Nigdy nie zapomnimy z żoną scenki którą zobaczyliśmy w kancelarii dużej Bazyliki w Warszawie na ul.Kawęczyńskiej,gdy weszliśmy załatwić [kupić ] naszą ceremonię ślubną.Na kolanach dyżurnego księdza siedziała dziewczynka [ 8-10 lat],a on trzymał swoją rękę pod jej sukieneczką.Na nasz widok dziewczynka ,jak dobrze wytresowana małpka ,zeskoczyła z jego kolan i błyskawicznie zniknęła za kotarą.Nie zareagowaliśmy.Do dzisiaj zastanawiam się ,co wtedy powinienem zrobić.I nie znajduję "słusznej" odpowiedzi.Ślub mieliśmy piękny [z wszystkimi "szykanami"].Za jedyne 500zł.Było to 41 lat temu.
|