Donek - wyjątkowo słaby strateg jak na obecne czasy. Brak mu inwencji i siły przebicia, nie ogarnia potrzeb, a jego rozumienie dobra wspólnego nie przekracza granic dobra partii w jego regionie wyborczym (oczywiście tylko pod jego przywództwem).
Podobnie jak Wałęsa, na szczeblu regionu osiągnął szczyt niekompetencji