|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#241
|
||||
|
||||
Doniu - dziękuję
__________________
'Wznieś serce nad zło" J. Cygan |
#242
|
||||
|
||||
NutaDo
cieszy mnie, że bywasz tu i czytasz. Też dziękuję.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#243
|
||||
|
||||
Poniedzielski Andrzej *** (Chodzi o to) Chodzi mi o to, by język a niechby i „giętki“ Nie mówił, tak – „wszystkiego“ „co pomyśli głowa“ I jeszcze, by ów język - był nie nazbyt „prędki“ By – pauzy, ciszy Myślom – nie żałował I wyczuwam w sobie taki instynkt – stadny Skłonność taką, ale nie, że zaraz – wilczą Ot, należeć chciałbym tylko, do tych, którzy bywa – Nie mają nic do powiedzenia A mimo to – milczą
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 07-12-2011 o 00:29. |
#244
|
||||
|
||||
Ann Bradstreet - amerykańska poetka czasów kolonialnych XVII wieku.
Jej ojciec i mąż byli gubernatorami jednej z kolonii. Była bardzo szczęśliwą mężatką. Uważała, że dostała jakiś niespodziewany dar od losu, na który nie zasłużyła. Dotąd dwoje choć jeszcze nie jedno. Odtąd jedno choć nadal dwoje." Karol Wojtyła Do mego drogiego i kochającego męża Jeśli gdzie była jedność z dwojga utworzona, Jeśli kiedy kochała męża swego żona, Jeśli miłość ta była jej odwzajemnioną — Myśmy byli tym dwojgiem, tym mężem, tą żoną. Droższa mi twoja miłość niż kopalnie złota Albo skarby, które nam Wschód przed oczy miota. Pragnę cię tak, iż wody rzek mnie nie napoją: Ugasisz to pragnienie ty — miłością swoją. Taką miłość odpłacić — zadanie nad siły; Modlę się, by niebiosa cię choć nagrodziły. Przeto, póki żyjemy, bądźmy tacy stali W miłości, byśmy w niej i po śmierci przetrwali. Przełożył Stanisław Barańczak "Nie wystarczy pokochać, trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i przenieść ją przez całe życie." A. Bekannte
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#245
|
||||
|
||||
Paul Gustave Dore. Anna Kamieńska SKĄD PRZYCHODZĄ UMARLI DO SNÓW.... Skąd przychodzą umarli do snów ludzi? Rozsuwają ściany czasu, Zjawiają się prawdziwi i czuli. Pytają się z ogromnym zdumieniem: Nie boicie się nas? Gdzie przebywają wówczas, gdy nikt ich nie wspomina? Gdy twarze ich zaczynają blaknąć I myśl nasza nie tak łatwo przywołuje Postać ich schyloną? Którędy wiedzie droga umarłych do snów ludzi? Z grobów znowu wyciągają ku nam ich ręce Rzeczywiste i żywe. Pragną naszych objęć i uścisków, Jakby w nich ożywali na nowo. I poprzez oczy nasze omglone snem Szukają gwiazdy - Tej jednej, która była gwiazdą ich życia. Ostygło powietrze po ich oddechu, Odebrzmiała fala głosu, Ciało oddaje się ziemi solą, żelazem i wapnem. Lecz żyją dłużej pod sennymi powiekami bliskich. Stąd sięgają znowu do spraw życia, Do drzwi, które tylekroć mijali, Do stołów znaczonych odciskami ich dłoni, Do strzępów mowy, do obrazów, Które osadzają się w pamięci ludzkiej długo, Jak muł skalny w głębokim dnie oceanu.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#246
|
||||
|
||||
Piękne ,wzruszające...
