Wyświetl Pojedyńczy Post
  #786  
Nieprzeczytane 07-06-2018, 12:41
Camel 01's Avatar
Camel 01 Camel 01 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Dec 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 2 465
Domyślnie Camel

Lulka napisała:

Nie jest to moje odkrycie muzyczne od dzisiaj, bo słucham ich już jakiś czas, ale muszę opowiedzieć o ich koncercie,
bo to był wieczór prawdziwej magii.

Zespół nazywa się Camel i gra od lat 70-tych progresywnego rocka.
Koncerty były tylko dwa, w Progresji w Warszawie i drugi, właśnie w Zabrzu w Domu Muzyki i Tańca.
Sala była wypełniona do ostatniego miejsca, ludzie przyjechali z całej Polski, obok nas siedział pan z Rzeszowa.
Założycielem, kompozytorem i całą siłą napędową jest Andy Latimer, ten pan, który siedzi.
Ma 69 lat i jest po ciężkiej chorobie, bardzo wyniszczony i wychudzony ale mam wrażenie, że ma muzykę w żyłach zamiast krwi.
Od ostatniego koncertu w naszym kraju minął już szmat czasu.
Od tamtej pory Camel zdążył zagrać pożegnalne tournee, a lider zespołu stoczyć długą i na szczęście zwycięską walkę z poważną chorobą.
Nie będę się rozpisywać, powiem tylko, że to był drugi w moim życiu najpiękniejszy koncert (po Davidzie Gilmourze w Puli), tak emocjonalny i wspaniały, że wyciskał łzy.
Żebyście mieli obraz całości, to posłuchajcie urywka, na saksofonie gra młody nowy narybek zespołu.
Nazywa się Pete Jones, grał na klawiszach, saksofonie, flecie i dopiero jak wstał na aplauz widowni, okazało się, że jest niewidomy.
Zespół grał 3 godziny, dostał ogromne oklaski, szał na widowni był niesamowity a my wyszłyśmy zaczarowane i półprzytomne z emocji
Co piękna muzyka robi z ludźmi...
To tylko urywek (włącza się po paru sekundach)
https://youtu.be/XHgXuHRHp7o



Podpisuję sie pod Twoim komentarzem Lulka obiema rękami.
Camel to brytyjska legenda - jeden z moich ulubionych zespołów rocka progresywnego,którego słucham od lat 70 ubiegłego stulecia tak jak Andy Latimer jest jednym z moich ulubionych gitarzystów - jego styl jest łatwo rozpoznawalny, melodyjny, ale przy tym jest na przeciwnym biegunie od kiczu. Nie znam drugiego gitarzysty, który by grał podobnie do niego. Ma dużą swobodę w zespole i może sobie pozwolić na budowanie genialnych kompozycji wokół gitary. Co ciekawe - nie cierpią na tym partie innych instrumentów. .Ja uczestniczyłem w koncercie Camel po raz czwarty tym razem w warszawskiej Progresji gdzie grupa zagrała w wypełnionej po brzegi sali w ramach trasy The Moonmadness 2018.
Zgodnie z tytułem trasy artyści zaczęli od odegrania w całości wydanego w 1976 roku Moonmadness a po niej zagrali przekrojowy set pełen znakomitych kompozycji z bogatej historii.Na tej trasie grupa prezentuje porywającą wersję Rajaz, w której długie, kilkuminutowe solo gitarowe zastępuje solówka na saksofonie grana przez Pete'a Jonesa niewidomego klawiszowca. Jones był zresztą niewątpliwie, obok lidera formacji Andy'ego Latimera, gwiazdą wieczoru.Koncert jak poprzednie Camel w Polsce był świetny.Andy Latimer, mimo kolejnych problemów zdrowotnych (drobna przepuklina, ale czasami bardzo bolesna - dlatego siedział podczas występów), wciąż jest muzycznie w formie, ma przy boku kapitalnego wokalistę i multiinstrumentalistę, a do tego sprawdzoną od lat sekcję rytmiczną, która trzyma wszystko w ryzach. Warto zobaczyć Camel na żywo, póki jeszcze chce im się jeździć w trasy.

CAMEL, Warszawa, Progresja, 02.06.2018

Setlist:

Set 1 (Moonmadness):

Aristillus
Song Within a Song
Chord Change
Spirit of the Water
Another Night
Air Born
Lunar Sea

Set 2:

Unevensong
Hymn to Her
Rose of Sharon
Coming of Age
Rajaz
Ice
Mother Road
Hopeless Anger
Long Goodbyes

Encore:

Lady Fantasy








Camel - Lunar Sea - 2.06.2018 Progresja Warszawa

https://www.youtube.com/watch?v=HKS6rvk2KqM

Camel in Istanbul 2018 - Lady Fantasy

https://www.youtube.com/watch?v=60C09OwOG8Q

Ostatnio edytowane przez Camel 01 : 07-06-2018 o 12:54.
Odpowiedź z Cytowaniem