Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   świętokrzyskie (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-swietokrzyskie-165.html)
-   -   Hospicjum czy pobyt w rodzinie ?? (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/swietokrzyskie/t-hospicjum-czy-pobyt-w-rodzinie--3108-print.html/)

dziewiątka 07-09-2008 23:09

Hospicjum czy pobyt w rodzinie ??
 
To taki trochę smutny temat, ale w przyszłości nas to może dotyczyć, kiedy ( nie daj Boże) może dopaść nas choroba czy niesprawność..... i co wtedy ???

Lila 07-09-2008 23:10

W rodzinie.Z kotem w łóżku.
Albo w hospicjum,jak pozwolą mieć kota ze sobą.Chociaż jednego.

Koteczek i Myszka 08-09-2008 00:18

Mysle ze w rodzinie jest najlepiej wsrod swoich bliskich. Nigdy bym nie oddala moich rodzicow do hospicjum! Moj ojciec byl ciezko chory ale moja corka wrocila z zagranicy by sie nim wspolnie z mama opiekowac. Ja tez bym nie chciala by sie mna opiekowali obcy chyba ze....co nie daj Boze.

dziewiątka 08-09-2008 07:38

ja nie oddałam - właśnie opiekuję się( po udarze, 82-letnia matką męża)... dlatego ja nigdy nie chciała bym być takim ciężarem dla moich dzieci...

aannaa235 08-09-2008 08:11

dziewiątko - masz rację,,,wiem coś na ten temat bo byłam w podobne sytuacji jak Ty

Nika 08-09-2008 09:37

Trudne pytanie..ponieważ nie cierpię szpitali,wolałabym w domu,ale świadomośc,że moje długotwałe chorowanie może byc udręką dla rodziny...

tadeusz50 08-09-2008 10:28

Cytat:

Napisał dziewiątka
To taki trochę smutny temat, ale w przyszłości nas to może dotyczyć, kiedy ( nie daj Boże) może dopaść nas choroba czy niesprawność..... i co wtedy ???

Z całym szacunkiem dla Ciebie Dziewiątko i Twoich problemów z opieką nad osobą starszą ale po co zakladać nowy wątek w "regionalnych" skoro w "Zdrowie>Opieka" podobnych wątków naliczyłem 8 . Na pewno nie dotyczy to regionu a jest problemem ogólnoświatowym.
Tu będzie pewnie tyle różnych wypowiedzi ilu się o tym wypowie. Ja znam taki problem z autopsji -opieka mojej mamy nad swoją mamą- wiele lat temu gdy nie było u nas hospicjów. Sam mam podobny problem za sobą. Rodzice zanim odeszli chorowali dość długo ale nie wymagali stałej 24-ro godzinnej opieki na dobę. Inaczej było z żoną ale trwało to można powiedzieć stosunkowo krótko bo około pół roku. Byłem już wówczas na rencie i nie stanowiło specjalnego problemu. Jak pogodzić pracę z opieką i pozostałymi czynnościami. Naprawdę wolę o ile sytuacja będzie tego wymagać przenieść się do hospicjum aby nie zamęczać fizycznie, psychicznie swoich dzieci. Poza tym dzieci w domu dają na pewno miłość ale często nie są w stanie dać odpowiedniej opieki medycznej.
Pozdrawiam Cię dziewiątka i trzymam za Ciebie kciuki abyś wytrwała w tych trudnych chwilach.

Basia. 08-09-2008 11:18

Opiekowałam się chorym mężem
 
przez 1,5 roku w domu chorował na raka płuc, nie było takiej możliwości żebym przestała pracować. Zapłaciłam bardzo wysoką cenę za tą opiekę nad chorym. Osobiście dla siebie wybrałabym hospicjum.

chickita 08-09-2008 12:18

Jestem po doświadczeniach z dziadkiem. Bezwzglednie chce do hospicjum.

