Nowy Krasnal Skrzynia- Skrzyński. Dla przypomnienia zdjęcie z reala.
Wydaje się, że tacy ludzie nie odchodzą. Że skoro nie złamała ich tak poważna choroba,
to cóż może ich złamać?
Że już zawsze wszędzie będzie ich pełno. A jednak. I właśnie dlatego tak trudno
w to uwierzyć. 15 września 2020 r., w wieku 41 lat, zmarł Bartłomiej Skrzyński,
zwany po prostu „Skrzynią”.
Żył w ogromnym tempie, choć jego ciało coraz mniej chciało współpracować.
Wyciskał z niego jednak tyle, ile się dało, a nawet więcej. Wiedział, że ma
mniej czasu niż inni, że Duchenne nie bierze jeńców.
I tak go wykiwał. Zdaniem lekarzy, z tym typem zaniku mięśni miał nie dożyć
pełnoletności. Przeżył więc samego siebie, a jego zbyt krótkim życiem
można byłoby obdzielić kilka innych osób.
Był dziennikarzem prasowym i telewizyjnym, działaczem społecznym,
wrocławskim rzecznikiem osób niepełnosprawnych, wykładowcą akademickim.
Do tego podróżnikiem (latał szybowcem, na paralotni, nurkował)
i fanem żużla (czego jako mieszkaniec stolicy, zwany przez niego
WarszafManem, nie byłem w stanie zrozumieć). Był też znakomitym
partnerem do rozmowy, a zwłaszcza... dowcipów.
Miał przy tym rzadką cechę – bardzo chętnie śmiał się z siebie,
nigdy się nie obrażał i takiego będę go pamiętać.