Dziękuję Donko
__________________
"Myślałem, że uczę się, jak żyć, a uczyłem się, jak umierać." - Leonardo da Vinci" [/color][/b]http://urszulagretkowskapapisz.pamietajmy.com.pl/ http://nataliagrazynamarkowska.pamietajmy.com.pl/ |
#247
|
||||
|
||||
Śliwiak Tadeusz Dziewiąta wieczorem Ojciec zawsze o dziewiątej wieczorem wyjmował z kieszonki srebrny zegarek i mówił: O, już późno teraz ja noszę ojcowski zegarek i wyjmując go o dziewiątej wieczorem mówię: E, jeszcze wcześnie Ale któregoś wieczora patrząc na zegarek zauważyłem że nie ja ale mój ojciec miał rację okazało się że zegarki nie tylko wskazują godzinę ale i pokorę
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#248
|
||||
|
||||
Olbiński Rafał Elżbieta Zechenter-Spławińska Nosić na rękach My, bezsenne księżniczki na ziarenkach grochu z państwa, gdzie nikt na serio nie liczył się z czasem układałyśmy listy życzeń do spełnienia, które odgadnąć mieli królewicze z bajek gotowi w każdej chwili nosić nas na rękach. Lecz zanim czas przesypie ostatnie ziarenka nim wyschną prawie całkiem treści naszych marzeń gdy zapomnimy tamtą bajkę Andersena zaczniemy życzyć sobie zdrowia zamiast szczęścia i oby nas nie musiał nikt nosić na rękach -
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#249
|
||||
|
||||
Tej poetki nie znałam...
Do każdego ze słów Jej wiersza -nic dodać ,nic ująć.... kwintesencja No i .... utożsamić się na chwilę z księżniczką to przyjemność...
__________________
"Myślałem, że uczę się, jak żyć, a uczyłem się, jak umierać." - Leonardo da Vinci" [/color][/b]http://urszulagretkowskapapisz.pamietajmy.com.pl/ http://nataliagrazynamarkowska.pamietajmy.com.pl/ |
#250
|
||||
|
||||
"Nie wystarczy pokochać,
trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i przenieść ją przez całe życie." A. Bekannte Ten cytat parę lat temu wisiał nad stołem weselnym naszych przyjaciół syna....tak bardzo mi się spodobał ze go przepisałam i mam w notatniku..TY mi go znów podałas i to jeszcze z autorem.... Młodzi w tym najpiękniejszym swoim dniu ten cytat chyba pieknie rozumieją, nie dopuszczaja innego..no tylko potem...czesto "zaczynaja się schody"....... |
#251
|
||||
|
||||
Dziewiąta niedziela.
Adam Zagajewski Kamienie Mieszkasz teraz za czarnymi drzwiami i nikt nie zna twojego adresu. Może ukrywasz się w fałdach nocy; ale noc przychodzi i odchodzi obojętnie jak wędrowna jaskółka, okna zamykają się, otwierają, pociągi jadą nieśpiesznie na wzgórzach, jabłka spadają na trawę, pachną wrzosy, wszyscy dokoła zajęci są życiem i życie panoszy się w liściach drzew, nawet kamienie są dumne i nieśmiertelne. Pada deszcz miasto jest miękkie, spowite mgłą i tęsknotą. Łucja Danielewska Uczę się Uczę się twojej nieobecności przy stole na ulicy gdy sięgam po książkę Uczę się twojej nieobecności na poduszce przywołującej złudzenie zapachu twojej skóry gdy dzień pochmurnieje a wiatr tłucze pięściami w okiennice wieczoru Nie potrafię jeszcze nauczyć się twojej nieobecności we śnie Federico García Lorca* Pożegnanie Gdy umrę, drzwi od balkonu otwarte zostawcie. Chłopiec je pomarańcze. (Ze swego balkonu to widzę.) Żniwiarz kosi pszenicę. (Ze swego balkony to słyszę.) Gdy umrę, drzwi od balkonu otwarte zostawcie! tłum. Leszek Engelking Od zawsze chciał odchodzić z widokiem na góry ....było tak jak sobie życzył. Pragnął by go wynieść na balkon, skąd mógłby ogarnąć całość ...nie zdążył, zabrakło mu sił.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 12-12-2011 o 00:39. |
#252
|
||||
|
||||
nieobecni
Aldonko ,ja...
