Wyświetl Pojedyńczy Post
  #1033  
Nieprzeczytane 03-04-2013, 12:11
Scarlett Scarlett jest offline
Użytkownik zabanowany
 
Zarejestrowany: Aug 2008
Posty: 27 416
Domyślnie

Historia, która skłania do refleksji….

Nieważne, czy jesteś w związku małżeńskim czy nie, warto przeczytać ten tekst ...

Kiedy wróciłem do domu, żona podała kolację.
Wziąłem ją za rękę i powiedziałem,
że muszę jej coś powiedzieć. Usiadła i jadła w milczeniu.
Znów widziałem strach w jej oczach.

Nagle wpadłem w przerażenie, nie byłem w stanie
ust otworzyć. Ale musiałem jej powiedzieć to,
co myślę: chcę rozwodu. Żona
nie uniosła się ani nie zdenerwowała, tylko
cicho zapytała mnie o powód mojej decyzji.

Chciałem wykręcić się od odpowiedzi na to pytanie.
To ją rozgniewało. Rozrzuciła sztućce
i krzyczała, że nie jestem mężczyzną. Tej
nocy nie rozmawialiśmy już ze sobą. Przez całą noc płakała.
Wiedziałem, że chce się dowiedzieć, co się stało z naszym małżeństwem,
ale nie mogłem jej udzielić zadowalającej odpowiedzi:
zakochałem się w Jane. Mojej żony już nie kocham.

Z głębokim poczuciem winy, przygotowałem
umowę małżeńską, w której zaoferowałem jej dom, samochód
i 30% wspólnej firmy. Pokrótce go przejrzała, a potem podarła go. Kobieta, z
którą spędziłem dziesięć lat mojego życia,
była mi obca. Było mi przykro z powodu czasu i energii, które zmarnowała ze mną,
ale nie mogłem już wrócić, zbyt mocno kochałem Jane.
Wreszcie na moich oczach wybuchła głośnym płaczem,
takiej reakcji się spodziewałem.
Te jej łzy dały mi jakieś poczucie ulgi.
Przez dłuższy czas myślałem nad rozwodem, miałem obsesję na tym punkcie.
Teraz to uczucie było jeszcze silniejsze. Byłem pewien, że to dobra decyzja.

Następnego dnia wróciłem późno do domu i zobaczyłem, że
siedzi przy stole i coś pisze. Ponieważ tego wieczoru byłem bardzo zmęczony,
poszedłem bez kolacji prosto do łóżka. Wyczerpało mnie wiele godzin spędzonych z Jane.
Gdy się na chwilę przebudziłem zobaczyłem, że nadal siedzi przy biurku i pisze.
Nie miało to dla mnie znaczenia, więc odwróciłem się i natychmiast zasnąłem.

Rano przekazała mi swoje wymagania odnośnie
rozwodu: nie chce niczego, oczekuje tylko, byśmy przez miesiąc żyli normalnie
i nim ogłosimy rozwód udawali, że nic się nie stało.
Powód był prosty: za miesiąc nasz syn pisze
egzamin i nie chce go obciążać naszymi kłopotami małżeńskimi.

To mogłem zaakceptować. Ale chciała więcej.
Chciała, żebym sobie przypomniał, jak
w dniu naszego ślubu na rękach przeniosłem ją przez próg.
Chciała, bym codziennie przez miesiąc przenosił ją na rękach
od sypialni do drzwi wyjściowych.
Myślałem, że kompletnie oszalała. Lecz zgodziłem się chcąc,
by nasze ostatnie dni były jak najprzyjemniejsze.

Później powiedziałem Jane o warunkach
mojej żony. Roześmiała się głośno i
stwierdziła, że to absurd. "Nieważne, jakie sztuczki
zastosuje, musi zaakceptować rozwód”, powiedziała szyderczo.

Odkąd powiedziałem żonie,
że chcę się rozwieść, nie mieliśmy
żadnego kontaktu cielesnego. Nic dziwnego więc,
że dziwnie się czułem, niosąc ją na rękach pierwszego dnia.
Nasz syn stał obok i klaskał. "Tato niesie mamę w rękach," cieszył się.
Jego słowa mnie dotknęły.
Przeszedłem 10 metrów od sypialni do drzwi salonu z nią w moich ramionach.
Powoli zamknęła oczy i szepnęła do mnie: "Proszę, nie mów naszemu
synkowi o rozwodzie. " Skinąłem głową i dopadło mnie przygnębiające uczucie.
Postawiłem ją przy drzwiach, a ona poszła na autobus do pracy.
Pojechałem do biura sam.

