Moja Anglia ....

[amiii]

Napisał gratka

Biurka mnie zachwyciły, stół też.
Jakie to wszystko artystycznie-pracochłonne!
Podziwu godne, no to podziwiamy. Dzięki!

Właśnie, podziwu godne
i tak się zastanawiam, skąd tylu zdolnych nie tylko rzemieślników
ale i artystów w tamtych czasach.

Ale biblioteka tam taka, że klękajcie narody.
Tylko po kolei tam dojdę,
bo jak pominę coś, to już nie wrócę do tego jak to już nie raz bywało,
nowe tematy się pchają.

A teraz tylko, bo spać już idę,
takiego rododedrona z ogrodu przy tej rezydencji,
jakaś późna odmiana albo susza go tak przytrzymała z kwitnieniem,
bo to już początek czerwca był.

To dla Ciebie te "majtkowe różowości" (jak mawiałaś )
i jak w piosence:
"Chcesz, to mnie bierz":

https://www.youtube.com/watch?v=8AWGFNBve90




.................


Resztę po powrocie.

[amiii]

To teraz tylko skrótowo, "zajawkowo", kiedyś wiecej,
bo jeżeli znów bieżącym jakimś tematem się zajmę,
to nie wrócę do niedokończonego.
Już nie raz tak było,
a czasem szkoda, bo ciekawe rzeczy były.

To przy tym malowaniu henną,
fajne to było,
ja mogłabym tak siedzieć i siedzieć i być malowana.

Na środku ta kropa to jest po to żeby maczać w tym pędzelek
i malować, malować.
Potem trzeba czekać aż to wyschnie (ze dwie godziny) i potem to zaschnięte się wykrusza.
I zmienia kolor.
To się dzieje dzień przed ceremonią,
kiedy rodzice przychodzą do domu pana młodego z darami i jedzeniem,
wszyscy jedzą, piją (nie alkohol),
mnie od czasu do czasu karmiono, bo trudno mi raczej było jeść.



.................................



Na następny dzień to jeszcze mi udekorowano rękę takim czymś:



..................................




Ale co tam mój malunek,
mój był robiony przez amatorkę, pannę młodą to "maluje" profesjonalistka,
przez cztery godziny co najmniej.
Tu poprosiłam pannę młodą żeby pokazała "malunki" jak siedziałyśmy przy stole,
przy okazji widać żywe kwiaty na rękach panny młodej,
kwiaty były wszędzie gdzie tylko dało się uwiesić czy upchnąć:



.................................



...............................



Tu na następny dzień poprosiłam pannę młodą o "profesjonalną" sesję zdjęciową, bo mnie to odrobinę trąca artyzmem:



...........................





........................



Z mojego czegoś tego,
bo kilku prysznicach ,
zostało już tylko takie "blade" wspomnienie:



...................

[bogda]

Na środku ta kropa to jest po to żeby maczać w tym pędzelek
i malować, malować.
Potem trzeba czekać aż to wyschnie (ze dwie godziny) i potem to zaschnięte się wykrusza.
I zmienia kolor.
To się dzieje dzień przed ceremonią,
kiedy rodzice przychodzą do domu pana młodego z darami i jedzeniem,
wszyscy jedzą, piją (nie alkohol),
mnie od czasu do czasu karmiono, bo trudno mi raczej było jeść.

Piękny tatuaż miałaś i ta bransoletka, to prawdziwe arcydzieło.
Dobrze chociaż, że miał kto Ciebie dokarmiać.
U panny młodej to już koronkowa robota, to chyba zamiast koronkowych rękawiczek.

[elik13]

Ja już kiedyś zastanawiałam się
dlaczego młodej Hindusce
z okazji ślubu "brudzą" znaczy malują henną ręce, nogi
no i wujek google chyba wie bo mi powiedział

...wieczór malowania henny jest bardzo ważny w tradycji indyjskiej.
Ręce i nogi malowane są henną w wymyślne wzory.
Wierzy się, że im dłużej henna ta się nie zmyje, tym szczęśliwsze będzie małżeństwo,
a panna młoda dłużej będzie dobrze traktowana przez rodziców męża.

Ale widzę Żabo, że nie tylko panna młoda jest malowana

[amiii]

Napisał bogda

Piękny tatuaż miałaś i ta bransoletka, to prawdziwe arcydzieło.

