Jezioro Otmuchowskie znika. Tak mało wody nie było od 25 lat
https://zielona.interia.pl/wiadomosc...at,nId,7444950
W Jeziorze Otmuchowskim jest obecnie mało wody. W niektórych miejscach stan wody obniżył się o 4 m do minimalnego poziomu piętrzenia. Linia brzegowa w niektórych miejscach cofnęła się o kilkadziesiąt metrów. Zmiany są
widoczne na zdjęciach.
Otmuchów, Paczków - dwa małe poniemieckie miasteczka nad Nysą Kłodzką.
W 45 r. z rodziną zamieszkaliśmy w
Paczkowie, wówczas na Ziemiach Odzyskanych. W latach 50 zbudowaliśmy własnoręcznie z moim przyjacielem Jurkiem drewnianą łódź wiosłową. Z celem, do wędkowania. Konkretnie do łowienia sandaczy.
W tamtych latach Jezioro Otmuchowskie obfitowało w nie. Cumowaliśmy tę łódź przy brzegu jeziora. Dojeżdżaliśmy do niej rowerami, 8 km. Latem b. często łowiliśmy nocą. Wyrzucało się haczyk-kotwiczkę za burtę łodzi, z przyczepionym tzw żywcem. Sandacze, jako drapieżne ryby polowały przy dnie. Gdy ryba "brała" trzeba było żyłkę wraz z haczykiem i zaczepionym do niego sandaczem powolutku, cierpliwie wyciągać.
Po kilku godzinach wędkowania wracaliśmy do domu. Łowiliśmy nawet po kilka sztuk 3 -, 4-ro kg-wych sandaczy. Tylko dużych! Młode sztuki, (poniżej 1kg), wyrzucaliśmy z powrotem do jeziora.
W domu w ogrodzie stawiałem dużą stalową beczkę. W niej zawieszałem na haczykach oczyszczone ryby i je wędziłem. Na koniec moja Mama, pokrojone kawałki ryby wkładała do słoików-weków i zalewała olejem - wekowała je. Przez wiele miesięcy były żywnością. W domu w tych latach żyło się skromnie.
Gdyż Tato po powrocie z niewoli niemieckiej prawie w ogóle nie pracował. Dużo chorował. Było 6-ro dzieci.
Dzisiaj. Dzisiaj wszystko się zmieniło. Mój przyjaciel zmarł. Rodzice nie żyją od dawna.
A Jezioro Otmuchowskie "umiera" - jak wynika z ww. artykułu. Przeczytajcie link.
Jezioro poddane zostanie 'reaktywacji.