|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#61
|
||||
|
||||
Malwinko - dziękuję
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#62
|
||||
|
||||
Rembrandt - Głowa Chrystusa : /modelem malarza był młody,Żyd/ Chrystusie... - Julian Tuwim Jeszcze się kiedyś rozsmucę, Jeszcze do Ciebie powrócę, Chrystusie... Jeszcze tak strasznie zapłaczę, Że przez łzy Ciebie zobaczę, Chrystusie... I taką wielką żałobą Będę się żalił przed Tobą, Chrystusie... Że duch mój przed Tobą klęknie I wtedy serce mi pęknie, Chrystusie... Julian Tuwim Zmęczony burz szaleństwem Zmęczony burz szaleństwem, jak statek pijany, Już niczego nie pragnę, jeno wielkiej ciszy I kogoś, kto zrozumie mój żal nienazwany, Kogoś, kto mą bezsłowną tęsknotę usłyszy; Kogoś, kto jasną duszą życie mi przepoi, Iżbym w spokoju bożym wypoczął po męce, Kogoś, kto rozszalałe serce uspokoi, Kładąc na moje oczy miłosierne ręce. Idę po szczęście swoje. Po ciszę. Do kogo? Którędy? Ach, jak ślepiec! Zwyczajnie - przed siebie. I wiem, że zawsze trafię, którą pójdę drogą, Bo wszystkie moje drogi prowadzą do Ciebie.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 26-04-2011 o 08:17. |
#63
|
||||
|
||||
Wybitny polski poeta Kazimierz Przerwa - Tetmajer o wielkiej indywidualności artystycznej należy do tych najbardziej przeze mnie lubianych. Nastrojowa poezja Tetmajera, często bardzo głęboka - przemawia do mnie swoim liryzmem i refleksyjnym opisem świata..
Kiedyś bardzo zachwyciłam się jego świeżo akurat odkrytym przeze mnie wierszem "Dusza w powrocie" i o północy przesyłałam go takiej samej jak ja wielbicielce poezji. Dusza w powrocie - Kazimierz Przerwa-Tetmajer Szukam na próżno - odnaleźć nie mogę - nie mogę znaleźć dawnej duszy mojej... Gdzież jest? Gdzie znikła?... Ach! przede mną stoi jakiś cień - jodła widna przez szeżogę. Jakiś, cień, mara blada, znikła zjawa - smutno się, trwożnie, bojaźliwie do mnie zza mgły uśmiecha - patrzę nieprzytomnie, strach mi wśród piersi zrywa się i wstawa! To widmo - to jest - moja dusza!? Moja dusza!? To widmo?! Ten cień!? To konanie!? To dusza moja!? Naokół otchłanie i mgły... Tak jest: to ona. Mówi: to ja. To ja... Tak jest: to ty... Ty... Gdzieżeś była? Milczy. - Skąd wracasz? Powiedz... Schyla głowę. Mów... Głowa na piersi spada... Przez niezdrowe szłaś kraje?... Drży, jak haszyszem opiła. Wróciłaś?... Szepce: tak - i patrzy w oczy, jak pies, co zwlókł się i wraca ku nodze. Ty jesteś dusza moja... po złej drodze szłaś - nawet krew ci, spojrzyj, stopy broczy. Nie czujesz?... Przeczy głową. Zziębła, blada, nie czuje bólu, krwi na stopach. - Długo błądziłaś kędyś -patrz: czerwoną strugą za tobą bieży krew, co z nóg twych pada. Długo nie było cię. Pójdź, chcę ci rany obetrzeć z krwi... lecz gdzie są skrzydła twoje?... Gdzie skrzydła!? Powiedz! Mów! Jak orzeł dwoje skrzydeł szerokich miałaś, jak orkany! Mówi Mów! Na Bogal Gdzie twe skrzydła? Duszo! Dwa miałaś skrzydła, wielkie, silne, duże, gdzież są!? - Noc legła na całej naturze, mgły kłębem spadły w dół i światło głuszą. Gdzie skrzydła?... Pustka... Zapomniałem ciebie, nagle uczułem w sobie, że cię nie ma; zacząłem szukać - przyszłaś, jesteś... Niema cisza na ziemi zwisła i na niebie. Nagle cię znaleźć i mieć zapragnąłem: jesteś - ta sama, co tam, na Jeziorze, -- chłonęłaś w siebie świat... Przyszłaś w pokorze z bezwładną ręką i spuszczonym czołem... W źrenicach suchość masz, w skroniach pożogę, twe skrzydła strzęp, proch duma twa i siła, na stopach twoich krew... Wiem już, gdzieś była - anioł cię śmierci wwiódł na swoją drogę. Kazimierz Przerwa-Tetmajer znany był z licznych romansów i bujnego, skomplikowanego życia miłosnego i erotycznego. Choć uwielbiany przez panie, kilkakrotnie zaręczony nigdy się nie ożenił. Ze związku z nieznaną z nazwiska aktorką miał nieślubnego syna Kazimierza Stanisława, do którego przez kilka lat, aż do roku 1906 nie przyznawał się. Później zaczął starać się o rozwój talentów syna, widział w nim przyszłego poetę. W wierszu "Memu synkowi" zaczynał już planować jego przyszłość - ......"Ty bądź poetą - ty ziść w sobie wszystko, co ojciec marzył, śnił, wszystko to, po czym jest w żałobie, oby twych krwią się stało żył - - gorzki zawodu i zwątpienia trujący uśmiech z twoich ócz niech się tryumfem wypromienia - ty mój zgubiony odnajdź klucz... " ......Ty jesteś tym poetą, który śnił mi się, gdym był młody ptak - - nie doleciałem tam, do góry, czułem go tylko - - tamten szlak... O synku! ty mi tam wylecisz, ty stamtąd spojrzysz, z góry tam - - jak słońce w niebie ty zaświecisz i dumny będę, że cię mam! ....... ten jednak nie spełnił oczekiwań ojca i w wieku 33 lat popełnił samobójstwo. Kazimierz Przerwa Tetmajer w Zakopanem wśród górali z synem Stanisławem. Poeta zasłynął jako piewca kobiecego ciała i autor zmysłowych opisów miłości. Przykładem może być wiersz "Lubię kiedy kobieta” Dirk de Quade van Ravesteyn – Leżąca Venus /1608/ Lubię…. Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu, kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie. Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi, gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem. I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania przyznać że czuje rozkosz, że moc pożądania zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia. Lubię to - i tę chwilę lubię, gdy koło mnie wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie, a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata Cztery jednoczesne wielbicielki poety dzielące z nim łoże były przekonane, że to do nich autor kierował słowa wiersza. Zwrotek było cztery i podobno każda była przeznaczona po kolei dla jednej z pań.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 28-04-2011 o 02:19. |
#64
|
||||
|
||||
Aleś mi ucztę zgotowała..najpierw nocną rozmową podłechtując...