Mój tatuaż w porównaniu z tatuażem panny młodej to amatorszczyzna
ale mnie się podobał.

Dobrze chociaż, że miał kto Ciebie dokarmiać.

Dobrze że tylko sporadycznie, bo ich potrawy przeważnie ostre są a ja takie nie bardzo.

[quote=elik13]Ja już kiedyś zastanawiałam się
dlaczego młodej Hindusce
z okazji ślubu "brudzą" znaczy malują henną ręce, nogi
no i wujek google chyba wie bo mi powiedział


"Wierzy się, że im dłużej henna ta się nie zmyje, tym szczęśliwsze będzie małżeństwo,
a panna młoda dłużej będzie dobrze traktowana przez rodziców męża."
Szczególnie przez teściową.

Ale widzę Żabo, że nie tylko panna młoda jest malowana

Tak się jakoś zgadało, że ja też chcę i znalazła się henna.


Pokażę parę migawek, może więcej jak będą oficjalne zdjęcia.
Może twarzy panny młodej to nie,
nie pytałam o zgodę
ale inne szczegóły widać.
Tu będzie zakładać takie wieńce z żywych kwiatów bliskim osobom,
jest tam w tych wieńcach jaśmin i pachnie:



...............................






.............................



Cały czas są donoszone świeże kwiaty:




...........................




A to mój wianuszek
ale już na drugi dzień, zwiędnięty i zmęczony a szkoda:




.................................

[bogda]

"Wierzy się, że im dłużej henna ta się nie zmyje, tym szczęśliwsze będzie małżeństwo,
a panna młoda dłużej będzie dobrze traktowana przez rodziców męża."
Szczególnie przez teściową.

Motylko, to mycie rąk, raczej nie wskazane.
Żabo, panna młoda śliczna dziewczyna, nawet z profilu to widać.
Wieńce z żywych kwiatów wyglądają na dość ciężkie, piękne są.

[amiii]

Napisał bogda

Motylko, to mycie rąk, raczej nie wskazane.

To do tygodnia trzyma jak jest dobra, profesjonalna henna.
Ja miałam słabej jakości
ale mnie zależało, ja już miałam teściową
i to bardzo fajną bez henny.

Żabo, panna młoda śliczna dziewczyna, nawet z profilu to widać.

Ładna.

Wieńce z żywych kwiatów wyglądają na dość ciężkie, piękne są.

Aż żal patrzeć było, jakie piękne m.in. róże były cięte ale cóż, tradycja.


A tu coś nadzwyczaj specjalnego i było to podane tylko na jednym stole,
ja miałam ten zaszczyt siedzieć z młodymi,
to było na tym stole.
A mianowicie był to niezwykle drogi specjał,
udziec jagnięcy marynowany przez pół roku w specjalnych ziołach czy czymś tam,
danie niezwykle wykwintne w ichniejszej tradycji.
I co? Ledwo spróbowałam i może już byłam "przejedzona" albo nie znam się na wykwintnej kuchni,
bo mnie to średnio a nawet wcale nie smakowało.
A jak mi coś smakowało,
to co chwilę ktoś mnie gdzieś wołał
i jak wracałam do stołu,
to już stały nowe dania.
Ale nie, głodna tam nie byłam.



.................


A w tych pudełeczkach na stole był taki drobny prezent dla każdego,
takie malutkie złote słoniki-zawieszki, na szczęście.



.................



Obrączki były w takich ślicznych puzderkah przyniesione,
panna młoda obowiązkowo wysadzaną brylancikami (widać na zdjęciu z malunkami),
pan młody miał obrączkę z palladu, kruszec droższy od złota, teraz taka moda.



...............



Tu nie mogę się powstrzymać, bo panna młoda miała taki naszyjnik rodowy tak piękny i misterny,
wykonany z cieniuteńkich , zaplatanych złotych nitek,
nie lubię złotych ozdób ale to mnie zachwyciło niezwykłym kunsztem wykonania.
Raczej nie za bardzo tu widać a i kawałek twarzy przysłoniłam,
nie tak jak zwykle oczy się przysłania, bo te oczy piękne były.





...........................


No i te kwiaty:



...............




.................

