Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Miłość, przyjaźń, związki, samotność (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-milosc-przyjazn-zwiazki-samotnosc-98.html)
-   -   co robić by mniej cierpieć, po stracie bliskiej osoby (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/milosc-przyjazn-zwiazki-samotnosc/t-co-robic-by-mniej-cierpiec-po-stracie-bliskiej-osoby-1475-print.html/)

gratka 18-02-2008 17:24

Ja nie wiem, czy naprawdę czas leczy rany. Z czasem przyzwyczajamy się do bólu.
Chciałabym, aby czas nie wymazywał z naszej pamięci tych co odeszli.Ale z czasem uczymy się żyć bez nich i chyba w tym sensie jest to leczenie ran.

Ewita 18-02-2008 17:40

No właśnie...
 
Ja nawet mam wątpliwości, czy nauczyłam się żyć bez mojego męża. Mimo upływu już trzech lat - chyba jednak nie umiem, spycham kolejne dni po prostu, szukam na siłę zajęć, żeby móc wmawiać sobie, że to istnienie ma jakiś sens.

gratka 18-02-2008 18:30

Ja wmawiam sobie, że polubiłam samotność i czasem sama w to wierzę.
Bywało gorzej.Ale wykonuję instynktownie różne ruchy, aby pobyć z ludźmi...

BUNIA 18-02-2008 18:32

Chyba tak do konaca nigdy nie zaakceptuje ze juz Go niema i to na zawsze.Juz dawno zrozumilam ze rozdrapywanie ran i romyslanie tak do zywego , nic dobrego nie daje poza jeszcze wiekszym rozgoryczeniem i zalem do .. no wlasnie do kogo ???
Sposob na zycie ?? praca roznego rodzaju i duzo duzo kointaktow z ludzmi .Poniewaz nie naleze raczej do milczkow to udaje mi sie nawiazywac coraz to nowe kontakty - w tym roku poznalam na UTW - 4 tryskajace humorem smiechem rownolatki .No i zapisalam sie na kurs salsy i roka.Z tym drugim klopot bo partnerzy za bardzo posunieci wiekowo i wola sie gapic niz brac udzial w stawianiu pierwszych krokow.
Efekty marne ale smiechu co niemiara.
Ale ponoc to nic w porownaniu do zajec z lekcji nauki plywania tam podobno mozna "pec " ze smiechu .

Bianka 18-02-2008 18:55

Czas sprawia, że wspomnienia stają się mniej żywe i nie dominują już tak bardzo w naszych myślach. Są wypierane przez wciąż nowe i nowe problemy, czasem radości, czasem smutki.
Czasem jednak jakiś drobny szczegół wywołuje cały wachlarz wspomnień i wraca stary ból. I to już chyba zawsze tak będzie.

martunia 18-02-2008 22:47

Masz rację Bianko, też myślę,że tak będzie zawsze.
Zawsze będę zasypiać i budzić z obrazem jego twarzy pod powiekami.
Na nic nie mam ochoty,wszystko jest bez sensu, robię tylko to co muszę.
Przez te 4 m-ce zmieniło się tylko jedno, już nie mam łez.

Anna_Maria_57 18-02-2008 22:52

Babko Gratko
 
Cytat:

Napisał Babka Gratka
Ja nie wiem, czy naprawdę czas leczy rany. Z czasem przyzwyczajamy się do bólu.
Chciałabym, aby czas nie wymazywał z naszej pamięci tych co odeszli.Ale z czasem uczymy się żyć bez nich i chyba w tym sensie jest to leczenie ran.


Każdy reaguje inaczej...

Dla mnie to jest tak, że ból znika, a jego miejsce zajmuje wzruszenie na myśl o tej osobie;
wzruszenie nawet do łezki, ale już nie piekącej.

A co najlepsze, czas zaciera zdarzenia trochę gorsze, jakieś niemiłe chwile, a zostawia te dobre, miłe, które wspomina się z przyjemnością :)

A po jakim czasie... to już napewno indywidualna sprawa. Tak, około 10 lat...

Gabi K. 18-02-2008 23:03

i choćby tylko dlatego
 
Cytat:

Napisał renald
Jak jeden z niewielu obecnych tu panów wiem, że tylko Wy możecie każdemu pomóc, szczególnie poprawić samopoczucie i psychikę.
Pozdrawiam

dobrze, że to forum jest, że może pomóc tym, którzy stracili bliskich.Renald, dobrze, że wracasz do świata...

gratka 21-02-2008 09:11

reakcje są jednak podobne
 
Cytat:

Napisał Anna_Maria_57
Każdy reaguje inaczej...

