Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Ogólny (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-ogolny-107.html)
-   -   Śmierć w rodzinie: jak poradzić sobie z żalem po utracie bliskiej osoby - komentarze (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/ogolny/t-smierc-w-rodzinie-jak-poradzic-sobie-z-zalem-po-utracie-bliskiej-osoby-komentarze-4560-print.html/)

wierzeja 30-04-2009 08:54

Jak poradzić sobie z żalem po utracie bliskiej osoby - komentarze
 
Komentarz do artykułu: Jak poradzić sobie z żalem po utracie bliskiej osoby
--------------------
Bardzo ciekawie do tego tematu podchodzi serwis www.zostawslad.pl jeżeli ktoś boryka się po stracie bliskich lub obawia się jej proponuje odwiedzić stronke.

babciela 30-04-2009 09:19

Niestety, jest to nie do pokonania, bo tak jak radosc, jest ludzka najnormalniejsza emocja, tak Zal i rozpacz po stracie bliskiej osoby jest rzecza prawidlowa, i tu truizm- czas jest najlepszym lekarstwem...

Mar-Basia 30-04-2009 09:46

Elu, "czas jest najlepszym lekarzem" - tak i nie. Wszystko zalezy od wrazliwosci osoby, jej powiazania z osoba, ktora stracila na zawsze. To nie jest takie latwe do opanowania, sa bowiem momenty, kiedy chcac czy nie chcac wraca sie do wspomnien, ktorych nie da sie wykreslic z pamieci. Poprostu taka jest ludzka natura.

tadeusz50 30-04-2009 10:37

Podobny temat już był poruszany, choć jest on jednak stale aktualny.
http://www.klub.senior.pl/milosc-prz...soby-1475.html
Moim zdaniem inaczej podchodzi się do straty bliskiej osoby w wyniku nagłego zdarzenia np. wypadku. Gwałtowny szok, trauma. Inaczej gdy jest to już długotrwała choroba i powiedzmy dochodzi do tego zaawansowany wiek bliskiego. Jesteśmy wówczas przygotowani do tego zdarzenia.

ansty 01-05-2009 09:03

Trauma po utracie najbliższej osoby - moim przypadku męża- to jest rzecz okropna, paraliżująca i przeżywa sie ją w swoim sercu i umyśle . Tak do końca nie zgadzam się z twierdzeniem, że można się "przygotować" do śmierci bliskiej osoby, ponieważ nie ma gorszej rzeczy jak widok cierpienia i brak możliwości jakiejkolwiek pomocy.Ale faktycznie czas goi wszelkie rany, trzeba pogodzić się z faktem i żyć dalej.

tadeusz50 01-05-2009 09:25

Cytat:

Napisał Styrcz Anna
Trauma po utracie najbliższej osoby - moim przypadku męża- to jest rzecz okropna, paraliżująca i przeżywa sie ją w swoim sercu i umyśle . Tak do końca nie zgadzam się z twierdzeniem, że można się "przygotować" do śmierci bliskiej osoby, ponieważ nie ma gorszej rzeczy jak widok cierpienia i brak możliwości jakiejkolwiek pomocy.Ale faktycznie czas goi wszelkie rany, trzeba pogodzić się z faktem i żyć dalej.

to ja tadeusz50:D :D
Aniu też przeżyłem śmierć żony. Może to jest okropne ale odetchnąłem z ulga gdy odeszła z tego świata. Ulga ta polegała na tym że "wreszcie przestała cierpieć i przestało ją boleć".
Z kolei też spotkałem się z gwałtownym odejściem -zięcia (zginął w wypadku samochodowym)- zaledwie rok po ślubie z córką i maleńkim dziecku na świecie.

Spokojna 16-08-2009 00:09

Ponad 2 lata temu zmarł mój ukochany Mąż ,kilka miesięcy póżniej - ja ,,wylądowałam,, na sali operacyjnej , również nowotwór. Wciąż mam w pamięci i sercu mojego Ukochanego.Czas nie goi ran ,trudno się też pogodzić ze stałym brakiem najmilszej osoby , ale rzeczywiście - trzeba żyć dalej. Bardzo dużo chodzę na spacery - również z kijkami /super/ , ogladam ciekawiące mnie programy tv i oczywiście - dużo czytam .Z przyjemnością korzystam z zajęć w fundacji Akademii do Walki z Rakiem ,gdzie poznałam wiele przemiłych osób. Być może wrócę też do Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Pozdrawiam.

tadeusz50 16-08-2009 08:48

Spokojna
Cytat:

Czas nie goi ran ,trudno się też pogodzić ze stałym brakiem najmilszej osoby , ale rzeczywiście - trzeba żyć dalej.
Jednak uważam, że czas goi rany. Możemy się różnić w jakim czasie. Jednemu potrzeba kilku miesięcy by się otrząsnął z traumy. Drugi potrzebuje kilkunastu miesięcy a ktoś inny kilku lat. Bardzo długo nie mogłem pogodzić się ze śmiercią żony.

Malwina 16-08-2009 10:56

a ja uważam , ze nigdy nie jestesmy przygotowani na śmierć...zawsze jest za wcześnie....moze jak ktos bardzo długo odchodzi w duzych męczarniach, jest "łatwiej", ale....
No, ale życ trzeba i czas temu pomaga, ale każdemu inaczej w innej jednostce czasu....ale wszyscy musimy przez To przejsć....

tadeusz50 16-08-2009 12:38

Być przygotowanym na śmierć bliskiej osoby. Tak byłem na to przygotowany, na odejście rodziców, żony. Gdy widziałem jak się męczą odetchnąłem z ulgą, że wreszcie przestali się męczyć. Takie jest moje zdanie, może okrutne ale z całego serca szczere. Co innego gdy nagle odszedł zięć ból córki chciałem wziąć na siebie.