[elik13]

Żabo Ty bladym świtem już
chyba w ogóle nie kładłaś się spać
jak wspominałaś

Kwiaty, kwiaty i wszędzie dużo róż
i wyglądają jakby przed chwilą
były ścięte, piękne
Tak sobie myślę ile ludków przy tym wszystkim
musiało pracować żeby to tak elegancko, pięknie
i gustownie wyglądało
Widać, że ładna panna młoda,
chociaż pokazujesz tylko jej "kawałek"
A młodego ani kawałka jeszcze nie widać
Ten udziec to ciekawostka
marynowany aż przez pół roku
no ale jak tradycja to tradycja
Ciekawe czy tylko Tobie nie smakował

[amiii]

Napisał elik13

Kwiaty, kwiaty i wszędzie dużo róż
i wyglądają jakby przed chwilą
były ścięte, piękne

Żal mi trochę tego kwiecia było, taki krótki żywot.

Tak sobie myślę ile ludków przy tym wszystkim
musiało pracować żeby to tak elegancko, pięknie
i gustownie wyglądało

Parę ludzi miało tam zajęcie.

Widać, że ładna panna młoda,
chociaż pokazujesz tylko jej "kawałek"

Bo nie pytałam o zgodę
a w ichniejszej kulturze może to nie wypada tak "po całości" pokazywać?

A młodego ani kawałka jeszcze nie widać

Nie wlazł mi w kadr,
zdjęć zrobiłam niewiele, bo nie wypadało mi z telefonem paradować, za damę robiłam.
Poza tym profesjonalne fotografy się uwijały, jak dostanę zdjęcia to pokażę jeszcze.

Ten udziec to ciekawostka
marynowany aż przez pół roku
no ale jak tradycja to tradycja
Ciekawe czy tylko Tobie nie smakował

Oj, chyba to ichniejszy przysmak jak nie wiem co,
bo czasem ktoś z innego stolika podchodził
i chociaż kęsem był częstowany
a widać było że chętnie by całość wziął w rękę i obgryzł.
Ale mnie nie smakowało to,
czuć mi było nieznanymi przyprawami i nie w moim guście, zmarnowałam duży kawałek, nie zjadłam.
A jak nie było nikogo przy stole,
to resztę przykryłam serwetką i oddałam z brudnymi naczyniami.

Tu też wieczory długie,
to sobie siedzę na balkonie i piszę.
Jak Palma de Mallorka, czyli stolica
to największa i obowiązkowa pozycja w zwiedzaniu,
katedra La Seu.




................



...............



..............



Do środka nie wchodziłam, bo byłam tam już kilka razy,
poza tym katedra ta słynie z "surowego" , prostego, wręcz oszczędnego wystroju,
żadnego przepychu jak w innych katedrach.
Podobno jak tę katedrę zwiedzał Napoleon, to zapytał:
"Co, rzeźbiarze jeszcze nie dotarli?"
W tej katedrze postawiono na grę świateł w witrazach:


"Interesujące zjawisko świetlne w katedrze zobaczymy 2 lutego (Święto Ofiarowania Pańskiego) oraz 11 listopada (wspomnienie św. Marcina z Tours). Wówczas to światło wpadające przez oko gotyku tworzy na przeciwległej ścianie kolorowy obraz, który znajduje się tuż pod znajdującą się tam rozetą. "

Katedra ta posiada trzecią na świecie co do wysokości nawę główną (44m)
i najwyższe na świecie nawy boczne (34 m).
Ma 6 600 m2 powierzchni, może tam przebywać 18 000 ludzi.


Na jednym z dziedzińców znajduje się drzewo-pomnik świętych wyspy.
Każdy ze świętych jest reprezentowany przez drewniany okrąg z jego imieniem a wokół nich znajdują się „łzy” symbolizujące 53 dzielnice Majorki.



.....................................





...............




Ta woda jest taka szmaragdowa za sprawą jakichś glonów:



.................





.................................

[amiii]

To taki spokojny spacer ogrodami królewskimi w Palmie.

