Spójrz na to z innej strony: mam swoje dochody (trafiają do wspólnej kasy, ale nie muszą), potrafię sama powiesić obrazek i odnowić komodę, mogę zatrudnić pana “złota rączka”, jeśli mi się nie chce samej chwytać za młotek, mogę wreszcie poprosić męża - to jest wolność wyboru. Mój mąż ma pewność, że z nim jestem bo chcę a nie dlatego, że nie potrafię zarobić pieniędzy lub wbić gwoździa. On lubi gotować...powinnam się obrazić?
Trochę przejaskrawione, ale tak to widzę.
Pewnie potrafiłabym być z kimś, kto zabroni mi udziału w rajdach, bo według jego wyobrażeń mam leżeć i pachnieć. Mogłabym, ale nie wiem na jak długo i czy byłabym szczęśliwa? Odmawiać komuś realizowania pasji w imię archaicznych stereotypów? To nie w porządku.
I jeszcze odnośnie “przywódczyń” - nie mam takich, “przywódców” też nie, uff.
ps
Ta wypowiedź była odpowiedzią na:
Cytat:
Napisał Jarosław II
bo kobieta jest po to by czarować a nie trzymać wiertarkę czy prowadzić traktor. Ja to mówię ze swojego punktu widzenia a Wy róbta co chceta i z pretensjami do swoich przywódczyń, które nie chcą ani rodziny ani chłopa, bo są samowystarczalne.
|