Wyświetl Pojedyńczy Post
  #29  
Nieprzeczytane 31-05-2008, 10:21
hary hary jest offline
Czasem zajrzy
 
Zarejestrowany: Jan 2008
Posty: 93
Domyślnie

"Tiko nie umiesz to się naucz!!!!! ....Może na początek opieka nad dziećmi lub starszymi ,wyjazd za granice ,nie wiem chociażby ta kwiaciarnia -ale to wymaga nakładów."

Małgorzato , moja imienniczko....nie rozumiesz...jeździłam 4 lata do N jako opiekunka...ciężki to chleb, w poniżeniu i tęsknocie. Rekami i nogami będę się bronic, by tam nie wracać. Nauczyłam sie tylko trochę niemieckiego i napatrzyłam, że starość, ta niedołężna, jest okropieństwem, przekleństwem...dlatego tak walczę teraz z oznakami tego u siebie.
Zrobilam licencjat w wieku 43 lat...Edukacja informatyczna. W wieku 48- nauczylam sie niemieckiego od zera-całkowicie sama bez zadnego kursu..nie sądź, ze mi sie nie chce.. Ja naprawde nie mam juz motywacji, bo tak wiele razy próbowałam od nowa życie układać, Jestem zmęczona....Nie użalam sie , ale kto nie zna wszystkich okoliczności- nie zrozumie. Po prostu w tym wieku -nie chca nas. Nawet na kasjerkę na sezon! Woleli emerytkę, a ja za młoda? bo mi brakuje jeszcze 7 lat do 30-tu? A do biura? Po sześciu latach śmierci zawodowej trzeba było od nowa uczyć sie nawet trzymania długopisu. Może więc za wolna jestem? zbyt wiele przeoczeń?...nie pasuje do mlodego zespołu? ktory szybko, szybko, ale byle jak. Do kliki, która nie dopuści do swego grona nowego, bo może za głośno by sie "dziwił", że oni maja tyle korzyści poza płacowych z tej firmy, która nie jest przecież ich własnością, boją osoby, która coraz bardziej widzi jak to ich "zapracowanie" to czyste pozoranctwo. Typowe. No i w końcu zrobiłam to czego potrzebowali, to teraz won.!! Posprzątałam bałagan, który groził poważnymi kłopotami w razie kontroli, wyprowadziłam na prostą więc do czego im teraz? ...a sio, babo naiwna ze popracujesz spokojnie do emeryturki.

Myślę, ze jedyna szansą teraz moze byc sklepik, na początek netowy , dla zdobycia jakiegoś doświadczenia, potem malutki prawdziwy, mam ciut kasy , zaryzykuje. Nie znam sie na tym az tak wiele, ale jesli na wlasny r-k - to może wystarczy. Zmierze sie z tym. W necie jest kopalnia wiadomości na ten temat. A z kasa też miałam troche do czynienia.
Nie będzie sie nade mną już nikt wytrząsał, żaden młodociany szef który sam nie wie czego chce, nie potrafi tego przekazać, i nie szanuje pracownika. Boli mnie ta ostatnia porażka, a jestem pewna, ze w tym wszystkim nie było mojej winy. Nawiasem chętnie zapytałabym jakiejś księgowej, fachowca od księgowości finansowej. Może któraś z pan odpowie na moje pytania??? , ale na pryw, tu szkoda nudzić.
Pozdrawiam
pysia713@wp.pl
Odpowiedź z Cytowaniem