widzisz, nie znam okazuje się Tuwima, nie znam Tetmajera....w szkole pokazywano nam wiersze,które należało przeczytac....czasem w życiu dorosłym człowiek na cos fajnego trafił(np Tomaszów śpiewany pzrez Demarczyk wg słów Tuwima) i zatrzymawaszy się na chwilkę pędził dalej....a tu proszę..taki śliczny Tuwim, taki bogaty wewnetrznie pełen nadzieji, wiary.... Natomiast ta dusza Tetmajera....to taki bumerang do niektórych co rusz wracający w zaawansowanym wieku, acz niekoniecznie....wstrząsajacy obraz moze samozniszczenia w życiu, a moze okoliczności, a moze ....w tragicznie piękne słowa ubrany....a mięzdy wyrazami tyle zdziwienia , rozpaczy, litości, niedowierzania, tkliwości, rozpaczy....no, Aldonko pogadałoby się..... A erotyk?...majstersztyk.....tak wyczerpujący opis "odlotu" kobiety kochanej, zakochanej.....świetny.... No, pogadałąm sobie kończąc tymi rozważaniami nocną naszą rozmowę.... |
#65
|
||||
|
||||
Cytat:
No tak .....masz rację "Duszę w powrocie" można sobie różnie tłumaczyć. Poruszająca jest zwrotka o utracie skrzydeł....powrót duszy, ale już bez skrzydeł, które miały nas ponieść wysoko, ziścić marzenia, jak pisał nasz wielki wieszcz: "Młodości! dodaj mi skrzydła! Niech nad martwym wzlecę światem" Dla mnie to piękny, piękny wiersz.....cieszę się, że mogłam nim podzielić się z Tobą, i z innymi - zaglądającymi do tego wątku.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#66
|
||||
|
||||
Cytat:
W nawiązaniu do postu Malwinki o Tuwimie chcę jako ciekawostką podzielić się przeczytaną niedawno w " Dziennikach " Anny Iwaszkiewicz żony Jarosława Iwaszkiewicza bulwersującą o nim opinią..... dziś zapewne oceniano by ją jako antysemicką. Ich autorka, która przyjaźniła się przecież z poetami i pisarzami żydowskiego pochodzenia, /choć nigdy nie zapominała o ich pochodzeniu / tak skrytykowała Tuwima, który naraził się ówczesnej elicie politycznej pacyfistycznym utworem"Do prostego człowieka" drukowanym w Kurierze w 1929r.: ..... "Tuwim to prosta dusza, biedny strachliwy Żydek, na którego nie wiedzieć jak spadł boski dar wielkiego talentu i tym darem powinien się jedynie cieszyć i w nim życie zamknąć. Co mu do głowy strzeliło politykować...... .......Tylko tym może i powinien być - poetą lirycznym..... Dodam od siebie – jest. I to wielkim. Ten wiersz będzie zawsze aktualny, dotyczy nie tylko naszej Ojczyzny...... szlachty już nie ma, ale są biznesmeni, bankowcy, miliarderzy, fundamentaliści religijni i to w ich interesie ginie otumaniony modnymi i kłamliwymi ideami - prosty człowiek. Do prostego człowieka Gdy znów do murów klajstrem świeżym Przylepiać zaczną obwieszczenia, Gdy "do ludności", "do żołnierzy" Na alarm czarny druk uderzy I byle drab, i byle szczeniak W odwieczne kłamstwo ich uwierzy, Że trzeba iść i z armat walić, Mordować, grabić, truć i palić; Gdy zaczną na tysięczną modłę Ojczyznę szarpać deklinacją I łudzić kolorowym godłem, I judzić "historyczną racją", O piędzi, chwale i rubieży, O ojcach, dziadach i sztandarach, O bohaterach i ofiarach; Gdy wyjdzie biskup, pastor, rabin Pobłogosławić twój karabin, Bo mu sam Pan Bóg szepnął z nieba, Że za ojczyznę - bić się trzeba; Kiedy rozścierwi się, rozchami Wrzask liter pierwszych stron dzienników, A stado dzikich bab - kwiatami Obrzucać zacznie "żołnierzyków". - - O, przyjacielu nieuczony, Mój bliźni z tej czy innej ziemi! Wiedz, że na trwogę biją w dzwony Króle z pannami brzuchatemi; Wiedz, że to bujda, granda zwykła, Gdy ci wołają: "Broń na ramię!", Że im gdzieś nafta z ziemi sikła I obrodziła dolarami; Że coś im w bankach nie sztymuje, Że gdzieś zwęszyli kasy pełne Lub upatrzyły tłuste szuje Cło jakieś grubsze na bawełnę. Rżnij karabinem w bruk ulicy! Twoja jest krew, a ich jest nafta! I od stolicy do stolicy Zawołaj broniąc swej krwawicy: "Bujać - to my, panowie szlachta!" Same "Dzienniki" warto przeczytać. Ukazują trochę egzaltowaną, niebanalną osobowość Anny Iwaszkiewicz ciekawie opisującą środowisko artystyczne i literackie w czasach dwudziestolecia międzywojennego. Była postacią znaną, lubianą. Przyjaźniła się z Karolem Szymanowskim, Marią Pawlikowską-Jasnorzewską, Magdaleną Samozwaniec, Antonim Słonimskim, Tuwimami, Stanisławem Ignacym Witkiewiczem i jego żoną Jadwigą, Stryjeńskimi. Bywała w "Ziemiańskiej" / o tej kawiarni pisałam w wątku o kabaretach / Stała się osobą, której autorzy czytywali jako pierwszej swoje utwory oczekując rad i ocen.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 01-05-2011 o 08:36. |
#67
|
||||
|
||||
Edward Estlin Cummings, jeden z głównych przedstawicieli nowojorskiej awangardy literackiej pierwszej połowy XX wieku.
