Wyświetl Pojedyńczy Post
  #17  
Nieprzeczytane 15-10-2010, 13:32
donka's Avatar
donka donka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Nov 2007
Miasto: Zakopane
Posty: 2 737
Domyślnie

Jerzy Boczkowski szukając po całej Polsce, nie tylko w Warszawie młodych, zdolnych artystów często branych prosto ze szkół artystycznych i stawiających pierwsze kroki na scenie zgromadził w swoim teatrzyku grono wspaniałych artystów, stanowiących w przyszłości śmietankę artystyczną warszawskich kabaretów. Byli między nimi Zula Pogorzelska, Hanka Ordonówna, Mira Zimińska, Adolf Dymsza, Kazimierz Krukowski, Mieczysław Fogg, Tadeusz Olsza.







Publiczność warszawska wierna swoim ulubieńcom z „Qui Pro Quo”, tłumnie zbierała się w teatrze, dopingowała brawami, komplementami, a także kwiatami, zarówno aktorów jak i autorów .




Swoje powodzenie kabaret w dużej mierze zawdzięczał późniejszemu dyrektorowi, reżyserowi i konferansjerowi - Fryderykowi Jaross’emu, zwanemu Fryderykiem Wielkim.

Warto się przy tej postaci chwilę zatrzymać.



(W opinii Stefci Górskiej „najbardziej fascynujące były w jego twarzy
ogromne, czarne oczy”)



"Węgier z pochodzenia, Polak z przekonania, stał się własnością Warszawy i polskiego Londynu. Zostawił po sobie najlepsze wspomnienia jako artysta, dyrektor, przyjaciel, człowiek” - ( Kazimierz Krukowski)


Urodził się w 1890 roku w Grazu w Austrii, zmarł w 1960 we Włoszech.

Sam Jarossy tak o sobie opowiadał
„Pochodzę z południowych Węgier, ze Slawonji, z tego kawałka ziemi, na którym kiedyś stała prawdopodobnie wieża Babel, gdyż panowało tam nieporównane pomieszanie języków. Mówiło się po węgiersku, po niemiecku, po słowacku, po czesku, po kroacku, po serbsku, po turecku i po cygańsku. Pamiętam, że kiedy w dzieciństwie używałem mowy węgierskiej, krzyczano: "Ty przeklęty Madziarze!" --- gdy odezwałem się po niemiecku, ryczeli ludzie: "A ty szwabie zatracony!" --- kiedy bełkotałem po serbsku, rozlegał się krzyk: "Milczeć, Serbus!" --- a gdy próbowałem wysłowić się po francusku (w domu mówiliśmy tym językiem), nienawiść narodowa zmieniała się w klasową i wtedy wymyślano mi od arystokratów.”

Przyjechał do Polski na gościnne występy z kabaretem rosyjskich emigrantów „Niebieski Ptak” , zakochał się w młodziutkiej tancereczce, którą była Hania Ordonówna i po prostu pozostał.



Od razu zaangażowany został jako reżyser przez Jerzego Boczkowskiego do teatru Qui Pro Quo. Gdyby nie ten zdawałoby się prywatny incydent zapewne nie mielibyśmy Hanki Ordonówny i znakomitych teatrzyków literackich.
To on stworzył Pogorzelską, Stefcię Górską, Terne, Dymszę, Krukowskiego i wielu innych.
Posiadał ogromną umiejętność wydobywania z aktora jego osobowości, nieprzeczuwanych wcześniej możliwości. Przykładem jest tu Zofia Terne, ( mierząca według złośliwych kolegów około metra), którą pozbawił 10-centymetrowych obcasów, krynolin, wysokich kapeluszy – ubrawszy ją w skromniutką spódniczkę z bluzką i pantofle na płaskich obcasach postawił na scenie - odtąd uroczą piosenkarkę – Zofię Terne z miejsca „kupioną” przez widownię Qui Pro Quo.







__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał."
http://donkaja0335.blog.onet.pl/

Ostatnio edytowane przez donka : 15-10-2010 o 15:35.
Odpowiedź z Cytowaniem