Dla mnie to jest tak, że ból znika, a jego miejsce zajmuje wzruszenie na myśl o tej osobie;
wzruszenie nawet do łezki, ale już nie piekącej.

A co najlepsze, czas zaciera zdarzenia trochę gorsze, jakieś niemiłe chwile, a zostawia te dobre, miłe, które wspomina się z przyjemnością :)


Wiesz Aniu, gdy odchodzi ukochana osoba - odczuwam jak i Ty: ból, pustka, wspomnienia na widok jego fotela, filiżanki..., błąkanie się po zbyt cichym i pustym domu bez celu itp. i na pewno masz rację, że po pewnym czasie można się wziąć w garść i normalnieć. Faktycznie, miłe zdarzenia wspominam i wzruszenie ogarnia, a o innych prawie nie pamiętam.

baburka 21-02-2008 12:05

Cytat:

Napisał Babka Gratka
Faktycznie, miłe zdarzenia wspominam i wzruszenie ogarnia, a o innych prawie nie pamiętam.

Można sobie wydłubać miłe wspomnienia jak rodzynki z ciasta, gdy już się zabrał i poszedł, ale gdy ciągle jest trzeba wsuwać jak leci, włącznie z zakalcem.

bogda 21-02-2008 12:42

Wszyscy macie rację, ale u mnie jeszcze dochodzi problem wtedy, kiedy wiele spraw muszę załatwiać sama, dokonywać drobnych napraw, sama podejmować decyzję....wiem, że mogę poprosić o pomoc dzieci, przyjaciół...ale to nie jest to samo...niestety...
Dobrze chociaż, że nie byłam całkowicie uzależniona od męża, tak jak moja znajoma....ona to dopiero ma problem, nawet sama nie potrafi zrobić podstawowych zakupów...nie mówiąc już o jakichkolwiek remontach czy naprawach....

Alicja60 22-02-2008 09:37

Ja chcę się podzielić moimi refleksjami.
Tak jak pisałam, mój ukochany mąż odszedł prawie 11 lat temu. Dzisiaj mogę juz mówić ze spokojem o tym, ale moja żałoba, mój żal i bunt trwał prawie 5 lat.Byłam ogromnie zła kiedy słyszałam " czas leczy rany", a mnie było coraz gorzej z biegiem czasu, weszłam w pracocholizm i nie wiedząc zaczęłam sie uzależniać od wizyt na cmentarzu.Chodziłam tam w soboty i niedzielę bo wtedy nie pracowałam.Kiedy zdarzyło mi się, że nie mogłam tam odwiedzić męża, cały tydzień miałam jakieś wyrzuty sumienia. To trwało prawie 5 lat.Aż w końcu sama postanowiłam z tym skończyć, zaczęłam sobie mówić, że trzeba dalej żyć i zyć normalnie tz. zaczęłam lgnąć do ludzi , odnalazłam swoich dawnych przyjaciół, zaczęłam się spotykać z nimi, a na cmentarz zaczęłam chodzić raz na miesiąc.Tak ciągle powtarzałam sobie i czasem wbrew sobie wychodziłam z domu. Udało się, dzisiaj jestem uwolniona od tej załoby, choć to nie znaczy że zapomniałam o Moim kochanym mężu.
Znalazłam przyjaciela, który jest dla mnie ważny, ale nigdy nie zastąpi mi męża, i lubię go bardzo, ale miłością mojego zycja był mój mąż.

BUNIA 22-02-2008 11:27

Alicjo 60 - tak bardzo Cie rozumiem .Jestem wdowa od ponad 7 lat .Twoje przezyiia i odczucia sa mi znane - takze walczylam ze soba .Bylam zamknieta w sobie - choc rzucilam sie w wir prac o ktorych tak do konca nie mialam pojecia a musialm dokonczyc bo w gre wchodzily kary z tyt. niedotrzymania terminow /kogo to obchodzilo /
A w ogole to bylam obrazona na caly swiat - najgorsze ze cierpieli moi najbliszsi ktorzy okazytwali tyle serca , milosci - bylam niedobra dla nich .obcesowa, obojetna i zlosliwa .
Dzisiaj sie wstydze za siebie ..jak moge to wynagradzam moje zachowania .
Nie lubie siebie z tamtego czasu i nie zjduje zadnego uaprawiedliwienia dla siebie