Malwina 08-09-2008 14:10

Dziadek "chce " do hospicjum, bo nie chce obciążac Ciebie...to jest "chcenie" przez łzy, decyzja należy do Ciebie

tadeusz50 08-09-2008 14:25

Cytat:

Napisał malwina
Dziadek "chce " do hospicjum, bo nie chce obciążac Ciebie...to jest "chcenie" przez łzy, decyzja należy do Ciebie

Malwino wydaje mi się, że żle zrozumiałaś wypowiedz chickity. Ona jest po doświadczeniach z dziadkiem -już odszedł, i sama chce (ewentualnie) iść do hospicjum. O żadnych łzach tam nie ma mowy.

Malwina 08-09-2008 15:07

Ano tak to jest jak się ogonki zjada i wychodzą cuda.. ale napisałaś "bezwzwględnie chce do hospicjum"więc myslałam, że dziadek przepraszam

Malwina 08-09-2008 15:11

Ja też miałam u kresu sił takie myśli, kiedy mnie przerastało, ale to były chwile(jak opiekowałam sie bardzo ciężko leżącym tatą) za moment z rozczuleniem patrzyłam na Niego i myslałam"tato przeciez nigdy nie oddam Cię nikomu na ostatni Twój Czas"

Babcia Iwa 08-09-2008 23:29

W sierpniu przez 10 dni zastępowałam brata w opiece nad obłożnie chorym 87 letnim moim ojczymem. Przeżyłam dramat. Proszę Boga, aby zabrał mnie jak będę jeszcze na nogach bo nie wyobrażam siebie leżącą samotnie w moim mieszkaniu, czekającą czy ktoś przyjdzie. Mam jedynaka syna, nie mieszka ze mną. Nie chciała bym być pod jego opieką. Wolę HOSPICJUM!!!
Tylko jak się tam dostać?

dziewiątka 08-02-2009 21:20

http://www.kupienin.tarnow.opoka.org.pl/

pozwoliłam sobie przenieść ten link z sąsiedniego wątku- może kogoś zainteresuje ? dotyczy tematu wątku...

leluri 08-02-2009 22:29

oczywiście,że hospicjum, tylko czy tam są pokoje jednoosobowe. czym się różni hospicjum od domu spokojnej starości? z każdego z nich odchodzi się tylko jedną drogą.

tadeusz50 08-02-2009 22:39

Cytat:

Napisał leluri
oczywiście,że hospicjum, tylko czy tam są pokoje jednoosobowe. czym się różni hospicjum od domu spokojnej starości? z każdego z nich odchodzi się tylko jedną drogą.

Do hospicjum trafiają ludzie w ostatnim stadium choroby np. raka, do domu spokojnej starości można iść będąc zdrowy i sprawny.

leluri 08-02-2009 23:24

Cytat:

Napisał tadeusz50
Do hospicjum trafiają ludzie w ostatnim stadium choroby np. raka, do domu spokojnej starości można iść będąc zdrowy i sprawny.

dziękuję Tadeuszku, spokojnej nocy, do zobaczenia rano w barze.:)

elizka 09-02-2009 18:04

Od niedawna w trzech chyba szpitalach naszego świętokrzyskiego województwa są tzw.oddziały paliatywne.Byłam w takim szpitalu w Starachowicach przedwczoraj, odwiedzić chorą w stanie bardzo ciężkim.Szpital jest nowy,niedawno zbudowany,tuż obok starego.Na szóstym piętrze jest taki oddział.Niewielu chorych tu leży.Jednak zadziwiona jestem i zbudowana warunkami jakie są tu stworzone.Jest bardzo czysto,ściany pomalowane na ciepłe jakby morelowe kolory,wyposażenie bardzo nowoczesne-specjalne łóżka przeciwodleżynowe,chyba napełniane powietrzem,wokół chromowane, zabezpieczające chorego, podpórki pod ręce,jakby każda część takiego łóżka była do dopasowania.W sali jest dwie,trzy pacjentki.Cały czas przychodzą pielęgnujące siostry,karmią,rozmawiają,zachowują się jak krewne.Pełno specjalistycznego sprzętu,nie znam się na tym...
Z obawą tu szliśmy,ale jest to miejsce godne człowieka ,któremu w domu pomóc nie sposób,ze względu na brak leków odpowiednio dozowanych,czy w celu ulżenia w bólu.
Gdybym kiedyś musiała tak odchodzić,to bez wahania,jeśli byłoby to możliwe,"przyszłabym" tutaj.Nie wiem na jakiej zasadzie dostaje się tu skierowanie,nie rozmawialiśmy o tym.Wiem tylko,że w każdej chwili można zabrać chorego do domu,gdy tylko zechce,zresztą tak właśnie ma być.

