Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Ogólny (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-ogolny-107.html)
-   -   Gdy zostajesz nianią swojego wnuka - komentarze (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/ogolny/t-gdy-zostajesz-niania-swojego-wnuka-komentarze-1292-print.html/)

Basia. 03-10-2007 18:06

Gdy zostajesz nianią swojego wnuka - komentarze
 
Komentarz do artykułu: Gdy zostajesz nianią swojego wnuka
--------------------
Dzieci ma się na własny rachunek, od wychowywania są rodzice. Dziadkowie mogą ale nie muszą pomóc, nie wyobrażam sobie siebie w roli niani dla swoich wnuczek. Syna wychowywałam samodzielnie nie korzystałam z pomocy babć.

Honorka1949 03-10-2007 18:32

Basiu masz racje. Od wychowywania dzieci sa rodzice.Ja rowniez pomagalam mojej corce w opiece nad wnukiem.Byly to sporadyczne przypadki jak chcieli isc do kina, teatru czy na impreze do znajomych.Zawsze wczesniej to ze mna uzgadniali. Nie bylam zaskakiwana .Trudno mi sie wypowiedziec czy bylabym nianka dla swojego wnuka, nigdy nie musialam byc. Zawsze bylam tylko babcia odwiedzajaca.
Ale uwazam , ze to ze jestesmy na emeryturze nie upowaznia dzieci do podrzucania wnukow i zadania abysmy sie nimi zajmowaly na okraglo.W koncu to sa ich dzieci i oni powinni sie nimi zajmowac,

emka46 03-10-2007 21:00

Ja też byłam i jestem babcią tylko z doskoku.
Były już wątki na ten temat.

Gabi K. 03-10-2007 21:12

A ja marzę
 
o tym, aby moje dzieci "podrzucały"mi swoje dziecko na jak najdłużej i często.Odkąd Pola przyszła na świat 5 lat temu, jest moją największą miłością. Jesteśmy obie zodiakalnymi skorpionicami, jest nam ze sobą dobrze.Nie próbuję jej wychowywać, bo nie muszę,rozwija się zgodnie z naturą, dziedzicząc po swoich rodzicach i dziadkach,na szczęście te lepsze cechy.
A nawet gdyby i nie,to też żadna przeszkoda.
Może niewiele czasu będzie nam dane być z sobą,wie o tym tylko ten Najwyższy,więc mogę być rozsądną nianią swojej wnuczki.:)

LOTOS 09-04-2008 12:15

Ja też marzę o tym żeby móc częściej przebywać z moim wnukiem ale niestety córka mieszka daleko i tylko od czasu do czasu się widujemy.Gdy jest taka potrzeba jadę do nich by się zaopiekować wnukiem ale wolałabym żeby mieszkali w pobliżu i podrzucali mi go częściej. Dwóch wnuków od syna już tak "odchowałam"-pomagając gdy trzeba było z doskoku i było dobrze, wszyscy byli zadowoleni ale teraz od córki brakuje mi tego wnuczusia ogromnie i nie mogę się z tym pogodzić że tak daleko mamy do siebie i że nie mogę jej pomóc.

tadeusz50 09-04-2008 14:04

Miłe forumowiczki tym razem zabierze głos dziadek. Są różne sytuacje życiowe i tu czy się chce czy też nie, trzeba być niańkiem. (inne wyjście-dziecko na śmietnik). Sam z nieżyjącą żoną kożystaliśmy sporadycznie z pomocy moich rodziców. Kino, sylwester, imieniny. Inaczej jednak się potoczyło życie mojej córki. Bardzo młodo wyszła za mąż, dziecko. Niestety nastąpiła tragedia i zięć zginąl w wypadku. Nie było wyjścia musiałem pomóc w wychowaniu pierwszej wnuczki. Córka w tym czasie kończyła szkołę i następnie zaczęła pracować. Żona była ciężko chora a tamci dziadkowie wogóle się nie interesowali losem wnuczki. Po kilku latach gdy córka zaczęła się spotykać z partnerem, początkowo myślałem, że nareszcie spotkała właściwego partnera. Kiedy jednak zacząłem przyglądać mu się bliżej naszły mnie wątpliwiści. Próbowałem zwrócić córce uwagę na pewne cechy, ale bez skutku. Gdy córka ponownie zaszła w ciążę, moje wątpliwości jeszcze się powiększyły, nie chciał pracować, to córka go utrzymywała. Po urodzeniu drugiej wnuczki "tatuś" poszedł w siną dal. I teraz dalej opiekuję się wnuczką. Teraz chodzi już do przedszkola i jest lżej, ale córka pracuje na zmiany i mała jest często po południu u mnie lub też w nocy. To samo w soboty i niedziele. Tak więc nie wszystko jest białe i czarne. Aby było jasne obie wnuczki bardzo kocham i z wzajemnością. Starsza jest już prawie dorosła, ma 17 lat.

