Wyświetl Pojedyńczy Post
  #336  
Nieprzeczytane 24-04-2021, 10:15
pluto37 pluto37 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Częstochowa Ślaskie
Posty: 55 646
Domyślnie cześć Wam!

To jeszcze ciut o tych łososiach pacyficznych.
Są ich 3 gatunki pink /różowy/ coho i ten ostatni jesienny sockey. Czas lądowania w rzekach i strumieniach mają chyba uzgodniony między sobą, bo w różnym czasie się pojawiają.
Ten sockey co 7 lat się wybiera z Pacyfiku ikrzy się i zostaje.. karmą orłów, mew, gęsi i niedźwiedzi w trzech kolorach. Po tarle wzdłuż strumieni praktycznie trudno przejść bo smród rozkładających się resztek jest okrutny.
Dopiero deszcze powodują powrót do normalności.
I co ciekawe, to kiedy te masy łososi wpływaja w wielkie rzeki typu Fraser, Columbia i podobne to one są całe, zdrowe i są jak .....ryby dopiero na finiszu zmieniają barwę i kształty. Gdyby ktoś miał ochotę przejechać się w necie wzdłuż kanadyjskiej Hwy 1 na wschód w stronę Calgary, to po drodze jest kanion Hellsgate /piekielne wrota. Nad nim przerzucono kładkę, a z niej z wysokości chyba stu metrów widać walczące z progami łososie.. a do końca ponad tysiąckilometrowej rzeki jeszcze tak pi-
x-drzwi jeszcze ze 2/3 drogi.
No i /żeby skończyć temacik/ powiem, że nie nic smaczniejszego na niebie i ziemi, niż ten łosoś wędzony na zimno.
Do tych okolic czyli środka Ameryki nad Pacyfikiem pewnie jeszcze wrócę. O ile dotąd jeszcze nikogo nie znudziłem.

A w te słynne Kaniony, to wybraliśmy się już grupą. Rozpiętość wieku uczestników to tak od 45 do 70 -ki.
Dwie panie uznały, że lepiej i przyjemniej własnym autem via słynna Dolina Śmierci w Utah, a my z Vancouver w BC samolotem do Phoenix w Arizonie i potem do Las Vegas bo tam pożyczalismy auta.
Stąd te wspomniane widoki tego kawałka Ameryki z góry.
A ponieważ lubię widoki to okno w samolocie jest ....moje
Z Vancouver BC samolot staruje nad ocean i łukiem nad Olimpic i zielonościami leci na południe aż do pogranicza z Oregonem i tam kończy się pod nami zielone. Zaczyna się wypalona słońcem i wiatrem szarość piargów i skał pustyni pociętej z rzadka drogami. Nawet w dolinach nie widać plam zieleni. Samo Phoenix z góry wygląda ciekawie, bo cała aglomeracja powstała na planie mitycznego Feniksa, albo indiańskiego orła /jesli kto woli/, a to można jedynie z góry zobaczyć. Lotnisko jak lotnisko... miło i sklimatyzowane ale dopiero wyjście na zewnątrz powoduje poznanie czym jest szok termiczny i co znaczy świeży oddech pustyni w Ameryce. Na człowieka z normalnego klimatu w normalnym świecie z bezchmurnego nieba wali się ponad 50 stopni Celsjusza bez odrobiny wiatru i z zerem wilgotności. Pierwsza refleksja to ..... jak ci ludzie mogą tam i w tych warunkach żyć. Wydaje się, że tam wymyślono prąd i klimatyzację
A potem do lecimy do Las Vegas.. wielki Disneyland dla dorosłych. Maszyny do gry od najniższych stawek atakują tuż po wyjściu z rękawa. Musieliśmy śmisznie wyglądać kiedy przebijaliśmy się z plecakami do hotelowych pokoi, miedzy rzędami maszyn okupowanych przez emerytów /o dziwo/ ... Rano było podobnie a ewakuacja odbywała sie wczesnie
A przed nami były Zion Canion, Bryce i słynny Grand.. Każdy wspaniały, każdy inny, a wszystkie niesamowite dzieła Natury...

.....Się rozpisałem przy kawce.... Ale mam nadzieję, że cd nastąpi

Najlepszego
Odpowiedź z Cytowaniem