już ,dziś pół roku "Uczę się twojej nieobecności na poduszce przywołującej złudzenie zapachu twojej skóry"
__________________
"Myślałem, że uczę się, jak żyć, a uczyłem się, jak umierać." - Leonardo da Vinci" [/color][/b]http://urszulagretkowskapapisz.pamietajmy.com.pl/ http://nataliagrazynamarkowska.pamietajmy.com.pl/ |
#253
|
||||
|
||||
Mieszkańcy Atlantydy Cały świat został stworzony dla nas. Dla nas Sumerowie budowali swoje miasta. Grecy rzeźbili w słońcu posągi Ateny. Egipscy kapłani ukrywali tajemnice gwiazd. Mędrcy Izraela czytali Księgę Rodzaju. Safona pisała swój najpiękniejszy, zagubiony wiersz.... Dla nas odkryto ogień I malowano wymarłe zwierzęta Na ścianach zielonych jaskiń... Dla ciebie i dla mnie ukrywano dzieci w dziuplach drzew, Gdy nadpływały łodzie Wikingów. Dla ciebie umierał Spartakus I rodził się następca tronu. Także dla nas przez lata robili to, o czym nie wiemy, Ci,których nigdy nie poznamy. Którym spalono księgi i rozbito gliniane naczynia. Ich imiona są na kamiennych płytach Pod dnem oceanu. A oni drgają w wodzie drobnym planktonem Wśród cytrynowych ryb. Inni zmienili się w zieleń, piasek i wiatr Latają ważką nad wodą Gaszą jesiennym kurzem ostatnie ogniska. Czerwonym piaskiem zasypują nory lisów Wyginają się czubkami palm, liśćmi dębów i brzóz. W najbliższych i najdalszych miejscach, W których nas jeszcze nie było, Przeglądają się w twoich oczach. Toczą się kulą Nieskończonej liczby "pi". I piszą w nas wiersze o sobie i o nas, Mieszkańcach wszystkich Atlantyd. Aphilommen
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#254
|
||||
|
||||
Od rana we wszystkich mediach nagłaśnianym i wałkowanym co roku tematem jest stan wojenny. Właściwie pozostaje to już u mnie bez reakcji…..ot jeszcze jedna rocznica, było już ich dwadzieścia dziewięć, jest trzydziesta, za rok będzie następna, trudno żyć historią nawet przez duże H. Dopiero po przeczytaniu poematu* Stanisława Barańczaka pod ironicznym tytułem - „Przywracanie porządku”. stan wojenny jednak we mnie odżył. Barańczak opisuje to, co się wydarzyło bez patosu, przemienia fakty w literacki mit zupełnie zwyczajnie, unikając przyoblekania ich w heroizm. Jeśli macie trochę czasu - zachęcam do przeczytania.... Przywracanie porządku 1. Według nie potwierdzonych doniesień. Które traktować należy ostrożnie. Według nie potwierdzonych doniesień, które dotarły z opóźnieniem spowodowanym przez niesprzyjające śniegi i zasieki. Według nie potwierdzonych doniesień, posunięto się za daleko w łapczywym chwytaniu powietrza w płuca, zatracono poczucie rzeczywistości w odmowie przyjmowania kopniaków, zakłócono dialog kastetu ze szczęką, z winy tej ostatniej. Według nie potwierdzonych doniesień, trudno się dziwić. Trudno się mianowicie dziwić zdecydowanej reakcji. Reakcji spowodowanej wolą przywrócenia porządku, tak aby każdy widział, gdzie jest jego miejsce. 2. najważniejsza rzecz, wiecie, koordynacja i precyzja, grudzień, rozumiecie, krótkie dni więc ciemno, mróz, więc każdemu zimno, długo nie pociągną bez opału i żarcia w tych, jak je tam, stoczniach, do tego armatki wodne, wiecie , skutek murowany, namioty w szczerym polu, od razu skruszeje jeden z drugim, koordynować trzeba takie rzeczy precyzyjnie, a grudzień, wiecie, tylko raz do roku. 3. A przecież tyleśmy się nasłuchali po nocach doniesień o ruchach wojsk, niepewni do czego one właściwie zmierzają robaczkowym ruchem gąsiennic, do jakiego stopnia długości geograficznej mogą się posunąć. te ruchy wojsk tak wyraźnie dające do zrozumienia, że są przeciw ruchawkom, za zorganizowanym ruchem na świeżym powietrzu, przeciwko rozruchom, za rozruchem jeszcze jednego wielkiego pieca, przeciw ruchom oporu, za ruchem wstecznym, ale że dla jasności sytuacji i tak będą strzelać do wszystkiego, co się rusza, te lufy zniżające się do wysokości potylicy (spróbuj no bratku, ruszyć głową), te kleszcze, unieruchamiające głowę kraju; zdawało nam się, że to niemożliwe że te kleszcze, wbrew sobie, właśnie pomagają w porodzie. 