Pani Slowikowa 09-04-2008 15:40

Tadeuszu
 
Cytat:

Napisał tadeusz50
Miłe forumowiczki tym razem zabierze głos dziadek. Są różne sytuacje życiowe i tu czy się chce czy też nie, trzeba być niańkiem. (inne wyjście-dziecko na śmietnik). Sam z nieżyjącą żoną kożystaliśmy sporadycznie z pomocy moich rodziców. Kino, sylwester, imieniny. Inaczej jednak się potoczyło życie mojej córki. Bardzo młodo wyszła za mąż, dziecko. Niestety nastąpiła tragedia i zięć zginąl w wypadku. Nie było wyjścia musiałem pomóc w wychowaniu pierwszej wnuczki. Córka w tym czasie kończyła szkołę i następnie zaczęła pracować. Żona była ciężko chora a tamci dziadkowie wogóle się nie interesowali losem wnuczki. Po kilku latach gdy córka zaczęła się spotykać z partnerem, początkowo myślałem, że nareszcie spotkała właściwego partnera. Kiedy jednak zacząłem przyglądać mu się bliżej naszły mnie wątpliwiści. Próbowałem zwrócić córce uwagę na pewne cechy, ale bez skutku. Gdy córka ponownie zaszła w ciążę, moje wątpliwości jeszcze się powiększyły, nie chciał pracować, to córka go utrzymywała. Po urodzeniu drugiej wnuczki "tatuś" poszedł w siną dal. I teraz dalej opiekuję się wnuczką. Teraz chodzi już do przedszkola i jest lżej, ale córka pracuje na zmiany i mała jest często po południu u mnie lub też w nocy. To samo w soboty i niedziele. Tak więc nie wszystko jest białe i czarne. Aby było jasne obie wnuczki bardzo kocham i z wzajemnością. Starsza jest już prawie dorosła, ma 17 lat.


A czy ta starsza wnuczka nianczy na spolke z toba ta mlodsza?? Czy tylko chodzi do szkoly i do dyskoteki???

tadeusz50 09-04-2008 16:51

Jak potrzeba to niańczy. Oczywiście na pierwszym miejsu jest jej nauka. Sam się dziwiłem ile ona energi wkładała w opiekę nad nią gdy mała, miała do roku. Teraz gdy zachodzi potrzeba to też, może z mniejszym entuzjazmem (trudno jest opanować 3,5letnie dziecko) ale można na nią liczyć.

Gabi K. 12-04-2008 11:23

Tadeusz
 
nie powiem, zaimponowałeś mi, takich dziadków wszystkim wnuczętom życzę:) ;)

Anielka 12-04-2008 12:54

1 Załącznik(ów)
Tadeuszu jesteś wielki.Pozdrawiam Cie cieplutko i Twoje wnuczki rownież.Załącznik 14071

bogda 12-04-2008 13:30

Tadeuszu...jesteś super dziadkiem..
W wychowaniu moich dzieci pomagała mi moja mama, nie chciała aby dzieci poszły do przedszkola, wolała przyjść do nich, bo ja niestety ale musiałam pracować...
Dziś pomagam z doskoku mojemu wnusiowi, jeszcze jest maleńki bo ma dopiero 7 tygodni, ale bardzo go kocham i cieszę się jak wzywają mnie na pomoc, tylko nie mogę znieść jak nieraz płacze, a to potrafi, oj potrafi...a ja wtedy jestem przerażona, może z czasem się oswoję...:)

tadeusz50 12-04-2008 15:34

Drogie forumowiczki dziękuje za uznanie. Urosłem tak w dumę, że podnoszę dach. Mieszkam na podaszu z własnego wyboru. Ponieważ życie nie jest czarne albo białe, żałuję teraz czasu gdy byłem czynnym alkoholikiem, ile ja straciłem? Teraz dziękuję Bogu, że nie wyrządziłem szkody fizycznej nikomu bliskiemu. O swoim alkoholizmie pisałem w innych wątkach.

