Z wyra wylazłam o 10 , bo padało i było chlodno i gdyby nie telefon córki pewnie jeszcze by leżały moje żywe zwłoki.
Pocieplało koło południa do 24 st i zaświeciło słoneczko.jest dobrze.Do koscioła nie chodze jeszcze ale powędrowalam w internecie aż do Chicago.bo pasowała mi godzina.Bardzo podobało mi się kazanie .
Siedzę w domu , bo gdzie chodzić ? nie lubię niedziel !Byłam tylko spełnić obywatelski obowiazek.Trzeba bylo się " udekorować " - tak mowi moja prawnusia zamiat " upiększyć i tyle przyjemności na dziś.
Kobra - Kozanów jest w przeciwnym kierunku od mojej córki, kiedyś była tam powódż do 3piętra , córka mojej koleżanki ma tam mieszkanie , ale wynajmuje , bo ma dom.Nawiedzonego mieszkania też bym nie chciała, ale to prawda z tymi ścianami nasiąkającymi złymi emocjami .Czytałam kiedyś chińskiego naukowca na ten temat.
Jak byś była we WR.w przyszlości to dam Ci nr tel. moze się spotkamy.Moja córka mieszka na Krzykach.
Niedomagającym życzę zdrówka , źle sypiającym dobrego snu. zbierającym ślimaki braku obrzydzenia ( posypujcie solą rozpłyną się bez dotykania , Wszystkich