4. L., wiem, że nie dostaniesz tego listu, ale wysyłam. Właśnie nie wiem, co powiedzieć. To wszystko jest zanadto jak wyjęte z twoich absurdalnych dowcipów. Ci sami faceci, pamiętasz, śmieliśmy się z nich, kiedy dyżurowali w samochodzie pod oknem, pełni policyjnej frustracji, a my wolni ludzie, słuchaliśmy płyt z "Winterreise" Schuberta, popijając bułgarskie wino, I oni teraz królują. Jestem pewien, że nie bierzesz tego zbyt poważnie. To ich marne zwycięstwo, ta ich satysfakcja, że oto można wreszcie bezkarnie dać w twarz. Pamiętasz, zatrzymany za noszenie czarnej opaski, zgasiłeś ich krótkim "owszem", kiedy z rechotem pytali, czy naprawdę wierzysz, że Bóg istnieje. Czasami obezwładnia ich nasz śmiech, czasem nasza powaga. Aż tyle do wyboru. W gruncie rzeczy jest się zawsze wolnym. Wiem, że wiesz o tym, nawet teraz, zwłaszcza teraz. 5. Orzeł, tu Sokół, mów co u ciebie, odbiór. Tu u nas też gorąco, nie zawracaj głowy, skąd mam wziąść ludzi, sam potrzebuję, odbiór. A co mają robić, idą i wykrzykują, odbiór. A takie tam, wolność, sprawiedliwość, odbiór. A gaz pobrałeś, odbiór. No to na co czekasz, Orzeł, przyładuj im, a potem zdrowe grzanie, odbiór. Tak jest, żeby im się odechciało raz na zawsze. 6. Niechaj przecie widzą - gdy konamy!- Słowacki Według nie potwierdzonych doniesień, gdzieś kona jakaś nadzieja z przestrzelonymi płucami, jakiś sens zatłuczony pałkami, ale niechaj nikt tego nie ogląda, niech lepiej nie dojrzy oko satelitarnej opatrzności, niech te niebiańskie kamery, które są w stanie wykryć ognik papierosa, nie widzą żywych pochodni, niech poduszka chmury kładzie się szczelnie na usta i usprawiedliwia to, że nie możemy uznac za naocznie stwierdzoną tej rażącej, tej wymagającej, tej którejś z rzędu śmierci. 7. A przecież tyle było tajnych akt, które po latach ktoś odkrywał w zapomnianej kasie pancernej, tylu było ludzi, którzy po latach odważali się wreszcie opowiedzieć, jak wyrywano im paznokcie, tyle było ujawnionych po latach list z krzyżykiem przy nazwiskach i grobów gdzie po nocy chowano ich w workach z plastiku; i już zdawało się, że to niemożliwe, aby ktoś jeszcze raz liczył na zatarcie śladów, na to, że kamień w wodę rzucony przepadnie, bo nie ma dna, na którym mógłby się zatrzymać. 8. Skąd pan wziął tę ulotkę, na jakiej podstawie przebywał pan na ulicy o tej porze, jakim prawem ta czarna opaska na rękawie, milczeć, my zadajemy pytania, jesteśmy, jak pan widzi grzeczni i oczekujemy równie grzecznej odpowiedzi, kto dał panu prawo do tych praw, do kogo należy ta pana Polska, gdzie się ukrywa ta wasza Matka Boska, kontakty, nazwiska, adresy, milczeć, my zadajemy sobie trud po nocy, a pan co, to takiej grzeczności was uczyli na uniwersytecie za państwowe pieniądze, kto was uczył takich wyrazów, kto was podjudzał do tego wyrazu twarzy, milczeć, my zadajemy cierpienia, chyba zdaje pan sobie sprawę z tego, w jakich czasach pan żyje, w jakich środowiskach się pan obraca, daty, nazwiska, fakty, tylko grzecznie mi tu, grzecznie. 