Pozdrawiam serdecznie

liduszka 22-02-2008 12:00

Zaloba i tesknota
 
Moje drogie Przyjaciolki, rozomie Wasze bole serca i tesknoty. Ja bedac mloda , Stracilam mi bliskie osoby, nie moglam sie pozbierac , ale jak stracilam dziecko, syna , totego nie moge porownac z zadna strata i zaloba. Stacic dziecko, to jest cos nie do opisania, bol matki. Teraz jest juz 16 lat , jak Go nie ma. A stale mam przed oczami i czuje jak Go rodzilam.To prawda ,ze staram sie myslec i patrzec w przyszlosc , ale pamiec zawsze pozostaje tak samo bolesna.
Musimy myslec o pozostalych , ktorzy sa znami i nas kochaja.Serdecznie Was pozdrawiam , pamietajcie ale zycie pedzi dalej.Siskam i caluje LIDA.

ansty 04-03-2008 23:04

Czytam Wasze wypowiedzi,jest w nich masa bólu i cierpienia. Dziś nic na ten temat nie napiszę, bo po raz pierwszy czytam takie teksty, jestem wstrząśnięta i nie widzę klawiatury zza łez.Jutro do tego tematu wrócę. Serdeczności!!!!

renald 06-03-2008 15:24

Rozumię Wasz ciągły ból, ale przecierz nie można żyć tylko smutkiem i wspomnieniami. Faktycznie dopiero teraz człowiek widzi ile błędów popełnił, ile mógł lepszego zrobić z bliską osobą. Dlatego należy zacząć patrzeć w przyszłość bo ciągłe zamartwianie tylko pogarsza złe samopoczucie.
Jeśli macie przyjaciółki a9 ale takie prawdziwe od serca a nie fałszywe pocieszycielki ) to wyciągnijcie od nich wszystko co dobre, na pewno pomogą, ajeśli niema takich osób to zacznicie szukać bo napewno się znajdzie prawdziwy przyjaciel.
Zbliża się wiosna, trzeba patrzeć, że całyświat zaczyna powoli rozkwitać i Wy też rokwitnijcie, czego Wam serdecznie życzę.

alja9 06-03-2008 22:11

A ja nie mam nic przeciwko cierpieniom po stracie bliskich osób.
Uważam bowiem, ze to cierpienie jak najbardziej ma swoje prawo sie wycierpieć i zanim nie osiągnie dna - nie uda nam sie dopełnić żałoby i.... żyć dalej. U jednych trwa to krócej u innych dłużej, w zależności od charakteru i siły związku z ludźmi, których straciliśmy. Nie potrzebuję żadnych pocieszeń - bo tak naprawdę nic mnie nie może pocieszyć w chwili, kiedy sobie uświadamiam, ze najbliższych mi istot NIE MOGĘ JUŻ DOTKNĄĆ! Wcale nie uważam, ze tzw: "życie dalej" musi się wiązać z maskowaniem własnego bolu tylko po to, aby innym żyło sie przez to łatwiej i żeby nie byli nieszczęśliwi, kiedy na mnie patrzą... Nie uważam tez, ze koniecznie należy zastąpić czymś lub kimś tych, po których płaczemy. Odrzucanie na silę smutku, w chwili, kiedy jest potrzebny sercu i duszy prowadzi do sprowadzenia go do czegoś złego, zakazanego, a wiec tym samym do negacji najprostszej formy żałoby. Zdezorientowana,cierpiąca osoba, może wtedy bardzo łatwo poddać sie destrukcyjnej rozpaczy, a to jest już zupełnie inna historia.

uzdrawiam 06-03-2008 22:30

Współczuję przeżywającym ból po odejściu bliskiej osoby. Może łatwiej będzie to przeżyć, gdy skupisz swoje myśli na dobrych chwilach, które razem przeżyliście. W każdym związku były piękne chwile i teraz one mogą ogrzać serce, przywołać radość, wdzięczność, że znało się taką osobę.

Basia. 06-03-2008 22:51

Nic się nie da zrobić
 
trzeba poprostu przeżyć żałobę, później jest już lżej wraca się do normalnego życia.

BUNIA 06-03-2008 22:52

Liduszko Droga kazda smierc , strata bliskiej osoby jest cierpieniem ale strata dziecka to bol szczegolnie dla matki jest niewyobrazalny i nieporownywalny z kazdym innym odejsciem .
Podziwiam Cie za twoje pogode ducha , zyczliwosc
wrazliwosc - a przeciez tak wiele zlego przeszlas . ze bylyby usprawiedliwione egoistyczne zachowania .
Bardzo bardzo serdecznie Cie pozdrawiam i przytulam
[


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:26.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.