Amor
Przyszła wiosna, kwiatki rosną
i na miłość pora,
siedzi Amor z wielką troską,
jak pracy podołać?
Teraz ludzie siedzą w domu
bojąc się zarazy,
jak mam strzelać po kryjomu,
łączyć ludzi w pary?
Pochowali się za murem
okna, drzwi zamknięte
nos wlepili do komórek
i klepią zawzięcie.
Ławki w parku całkiem puste,
wymarłe ulice,
nie postrzelam, chociaż muszę,
bo plan nie zaliczę.
Gnębił się troskami swymi,
wreszcie przestał stękać.
Może się na lepsze zmieni
kiedy przyjdą Święta?
Kp.
|