Żył i tworzył w Nowym Jorku. Był czołową postacią nowojorskiej bohemy artystycznej. Twórca najpiękniejszej poezji miłosnej. Przypomnę dwa najbardziej znane jego wiersze: Leonardo da Vinci Mówiłem do ciebie mówiłem do ciebie uśmiechem a ty nie odpowiedziałaś twoje usta są struną szkarłatnej muzyki Ach, przyjdź czy życie nie jest uśmiechem? mówiłem do ciebie pieśnią a ty nie słuchałaś twoje oczy są wazą boskiego milczenia Ach, przyjdź czy życie nie jest pieśnią? mówiłem do ciebie duszą a ty nie byłaś zdziwiona twarz twoja jest snem zamkniętym w białym aromacie Ach, przyjdź czy życie nie jest miłością? mówię do ciebie mieczem a ty milczysz twoje piersi są grobem miększym od kwiatów Ach, przyjdź czy miłość nie jest śmiercią? tłum. Julia Hartwig Pierre Auguste Renoir. Edward Estlin Cummings Noszę Twe serce z sobą Noszę Twe serce z sobą - noszę je w sercu moim Nigdy się z nim nie rozstaję - gdzie idę Ty idziesz ze mną; Cokolwiek robię samotnie Jest to także twoim dziełem, Kochanie I nie znam lęku przed losem bo Ty jesteś moim losem Nie pragnę piękniejszych światów - Ty jesteś mój świat prawdziwy Ty jesteś tym co księżyc od dawien dawna znaczył Tobą jest to co słońce kiedykolwiek zaśpiewa Oto jest tajemnica której nie dzielę z nikim Korzeń korzenia Zalążek pierwszy zalążka Niebo nieba nad drzewem co zwie się życiem; I rośnie wyżej niż dusza zapragnie I umysł zdoła zataić Cud co gwiazdy prowadzi po oddzielnych orbitach Noszę Twe serce z sobą - noszę je w sercu moim.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#68
|
||||
|
||||
Jacques Brel, belgijski bard, kompozytor, piosenkarz i aktor. ...poeta ekstremalnych wyczynów. Należy do tych, o których mówi się „wiecznie żywy”. Naprawdę zmarł 30 lat temu. w 49. roku życia. Trudny charakter – to delikatnie powiedziane. Konglomerat sprzeczności. Najpierw świętoszek (miał ksywkę „księżulo”). Potem libertyn. Pijak, prowokator. Bywał uroczy, także brutalny, impulsywny; liryczny i drapieżny; skromny i pyszny. Choć bardzo inteligentny, wykazywał się dziecięcą naiwnością. Całe życie towarzyszył mu niepokój. Zaczął śpiewać ze złości – bo nie potrafił zainteresować tekstami żadnego piosenkarza. Za to gdy został doceniony, od 1959 roku przez siedem lat prawie nie schodził ze scen na całym świecie. Zdarzały się lata, podczas których dawał więcej koncertów, niż dni w roku. Pobudzał go alkohol i nikotyna – jak się okazało, gwoździe do trumny. Z ostatnim recitalem wystąpił w 1967 roku. 49 lat liczy sobie jego największy przebój "Ne me quitte pas”. W prześmiewczym tłumaczeniu - „Nie wykituj mi”, w istocie znaczy "Nie opuszczaj mnie”. Tę prośbę powtarzało tysiące wykonawców, a nagrało – 400 artystów w 22 językach świata. Były wersje tureckie, greckie, w narzeczach afrykańskich i jidysz. Polskiego przekładu tego, i innych utworów Brela podjął się Wojciech Młynarski. Sława utworów Brela nie blaknie, przeszedł do legendy francuskiej piosenki. Jacques Brel /przekład Wojciech Młynarski/ Sophie Anderson Nie opuszczaj mnie Nie opuszczaj mnie Każda moja łza Szepcze, że co złe Się zapomnieć da Zapomnijmy ten Utracony czas Co oddalał nas Co zabijał nas I pytanie złe I natrętnie tak Jak? Dlaczego? Jak? Zapomnijmy je Nie opuszczaj mnie Nie opuszczaj mnie Nie opuszczaj mnie Ja deszczowym dniem Ci przyniosę z ziem Gdzie nie pada deszcz Pereł deszczu sznur Jeśli umrę Z chmur spłynie do Twych rąk Światła złoty krąg I to będę ja W świecie ziemskich spraw Miłowanie Twe Będzie pierwszym z praw Królem staniesz się A królową ja Nie opuszczaj mnie Nie opuszczaj mnie Nie opuszczaj mnie Nie opuszczaj mnie Ja wymyślę Ci Słowa, których sens Pojmiesz tylko Ty Z nich ułożę baśń Jak się serca dwa pokochały Na przekór ludziom złym Z nich ułożę baśń O królewnie co Zmarła z żalu bo Nie poznała Cię Nie opuszczaj mnie Nie opuszczaj mnie Nie opuszczaj mnie Przecież zdarza się Że największy żar Ciska wulkan co Niby dawno zmarł Pól spalonych skraj Więcej zrodzi zbóż Niż zielony maj W czas wiosennych burz Gdy księżyca cierń Lśni na nieba tle I z czerwienią czerń Nie chcą rozstać się Nie opuszczaj mnie Nie opuszczaj mnie Nie opuszczaj mnie Nie opuszczaj mnie Już nie będzie łez Dobrze jest jak jest Tylko taki kąt Mały kąt mi wskaż Gdzie Twój słychać śmiech Widać Twoją twarz Chcę, gdy Słońca krąg wzejdzie Być co dnia Cieniem Twoich rąk Cieniem Twego psa Nie opuszczaj mnie Nie opuszczaj mnie http://www.youtube.com/watch?v=RKMqC...eature=related Również w tłumaczeniu Wojciecha Młynarskiego piosenka Jacques Brela: Alexandre Cabanel Piosenka Starych Kochanków Rozświetlały burz rozbłyski Miłość naszą ileś lat Raz ty brałaś swe walizki To znów ja ruszałem w świat Lecz pokój, gdzie kołyski brak Pamięta echa dawnych burz I słów namiętnych do szaleństwa Więc choć porażki pierwszej smak Z twych warg uleciał dawno już A z mych pierwszego smak zwycięstwa Czy ty wiesz Jedyna, czuła i najmilsza ma Że ja od wschodu, aż