Malgorzata 50 12-04-2008 15:57

Jasne ,że są rózne sytuacje -ja też bylam samotna mausią pracująca ,korzystalam z pomocy moich rodzicow ,ale NIGDY nie po to zeby miec czas dla siebie -tata odbieral dzieci z przedszkola i byly u rodzicow do mojego powrotu z pracy czyli jakieś 2 godz .A później do domu ze mną .Nie przyszłoby mi do glowy ,żeby podrzucać dzieci kiedy mialam wolne ,albo zeby musieli zmieniac plany z powodu moich dzieci ,rodzice zawsze prowadzili bujne zycie towarzyskie ..ja w tym czasie kiedy dzieci byly male ,nie .Efekt -dzieci niezwykle kochają dziadków i one teraz są na "każde gwizdnięcie" kiedy trzeba pomoc -a trzeba coraz częściej,Jeśli nie mają czasu -to np.zafundowali wspolnie dziadkom panią do sprzątania .Przywożą odwożą ,a przede wszystkim ROZMAWIAJĄ z dziadkami o wszystkim.Zdarza się ,ze moj ojciec wie więcej o ich sprawach niż ja ....Ojciec ,ktory jest czlowiekiem kochanym ,ale niezbyt chętnie opowiadającym o sobie po raz pierwszy opowiedzial o swoich powstanczych wspomnieniach wlasnie wnukom -bo kiedy my z bratem bylismy dziecmi nie snulo się martyrologicznych wspomnien -rodziece chcieli ZYC a nie wspominac ...chociaz rozne rzeczy byly dla mnie zawsze oczywiste i zwasze znalam prawdziwą historie -jakoś tak naturalnie bez decia w trąby.Uważam to za nieprawdopodobną wartośc -chwala madrym rodzicom i dziadkom.
A babcią nianią nie będę bo ja nie chcę i na pewno nie będą chciały tego moje dzieci jesli okolo 50-tki zdecydują się wreszcie rozmnozyć.Bo na razie jakoś nie bardzo na to wygląda

Malgorzata 50 12-04-2008 16:01

Jedna glupia babcia "na gwizd" właśnie pojechala do Ameryki "ratować wnuki" i za chwile pewnie wróci bo tam trwa burzliwy rozwód łacznie z sądowym zakazem przebywania w domu osob trzecich związanych rodzinnie z którymś z rozwodzących się malzonków ....bywają i takie patologie

Pani Slowikowa 12-04-2008 16:04

ale Malgosiu
 
Cytat:

Napisał Malgorzata 50
Jasne ,że są rózne sytuacje -ja też bylam samotna mausią pracująca ,korzystalam z pomocy moich rodzicow ,ale NIGDY nie po to zeby miec czas dla siebie -tata odbieral dzieci z przedszkola i byly u rodzicow do mojego powrotu z pracy czyli jakieś 2 godz .A później do domu ze mną .Nie przyszłoby mi do glowy ,żeby podrzucać dzieci kiedy mialam wolne ,albo zeby musieli zmieniac plany z powodu moich dzieci ,rodzice zawsze prowadzili bujne zycie towarzyskie ..ja w tym czasie kiedy dzieci byly male ,nie .Efekt -dzieci niezwykle kochają dziadków i one teraz są na "każde gwizdnięcie" kiedy trzeba pomoc -a trzeba coraz częściej,Jeśli nie mają czasu -to np.zafundowali wspolnie dziadkom panią do sprzątania .Przywożą odwożą ,a przede wszystkim ROZMAWIAJĄ z dziadkami o wszystkim.Zdarza się ,ze moj ojciec wie więcej o ich sprawach niż ja ....Ojciec ,ktory jest czlowiekiem kochanym ,ale niezbyt chętnie opowiadającym o sobie po raz pierwszy opowiedzial o swoich powstanczych wspomnieniach wlasnie wnukom -bo kiedy my z bratem bylismy dziecmi nie snulo się martyrologicznych wspomnien -rodziece chcieli ZYC a nie wspominac ...chociaz rozne rzeczy byly dla mnie zawsze oczywiste i zwasze znalam prawdziwą historie -jakoś tak naturalnie bez decia w trąby.Uważam to za nieprawdopodobną wartośc -chwala madrym rodzicom i dziadkom.
A babcią nianią nie będę bo ja nie chcę i na pewno nie będą chciały tego moje dzieci jesli okolo 50-tki zdecydują się wreszcie rozmnozyć.Bo na razie jakoś nie bardzo na to wygląda



Twoje dzieci chyba jeszcze bardzo mlode sa...?

