Wyświetl Pojedyńczy Post
  #1007  
Nieprzeczytane 05-01-2013, 19:55
estella's Avatar
estella estella jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Mar 2012
Miasto: Bory Tucholskie
Posty: 1 726
Domyślnie Edith 2012

Pytasz, "jak pomóc dziecku odnależć sens życia w świecie bez Boga". Jeśli sens życia tylko w Bogu upatrujesz, to nie masz problemu w wytłumaczeniu tego dziecku.
Natomiast jeśli sens życia upatrujesz w rozwoju, współistnieniu wszelkich przejawów życia, to też nie masz z tym problemu (ja jako ateistka nie mam).

Jedyny problem, w naszym katolickim kraju, to życie zwykłe, codzienne, naznaczone silnie rytuałami katolickimi, mentalnością nakazującą obecność krzyża, kropidła, głosu z ambony w każdym niemal momencie naszego życia. To bywa bolesne, ponieważ albo mnie wyklucza albo nakłania do tłumaczenia się.

Zastępowanie świąt katolickich świeckimi uroczystościami jest co najmniej sztuczne. Po co tworzyć jakieś erzace ?
Mamy swoje święta osobiste, rodzinne. Z powodu dzieci, ale i dla uroku (czy zawsze trzeba sięgać po ideologię?) stroimy choinkę (teraz tylko gałązkę, bo kochane koty na drzewko wskakują).
Ostatnio chętnie sięgam do przypominanych przez Ostatka zwyczajów prasłowiańskich, np światełka w oknie...

Wrócę jeszcze do poruszanego tematu dzieci wobec śmierci.
Dla nas (rodziny ateistycznej) nie ma problemu. Śmierć, tak jak narodziny wszelkiego stworzenia (że posłużę się tym archaicznym językiem) są naturalnym przejawem istnienia.
Moja wnuczka zetknęła się ze śmiercią, kiedy miała 3,5 roku. Zmarła jej lubiana prababcia. Na informację, że umarła padło pytanie, co to znaczy ? Tak więc odpowiadając na jej pytania, ale nic ponad to, daliśmy informacje, że nie będziemy mogli już z nią rozmawiać, bawić się. Dlaczego ? Bo zmęczyła się już życiem, cierpiała. A teraz już nie cierpi, a my możemy wspominać, jak bardzo cieszyła się z narodzin wytęsknionej prawnuczki.
Padło jeszcze pytanie, gdzie teraz prababcia jest. I naturalna odpowiedz: tam, gdzie wszyscy zmarli: układamy ich w trumnie, żegnamy na cmentarzu i zakopujemy ciało w ziemi.

A tak nawiasem to moja Mama miała piękny pogrzeb: zespół zaprzyjażnionych muzyków kameralistów, warta kolegów przy trumnie, bardzo osobiste wspomnienia przyjaciół nad grobem, żadnego księdza, za to wielu przyjaciół i znajomych.

Pogrzeb Taty miał podobny charakter, tyle, że jego prawnuczki nie było jeszcze na świecie.

Ostatnio edytowane przez estella : 05-01-2013 o 22:36.
Odpowiedź z Cytowaniem