Wyświetl Pojedyńczy Post
  #199  
Nieprzeczytane 30-12-2019, 20:30
Camel 01's Avatar
Camel 01 Camel 01 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Dec 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 2 465
Domyślnie Jeff Lynn i ELO

Witam !

Dzisiaj 72 rocznica urodzin Jeffa Lynna.

Jeff Lynn urodził się 30 grudnia 1947r w Birmingham. Jest twórcą i liderem zespołu Electric Light Orchestra, wcześniej był muzykiem formacji Idle Race i The Move. Lynne jest głównym twórcą wielkich hitów zespołu ELO takich jak „Evil Woman”, „Strange Magic”, „Telephone Line”, „Livin’ Thing”, „Don’t Bring Me Down” czy „Rock’n’roll Is King”. W latach 1988-1990 był członkiem grupy The Traveling Wilburys, a jako ceniony producent wyprodukował płyty Paula McCartneya, Roya Orbisona, Georga Harrisona, Toma Petty oraz „nowe” nagrania zespołu The Beatles („Free As Bird” i Real Love”).
Od 2000r Jeff Lynne próbuje powrócić z Electric Light Orchestra. Robi to powoli, mozolnie ale idzie mu coraz lepiej. Już w 2001r ukazuje się album "Zoom", który wtedy firmowany jest jako album solowy ale w sumie to powrót zespołu. Ale takim prawdziwym powrotem jest bardzo dobry krążek "Alone in the Universe" z 2015r oraz seria wyprzedanych koncertów na całym świecie. W 2017r zespół Electric Light Orchestra pod wodzą Jeffa Lynne'a organizuje na stadionie Wembley w Londynie niezapomniany koncert dla ponad 60-tysięcznej widowni, stanowiący przekrój przez wszystkie etapu działalności ELO, sięgając nawet czasów The Move oraz Traveling Wilbury.

Poniżej fragment recenzji płyty Jeff Lynne's ELO - Wembley or Bust - zapisu koncertu Electric Light Orchestra - Wembley Stadium - czerwiec 2017r

Wszystko brzmi doskonale - zapewne spece od dźwięku grzebnęli tu i ówdzie w studio, ale o jakości wykonania świadczą zaproszeni muzycy. Może siła wyrazu na tym traci, bo głos tłumu dociera gdzieś z daleka i czasem trudno wejść w ten koncertowy klimat (jeśli ograniczamy się jedynie do wersji audio). Oczywiście jeśli rozpatrujemy tę płytę w kategoriach stricte rockowych, zabraknąć może brudu, autentyczności, siły i garażowego sznytu, ale... No przecież nie o to chodzi w tej muzyce. Może to jedynie soft rockowy pazur, ale nieco żwawiej wybrzmiewają "10538 Overture" albo "Do Ya", a poza tym jest tutaj cała gama analogowych dźwięków. Ktoś powie: szlachetny, melodyjny pop, jakiego teraz brak. Kto inny machnie ręką, że to już ramotki i rzeczy niegodne XXI wieku. Pewnie i jedni, i drudzy będą mieć rację, niemniej wystarczy spojrzeć na wypełniony po brzegi stadion Wembley i zadowolony tłum. Ci ludzie wiedzieli po co przychodzą i doskonale się bawią.
Co stoi za tymi piosenkami? Sentyment? Nostalgia? Żal za przemijającą melodyką, która ustępuje współcześnie miejsca tanecznym, masowym produktom? Niezgoda na nienachalną muzykę tła, doskonałą jako podkład do codziennych czynności, ale nie przynoszącą szczypty wzruszeń? Kiedy recenzowałem ostatnią studyjną płytę zespołu, "Alone In the Universe", najbardziej przejmująca wydała mi się piosenka "When I Was Boy", wspomnienie utraconego czasu dzieciństwa. Koncertowa wersja tej kompozycji bardzo do mnie przemawia i tłumaczy dlaczego ELO wciąż cieszy się - przynajmniej na Wyspach Brytyjskich - taką wielką popularnością.



Paweł Lach













Jeff Lynne's ELO - Evil Woman (Live at Wembley Stadium)
https://www.youtube.com/watch?v=j7cyiWpX_HU


Jeff Lynne's ELO - Telephone Line (Live at Wembley Stadium)
https://www.youtube.com/watch?v=XKElk9zTB04


Jeff Lynne's ELO - Turn to Stone (Live at Wembley Stadium)
https://www.youtube.com/watch?v=kXpjF1qtpt0


Pozdrawiam

Ostatnio edytowane przez Camel 01 : 30-12-2019 o 20:36.
Odpowiedź z Cytowaniem