"Pod tą szumną nazwą kryje się niewielki, malowniczy park miejski w Palma de Mallorca, którego historia sięga czasów panowania arabskiego.
Do dziś możemy w stolicy Majorki podziwiać ten jeden z urokliwszych ogrodów arabskich na świecie.
Ogrody posadowiono u podnóża pałacu królewskiego Almudaina.
W czasach swojej świetności były miejscem uprawy wielu egzotycznych gatunków roślin, ale także i zwierząt tj. lwy, niedźwiedzie i wilki! Ogrody przetrwały w niezmienionym stanie do końca XIX wieku a potem....."

Tekst powyższy trochę "kanciasty" ale to automatyczne tłumaczenie.


Tu widać też ,
że fiołki alpejskie to zimowe kwiatki,
świeżo posadzone:



..............................

Trochę kolorów w tym jesiennym pejzażu
ale to nie kwiaty, tylko jacyś uliczni artyści czy handlarze byle czym:



................




Dojrzewają pomarańcze, można się częstować:



...............





...............





...............










...............




................





.................................


................................






................

[bogda]

Cześć.

Dojrzewają pomarańcze, można się częstować:

Żabo, w takich miejscach chyba nie wolno zrywać pomarańczy, czy innych owoców, a może się mylę.
Ogrody królewskie piękne, tyle tam ciekawych miejsc.
Podoba mi się gołąbek pijący wodę z tryskającej fontanny.

Ta woda jest taka szmaragdowa za sprawą jakichś glonów:

Pięknie wygląda.

Na jednym z dziedzińców znajduje się drzewo-pomnik świętych wyspy.
Każdy ze świętych jest reprezentowany przez drewniany okrąg z jego imieniem a wokół nich znajdują się „łzy” symbolizujące 53 dzielnice Majorki.

Bardzo oryginalny.

Tu też wieczory długie,
to sobie siedzę na balkonie i piszę.
Jak Palma de Mallorka, czyli stolica
to największa i obowiązkowa pozycja w zwiedzaniu,
katedra La Seu.

Olbrzymia i imponująca z zewnątrz.
W środku można się chyba zagubić.

[amiii]

Napisał bogda

Żabo, w takich miejscach chyba nie wolno zrywać pomarańczy, czy innych owoców, a może się mylę.

Zakazów nigdzie tam nie widziałam,
czasem ktoś podniósł z ziemi dojrzałą pomarańczę,
pomarańcze to tam tak pospolity owoc jak u nas jabłka,
raczej nikogo nie kusi.

Na te trzeba jeszcze poczekać, żeby dojrzały:


...............





..............




Te węże do podlewania w ogrodach,
brr, źle mi się kojarzą a tam to dopiero potrzebne podlewanie:

.................................



Granaty też już dojrzewają:




.............................



Tego już można zerwać:




.................................






..................................





..............






...................






..................





....................

[amiii]

Nocne życie...
Fajnie zmieniają się kolory wody w basenach:



................



................


Ale to fajne jeden wieczór, potem już nudne jest.
Odpoczynek jak człowiek nie jest zmęczony, to nieporozumienie.

[elik13]

Napisał Żaba

Odpoczynek jak człowiek nie jest zmęczony, to nieporozumienie.

Żabo, a jak zwiedzasz to nic,
a nic się nie męczysz żeby potem nocą
nad tymi pięknymi kolorowymi basenami odpoczywać
Czy Ty je podziwiasz ze swoich okien ?
A takie drzewko z pomarańczami
mogłabym mieć u siebie

[amiii]

Napisał elik13

Żabo, a jak zwiedzasz to nic,
a nic się nie męczysz żeby potem nocą
nad tymi pięknymi kolorowymi basenami odpoczywać

Eeee, jakie tam zwiedzanie.
Włóczę się po mieście albo deptakiem przy plaży,
jest na Majorce parę ciekawych miejsc do zwiedzania,
ale już byłam kiedyś, widziałam.

Czy Ty je podziwiasz ze swoich okien ?

Z okien też, pokazywałam tu zdjęcia
ale wieczorem to leżę na leżaku przy tych basenach i sączę coś tam nudząc się.
Jak kiedyś przyjeżdżałam z dziećmi,
to przez cały dzień tak dawały w kość,
że wieczorem chwila spokoju jak już te "one" poszły spać, to smakowała nieziemsko.
Tylko w sezonie to wieczorami nie było znów miejsc przy basenach,
przysiadało się więc na murkach albo byle gdzie i fajnie było.
Cóż, życie inaczej smakuje jak się jest młodym
ale to wiecie.