do zmierzchu dnia Wciąż bardziej kocham cię Kłótnie schadzki przeprowadzki Znaliśmy się do cna Wpadaliśmy w swe zasadzki Zastawione, gdzie się da Ty miałaś kogoś, dobrze wiem I jam też nie bez grzechu był Lecz zawsze żyliśmy nadzieją Że z pożegnania pierwszym dniem Oboje dołożymy sił By starzeć się, nie doroślejąc Czy ty wiesz Jedyna, czuła i najmilsza ma Że ja od wschodu, aż do zmierzchu dnia Wciąż bardziej kocham cię A czas goni, a czas goni Straszy, że źle z nami jest I że zawieszenie broni To miłości naszej kres Strudzeni trochę, bądź co bądź Posłusznie wyruszamy więc Na pole bitwy.. wyruszamy Żeby, jak co dzień, udział wziąć W potyczce czułej dwojga serc W serdecznej wojnie zakochanych Czy ty wiesz Jedyna, czuła i najmilsza ma Że ja od wschodu, aż do zmierzchu dnia Wciąż bardziej kocham cię http://www.youtube.com/watch?v=H1DpjXQUDsI
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 04-05-2011 o 00:26. |
#69
|
||||
|
||||
A jednak mimo zmęczenia siedziałaś po nocy ze "swoją" poezją zamiast ze mną pogadac....zdrajczyni hihi
Brell....końska uroda(przepraszam cudne konie), niedbalstwo w twarzy, niezdrowy tryb zycia i figlarnosc w oczach małego chłoptysia....ale głos i język francuski w jego wykonaniu przykuwający uwagę kobiet...niestety...hihi.. Nie opuszczaj mnie cudny utwór..taki ładunek emocji i świadomosc, ze nie da się zatrzymac tego co juz mija....Bajor pięknie go śpiewał też... a Piosenka...rozczulająca w tekście.... natomiast wiersze Cumingsa do mnie nie przemawiają....innych nie znam |
#70
|
||||
|
||||
Cytat:
Malwinko - Cummings nie każdemu się podoba, ale np.na moim blogu poetyckim proszono mnie o jego wiersze. Nudno byłoby na świecie gdybyśmy wszyscy lubili to samo. Ja też nie każdym, zamieszczonym przeze mnie tu wierszem jestem zachwycona. Często przekłady są słabe /m.in. np.tłumaczenie" Piosenki starych kochanków "/, ale mimo wszystko prezentuję je, gdyż są jakby anonsem tego, że istnieją, że należą do twórczości danego poety, lub są częścią jakiejś całości. Jestem zdrajczyni - mea culpa, przepraszam.....ale wczoraj się zrehabilitowałam.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 06-05-2011 o 08:52. |
#71
|
||||
|
||||
Obok Jacques’a Brela - za słynnego barda uchodzi Georges Brassens.
Obaj rozpowszechnili we Francji poezję śpiewaną, obaj przekazywali swoje utwory przy akompaniamencie gitary. Nazwano ich trubadurami XX-wieku. GEORGES BRASSENS (1921-1981 ) poeta, kompozytor piosenek, wąsaty, szpakowaty z nieodłączną gitarą, a prywatnie kotem. Nonkonformista w każdym calu. Tak jak sam nie poddawał się konwencjom, tak też jego utwory w sposób uszczypliwy ośmieszały ustalony porządek społeczny, kpiły z armii, żandarmów, z instytucji , w tym instytucji małżeństwa.. Było to bliskie temperamentowi Francuzów i dlatego też jego piosenki cieszyły się wielkim powodzeniem, choć prawdziwą karierę rozpoczął w latach pięćdziesiątych XXw, w wieku 31 lat, po tym jak dzięki staraniom przyjaciół wystąpił w słynnym kabarecie prowadzonym na Montmartre przez Patachou. Patachou, sławna wówczas piosenkarka, najpierw sama wykonała kilka jego utworów, a następnie przedstawiła ich autora paryskiej publiczności. Na estradzie aktywnie występował do marca 1977. Zmarł na raka w wieku 60 lat. Wieloletnią partnerką Brassensa była Joha Heiman, z pochodzenia Estonka, którą nazywał pieszczotliwie "Püppchen" (niem. "laleczka"). Oboje mieszkali przez wiele lat tuż obok siebie, ale osobno. Gdy pragnęli być razem, umawiali się na spotkanie. Trwało to przez kilkadziesiąt lat, aż do śmierci Brassensa. Niezwykle wysoki poziom literacki jego utworów uhonorowany został w 1967 r. przyjęciem go w poczet członków Akademii Francuskiej i tytułem poety narodowego. Często porównuje się jego teksty do wierszy François Villona. / postaram się je zaprezentować w najbliższych postach / Brassens zdobył popularność wykonując głównie własne utwory, ale komponował też muzykę do tekstów innych poetów. Bardzo popularny utwór Brassensa to: Piosenka dla starego wieśniaka /" Chanson pour l'Auvergnat "jest swoistym podziękowaniem dla 3 osób, które Brassens spotkał na swej drodze i które okazały mu pomoc i życzliwość/. Dla ciebie śpiewam piosnkę tę, stary wieśniaku, za to, Że, gdy zimno było w życiu mym, ty drewno swe oddałeś mi, I dałeś ogień wtedy, gdy obywatele godni czci i bliźni nasi wszyscy w krąg zamknęli przede mną swe drzwi. To przecież nic, to parę drew, Lecz starczy, żeby ogrzać się, A w duszy mej płonęły tak, Jak płonąłby cały las. Więc kiedy umrzesz stary już, gdy będzie wieźć cię czarny wóz, niech przez niebiański cię wiezie szlak, aż do nieba bram. Dla ciebie śpiewam piosnkę tę dobra kobieto, za to, Że, gdy głodno było w życiu mym ty chleb swój oddałaś mi. Ty otworzyłaś mi swój dom, gdy bliźni nasi wszyscy w krąg, Obywatele godni czci, zamknęli przede mną swe drzwi. To przecież nic, to tylko chleb, Lecz starczy, żeby