Trafiłam kiedyś na księdza, który na moje pytanie, dlaczego nie przychodzi do naszego domu "po kolędzie" (moja teściowa stała w oknie od rana i czekała) powiedział, że nie przychodzi, bo nie jesteśmy katolikami.
(tylko ja w domu jestem niewierząca)
Jak poprosiłam o wyjaśnienie, to powiedział mniej więcej tak: nie chodzicie do kościoła, nie modlicie się w kościele - nie liczcie na żadną kościelną posługę. Chrzcijcie dzieci, zawierajcie śluby, spowiadajcie się tam, gdzie się modlicie. W domu, w lesie, w innych miejscach.
Ja w szoku nie byłam, ale moja 76-letnia teściowa - owszem. Martwi się i nie rozumie. Rozgrzeszenia nie dostanie od tego księdza. Ma zmienić parafię/kościół czy księdza?