Urodziłam się tam (Siemianowice ,bo w bytomskim szpitalu nie było akurat miejsc
)
Potem "wywieżli mnie" rodzice na
miedż.Lubin (taka "ziemia obiecana")
Zostawiłam rodzinę i cudowne ,ciepłe wspomnienia.
Pamiętam,że gdy mama wołała na obiad ,to zanim doszłam na swoje piętro kamienicy , byłam "objedzona"bo z
otwartych drzwi sąsiadów , po drodze , nikt nie przepuścił.
Troszkę akcent został ,choć mama bardzo się starala