Siri, nie tylko pisanki mi zostały ze świąt - dzisiaj na obiad otworzyłam słoiki ze świątecznym bigosem.
Ewa, na takim pchlim targu mogłabym spędzić cały dzień. Gdybym okazała się rozsądna to wyszłabym z bólem serca, a gdyby rozsądku zbrakło - z pustym portfelem. U nas jest duży sklep z takimi rzeczami przywożonymi z Niemiec - można kupić wszystko, od poduszki do igieł po meble. A ceny są kosmiczne - za ten biały wazonik zapłaciłam kiedyś 30 zeta. To jakaś markowa ceramika, ale nie mogę przeczytać.
Krysiu, Teść jeszcze jest w domu czy już na kolejnej terapii? Pisałaś, że znaleźliście miejsce. Bardzo ciepło piszesz o swojej niemieckiej rodzinie. To szczęście zbudować takie relacje.
"W życiu musi dobrze i nie dobrze, bo jak jest tylko dobrze-to jest niedobrze" - Ks. J Twardowski.
Najszczersza prawda...
Danusiu, i jak dach? Nie przecieka? A biesiadnicy też nie przeciekali?
Awatar rewelacyjny!