Moja przygoda wydarzyła się w latach siedemdziesiątych-dłuższy czas mieszkałam za żelazną kurtyną w Anglii, która wówczas słynęła ze związków gejowskich.
A propos gejów ;znajomy kiedyś przyjechał do Polski-mieszkał w Anglii i pochwalił się, że nakrył 16-letniego syna z dziewczyną. Ucieszył się, że syn nie jest gejem
.
Teraz wrócę do mojej historyjki jaka przydarzyła mi się w Londynie.
Ze znajomymi po szkole dla obcokrajowców poszliśmy do winiarni na koncert kogoś /nie pamiętam/-grał na gitarze klasycznej, ale nie wiedzieliśmy , że to miejsce spotkań ludzi innej orientacji.
Było ciasno,zamiast krzeseł przy stolikach wzdłuż ścian stały kanapy.
Wcisnęłam się i usiadłam obok jakiegoś faceta.
Obok inny coś po angielsku wrzeszczał do mnie. Nie wiedziałam co-nie znałam jeszcze dobrze angielskiego, ale kolega przetłumaczył mi:
facet jest wściekły , zazdrosny o swoją "panienkę"
Nie wiem jak jest obecnie, więc nie będę udzielała porad przy wojażach na Wyspy Brytyjskie