................

A takie drzewko z pomarańczami
mogłabym mieć u siebie

Też bym chciała
ale już tego upału którego ono potrzebuje , to niekoniecznie.


Wybrałam się na krótką przejażdżkę niewielką łódeczką,
tak wzdłuż wybrzeża:




................



Ale że wiało, były fale, bujało,
to niefajnie było, chorobę morską też mam:




................


To zostawał spacer po przyległościach:



..............




Wcale się nie dziwię, że Wenecja i inne miasta portowe,
do wybrzeży których przybijają takie kolosy,
protestują i zabraniają.
Tu akurat nie mają możliwości zbliżyć się do brzegu
ale jak takie kolosy na wąskich kanałach Wenecji?









................



To włóczyłam się po uliczkach Palmy, zaglądałam w okna i podwórka
ale męczące to nie było,
bo temperatura komfortowa, nie to co w lecie:





.............................

[amiii]

Halloween w cukierniach też był:


.................





................................





...............





...............



Dobrze, że tylko delikatne "elementy" Halloween jak dynie czy duszki
a nie jakieś bardziej krwawe zdobienia.
A propos krwi, mój pierwszy Halloween w Anglii, wracam z marketu a tu zza zakrętu wychodzi zakrwawiona kobieta i dwoje dzieci,
twarze, ręce a nawet kolana, spod podwiniętych nogawek spodni.
Matko jedyna,
człowiek nienawykły do widoku takiej ilości krwi jaką ujrzałam,
nie wiedziałam co robić,
gdzie dzwonić, jak się zachować.
Mimo żem żaba,
to chwilę trwało zanim zakumałam,
że uśmiechy na twarzach tych pokiereszowanych,
nie współgrają z obrażeniami.
Makabryczne to dla mnie zabawy
ale jak kogoś to bawi, jak taka tradycja,
to co mi tam.




...................................

[amiii]

Wrócę na moment do katedry w Palma,
bo dopiero niektóre zdjęcia się wgrały.


Tak jak wspominałam,
nie zwiedzałam wnętrza katedry, widziałam już kiedyś.
Poza tym, mimo że po sezonie, w kolejce po bilety trzeba było odstać.
Ale do wejścia podeszłam, bo piękne:





...................................






...............






..............................





..................






..............






................


Swój wkład w wystrój wnętrza katedry ma sam Gaudi:


"Palma - Katedra La Seu. Antoni Gaudi pracował przy katedrze w Palma de Mallorca z przerwami w latach 1904–1914.
Jego największym wkładem w budowę katedry jest gigantyczny wiszący baldachim z kutego żelaza, który ma symbolizować Koronę Cierniową.
Gaudi wprowadził także do katedry oświetlenie elektryczne, co było nowością na początku XX wieku.


I to jest ten baldachim (to wiszące) Gaudiego,
zdjęcie w dużym zbliżeniu,
bo od wejścia robione a więc z daleka.
Gaudi "popełnił" tam jeszcze coś ładnego
ale to przy okazji włóczenia się po zaułkach.




..............................



A tam w głębi u góry to jedna z tych słynnych rozet,
które to dają "koncert świetlny" parę razy w roku:




............................

[elik13]

Żabo powiem krótko przepiękna robota,
a jeszcze zobaczyć to na własne oczy...
Ja to może kiedyś w drugim życiu

[bogda]

Dawniej wnętrza świątyń były wykonywane z precyzją i bardzo ciekawymi ozdobnikami...rozety, witraże itp., teraz idą w nowoczesność, to już nie to samo, nie ma tego klimatu.
A ten baldachim to koronkowa robota.
Motylko, to razem w drugim życiu, będziemy podziwiać na własne oko.

[amiii]

Napisał elik13

Żabo powiem krótko przepiękna robota,
a jeszcze zobaczyć to na własne oczy...
Ja to może kiedyś w drugim życiu

Napisał bogda

Motylko, to razem w drugim życiu, będziemy podziwiać na własne oko.

To mogę do Was dołączyć?
Trawestując przysłowie...
"Dla towarzystwa Cygan dał się....zaciągnąć nawet do muzeum."
A jeszcze dla dobrego.