9. W., wysyłam przez okazję pędzle, chociaż pewnie nie dojdą. Słyszałem, że próbujesz malować w Ostrowie. I że źle wyglądasz po głodówce. Ale wiem, że źle wyglądasz jak zwykle, ten sam fason, ten sam wąs a la jak Nicholson w "Ostatnim zadaniu", te sentencje: "Jeśli mężczyzna po trzydziestce budzi się i nic go nie boli, znaczy, że nie żyje". Tak naprawdę to staraliśmy się im pokazać, że nie jesteśmy dziećmi, że jesteśmy dorośli ludzie, mężczyźni po trzydziestce, bądź co bądź. A im tym naszym szkolnym kolegom, którzy po maturze poszli w rozsądniejszą stronę. zabawna rzecz, chodziło o to samo. Tyle, że oni chodzili na inne filmy. Dla nich być mężczyzną oznaczało nosić kaburę pod pachą, jeździć szybkim samochodem, z piskiem opon na zakrętach, i strzelać fachowo, z półprzysiadu, trzymając pistolet oburącz. Dla nas dorosłość była raczej jak skrzywienie ust Humpreya Bogarta, ironiczna gorycz, którą trzeba przełknąć, bo wypluć w towarzystwie nie wypada. Ten twój obrazek: książę Józef Poniatowski skaczący do Elstery, z baczkami, a jakże, gdy koń wygłasza komentarze: "Wiedziałem, że tak się to skończy". Trzymaj się, W. Machnij coś w tym stylu. 10. Według nie potwierdzonych doniesień, ta postać za tarczą z pleksiglasu może mieć w zasadzie dobre zamiary, ten głos szczekający komendę "Ognia!" może mieć zupełnie co innego na myśli, ten czołg wywalający bramę może otwierać jakieś nowe perspektywy, ta pałka, która opada na leżącego człowieka, może być barierą, chroniącą przed czym znacznie gorszym, nie śpieszmy się z wnioskami, bądźmy obiektywni, każdemu należy dać szansę. 11. Niniejszym deklaruję swoją lojalność i chęć powrotu do domu, zobowiązuję się przestrzegać porządku prawnego i wszystkich znajomych przed tym, co mnie spotkało i o czym nikogo nie wolno mi informować, szczerość powyższego świadczę własnoręcznym podpisem, którego rzekome wymuszenie jest fikcją, co zobowiązuję się oświadczyć w najbliższym spontanicznym wywiadzie telewizyjnym. 12. A przecież znaliśmy ich tylu, tych z zasznurowanymi ustami, sztywno się trzymających, z twarzyczką nadętego niemowlęcia nad dorosłym krawatem, tych pozbawionych dożywotnio poczucia własnej śmieszności, zdejmujących uroczyście dyscyplinę ze ściany, zakrętasem ozdabiających własny podpis pod cudzą decyzją, tych trzaskających linijką (ma być tak, jak mówię) w stół familijny albo oficjalne biurko: to niemożliwe, aby wszystko było tak śmiertelnie infantylne, aby miłość miała tak wielką skalę, aby podstarzałe dzieci zabrały się do robienia porządku w dziedzinach takich jak życie i nadzieja, a więc bądź co bądź poważnych, które powinny mimo wszystko być pozostawione raczej nam, dorosłym 13. A, ten list nie dojdzie na pewno, sam nie wiem czy jest sens pisać. Czytam twoje artykuły przemycane z Białołęki. Twój tryumfalny jąkający sie dyszkant kosmyk włosów owijany wokół palca, celofan z opakowania papierosów zwijany i rozwijany w rękach, gdy perorujesz. Widzę to i nie widzę, słyszę cię i nie słyszę przez mury, przez szum Atlantyku, przez zgrzyt gąsiennic. W przerwach między jednym a drugim pobiciem czy aresztowaniem cwaniackie powiedzonka, "g...o w prążki", "Nie ma co się obcyndalać", a zaraz potem żarliwe sprawy życia i śmierci. A może dlatego wszystko tak dobrze pamiętam, przez ten natarczywy rytm twojego jąkania. Prawda, A. Nie ma się co obcyndalać. Trzeba pamiętać tylko te parę prostych zdań, pytań właściwie, tak krótkich, że można je wszędzie przemycić na skrawku celofanu, zwijanym i rozwijanym w palcach. 14. Proszę się rozejść, bo użyjemy broni, uprzedzam, że naboje nie są ślepe, znajdą drogę do serca, trafią do przekonań, proszę się rozmyślić, bo użyjemy siły, ostrzegam, że pałki są długie, sięgną po rozum do każdej głowy, czy ją ktoś podnosi czy nadstawia, proszę się rozstać z nadzieją, bo użyjemy gazu, zaznaczam, że gaz jest łzawiąc, ktoś tu gorzko zapłacze, oczyścić mi zaraz z nadziei ten plac, ten mózg, ten kraj, ma być czysty jak łza. 15. Według nie potwierdzonych doniesień, zabitych Jest tylko siedmiu, cóż to znaczy siedmiu zabitych, cała operacja kosztowała zadziwiająco niewiele, sprawność i tempo mogły naprawdę zaimponować, i nawet gdyby tych trupów, tych wdów, tych kałuż krwi było siedemnaście lub siedemdziesiąt, cóż to w końcu znaczy. 