Ciekawe, że ze wszystkich nauczycieli pamietam tych, których baliśmy sie najbardziej. Chodziłam do szkoły podstawowej i liceum, które były razem (coś jakby 11-to latka) od piatej klasy uczono nas rosyjskiego. Nauczyciel tego języka był niezwykle surowy i baliśmy się go jak ognia. Zmieniłam szkołe przed maturą i okazało się, że mówię po rosyjsku lepiej niż nowy nauczyciel. Po pierwszej rozmowie dał mi piatkę na koniec roku, przy słabej czwórce u tego poprzedniego. Muszę jednak przyznać, że czasem śni mi się po nocach i wtedy odmieniam we śnie z prędkością kałasznikowa przysłówki od czasownikowe. Po latach wspominam go bez emocji.
Ta nasza młodość ten szczęsny czas, tych dwoje skrzydeł zwiniętych w nas.. (ech Piwnica pod Baranami)