Klub Senior Cafe

Klub Senior Cafe (http://www.klub.senior.pl/index.php)
-   Ogólny (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/f-ogolny-107.html)
-   -   Nieodpowiedni zięć lub synowa - komentarze (http://www.klub.senior.plhttp://www.klub.senior.pl/ogolny/t-nieodpowiedni-ziec-lub-synowa-komentarze-877-print.html/)

czort 03-06-2007 10:15

Nieodpowiedni zięć lub synowa - komentarze
 
Komentarz do artykułu: Nieodpowiedni zięć lub synowa
--------------------
Szanowna Pani Redaktor ! Uważam iż nastąpiło w tym artykule pomylenie
pojęć ! Co ma piernik do wiatraka ? Jeżeli mówimy o nie akceptowaniu
współmałżonka swojego dziecka, to zazwyczaj wchodzi w rachubę; wychowa
nie, wykształcenie, pochodzenie społeczne, pozycja społeczna, przekona
nia religijne itp. Natomiast mieszanie do tego tematu homofobii jest co
najmniej nie stosowne.

Basia. 03-06-2007 12:16

Masz rację czorcie, tylko ta uwaga nie powinna być skierowana do Pani Joanny Papiernik ponieważ nie jest ona autorką tego artykułu. Pani Joanno zagalopowałam się i za to przepraszam.

Basia. 03-06-2007 18:10

Nie chciałabym mieć "synowej" tej samej płci co mój syn, nie wpadłabym w euforię gdyby się okazało że jest byłą narkomanką, nie zachwyciłaby mnie synowa "innej rasy", jednak głos decydujący w sprawie wyboru żony miałby mój syn.

Ala-ma-50 03-06-2007 18:19

Ja ... nigdy przenigdy nie powiedziałabym , że ktoś jest nieodpowiedni dla mojego syna...to on wybiera..to on kocha .
A ja kocham każdego, kogo pokocha moje dziecko.

Kundzia 03-06-2007 18:24

Wiem na własnej skórze co to być nieodpowiednią synową i nigdy nie chciałabym takiego losu zgotować swoim dzieciom.Być może nie będzie mi odpowiadać ale to nie ja będę z nimi żyła,ja najwyżej mogę się z tym pogodzić i ułożyć jak najlepsze stosunki.

Basia. 03-06-2007 18:26

Cytat:

Napisał Ala-ma-50
Ja ... nigdy przenigdy nie powiedziałabym , że ktoś jest nieodpowiedni dla mojego syna...to on wybiera..to on kocha .
A ja kocham każdego, kogo pokocha moje dziecko.

Alusiu, z tym pokochaniem to wcale nie jest taka prosta sprawa. Zgadzam się z Tobą całkowicie, że to nasze dzieci mają wybrać sobie swoje "drugie połowy" a nie my ich rodzice. Ja miałam to szczęście, że syn przyprowadził do mnie "na oględziny" piękną i bardzo wartościową dziewczynę więc z akceptacją nie miałam najmniejszych problemów z pokochaniem też. Nie wiem co by było gdyby przyprowadził niedomytą narkomankę na głodzie albo panienkę z 4-ką dzieci /każde z innego tatusia/, w życiu bywają przeróżne sytuacje. Znając siebie nie zdzierżyłabym i popędziłabym synka /na razie/.

Wilhelmina 03-06-2007 20:46

No cóż, nie jestem taka tolerancyjna. Jestem, jeśli chodzi o małżeństwo, rasistką. Jestem bezwzględnie przeciwna, łączeniu się ludzi z innych środowisk kulturowych. Podyktowane to jest wieloletnim oglądem takich związków, które po pierwotnej akceptacji, żyją w ogromnym niezrozumieniu i stresie. Na szczęście moje dzieci nie stworzyły mi takiego problemu.
Nie wyobrażam sobie także w rodzinie czynnej narkomanki czy narkomana. Walczyłabym jak lew, żeby do takiego związku nie dopuścić. Gorzej z byłymi użytkownikami, zawsze można ukrywać swoją przeszłość. I znowu na szczęście, ten problem mnie ominął.
Nie wiem jak zareagowałabym na homoseksualizm któregoś z dzieci. Też ten problem mnie ominął, ale wolałabym już to, niż murzyna w rodzinie. Tak myślę. Z homo należy się pogodzić, bo z błędami natury nie da sie wygrać.
Ale....Mój zięć był biały, nie palił, nie pił, nie wiem czy chodził na dziewczynki.Wydawał się ok.Był 6 lat starszy od córki, więc i wydawało się że w miarę mądry i dorosły.Hmmm... Już w parę tygodni po ślubie wyszły jego ukryte wady. Bezwzględne odsunięcie córki od całej rodziny i dotychczasowych znajomych.
Oszczędność posunięta do sknerstwa. Pięć lat temu, czteroosobowa rodzina dostawała od niego 5 zł na dzienne utrzymanie. Nie, nie żartuję. 5 zł na jedzenie, proszki, buty, i inne potrzeby. Żle zarabiał? Załatwiłam mu pracę w drukarni, zarabiał bardzo dobrze. No cóż człowieka nie prześwietli.

