Wątek: Globtroterrr
Wyświetl Pojedyńczy Post
  #53  
Nieprzeczytane 31-05-2020, 14:01
eledand's Avatar
eledand eledand jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Apr 2009
Miasto: opolszczyzna
Posty: 22 932
Że co? Bajkał..

Wznawiam pisanie Legendy Bajkalskiej.
Chciałabym tam polecieć,mam tam Znajomych w Irkucku.Pokazali by to co jest na Angarze naj i naj...
Poczytajcie.Zdrowie nie te i trzeba żyć wspomnieniami,.

Dawno, dawno temu, tych czasów nikt nie pamięta, rzek jeszcze nie było na świecie, jeziora dopiero napełniały się wodą, kropla do kropli, góry dopiero zaczynały wyrastać nad ziemią i tajga stała sobie cicho, cichuteńko, bo las był nie wyższy od trawy, a zwierzęta były jak robaczki. Wszystko to było we władzy tylko jednego starego siwego Munko-Saridaku, który służył wiernie i uczciwie groźnemu Bajkałowi. O wszystkim, co się wtedy wydarzyło opowiedział swojemu władyce, a Car Bajkał podziękował starcowi Munko za wierność. I tak żyli Bajkał ze starcem Munko-Saridaku w wielkiej przyjaźni.
Mijały lata, dziesięciolecia, stulecia, przyroda zmieniała ziemię. Góry rosły do samych obłoków, drzewa podnosiły swoje korony coraz bliżej słońca, zwierzęta i ptaki były coraz większe i stawały się podobne do ogromnych monstrów strasząc ludzi. Pewnego razu starzec Munko obchodząc swoje włości przysiadł na ogromnym zwalonym pniu i zasmucił się. Nieszczęśliwy jest, żyje tak długo, a potomków jak nie było, tak nie ma. Ze smutku sen nie przychodzi, bez przerwy go gdzieś ciągnie, czegoś cały czas szuka i czegoś wygląda. I oto pewnego razu, już całkiem stary, ale jeszcze silny i wyniosły ujrzał przed sobą piękną i młodą Ilczir. Munko podszedł do niej i powiedział:
- Wiele miałem wiernych żon, wiele piękności w swoim życiu widziałem, ale taką, jak Ty, widzę pierwszy raz. Dla naszego szczęścia, dla szczęścia przyrody wokoło nas powinniśmy się pobrać, chcę, byś mi dała syna, dzięki któremu nasza ziemia, nasze łąki, góry i doliny stałyby się jeszcze piękniejsze.
Popatrzyła błękitnooka Ilczir na starca i odpowiedziała:
- Zostanę twoją żoną, jeśli najpierw dasz słowo, że pozwolisz synowi od nas odejść, gdy dorośnie.
- Niech płynie, gdzie jego wola, nie będę stał mu naprzeciw, tylko niech pamięta o długu synowskim.
Wysłuchała Ilczir starca Munko-Saridaka, i pyta:
- A co to za synowski dług?
- Wiernie służyć naszemu dobremu panu Bajkałowi. Jeśli o nim zapomnimy, źle nam się wszystkim dziać będzie.
Nikt nie wie, ile czasu minęło. Ilczir w końcu urodziła syna. Popatrzył Munko na swojego syna i zobaczył, że on chudziutki i chorowity, ledwo go było widać na ziemi. Nic jednak swojej pięknej Ilczir starzec nie powiedział, nie obwiniał jej, że urodziła mu takiego słabiutkiego i chuderlawego syna.
- Widzę, że jesteś niezadowolony ze swojego pierworodnego.- powiedziała do męża Ilczir. Nie zamartwiaj się, z czasem stanie się on wielki, daj mu swą siłę, naucz go swojej mądrości. Ja urodziłam go, żeby żył, a kiedy dorośnie nabierze mocy i nas przerośnie.
Mądra była Ilczir, ale starzec Munko Saridak był mądrzejszy od niej. Popatrzył na swoją piękną wybrankę i powiedział:
- Masz rację, twoją sprawą było począć syna, a moją wychować go na silnego i mocarnego. Wezwę na pomoc wszystko, co w mojej mocy i on stanie się mocarzem.
Mądry wszechmocny Munko-Saridak wyszedł na środek swojego Tunkińskiego Carstwa i głośno rzekł:
- Irkut.
To oznaczało "wszyscy do mnie". Z małych i dużych, z bliskich i dalekich gór małe i większe rzeki i rzeczki, ruczaje i strumyki popłynęły do nóg ogromnego Munko-Saridaka, a on skierował je w koryto swojego pierworodnego Irkuta. Irkut od razu się zmienił, stał się wielkim i silnym. Wyszła Ilczir popatrzeć na swojego syna i rzekła:
- Nie pomyliłam się kiedy wybrałam ciebie na męża, wiedziałam, że ty uczynisz naszego syna bohaterem. Choć ty i wielki i mocny - sam jeden nic nie zmienisz.
