Ja mam troche inne doswiadczenie niz moi przedmowcy. Sprowadzilem swoja mame do Australii na wiele lat zanim zaczela odczuwac starosc. Po kilkunastu latach samodzielnego mieszkania zaczela niedomagac fizycznie. Zaproponowalem jej zamieszkanie w moim domu. Naprzod zgodzila sie, ale po kilku tygodniach zapragnela powrotu do siebie. Jako osoba samotna przyzwyczaila sie do absolutnej ciszy. Skarzyla sie, ze nie moze porozumiec sie z moja zona (zona ma silny amerykanski akcent) i przeszkadzaja jej dzieci, a zwlaszcza ich granie na grach elektronicznych. Ja sam wtym czasie bylem tak zapracowany, ze ciezko bylo spotkac mnie w domu. Zalatwilem jej dochodzaca opieke i wrocila do siebie.Po ok. dwoch latach mama zaczela tak niedomagac, ze nie byla juz w stanie zadbac,o swoj dom. Poruszala sie trzymajac sie ramek. Jej osobisty lekarz podczas jednej z wizyt zasugerowal mi oddanie mamy do domu opieki. Mama uslyszala ta rozmowe podsluchujac z drugiego pokoju. Natychmiast zrezygnowala z uslug tego lekarza prawie go wyrzucajac z domu (od 10 lat byl jej lekarzem), a mnie kazala przysiadz, ze juz nigdy nie bede "spiskowal" przeciwko niej. Minely dwa miesiace i ktoregos dnia oswiadczyla mi, ze sie do mnie wprowadza. Przyjalem to z ulga, ale jakie bylo moje zdziwienie kiedy powiedziala, ze wprowadza sie nie do mnie do domu tylko do mojego ogrodu. Myslalem, ze cos sie jej stalo,(Alzheimer?) ale moja mama byla zawsze w pelni wladz umyslowych. Okazalo sie, ze wpadla na pomysl wybudowania dla siebie tzw."granny house" (domek babci) w moim ogrodzie. W Australii istnieje dziesiatki firm budujacych drewniane domki w ogrodach. Trzy miesiace pozniej mama wprowadzila sie do swojego domku. Sama sfinansowala sobie ta transakcje placac z piniedzy, ktore otrzymala ze sprzedazy swojego domu. Byla znowu na swoim. Czas jednak plynal nieublaganie. Kolejne lata i mama wymagala juz poruszania sie na wozku. Wybudowalismy rampe i wjezdzala swoim wehikulem wprost do kuchni. Nie byla juz w stanie samodzielnie gotowac, ale lubiala tam przebywac. Kolejny rok i mama nie mogla wstac juz z lozka. Poniewaz sie przeziebila zawiozlem ja do szpitala. Bedac w szpitalu mama dostala ataku serca (nagle przestalo pracowac). Zadzwonil do mnie w nocy lekarz i spytal czy chce zeby reanimowac mame gdyby dostala nastepnego ataku (takie sa procedury). Gdy przyjechalem do szpitala lekarz poinformowal mnie, ze stan mamy jest beznadziejny. I chyba wtedy tak naprawde zdalem sobie sprawe, ze moge stracic matke. Poprosilem lekarza, o dolozenie wszystkich staran w celu ratowania mamy I mama wrocila do zycia. Wymagala stalej pomocy, ale zyla. Umiescilem ja w rehabilitacyjnym osrodku opieki. Dzieki specjalistom nabrala ochoty do zycia. Byla tam dusza towarzystwa, ktora wszyscy lubieli. Mieszkala tam prawie cztery lata. Zmarla nagle po jednodniowym pobycie w szpitalu. Dokladnie dniu swoich 86 urodzin.
__________________
Lešஜ۩ஜLeš
|