Mam na tapecie Tyrmanda
Dziennik 1954..
obok dość ponurych obrazków z ówczesnej wystawy jest tam sporo komizmu, charakterystyk jemu współczesnych i opisów W-wy ... niezły wstęp do
Dzienników Kisiela.
A na deser trafił mi się całkiem współczesny Daukszewicz. Z dziełem Nareszcie w DUDAPESZCIE...
W tym ostatnim dziele trafiają się kawałki opowiadane nizinną polszczyzną .... ale tchnącą autentyzmem okoliczności przyrody
Bo nie sztuka używać wulgarii....Sztuką jest użyć tam gdzie trzeba