Rósł Irkut i przybierał na sile z każdym dniem. Nie było u niego nianiek, posługi, nikt go nie pilnował. W młodości był nieposłuszny, często kaprysił i swawolił. Im większy się stawał, tym więcej u niego było siły. Podziwiali go wszyscy. Po matce odziedziczył piękno, po ojcu mądrość i ogromną siłę. Jeśli tylko zechciał skręcić w jakąś stronę, skały się rozstępowały, a całe połacie tajgi z łatwością wyrywał z korzeniami. Były i takie skały i szczyty, które nie chciały ustąpić dumnemu Irkutowi i wtedy on z całą siłą i zawziętością rzucał się na nie i przebijał sobie drogę na wolne przestrzenie.
Nie zawsze Irkut miał ochotę na walkę z tym, kto stanął na jego drodze. Nieraz podejdzie blisko do granitowych skał, zobaczy, że one patrzą mu prosto w oczy, a wtedy z ogromną siłą je przeskakuje z wielkim szumem. Bryzgi i piana rozlatują się po okolicy i dają życie roślinom, okolicznym lasom i łąkom. Długo parł naprzód Irkut, nie wiedział, gdzie się zatrzymać. I zasmucać się nie było kiedy, całymi dniami przyglądał się zwierzętom, które przychodziły do jego brzegów napić się krystalicznie czystej wody, ale serce jego zostawało twardym, nikomu go nie oddawał.
Pewnego dnia na brzeg Irkuta przyleciał biały łabędź. Irkut się zadziwił - " Skąd wzięło się na moim brzegu takie piękno?" - pomyślał. Długo przyglądał się jej rozmarzonym wzrokiem, ale bał się wymówić słowo. Biały łabędź napił się wody i już miał odlecieć, gdy Irkut nie wytrzymał i spytał:
- Skąd przybywasz, piękny łabędziu, w jakich krajach bywałaś. Jakie carstwa widziałaś? Opowiedz mi o wszystkim.
- Dług latałam, wiele krain widziałam, a teraz lecę z zamków z białego kamienia, od władcy bogactw tych niezliczonych - Bajkału. Zmęczyłam się długą i trudną drogą i zechciałam twoją wodą ugasić pragnienie.
Popatrzył na nią piękny Irkut i spytał:
- Czym się sławi Bajkał? Jakie ma bogactwa?
- Niezliczone są bogactwa Bajkału. On ma wszystko, co tylko może być na ziemi, pod ziemią i w wodzie.
- Nie! Mój ojciec mędrzec Munko-Saridak jest bogatszy od twojego Bajkału. U mojego ojca złota i srebra w Sajanach tak dużo, że wieki trzeba by wozić po całym świecie i nikt nie zdoła jego wywieźć. Szlachetnych kamieni wystarczy, żeby przyozdobić cały ziemię, a różnego zwierza tyle, że można odziać wszystkich ludzi, którzy żyją i którzy będą żyć jeszcze tysiące lat. Takich bogactw u twojego starca nie ma.
- U Bajkału jeszcze więcej bogactw i jeśli byś to widział, to byś się ze mną nie sprzeczał - odpowiedziała biała łabędź.
Irkut zauważył, że ona czegoś nie mówi do końca, że coś skrywa. Wtedy powiedział:
- W co jeszcze bogaty ten twój Bajkał? Jeśli mi nie powiesz, będziesz chwalipiętą, a ten twój Bajkał zarozumialcem.
Nie spodobał się białej łabędzi ton Irkuta, nie wytrzymała i powiedziała:
- Najdroższe, co jest u Bajkału, to jego piękna córa Angara. Jak tylko ją ujrzysz, nie będziesz mógł oderwać wzroku i zakochasz się w niej na zawsze.
Irkut nie dał po sobie poznać, że go to zaciekawiło, ale serce się zapaliło, żeby popatrzeć na piękną Angarę i podziwiać jej urok. I nie wierząc we własne słowa powiedział:
- Nie takie piękności widzieliśmy, a ty za bardzo się chwalisz.
Wypiła biała łabędź kilka łyków wody, zerknęła na Irkut z uśmiechem i powiedziała:
- Prawdę mówisz, Irkut, no, choć jesteś piękny, nie takim jak ty Angara odmawiała swojej ręki, a na ciebie ona i spojrzeć nie zechce, a ojciec jej ciebie od razu z progów swoich przegoni. Żyj ty lepiej tutaj, nie chodź do Angary, u ciebie i tunkińskich piękności pełno. Bajkalska córka ciebie nawet uśmiechem nie obdarzy
__________________
http://ewefew.blogspot.com/
Odpowiedź z Cytowaniem