najeść się A ja do dzisiaj w sercu mam Ten zapach chleba i smak. Więc kiedy umrzesz kiedyś już I kiedy wieźć cię będzie czarny wóz, Niech przez niebiański cię wiezie szlak, aż do nieba bram. Dla ciebie śpiewam piosnkę tę, Obcy człowieku, bowiem ty, Jedynie współczułeś, gdy żandarmi złapali mnie. Ty jeden smutny miałeś wzrok, Gdy bliźni nasi wszyscy w krąg, obywatele godni czci Klaskali w swe dłonie co sił. To przecież nic, spojrzenie twe, Lecz taka dziwna moc w nim jest, Że blask twych oczu jeszcze dziś Otuchy dodaje mi. Więc jeśli umrzesz kiedyś już, Gdy wieźć cię będzie czarny wóz, Niech przez niebiański cię wiezie szlak, Aż do nieba bram. http://www.youtube.com/watch?v=f1AAAkL5kN4 Oda do włamywacza Książę wytrycha i artysto wśród złodziei Ty, któryś na swój skok mój zechciał wybrać dom, Gdy ja jeździłem, by znów kogoś rozweselić Przyjmij w darze tę odę z moich skromnych rąk. Dla twego taktu, wierz mi mam szacunek wielki, Bo opuszczając dom na klucz zamknąłeś mi, by jakiś obcy nie obrobił go do reszty, Wszak dżentelmenów jak ty, trudno spotkać dziś. Wyniosłeś z sobą tylko niezbędne minimum, wzgardziłeś tym portretem, który mam od lat, ktoś mi go kiedyś przyniósł na me urodziny, znasz się na sztuce, widać, że gust niezły masz, oto kolejny znak twej zbrodni doskonałej, czym jest narzędzie pracy przecież dobrze wiesz, w związku z tym zostawiłeś mi moją gitarę, solidarność rzemiosła to jest święta rzecz. Tak więc mój drogi draniu, wszystko przemyślałem, Wybaczam ci od serca jak mi miły bóg, I coś mi ukradł stary ja ci to oddaję, W lepsze ręce nie mogłoby to przecież pójść. A zresztą ja, który ci dzisiaj śpiewam, Mogłem złoczyńcą zostać różnie bywa wiesz, I kradłbym tak jak ty, gdyby nie ma kariera, Byłbym może wspólnikiem twoim, któż to wie? Nie targuj się, gdy zechcesz sprzedać swoją zdobycz, Lecz nie daj też oszukać się paserom, radzę ci, Jak mówią paser kradnie gorzej niźli złodziej, W pogotowiu więc miej marchewkę oraz kij. Miej na uwadze, że policji znać nie dałem, Lecz nie czuj się w ten sposób zaproszony znów, Bo recydywa by z uroku cię odarła, Nie chciej mi kraść wspomnienia i nie wracaj tu. Więc szelmo niech Merkury strzeże cię od kicia, A mój dobytek niech na zdrowie wyjdzie ci, Nie miej wyrzutów, bo my dwaj jesteśmy kwita, Wszak balladę tę stworzyliśmy ja i ty. PS. Jeżeli jedno w życiu umiesz tylko I jeśli powołaniem twym jest przebiegle kraść, Karierę w handlu zrób legalnie, bez ryzyka Nawet gliniarze będą kłaniać ci się w pas.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#72
|
||||
|
||||
Cytat:
Poszperałam w internecie by poznać trochę poezję François Villona. Przeczytałam kilka ballad i cały Testament w przekładzie Boya Żeleńskiego, i przyznaję się, że to za mało bym mogła potwierdzić podobieństwo wierszy Georges'a Brassensa i Villona. Ale z uwagi na to, że uchodzi on za wielkiego liryka średniowiecznej Francji, postanowiłam go bliżej zaprezentować. François Villon - właściwe nazwisko François de Montcorbier lub des Loges (1431 - ok. 1465) był jedną z najbarwniejszych postaci Paryża XV stulecia. Poeta urodził się w rodzinie paryskich nędzarzy. De Villon, choć skończył uniwersytet i uzyskał dyplom, wybrał życie włóczęgi. Związał się ze środowiskiem złodziei, pijaków, prostytutek i morderców, został zawodowym przestępcą; za liczne bójki uliczne trafiał do więzienia, czasami nawet musiał uciekać na dłuższy czas z miasta. Za bójki z użyciem noża i śmiertelnym poranieniem księdza - Villon został skazany na śmierć, a po odwołaniu wyroku(prawdopodobnie w wyniku interwencji dworu królewskiego), karę śmierci zamieniono na dziesięć lat wygnania z Paryża; - wkrótce potem (1465r-) zmarł w nieznanych okolicznościach. Mimo barwnego życiorysu uznany został za największego poetę całego europejskiego średniowiecza. Był autorem poematu "Wielki testament" i szeregu ballad. Poezja Villona łączy w sobie elementy makabryczne i groteskowe, naiwne i fantastyczne. Często jest wykorzystywana przez artystów……przykładem - bardzo znana „Modlitwa” autorstwa Vilona śpiewana przez Bułata Okudżawę, czy też ballady wykonywane przez Georges’a Brassensa. François Villon Ballada, jaką Villon obdarzył szlachetnie urodzonego młodego żonkosia, iżby ją swojej małżonce przekazać raczył. Niby o świcie głuszce tokujące, A żądzy pełne, jak to w ich zwyczaju, Pieszczoty sobie nie skąpiąc gorącej, Gdy się skrzydłami chciwie obłapiają, Niechże my wzajem, pani moja miła, Miłosnych igrów zażyjem dowoli, By nas radosna chuć w jedno spoiła, Gwoli gorącej krwi, miłości gwoli. Ja władzy twojej powolnym się stanę, Po śmierć, co kiedyś do drzwi zakołacze, Honorem ty żeś mi, na każdą ranę Balsamem, kiedy śród zgryzoty płaczę. Rzecze mi rozum, a będę go słuchał Ochotnie, iżbym nie szczędził mozołu, Służąc ci wiernie wszystką mocą ducha, A więc nasz żywot trza nam wieść pospołu. Kiedy nań plagi spadną i katusze, Kiedy