Za pierwszą nachalną reklamę uważałam i uważam (to były plakaty) z hasłem:margaryna jak masło, a prawda była taka, że wówczas masło było jak margaryna...Od tego czasu całkiem mechanicznie eliminuję artykuły reklamowane - nawet jeśli przed ich zachwalaniem odpowiadały mi...Z jednej strony to t.zw. odruch warunkowy, a z drugiej świadomość, że kolosalne ceny płacone za reklamę z pewnością w ten towar zostały wkalkulowane (w pozostały napewno też, ale tu jest to oczywiste..)