Pani Slowikowa 03-06-2007 21:02

nie lubie
 
tez mojego ziecia. Wlasciwie nic nie mam mu do zarzucenia konkretnego ale serce nie sluga i go nie lubie za jego male wady ktore mnie denerwuja.. Zmuszam sie zeby tego nie wyczul bo nie chce go zranic ale .. chyba jednak to jest trudne do ukrycia? Dlaczego tak musi byc.. ja dopatruje sie w nim roznych dobrych cech i jestem mu wdzieczna bo pokochal moje dziecko... mimo to jego zachowanie gra mi okropnie na nerwach :mad: :confused:

Basia. 03-06-2007 21:26

Samo życie.
 
Widzicie same dziewczyny, że to nie takie proste zaakceptować "miłość, drugą połówkę" swojego dziecka. Podobnie jak Wilhelmina nie jestem tolerancyjna i gdyby było coś nie tak to popędziłabym syna "że hej"!!!!!!!! Myślę, że mój syn nie jest lubiany przez swoich teściów ja chyba też nie jestem przez nich lubiana "bo nadajemy na innych ścieżkach".

hannabarbara 03-06-2007 21:40

Bardzo lubię i cenię swoją synową. Uważam, ze jest mądrą kobietą. Dba o syna, wnuki i ich wspólny dom.Nie zapomina również o sobie i swojej samorealizacji. Wszyscy, którzy mają problem wspólmałżonka dla swego dziecka jeszcze przed sobą, niech skorzystają z mego doświadczenia. Czasem można ślepemu losowi lekko dopomóc. Znałam swoją synową, wcześniej od syna.

Basia. 03-06-2007 21:53

Ze swoją synową mam bardzo dobre relacje, natomiast nie wiem czy ona mnie lubi /jednak jestem teściową/. Wiem jedno: na pewno czuje przede mną respekt.

Ala-ma-50 03-06-2007 22:18

Nie chcę by ktoś czuł przede mną respekt..wolę by mnie lubił i szanował..no ale uczucia chadzają własnymi drogami i nie wtłoczę je na tory przeze mnie wybrane...a szkoda.
Myślę, że dziewczyny moich chłopców mnie lubią..ale może to tylko moje pobożne życzenie?
Nie wiem.

Basia. 03-06-2007 23:30

Cytat:

Napisał Ala-ma-50
Nie chcę by ktoś czuł przede mną respekt..wolę by mnie lubił i szanował..no ale uczucia chadzają własnymi drogami i nie wtłoczę je na tory przeze mnie wybrane...a szkoda.
Myślę, że dziewczyny moich chłopców mnie lubią..ale może to tylko moje pobożne życzenie?
Nie wiem.

Alu, mnie się też wydaje że Dorota mnie lubi jesteśmy ze sobą blisko, zachowujeny się swobodnie. Kiedy leżała w szpitalu czekając na poród jeździłam do niej codziennie i mój Tadzio powiedział: "Basiu, pamietaj że jesteś tylko teściową, gdyby do mnie teściowa tak często przyjeżdżała szlag by mnie trafił". Pomyślałam sobie, że może on ma trochę racji?

ammi1952 03-06-2007 23:40

Nie wiem jeszcze jak bym traktowała wybranka córki jest singielką ale myśle że powieliłabym postepowanie swojej mamy -czyli pomimo wszystkich ewentualnych animozji jeśliby takowe zaistniały - zaakceptowałabym i nigdy nie okazała ewentualnej niechęci.