boleścią srogą rozgorzeje, Wzrok twój w szczęśliwą przemieni mą duszę, Jak wiatr, co każdą czarną mgłę rozwieje. A więc nie stracę ziarna, zasianego W twą glebę, dana mi od Boga ona, Owoc wyrośnie na niej dnia pewnego, Pospólność tedy nasza nam sądzona! Przesłanie Posłysz, księżniczko zacna, co ci gadam, Serce me tobie w niewolę oddaję, I w twej skłonności ufność mą pokładam, Trza nam więc przecie miłować się wzajem! Wielki testament ma charakter autobiograficzny: Villon pisze w tonie melancholii, goryczy i gniewnej ironii o swej zmarnotrawionej młodości, o niesprawiedliwości losu tak nierówno obdarzającego bogactwem ludzi różnych stanów, o zwodniczych urokach niewieścich. Fragmenty (pisownia według Boya Żeleńskiego) X Chocia niewiele ia posiadam Mienia, którego bych mógł zażyć1, Póki rozumu pełnią władam, Z tego, czem raczył mnie obdarzyć Bóg (ludzie mało!), w mey niedoley Spisuję ów testament walny2, Na znak ostatniej moiey woley, Iedyny i nieodwołalny. XXII Żałuję czasu mey młodości - - Barziey3 niż inny iam weń szalał! - Aż do mych lat podeszłych mdłości Iam pożegnanie z nią oddalał; Odeszła; ba, ni to piechotą, Ni konno; pomkła iako zaiąc; Tak nagle uleciała oto, Nic w darze mi nie ostawiając. CLXXVII Item, chcę, aby na mym grobie Tę, co tu podam, zwrotkę małą W dość znacznym kształcie y sposobie Spisano; gdyby zaś nie stało Inkaustu - węglem, czarną krydą, Byleby trwale y wyraźnie; Niech boday ci, co po mnie przydą, Dowiedzą się o dobrym błaźnie: CLXXVIII TU LEGŁ, Z AMORA DŁONI SROGIEY, Z SERCEM BOLEŚNIE SKALECZONEM, ŻACZYNA LICHY Y UBOGI, CO BYŁ FRANCISZKIEM ZWAN WILONEM; ZIEMI NIE POSIADŁ NI ZAGONA, ODDAWAŁ WSZYTKO: CHLEB, KOSZYCZEK, STÓŁ. ANO TEDY, ZA WILONA, ODMÓWCIE BOGU TEN WIERSZYCZEK: RONDO DAY BÓG SPOCZYNEK ZASŁUŻONY, ŚWIATŁOŚĆ Y POKÓY WIEKUISTY TEMU, CO PŁUGA ANI BRONY NIE POSIADŁ, NI KOSZULI CZYSTEY; NAGI, DO SKÓRY OGOLONY, NA SPOSÓB RZEPY OBŁUSZCZONEY, DAY BÓG SPOCZYNEK ZASŁUŻONY! SROGIM WYROKIEM PRZEPĘDZONY, WBREW APELACYI UROCZYSTEY12, W SAM ZADEK CELNIE UGODZONY, BŁĄKAŁ SIĘ TUŁACZ WIEKUISTY. DAY BÓG SPOCZYNEK ZASŁUŻONY... Francois Villon - MODLITWA Dopóki nam ziemia kręci się, dopóki jest tak czy siak, Panie ofiaruj każdemu z nas, czego mu w życiu brak - mędrcowi darować głowę racz, tchórzowi dać konia chciej, sypnij grosz szczęściarzom... I mnie w opiece swej miej. Dopóki nam ziemia obraca się, o Panie daj nam znak - tym, którzy pragną władzy, niech władza im pójdzie w smak, daj szczodrobliwym odetchnąć, raz niech zapłacą mniej, daj Kainowi skruchę... I mnie w opiece swej miej. Ja wiem, że Ty wszystko możesz, ja wierzę w Twą moc i gest, jak wierzy żołnierz zabity, że w siódmym niebie jest, jak zmysł każdy chłonie z wiarą Twój ledwie słyszalny głos, jak wszyscy wierzymy w Ciebie, nie wiedząc, co niesie los. Panie zielonooki, mój Boże jedyny spraw - dopóki nam ziemia toczy się, zdumiona obrotem spraw, dopóki czasu i prochu wciąż jeszcze wystarcza jej - daj każdemu po trochu... I mnie w opiece swej miej. tłum. Andrzej Mandalian
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 09-05-2011 o 11:02. |
#73
|
||||
|
||||
Stachura Edward Musisz mi pomóc Kocham za siebie, kocham za ciebie, Kocham jeden za dwoje. Słońce po niebie, księżyc po niebie, Gwiazdy po niebie, chmury po niebie - Wszystko spoczywa na mojej głowie! Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc, Swoją miłością musisz mi pomóc; Musisz pokochać mnie więcej, Bliżej wyciągnąć kochane ręce Musisz! Sam nie podołam, sam nie dam rady Unieść tyle miłości. Księżyc i gwiazdy, chmury i słońce, Lody wciąż łamać, ciągle i ciągle, Sił mi brakuje, o pomoc proszę! Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc, Swoją miłością musisz mi pomóc; Musisz pokochać mnie więcej, Bliżej wyciągnąć kochane ręce Musisz! Musisz mi pomóc, musisz mi pomóc, Swoją miłością musisz mi pomóc; Musisz pokochać mnie więcej, Żebym się nie mógł w głęboką wodę Rzucić Na zawsze - W. Kowalski Edward Stachura Zobaczysz Ach, kiedy ona cię kochać przestanie: Zobaczysz! Zobaczysz noc w środku dnia, Czarne niebo zamiast gwiazd; Zobaczysz wszystko to samo, Co ja. A ziemia, zobaczysz, Ziemia to nie będzie ziemia: Nie będzie cię nosić. A ogień, zobaczysz, Ogień to nie będzie ogień: Nie będziesz w nim brodzić. A woda, zobaczysz, Woda to nie będzie woda: Nie będzie cię chłodzić. A wiatr, zobaczysz, Wiatr to nie będzie wiatr: Nie będzie cię koić. Ach, kiedy ona cię kochać przestanie: Zobaczysz! Zobaczysz obcą własną twarz, Jakie wielkie oczy ma strach; Zobaczysz wszystko to samo, Co ja. A ziemia, zobaczysz, Ziemia to nie będzie ziemia: Nie będzie cię nosić. A ogień, zobaczysz, Ogień to nie będzie ogień: Nie będziesz w nim brodzić. A woda, zobaczysz, Woda to nie będzie woda: Nie będzie cię chłodzić. A wiatr, zobaczysz, Wiatr to nie będzie wiatr: Nie będzie cię koić I wszystkie żywioły, Wszystkie będą ci złorzeczyć: Lepiej byś przepadł bez wieści!
