Wyświetl Pojedyńczy Post
  #32  
Nieprzeczytane 24-06-2017, 19:34
~gość: 109.241.35.xxx's Avatar
~gość: 109.241.35.xxx
 
Posty: n/a
Post

Mam zdiagnozowany nowotwór od lipca 2015 roku. Jestem po nefrektomii. Nie chodzę na żadne badania diagnostyczne (po co wprowadzać sobie stres samemu tymi badaniami?) , żyję tak jak bym miała 2 nerki. W ogóle o tym nie myślę co przeszłam! Żadne leczenie onkologiczne nie wyleczy raka - owszem przedłużyć może życie, ale pogorszyć jakość tego życia. Dopóty, dopóki jestem sprawna żyję pełną piersią z moją sunią, a gdy nadejdzie już stan niesamodzielności, po prostu mam przygotowane dobre leki nasenne (w ten sposób zrobił też mój sąsiad, gdy dowiedział się o raku - nie poddał się nawet operacji, leczeniu, tylko zażył leki, a zmarł pół roku po śmierci żony). Nie będę obarczać jedynego syna, co mieszka w UE z rodziną swoją chorobą i bezradnością.
Odpowiedź z Cytowaniem