Oglądam Wasze zdjęcia, jak zwykle z przyjemnością. Z jednej strony relaks (kiedy to, po miejscach tak cudnych a nieznanch mi wędruję), z drugiej, kiedy wielką wodę widzę, obawa... co moje miasto jutro, pojutrze czeka, kiedy fala powodziowa dotrze. Nie chciałabym przeżyć powtórki z Powodzi Tysiąclecia, kiedy to woda kilkadziesiąt metrów od mojego domu była. Moja Wielka Wyspa (tak sie to miejsce potocznie (a może i już urzędowo) we Wrocławiu nazywa), ze wszech stron Odrą i jej kanałami otoczone, z jednej strony cudne, z drugiej... zawsze niewiadoma.
Dzisiejsza migawka z okolic Mostu Zwierzynieckiego... mam nadzieję, że tym razem śluza wytrzyma. Niepoprawna ze mnie optymistka, będzie dobrze, bo inaczej być nie może. Pozdrawiam.