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 09-05-2011 o 23:56. |
#74
|
||||
|
||||
annaG kim jest? otwórz powoli oczy spójrz spod rzęs w stronę okna ktoś pozamiatał niebo z posępności pomalował na cytrynowo słońce widzisz? pozbierał zagubione nuty włożył je do ptasich gardeł słyszysz? młode promyki przyklękły na twoim policzku muskając ciepłem czujesz? ktoś zebrał wszystkie krople wypłakanych wczoraj łez kim jest? ten przyjemny ktoś który przyszedł tak zwiewnie i z gracją ja wiem! to lepszy dzień ten który zawsze nadchodzi... ten na który zawsze czekamy
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#75
|
||||
|
||||
Wójcik Leszek Atlantyda Katastrofa musiała wydarzyć się w nocy z pewnością trzynastego w piątek (chociaż nie wiadomo czy ich miesiąc miał trzynasty dzień a w tygodniu był jakikolwiek piątek) Ogłaszały ją przepowiednie zapowiadały znaki na ziemi i na niebie ale z przepowiedniami i znakami nigdy nic nie wiadomo Ktoś zasypiając powiedział "dobranoc" ktoś pożegnał znajomych "do jutra" rybak zszywał sieci na poranny połów rolnik szykował stodołę na żniwa ojciec oczekiwał narodzin dziecka Planowano dobrobyt i szczęście bez konieczności wielkiej polityki tworzono dzieła na miarę wieczności jakiś szalony naukowiec myślał nawet o zatrzymaniu czasu lecz w zatrzymanym czasie nie można niczemu zapobiec ani przed niczym uciec To było tak dawno i tak daleko (być może za Słupami Heraklesa) że gdyby Platon o tym nie wspomniał ktoś musiałby wymyślić Atlantydę przezornie pomijając głupotę i nieszczęścia Bo wszystko co istnieje jest i być przestaje a to czego nie ma pozostaje wieczne (z tomiku "Cokolwiek dalej" 1999) Wójcik Leszek Ewolucja Zejść z drzewa wyjść z lasu na betonowej polanie zbierać atomowe grzyby Potem długo w nocy opowiadać bajki o urodzie świeżej trawy (z tomiku "Zmiana wymiaru" 1992)
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#76
|
||||
|
||||
Wisława Szymborska Hania Widzicie, to jest Hania, służąca dobra. A to nie są patelnie, to są aureole. A ten rycerz ze smokiem to jest święty obraz A ten smok to jest marność na tym łez padole. A to żadne korale, to Hani różaniec. A to buty z nosami startymi od klęczeń. A to jej chustka czarna jak nocne czuwanie, kiedy z wieży kościoła pierwszy dzwon zadźwięczy. Ona widziała diabła kurz ścierającego z lustra: Był siny, proszę księdza, w takie żółte prążki i spojrzał tak szkaradnie, i wykrzywił usta, i co będzie, jeżeli wpisał mnie do książki? Więc ona da na bractwo i da na mszę świętą, i zakupi serduszko ze srebrnym płomieniem. Odkąd nową plebanię budować zaczęto, od razu wszystkie diabły podskoczyły w cenie. Wielki to koszt wywodzić duszę z pokuszenia, a tu starość idzie i kość kością stuka. Hania jest taka chuda, tak bardzo nic nie ma, że zabłądzi w bezmiarze Igielnego Ucha. Maju, oddaj kolory, bądź jak grudzień bury. Gałązko ulistniona, ty się wstydź za siebie. Słońce, żałuj, że świecisz. Biczujcie się chmury. Wiosno, owiń się śniegiem, a zakwitniesz w niebie. Nie słyszałam jej śmiechu, płaczu nie słyszałam. Wyuczona pokory, nic od życia nie chce. Towarzyszy jej w drodze cień ? żałoba ciała, a chustka postrzępiona ujada na wietrze.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 13-05-2011 o 08:37. |
#77
|
||||
|
||||
Picasso Agnieszka Osiecka Ta nadzieja... Co mnie zabija, to nadzieja, jej wątły krzyk i śpiew, i szept, - ściga mnie po wsiach, knajpach, kniejach, wzywa na szlaki szczęść i bied. Gdybym umiała - choć w niedzielę - jak starzec, co nie pragnie już, na ławce zasiąść po kościele, i nie śnić snów, nie wróżyć wróżb... Gdybym umiała się zatoczyć jak pijak, co pod auto wlazł, zabłądzić, zemdleć, zamknąć oczy, zapomnieć tamten brzeg i las... Gdybym umiała, choćby w kinie, gdy serce nagły przetnie ból, pomyśleć sobie: "Nic to, minie... Przed nami jeszcze tyle ról"... Gdybym umiała, choć dla sportu, wśród naszych dawnych, ślicznych plaż nie drętwieć jak na sali tortur, dlatego że ten brzeg - nie nasz? ... Gdybym umiała... Lecz nie umiem... A w końcu to zwyczajna rzecz... Choć widzę jeden - dwa w rozumie. Nadziejo, Chmuro, nie idź precz. Agnieszka Osiecka Klucz do szczęścia.... Swoich łez nie chowaj do kapelusza, trudno, najwyżej zginą... Swoich snów nie pakuj gdzieś pod poduszki, niech tam, niech sobie płyną... Ale skryj głęboko do szczęścia klucz, Ale wiedz, że nie masz niczego prócz tej małej, złotej skrzynki i już, i już... Swoich spraw nie chowaj przed sąsiadami, trudno, najwyżej skradną... Swoich drzwi przed ludźmi wciąż nie zatrzaskuj, trudno, najwyżej wpadną.... Ale skryj głęboko do szczęścia klucz, Ale wiedz, że nie masz niczego prócz tej małej, złotej skrzynki i już, i już... Swoich wad nie chowaj przed kobietami, trudno, najwyżej zgadną... buntów swych nie hamuj, nie duś i nie taj, trudno, masz duszę stadną... Ale skryj głęboko do szczęścia klucz, Ale wiedz, że nie masz niczego prócz tej małej, złotej skrzynki i już, i już...
