Zacznę od pogodynki.
Zrobiło się ciemno i chmurno wczoraj po obiedzie.
Raz grzmotnęło i potem długo, długo tylko ta ciemność, a w końcu strzeliło gradem.
Długą chwilę padał grad, ale gradziny nie były wielkie, przyrównałabym je
do jagód borówki amerykańskiej. Po chmurze gradowej produkowała się
taka z grubym deszczem, a potem z małym deszczykiem i tak aż do wieczora.
Wyszłam dziś zobaczyć ewentualne szkody to tylko wszystkie kwiatki
milinu spadły i winorośl bardziej niż zwykle potargana
Wszystkie rośliny podlane, a strumyk zmężniał
Na imprezę wczorajszą nie poszłam z powodu Kaji.
Psy boją się burzy, a ona w dodatku na obczyźnie...
Udanego życzę babciowania Bogdzie i Izuni
,
Docowi udanego dreptania,
Lulce miłego dnia
Do Kamy próbowałam dzwonić, ale nie uzyskałam połączenia.
Zamościakom niezapomnianych wrażeń z podróży!