Wracam po dwóch latach.
Przeszłam gruntowne leczenie z którego udało mi się po wielu perypetiach wyjść cało / zapalenie otrzewnej, guz w płucach i inne wątpliwe "przyjemności/.
Postaram się bywać częściej. Miło być znowu z Wami moi drodzy
ZSZARZAŁE KARTKI PAMIĘCI
nie patrzę już w oczy cierpieniu a słowa
są i tak za małe by opisać pamięć
kiedyś miłości umarłe chroniły się w listach
pismo przywoływało kształt dłoni
czułości okrzepłe dokonane jak wędrówki po nekropoliach
dzisiaj sms któremu brak namiętności
ot krótka informacja tekstowa
pod którą brak podpisu
imię nadawcy staje się numerem nowego właściciela
obcy abonent bez imienia które znaczyło
DOPÓKI JESTEM
cień jakby mniejszy
jestem w zaniku
codziennie wymyślam siebie od nowa
tworzę szkice życiorysów
których i tak nie przeżyję
nic nie daje trzymanie czasu za uzdę
zostanie w rękach tylko ona
a siodło wymknie się udom
NIE JESTEM TCHÓRZEM ALE Z TCHÓRZEM BYWAM
oswajam śmierć na własnej piersi
jak rudawą fretkę bywa że daje się pogłaskać
ugryźć znienacka boleśnie żyjemy
w symbiozie ja ją żywię ona przewraca oczami
a kitą zasłania pyszczek zdegustowana moimi poczynaniami
na ściance wspinaczkowej życia
kiedy uzna że nadeszła pora kiedy pokruszy się czas pod stopami
po prostu przegryzie nieopatrznie tętnicę tuląc się na wzór etoli
różnicę temperatur między nami wyrówna ziemia
DO NIEBA WIODĄ DRUGIE DRZWI
palec boży niechętnie wskazał kierunek
między jednymi a drugimi drzwiami trzeba
stąpać samemu choć podłoże chybotliwe
z czasem krok zmienia się w twardy zdecydowany
przejść między wrotami narodzin
i śmierci to wirtuozeria rozpisana
wiosennym oddechem ziemi przez dojrzałą
skarbnicę lata po jesień zmarszczoną mgłami
aż do zimnej zbitej grudy i szurających kapci