To znowu ja. Nie mam pilnej roboty, to zaglądam co na wątku przybyło.
Wycinałam bluszcz, przycinałam bez, kosiłam chaszcze nad rzeką i znalazłam tamę.
Właściwie to tej tamy bobrzej szukałam, bo zobaczyłam wąziutką ścieżkę wydeptaną
wprost z nurtu rzeczki pod jabłonkę. I domyśliłam się, bo już kiedyś bobry się raczyły spadami.
Pewnie liczą kalorie i wychodzi, że jabłka są bardziej kaloryczne od witek wierzbowych
Muszę więc zabezpieczyć wszystkie drzewa w siatki metalowe przed bobrami.
Niech obżerają pigwowce, które też są przysmakiem. Mam ich kilka krzaków,
jak jeden skrócą ucinając wszystkie pędy przy samej ziemi
to się nic nie stanie.
Miłego wieczoru Wam życzę