Puchowy śniegu tren
Puchowy śniegu tren,
Wkrąg roztoczył swe czary,
Dźwięczą sanek janczary,
Miasto spowił już sen.
A przez ulicy cieśń,
Strojną w śniegowe szaty,
Jedzie panicz bogaty,
Wesołą nucąc pieśń..
Wtem do sań podbiega
Dziewczyna niosąc bzy,
U jej łachmanów brzega
Przylgnęły śnieżne skry.
Drżące wyciąga dłonie,
Wśród śnieżnych płatków róż,
A cichy szept jej wionie
„Kup kwiaty, panie mój !”
Pan wstrzymał sani pęd
Głęboko spojrzał w oczy,
A w oczach tych rozkoszy
Dojrzał piękno i smęt .
Więc zawiózł ją do siebie,
Gdzie było ciepło tak
I błyszczał jak na niebie
Jasnych pająków szlak.
Posadził u kominka
I szepnął jak we śnie:
„A teraz niech dziewczynka
mocno całuje mnie...”
A gdy zaświtał ranek,
Minęła burza krwi,
Znudzony już kochanek
Wskazał dziewczynie drzwi.
Odziała swe łachmany,
Jak kazał pan, jej kat
I niczym pies wygnany
Szlochając poszła w świat.
A gdy po paru dniach,
Panicz wsiadał w swe sanie,
Usłyszał ciche szlochanie
Za krtań chwycił go lęk.
Wśród śnieżnych płatków rój
Ona drżąca leżała,
Cała sina, skostniała
A w oczach jej tkwił ból.
Pan spojrzał na nią z góry,
Zrobiło mu się żal,
Zły trochę i ponury
W śnieżną odjechał dal.
A gdy zmrok niepojęty
Na ciche miasto legł,
Dziewczyny trup zmarznięty,
Przysypał lekki śnieg...
__________________
...przeciw czarom złym, przeciw magii kart, starą bajkę nam, opowiada wiatr...
Ostatnio edytowane przez Rudzia : 03-12-2007 o 01:45.
|