Spokojna 17-08-2009 18:08

Dziękuję za liściki. Łatwiej sobie poradzić,gdy ma się blisko Rodzinę. Gorzej ,gdy bliscy są daleko ........

Jadzia P. 17-08-2009 22:57

Jutro minie sześć tygodni jak odeszła od nas moja mama...
Mówi się, że czas goi rany....z pewnością tak...ale czym dłużej od śmierci ukochanej osoby...tym bardziej zaczynam za nią tęsknić...
Bardzo dużo sama sobie tłumaczę, że taka jest kolej rzeczy...że każdy kiedyś musi umrzeć..... i właśnie taka rozmowa samej z sobą....bardzo dużo mi pomaga...
Z pewnością łatwiej pogodzić się ze śmiercią, kiedy ktoś długo choruje...mamy wówczas czas na przygotowanie naszej psychiki na odejście kogoś bliskiego...
Mój ojciec zmarł nagle / wylew/ i teraz mama też prawie nagle nas opuściła /udar/...dlatego trudniej mi było pogodzić się z jej odejściem....ale musze....

ciotunia 18-08-2009 10:56

Napewno kazdemu z nas jest bardzo ciezko jak kogos bliskiego musimy zegnac ja tez juz to przerabiałam .Zmarł mój brat miał 28 lat i całe zycie przed sobą ,a potem moja mama się załamała i tez zmarła ale biedna sie męczyła 9 lat dobrze że siostra mogła zamieszkac z nią i miała wspaniała opiekę za co jej jestem wdzięczna do końca życia .Ale do dzis brakuje mi mamy ,bo w niej miałam oparcie i przyjaciela z nią mogłam porozmawiac jak z najlepszą przyjaciółką i zawsze dała dobrą radę .Pamiętac ja bedę do końca moich dni .Pozdrawiam

Arti 18-08-2009 11:20

to tylko tymczasowe rozstanie.

zmarł mi syn nagle.

Malwina 18-08-2009 11:38

tak, tymczasowe..ale trzeba je przejść i od nas zalezy i od naszych bliskich jak je zniesiemy....

Malwina 18-08-2009 11:39

Artfilko jestes Radomianką, ja też mimo iż na Powiślu, no to jest nas trzy...jeszcze Czarna.....miło mi....

Arti 18-08-2009 11:58

cześć Malwinko:)
ano siedzę sobie na przedmieściu W-wy w R.
serdecznie pozdrawiam.

Arti 18-08-2009 12:03

Cytat:

Napisał Malwina
tak, tymczasowe..ale trzeba je przejść i od nas zalezy i od naszych bliskich jak je zniesiemy....


no u mnie to cztery lata zanim trafiło do mnie, że to tymczasowe rozstanie. Odzyskałam spokój z tym się pogodziłam..tymczasowe.

solanka6 18-08-2009 14:44

Rozstanie
 
Tymczasowe rozstanie..... hm.. Moja Mama zmarła 3,5 miesiąca temu. Sama myśl o tym fakcie wywołuje łzy w moich oczach.Każdego wieczoru przed zaśnięciem widzę Ją w różnych sytuacjach, myślę o Niej, myślę też i zadaję sobie pytanie: czy zrobiłam wszystko czego Mama oczekiwała ode mnie... Niestety...odpowiadam sobie sama.. i mam wyrzuty sumienia :( Mama była osobą, którą życie nie oszczędzało. Wiele złego przeżyła. W późniejszym wieku przeżyła dwa złamania uda i dwie operacje. Po drugiej już nie wstała. Leżała trzy lata. Jakby tego było mało chorowała na demencję starczą. Nie było już z Nią kontaktu.W ostatnich godzinach życia towarzyszyłam Jej (prawie do końca). Głupio się przyznać, ale korzystałam z Jej ciepła.... tyle się Jej naprzytulałam, nagłaskałam... do dziś pamiętam to ciepło.. Często płaczę, to troche pomaga. Mam do Niej blisko i wierzę, że spogląda na mnie krzątającą się przy Jej grobie.Nie wiem tylko czy ten ból i tęsknota kiedyś miną?

Bardzo Wam współczuję kochani. Każdy tu piszący stracił bliską osobę. Artfilko... przytulam Cię mocno, kochana BARDZO Ci współczuję. Pozdrawiam Was.

Malwina 18-08-2009 18:50

Solanko...tej nocy kiedy zmarła oja mama nie było mnie przy niej..była siostra(dzieliłyśmy się)..przykro mi, że mnie nie wybrała do ostatniego aktu....miałaś ten zaszczyt towarzyszyc jej do konca..doceń to...Natomiast byłam, towarzyszyłam tacie do samego konca ijestem mu za to wdzieczna.....Sposobem na ból moim jest nie myślenie , nie rozważanie jej postaci-czasem myślę , ze ją w ten sposób zdradzam, ale tak jest łatwiej, dużo łatwiej ja zostałam tu i nie moge sie nurzac w rozpaczy, bo bym oszalała, wiec pzryjelam taka taktyke..mam w sobie taka skrzyneczke wspomnie której nie otwieram...a mineło juz sześć lat...boje sie ja otworzyć.A płacz? tak jak za mocno sie rozpedzam we wspomnieniach płacze, ale dziś ten płacz oczyszcza a nie rozdrapuje-odwołuje Cię do mojego wątku Magicze aspekty naszego życia...tam dzis własnie napisałam o łzach......przykro mi i zal, bo u Ciebie to jeszce bardzo świeże....


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:23.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.