żona ,nasze dzieci i wnuki są związane , wydobywa z mgły zapomnienia tych którzy już nie żyją, ale to nie znaczy ,że ich z nami nie ma . Przybywają do nas z każdym nowym odkryciem ,pokonując barierę przemijania .https://www.facebook.com/photo.php?f...type=3&theater

0 komentarzy
24-10-2015

Ani się w życiu dobrze nie obejrzałem, jak przypadła mi rola seniora, stuknął mi , jak to mówią - ósmy krzyżyk na karku. Byłem duchem raczej niespokojnym, realizującym się w przeróżnych dziedzinach , uprawiającym do 67 roku życia zawody , o których wcześniej nawet nie myślałem. Zajmowałem się bowiem : leczeniem, rolnictwem, polityką, publicystyką, byłem nauczycielem, a także bardzo drobnym fabrykantem aluminiowych opakowań do żywności. 1000 zł. zarobiłem jako doradca finansowy.. Wspólnym mianownikiem łączącym mozaikę moich zainteresowań była pasja tworzenia . Robienia coś innego, coś czego dotąd nie było. Nie zawsze dobrze na tym wychodziłem ,ale mimo niekiedy poniesionych , dotkliwych porażek próbowałem nadal , uporczywie zmieniać to co zastałem, za co byłem odpowiedzialny, za co mi , pisząc szczerze - płacono.
Teraz, kiedy snuję swoje , przeznaczone głównie dla wnuków opowieści o rodzinie , wyraźnie widać ,iż moje zauroczenie tworzeniem wynikało z obciążenia genetycznego, w tym nawet … odziedziczonego po przodkach i krewnych mojej żony. Spróbuję tego dowieść , poprzez przedstawienie artystycznej genealogii .Tamten czas, tamta epoka, tamci ludzie już odeszli. Nie ma ich wśród nas! Ale zbierając materiały, żeby coś o nich opowiedzieć, wydobyć ich z mgły niepamięci napotykałem niekiedy na niezwykłej urody opisy dawnego życia, czy też fotografie, które same w sobie są ciekawą opowieścią. W przypadku artystów, pozostały po nich dzieła, obrazy, rzeźby, zachowały się gazetowe recenzje, wzmianki bibliograficzne . Mimo wojen, mimo dewastacji czynionej przez czas – ocalały, często rozrzucone po świecie : w galeriach, muzeach, zbiorach prywatnych, w bibliotekach, archiwach.

0 komentarzy
Znajomi
Lista znajomych jest pusta.
Akcja
Akcje dostępne są po zalogowaniu.
Oceń
Oceny dostępne są po zalogowaniu.
karolinka-86@tlen.pl Sąsiadujące profile Angloteka


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:35.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.