...że to nie koniec, bo jest po co się starać. Obiecałam pewne rzeczy swojemu mężowi, kiedy umierał, on mi zresztą też. No, to gdyby nie było nic - po co miałabym stawać na głowie, żeby obietnicy dotrzymać? Zresztą chciałabym zagrać jeszcze w brydża z Andrzejem i Rodzicami i - kiedy mnie przyciska do ziemi - wiara w to, że tam na mnie czekają z roberkiem podtrzymuje mnie na duchu!