Znalazłam artykuł godny przeczytania przez wszystkich-tych odwiedzających,krewnych...To fragment:
"Leczeni w domu cierpią miesiącami. Od nas wychodzą z tak dobranymi lekami, że nie czują bólu fizycznego. Gorzej z bólem psychicznym. Dlatego tak ważna jest obecność bliskich. Umierający ludzie nie potrzebują gestów na pokaz, poklepywania po ręce i słów "jakoś to będzie". Zamiast poklepywać, potrzymajmy chorego za rękę i nie mówmy banałów. Widziałem wiele rodzin, które wspaniale zdały egzamin z tych ostatnich dni. Uważam, że warto poświęcić choremu ten czas, choćby po to, żeby nie żałować później, że nie powiedzieliśmy czegoś ważnego. Bardzo często między umierającym chorym a jego bliskimi zachodzą wtedy niesamowite relacje, odżywają dawne więzi.

Nie umiemy się zachować wobec chorego, nie potrafimy również zachować się wobec osób, które straciły kogoś bliskiego.

- Nie ma jednej recepty na to, jak pomóc w takiej sytuacji. Czasem trzeba się odwołać do wiary, czasem wystarczy nasza obecność i świadomość, że jesteśmy gotowi do pomocy."
Tu część pozostała:
http://miasta.gazeta.pl/rzeszow/1,34975,3669162.html

dziewiątka 25-09-2009 23:00

oświeżając ten wątek
 
...zacytuję fragment postu
Cytat:

Napisał elizka

Znalazłam artykuł godny przeczytania przez wszystkich-tych odwiedzających,krewnych...To fragment:
"Leczeni w domu cierpią miesiącami. Od nas wychodzą z tak dobranymi lekami, że nie czują bólu fizycznego. Gorzej z bólem psychicznym. Dlatego tak ważna jest obecność bliskich. Umierający ludzie nie potrzebują gestów na pokaz, poklepywania po ręce i słów "jakoś to będzie". Zamiast poklepywać, potrzymajmy chorego za rękę i nie mówmy banałów. Widziałem wiele rodzin, które wspaniale zdały egzamin z tych ostatnich dni. Uważam, że warto poświęcić choremu ten czas, choćby po to, żeby nie żałować później, że nie powiedzieliśmy czegoś ważnego. Bardzo często między umierającym chorym a jego bliskimi zachodzą wtedy niesamowite relacje, odżywają dawne więzi.

Nie umiemy się zachować wobec chorego, nie potrafimy również zachować się wobec osób, które straciły kogoś bliskiego.

- Nie ma jednej recepty na to, jak pomóc w takiej sytuacji. Czasem trzeba się odwołać do wiary, czasem wystarczy nasza obecność i świadomość, że jesteśmy gotowi do pomocy."
Tu część pozostała:
http://miasta.gazeta.pl/rzeszow/1,34975,3669162.html


...nadal jestem za Hospicjum, coraz bardziej utwierdzam się w tym postanowieniu....i myślę, że równie dobrze można ( jak najczęściej) być z bliskim w jego chorobie odwiedzając go, spędzać z nim dużo czasu - ale pobyt i właściwa ( fachowa) opieka medyczna niech będzie w rękach lekarzy i pielęgniarek. Z doświadczenia (własnego) wiem, że moje zdanie nie liczy się w oczach mojej teściowej - córka zawsze ma rację , synowa - nie....
jeśli tak bardzo mnie kochają synowie i synowe- proszę bardzo odwiedzać mnie jak najczęściej...ale nie zniosła bym, żeby mi synowa zmieniała np. pampersa...


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:17.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.