Objechałam sklep i byłam też u fryzjerki.
W sklepie oferowano 4 rodzaje pączków, odrzuciło mnie od takich grubo
oblewanych polewą czekoladową, a z pozostałych kupiłam po dwa na skosztowanie.
Jak wróciłam, to już w gratkowie urzędowała córka też z paczkami.
Jak tak dalej pójdzie, to do wieczora będę obżarta pączkami po kokardę.
Pogoda znośna, od rana chodzę bez przeciwbólowych i mnie nic nie boli,
więc poszłam rzucić okiem na przebiśniegi i pierwiosnki.
Kwitnie jedna śnieżyca, przebiśniegi mają białe łebki. Jakaś @ wdarła się korytarzem
podziemnym w pomiędzy przebiśniegi i pogryzła części z nich zielone pędy.
Nawet ich nie zjadła, tylko obcięła, a część cebulek wykopała.
Próbowałam powsadzać wykopane i obiecałam sobie, że jak spotkam tego gryzonia
to go....nie wiem co, może otruję?
Izuniu, Bogusiu, Tarninko - dobrego samopoczucia życzę.