Do
Pauli:
Nie przejmuj się moimi tekstami. Wiem, ze chodziło o dołożenie cegiełki do naszej wiedzy o muzyce. To raczej ja tu trochę za bardzo...
Specjalistów od tanga są pewnie tysiące i każdy ma swoje interpretacje. Kiedyś nabrałem przekonania do takich oto wyjaśnień. Zaczątki tanga tworzyli ludzie biedni, często odrzuceni. Głownie to byli marynarze odwiedzający portowe knajpy którzy wnosili swoją muzykę i instrumenty muzyczne, ale byli też tam różni włóczykije i zwyczajni przestępcy. W tych knajpach spotykali się z paniami, które trudno było nazywać damami. Tam wybuchały wielkie namiętności, ale krótkotrwałe, bo życie wymuszało ciągłą zmianę miejsca. Po tych chwil uniesienia pozostawał smutek, żal, a często tragedia. I ci ludzie, odrzuceni przez szczęściarzy, ale zdolni, wylewali swój żal w śpiewie i granej muzyce. Moim zdaniem właśnie ta ich wielka pasja przelana w muzykę jest źródłem jej piękna. Oczywiście to nie znaczy, że muzyka tworzona na zamówienie nie potrafi być także wspaniała. Przykładem może tu być
Bolero Ravela, czy
Священная война А.Александрова, В.Лебедева-Кумача (choć w tym drugim przypadku emocje też były olbrzymie).
Dla Ciebie mistrz tanga w utworze
Bo ja jestem winny
http://www.voila.pl/035/elwbv
Do
Alcjone:
Dziękuję pięknie za post z wyjaśnieniami i wspaniałą ilustracją. Przy okazji: przy założeniu że w tangu facet fantastycznie prowadzi, czy dużo pozostaje partnerce do zaprezentowania jej pomysłów interpretacyjnych?
A tam dalej Argentyna...
Serdeczne pozdrowienia dla obu Pań,
jesion