Anielka 04-06-2007 01:16

Ja jeszcze nie mam synowej.Mój dorosły syn jest z kobietą ,po rozwodzie,cztery lata starszą i z dwójka chłopców/10 i 11 lat/Lubie te kobietę,lubie też jej dzieci.Mój syn ją kocha i szanuje i tak ma być ,to bedzie jego rodzina ,a on zawsze bedzie moim synem,którego bardzo kocham.Jak on będzie szczęśliwy ja bedę spokojna.

Malgorzata 50 04-06-2007 03:27

A tak naprawde to nasze lubienie czy nie lubienie ,akceptowanie czy nie jest psu na budę, nasze dorosle dzieci mają takich partnerów jakich sobie wybierają i nie mamy juz na to żadnego wpływu.Jak mówi mój jeden kolega nie ma innego wyjscia,tylko pokochac -ewentualnie stracic dziecko zerwawszy kontakty na skutek braku akceptacji dla jego wyboru ,lub stac się powodem dramatu tegoż dziecka .Wiec w zw z tym akceptuje z wszelkim dobrodziejstwem inwentarza chowajac ewentualne anse i uwagi do kieszeni i dzielac sie nimi co najwyzej z najlepsza przyjaciółką,ktora jak papier -cierpliwa.A jaka jest gwarancja ,że rodzice tej drugiej strony nie będą naszego najlepszego na swiecie "maleństwa" uważali za fatalny wybór oraz mezalians?????

emka46 04-06-2007 21:37

U mnie rodzice niby zaakceptowali pierwszego męża ,ale na każdym kroku wyczuwałam,ze nie są zadowoleni z mojego wyboru.I czasami dawali to odczuć mężowi.Mieli dla mnie inny scenariusz.Gdy bardziej dorosłam,częściowo przyznałam im rację.Drugim razem Ojciec już nie żył,a Mama była bardzo wymęczona choroba i było jej już wszystko jedno co robię.

Basia. 04-06-2007 21:52

Cytat:

Napisał Malgorzata 50
A tak naprawde to nasze lubienie czy nie lubienie ,akceptowanie czy nie jest psu na budę, nasze dorosle dzieci mają takich partnerów jakich sobie wybierają i nie mamy juz na to żadnego wpływu.Jak mówi mój jeden kolega nie ma innego wyjscia,tylko pokochac -ewentualnie stracic dziecko zerwawszy kontakty na skutek braku akceptacji dla jego wyboru ,lub stac się powodem dramatu tegoż dziecka .Wiec w zw z tym akceptuje z wszelkim dobrodziejstwem inwentarza chowajac ewentualne anse i uwagi do kieszeni i dzielac sie nimi co najwyzej z najlepsza przyjaciółką,ktora jak papier -cierpliwa.A jaka jest gwarancja ,że rodzice tej drugiej strony nie będą naszego najlepszego na swiecie "maleństwa" uważali za fatalny wybór oraz mezalians?????

I to jest mądre podsumowanie "całokształtu".

qrystyna216 04-06-2007 21:57

Mój pierwszy mąż też nie był lubiany przez rodziców. Drugiego polubili, tym bardziej,że córka go pokochała, a on był i nadal jest dla niej jak prawdziwy ojciec.
Mój ojciec. który nie lubił naszych - moich i moich sióstr wybranków - tak naptawdę polubił tylko mego drugiego męża, tylko dla niego dawał swój samochód i miał z nim tematy do rozmów.
Ja swego zięcia polubiłam, szanował i nadal szanuje moją córkę. Jest dobrym mężem i ojcem. Z jego rodzicami zaprzyjażniliśmy się i wszystkie święta rodzinne spędzamy razem, to wspaniali ludzie i synów wychowali bardzo dobrze, a moja córka jest ich ulubienica.

Honorka1949 05-06-2007 20:20

Z zieciemzyjemy w zgodzie.Rowniez z Jego rodzicami.Odwiedzamy sie nie tylko z okazji imienin czy swiat.
Ja osobiscie zaakceptowalabym kazdego czlowieka ktorego kochalaby i z ktorym bylaby szczesliwa moja corka.Nigfdy nie stanelabym miedzy nimi.To jej wybor i jej zycie.Moze mi sie to podobac czy nie.Moge jej doradzic ale wybor nalezy do niej.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:57.

Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.