16. R., dostałem list (rozcięty, ze stemplem "Ocenzurowano"), od razu rozpoznałem te niby japońskie litery. Więc jesteś na wolności, zresztą zawsze byłeś. I zawsze byłbyś. Nawet gdyby w celi nie było papieru, mógłbyś zawsze układać w pamięci te wiersze, dwie, trzy, sześć linijek, każde słowo niezbędne. Ta nadwrażliwa bezbłędność. Słabość to twoja najmocniejsza strona, "że użyję paradoksu", jakbyś ty sam oczywiście wtrącił. Coś w tym jest, że najmocniejsze są te kruche miniatury z kości słoniowej, te oszczędne hieroglify na najcieńszym papierze. Czarny tusz tych liter zawsze będzie przebijać pod stemplem "Ocenzurowano". A to, co się wydaje kłębkiem obolałych nerwów, rozprostowuje się w linię, elegancką, dokładną, zwycięską. 17. A przecież tyle po drodze zasieków kolczastych i mórz a jednak pojemnik z gazem wystrzelony nie w moją wcale stronę, mimo wszystko doleciał aż tu; to niemożliwe, aby to cokolwiek pomogło, to bezcelowe, ich maski są szczelne, a mnie i tak jeszcze długo będą piekły oczy. ale podnoszę go i odrzucam w ich stronę. Cambridge, Mass., XII.1981-VII.1982 Stanisław Barańczak * Z Wikipedii poemat prozą — gatunek liryczny ukształtowany w romantyzmie, rozpowszechniony we współczesnej poezji mający charakter osobisty lub refleksyjny o zwartej kompozycji.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 13-12-2011 o 21:42. |
#255
|
||||
|
||||
No powiem Ci ,ze wstrząsający ten tekst..bardzo osobiście brzmiący.... jakby wypowiedziany na jednym oddechu, ale wielu emocji....i wieje grozą....
|
#256
|
||||
|
||||
Malarstwo na szkle Edyty Marczyńskiej - Gdy zabłyśnie pierwsza gwiazdka Konstanty Ildefons Gałczyński Festi nativatis Christi laudes czyli pochwała Świąt Bożego Narodzenia Jakoby ze złotego chmury są runa. To Boże Narodzenie zbliża się ku nam: żony tedy i matki czyszczą kuchenne statki, aż w kuchni starodawnej w strop bije łuna. Garnki, sagany, kotły z miedzi robione: wszystko to gospodynie czyszczą natchnione, klamki, progi i drzwiczki, nawet z kurzu stoliczki, kędy drzemią na zupę szczawie zielone. Tamten kwiat ówdzie stanie, a zasię ten tu: trzeba izby wystroić pięknie ku świętu, by wystrojone izby światłem grały wskroś szyby, bo Jezus czystość lubi serca i sprzętu. - Jak wejdzie Narodzenie, to którą bramą? - pytają gospodynie wieczór i rano; gotują na Wigilię, tłuką z cukrem wanilię i rzecz wonną, przewonną, zacny cynamon. I zawsze niespodzianie (pomimo znaków!) przychodzi Narodzenie w glorii, w orszaku; rodzi się Dziecię nocą, nocą gwiazdy się złocą, a jedna najgłówniejsza, co wiedzie magów. A potem zamigoce świeczka za świeczką, ojciec dziecku popatrzy w oczy jak dziecko, będą chóry anielskie a oraz archanielskie, święty Joseph z Maryją nad kolebeczką. Śnieżek prószy. Hej, bracia, rozstawmy stoły! Ucztujmyż: przedświąteczne przeszły mozoły; nie żałujmyż dobytku ani wszelkiego wiktu: słodki Pań się narodził. Pasterz wesoły. Wiem ci ja, że niejeden grosze oblicza, a kto i grosza nie ma, głód go tnie z bicza. Wolno marzyć poecie, że już lepiej na świecie, że się wszędzie bogato pleni obyczaj; że dzieci, wszystkie dzieci mają pierniki, ojce tytoń do fajki, matki buciki; a różne podle małpy już nie biorą się za łby, i wszędzie miasto armat stroją muzyki. Raduj się tedy, miasto, raduj i sioło; ty, słońce, w dzień; ty w nocy, miesięczne koło; raduj się i ty, człeku, ze mną czasom na przekór chętną kolędę śpiewaj, piosnkę wesołą. 1935
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#257
|
||||
|
||||
a mną ten wiersz wstrząsnął......pozytywnie wstrząsnął..moze trafniej ..ogromnie wzruszył....usłyszałam go wczoraj na przepięknych rekolekcjach..dzis znalazłam w necie....