Na drugi dzień wszystko poszło o wiele łatwiej. Pochyliła
głowę na mojej piersi. Czułem
zapach jej bluzki. Uświadomiłem sobie, że jej przez długi czas
nie dostrzegałem.
Dotarło do mnie, że nie jest już tak młoda, jak
w dniu naszego ślubu. Zauważyłem małe zmarszczki na jej twarzy
i pierwsze siwe włosy. Nasze małżeństwo odcisnęło na niej swoje piętno.
Przez moment zadałem sobie pytanie, jaką krzywdę jej wyrządziłem.

Kiedy czwartego dnia wziąłem ją na ręce, zauważyłem,
że wraca poczucie swojskości.
To była kobieta, która poświęciła mi dziesięć lat życia.

Piątego dnia zauważyłem, że wzrasta zaufanie.
Nie powiedziałem o tym Jane. Z dnia na dzień, łatwiej było
mi ją nosić. Może codzienne ćwiczenie mnie wzmocniło?

Pewnego ranka widziałem, jak zastanawiała się,
w co się ubrać. Przymierzyła kilka ubrań, ale nie mogła się zdecydować.
Potem westchnęła: "Wszystkie ubrania są za duże. "Nagle
zdałem sobie sprawę, że bardzo schudła.
A więc to był powód, dla którego coraz łatwiej było mi ją nosić!

Nagle uderzyło mnie: w jej sercu było tak
wiele bólu i goryczy!
Nieświadomie pogłaskałem ją po głowie.

Właśnie wtedy nasz syn powiedział:
"Tato, już czas, trzeba mamę przenieść z pokoju".
Przyglądanie się , jak tato niesie mamę na rękach stało się ważną częścią jego życia.
Moja żona zwróciła się do naszego syna, by podszedł bliżej.
Gdy to zrobił, wzięła go w ramiona. Odwróciłem głowę,
bałem się, żeby w ostatniej chwili nie zmienić zdania.

Wziąłem ją w ramiona i przeniosłem korytarzem z sypialni do salonu.
Jej ręka lekko opadała na moją szyję. Trzymałem ją mocno w ramionach.
Było jak w dniu naszego ślubu.

Martwiłem się, że coraz mniej waży.
Kiedy trzymałem ją w ramionach ostatniego dnia, prawie nie mogłem się ruszyć.
Nasz syn był już w szkole. Trzymając ją, powiedziałem jej, że
zauważyłem, że w naszym życiu brakowało intymności.
Pojechałem do biura i wyskoczyłem z samochodu, nawet go nie zamykając
- nie było na to czasu. Bałem się, że jeśli będę zwlekał, mogę zmienić decyzję.
Pobiegłem po schodach.
Kiedy wszedłem, Jane otworzyła drzwi.
"Przepraszam, nie chcę się już rozwodzić", powiedziałem.

Spojrzała na mnie zaskoczona i dotknęła mojego czoła.
"Masz gorączkę?" spytała. Zdjąłem jej rękę z czoła i powiedziałem:
"Przykro mi, Jane, nie rozwodzę się.
Pewnie nasze życie małżeńskie było tak monotonne, bo
nie docenialiśmy się nawzajem, a nie dlatego, że się nie kochamy!
Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że gdy na ślubie
przenosiłem ją przez próg, ślubowałem jej wierność i uczciwość,
dopóki śmierć nas nie rozłączy ".
Jane jakby nagle oprzytomniała. Uderzyła mnie w twarz,
trzasnęła drzwiami i wybuchła płaczem.
Zbiegłem na dół do pobliskiej kwiaciarni i zamówiłem tam bukiet dla żony.
Ekspedientka zapytała mnie, co napisać na wizytówce.
Uśmiechnąłem się i napisałem,
że co rano będę ją nosić przez próg, dopóki śmierć nas nie rozłączy.

Kiedy przyjechałem po południu do domu, na twarzy miałem uśmiech, a w rękach
trzymałem bukiet kwiatów. Wbiegłem po schodach,
żona leżała w łóżku – nie żyła.
Miesiącami walczyła z rakiem, a ja byłem
zbyt zajęty Jane, żeby cokolwiek sobie uświadomić.
Wiedziała, że wkrótce umrze
i chciała mi oszczędzić negatywnych uczuć naszego syna do mnie.
Przynajmniej w oczach mojego synka pozostanę kochającym mężem.

To te drobne gesty w związku mają największe znaczenie.
Nie dom, samochód czy góra pieniędzy. Te przedmioty faktycznie
mogą wzbogacić życie, ale nigdy nie są źródłem szczęścia.

Masz trochę czasu, by coś zrobić dla swojego związku.
Te małe drobiazgi dbają o bezpieczeństwo i poczucie bliskości.

Bądźmy dla siebie dobrzy!
Odpowiedź z Cytowaniem