Malgorzata 50 12-04-2008 16:07

Nie kochana ,nie są mlode 28 i 30 dlatego napisalam ,że w tym tempie to się rozmnoza okolo 50 -tki

Pani Slowikowa 12-04-2008 16:22

Malgosiu
 
Cytat:

Napisał Malgorzata 50
Nie kochana ,nie są mlode 28 i 30 dlatego napisalam ,że w tym tempie to się rozmnoza okolo 50 -tki


Moje dzieci w tym wieku ledwo sie pozenily..( czytaj.. znalazly partnera) mialy po 30 lat..30stka to jest dawniejsza 20stka.. Daje im okolo 5 lat.. i "rozmnozenie" nie mylic z "rozmrozeniem".. :D nastapi..
Wiem ze nie oczekujesz tego z drzacym sercem ... ( ja tez nie oczekiwalam) ale jak to juz nastapi to nie bedziesz mogla sie nadziwic twojemu szczesciu.. Ono chyba jest nie do opisania..
Tego sie czlowiek wlasciwie nie spodziewa juz w tym wieku....( tzn. takiego uczucia)
Teraz dopiero rozumiem te wszystkie babcie.. ktore mnie dotychczas okropnie denerwowaly...

Malgorzata 50 12-04-2008 16:29

Kicia ja nie jestem wnukożerczynią -wiem jakie uczucia wzbudzają we mnie niemowlaki .Nic nie działa na mnie tak odstresowujaco jak male dziecko -ale gadamy o babci -niani....jestem pewna ,że jeśli bylaby taka potrzeba chętnie pozajmowalabym się dzieciną - rozumiem babcie zakochane w mniejszych i większych wnukach .Ale nie rozumiem jak można zakladając rodzinę zakladać z gory ,że dziadkowie "się wlaczą" Czym innym jest swietny kontakt z wnukami ,pomoc swojemu dziecku i jego dzieciom ,kiedy tego potrzebują ,a czym innym kompletne oszalale oglupienie nie służące nikomu . To są komunaly oczywiscie.
Moja rodzina to typowe "homolki" wspierajace się nawzajem ..itd /Ale w ramach pewnej autonomii

Malgorzata 50 12-04-2008 16:33

Cytat:

Napisał bogda
Tadeuszu...jesteś super dziadkiem..
W wychowaniu moich dzieci pomagała mi moja mama, nie chciała aby dzieci poszły do przedszkola, wolała przyjść do nich, bo ja niestety ale musiałam pracować...
Dziś pomagam z doskoku mojemu wnusiowi, jeszcze jest maleńki bo ma dopiero 7 tygodni, ale bardzo go kocham i cieszę się jak wzywają mnie na pomoc, tylko nie mogę znieść jak nieraz płacze, a to potrafi, oj potrafi...a ja wtedy jestem przerażona, może z czasem się oswoję...:)

Widzisz bogna -ja bym nigdy nie zgodziła się na to ,żeby dzieci zamiast do przedszkola przychodzily do dziadkow ,już nie mowiąc o tym ,żeby babci "zalatwiać" cały dzień .Poza wszystkim innym taka pomoc okropnie uzależnia .Zdrowo dla mnie to jest "razem.,ale osobno" -ale są rozne sytuacje na tym swiecie .Nie oceniam ciebie bynajmniej ,tylko mówię o sobie.

Pani Slowikowa 12-04-2008 16:39

Aha..
 
czyli ty juz jestes niemowlakolubna... Ja nie moglam sobie tego wyobrazic jakos.. Dopiero jak to nastapilo to dostalam objawienia.. :D
Masz racje co do roznicy w pomocy a maniacki babciofanatyzm..

No zobaczymy za te 5 lat do jakich ty sie bedziesz zaliczac... hi hi hihi:D


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:44.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.