Wtedy jest Boże Narodzenie Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego ręce, jest Boże Narodzenie. Zawsze, kiedy milkniesz, aby wysłuchać, jest Boże Narodzenie. Zawsze, kiedy rezygnujesz z zasad, które jak żelazna obręcz uciskają ludzi w ich samotności, jest Boże Narodzenie. Zawsze, kiedy dajesz odrobinę nadziei "więźniom", tym, którzy są przytłoczeni ciężarem fizycznego, moralnego i duchowego ubóstwa, jest Boże Narodzenie. Zawsze, kiedy rozpoznajesz w pokorze, jak bardzo znikome są twoje możliwości i jak wielka jest twoja słabość, jest Boże Narodzenie. Zawsze, ilekroć pozwolisz by Bóg pokochał innych przez ciebie, Zawsze wtedy, jest Boże Narodzenie. Matka Teresa z Kalkuty i mam pytanie zadane sobie...czy tylko wierzący czują to drgnienie serca , wzruszenie wynikające z tresci tego wiersza..czy każdy bez względu na światopogląd? |
#258
|
||||
|
||||
Myślę Malwinko,ze każdy czuje to drgnienie serca,wzruszenie.Ja tak.Pozdrawiam
|
#259
|
||||
|
||||
(...)Zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego ręce, jest Boże Narodzenie.(...) Dla mnie najpiękniejsze jest to zdanie, jest w nim przesłanie całego wiersza. Dziękuję Malwinko, że go tu zamieściłaś.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#260
|
||||
|
||||
Edward Munch Ernest Bryll Porusz się, ciszo Porusz się, ciszo, co stoisz nade mną Jak gdybyś się zrodziła tutaj przed wiekami Porusz się, ciszo - bo zapominamy Jak się oddycha i nie bądź jak granit Porusz się, ciszo. Pod twym ołowianym Dotknięciem dom się wali. Rozłamują ściany I drżą okruszki rodzin, gdy nad ich głowami Spłaszcza się niebo Porusz - że się, ciszo Bo oni głuchną. Ledwo siebie słyszą A są tak bardzo sami. Stanisław Grochowiak Odeszli od siebie z powodu nieustaleń Odeszli od siebie z powodu nieustaleń Zgubili adresy i zapomnieli twarzy Wracali do wspomnień co najwyżej z uśmiechem Po którejś tam wódce kiedy robi się gorzko Nie - ani ich pociąg ani też katastrofa Ani deszcz też nie złączył To było bezpowrotne To że bardzo kiedyś z powodu nieustaleń Odeszli od siebie na dwa bieguny mostu
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 17-12-2011 o 02:07. |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Muzyka poważna cz IV | nutaDo | Muzyka | 902 | 21-11-2023 18:13 |
WOJEWÓDZTWO KUJAWSKO-POMORSKIE; powitanie i " lista obecności" - ciąg dalszy. | Krycha. | kujawsko-pomorskie | 21326 | 18-11-2018 15:42 |
Poezja refleksyjna,nie zawsze poważna | donka | Książka, literatura, poezja | 415 | 29-01-2011 11:03 |
Muzyka poważna cz III | nutaDo | Muzyka - wątki archiwalne | 503 | 31-05-2010 17:16 |
Muzyka poważna | irex | Muzyka - wątki archiwalne | 589 | 22-09-2008 19:23 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|