Nie zapomne do końca moich dni nauczycielki z pierwszej klasy szkoly podstawowej /wychowawczyni/ ktora w pierwszych dniach jak nastały chłody .. karmiła nas .. tranem .
Należalo zatkac nos, zamknąć oczy a on chlup wlewala do dzioba dużą łyche tego obrzydlistwa . Kolezanka dyzuna stala obok z kawalkami pokrojonego chleba i natychmiast podawala na "przegryzkę".
Wydaje mi sie że dzieci "tamtych lat" jakby mniej chorowały
może to za spawą owego tranu ??
|