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 14-05-2011 o 11:06. |
#78
|
||||
|
||||
Szymon Mucha ur. 1972 w Zielonej Górze. Studiował w Poznaniu i w Bernie.
Debiutował w paryskiej „Kulturze”. Autor piszący teksty piosenek, wiersze, tłumaczenia i adaptacje. Szymon Mucha William Blake Albert Camus Ciekawe co się z tobą dzieje, Mistrzu Albercie, jesteś t a m ? Jesteś, czy nie ma cię w popiele? Jeżeli jesteś, powiedz nam... Czy są gdzieś Bogi zbuntowane Przeciwko sensom swoich dzieł, Czy poprawiają je – zbawiając, Są Bogi? Powiedz! Tak, czy nie? A śmierć, czy może być szczęśliwa? Choćby w ramionach, choćby z nią – Czy jest piękniejsza, niż jej rywal – Cholernie smutny, zwykły zgon? A oceany, ciepłe morza? Kobiety, absynt, gorzka sól? Czy samym szczęściem cię tam głodzą I zapomniałeś, co to ból – Ten pierwszy przedsmak ukojenia – Cierpienie – bo bez niego nic, Jest tam cierpienie, czy go nie ma? Można szczęśliwie w i e c z n i e żyć? Czy można tam odchodzić, wracać, Jeśli to nieruchomy świat? Może to tylko miejsce straceń, Mistrzu Albercie, Nie mów – „Tak...” ______________ El Greco Oto ja Spojrzyj na mnie Panie Oto ja W przestworzach taki mały pył Głowę Ci zawracam Jak co dnia Posłuchaj, krzyczeć nie mam sił Wśród obłoków mgławic, Z których Ty Przepiękny zbudowałeś świat Ktoś pokornie dławi W gardle łzy Komuś ubywa szybko lat Nie chowaj się Pośród rajskich łąk Nie opuszczaj mnie Przerwij ten krąg Choć raz wstrzymaj czas Purpurowym świtem Zrób to dla mnie chociaż raz Mam do Ciebie kilka Małych spraw Na wielkich lepiej znasz się sam Jeśli przez pomyłkę Trwa ta gra, dziwna gra To oszczędź w niej przegranej nam Pomóż mi obstawić Dobry los Na bilet do Edenu daj Albo tylko ześlij Pełny trzos By w życiu było baju baj .
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#79
|
||||
|
||||
Mieszkanka gór zatęskniła za morzem.
Leopold Staff Morze przesadne Morze aż śmiesznie piękne, nieprawdopodobne, Zupełnie nieprawdziwe, wprost niedopuszczalne: Tak ciemnofijołkowe szalonym szczęściem triumfalne. Wobec tego już wszystko chyba stać się może, Zwłaszcza, że brak tu ludzi, by nie dali wiary: Fale wyciągną ręce i zaczną w ferworze Klaskać... Już idzie z lutnią ślepy Homer stary. Michaił Lermontow Żagiel Samotny żagiel w niebios toni Bieleje na błękicie fal. Skąd płynie? dokąd? za czym goni; Ku jakim brzegom biegnie w dal? Wrą fale, wicher oszalały Ze skrzypem czoło masztu gnie... I nie od szczęścia żagiel biały Ucieka, nie ku szczęściu mknie ! Świetlisty pod nim szlak się pali, Słoneczny z niebios pada pył; On burzy wzywa z mglistej dali, Jak gdyby w burzach spokój był. tłumaczenie: Tadeusz Szepniewski Hans Ritter von Peterson Antoni Słonimski Mgła na morzu Nad cichym, sennym morzem mgła gęsta się włóczy, I spada niska, ciężka, jak dymy z ogniska, Okręt, jak koń zbłąkany nocą wśród pastwiska, Rży żałośnie. Dzwon jęczy i syrena huczy. Zatopiony, zagubiony, w mlecznobiałej tuczy, Latarni słabym światłem na próżno rozbłyska; Kiedy wzrok nasz bezsilny nic nie widzi z bliska, Ucho szelesty chwytać najcichsze się uczy. Jam jest jako ten okręt i serce me słucha, Czy we mgle nie zadzwoni głos podobny brzmieniem, przepojony tym samym lękiem i cierpieniem. Zanim wchłonie mnie czasu wieczna ciemność głucha, Co uspokoi serce i uciszy ducha, Płynę, wołam wśród nocy i przemijam cieniem. Ajzwowski Morze -autor słów -Jerzy Lawina-Świętochowski Czasami w życiu coś się wydarzy, Dłoń rozpalona drży, Serce wyrusza w krainę marzeń, Cudowne roi sny. Najlepiej w takich chwilach Nad brzegiem morza iść, Niechaj z falami biegnie zmęczona myśl. Morze szumiące, kołyszące szumem fal, Cudne jak bajka w blaskach wieczornej zorzy. Morze, ty budzisz w sercu jakiś dziwny żal, Gdy mgły na falach się położą. Gdy wiatr obudzi cię zuchwały, Tyś jest w swym gniewie rozszalałe, wspaniałe. Morze, ojczyzną twoją niezmierzona dal, A twoją pieśnią cicha melodia fal. Czy wielki smutek, czy wielkie szczęście, Ono zrozumie mnie, Wszystko zapomnę w jego objęciach, Niby w cudownym śnie. I czy to ból rozstania, Czy też miłości cud, Wszystko nieważne nad brzegiem wielkich wód. Morze szumiące, kołyszące szumem fal, Cudne jak bajka w blaskach wieczornej zorzy. Morze, ty budzisz w sercu jakiś dziwny żal, Gdy mgły na falach się położą. Gdy wiatr obudzi cię zuchwały, Tyś jest w swym gniewie rozszalałe, wspaniałe. Morze, ojczyzną twoją niezmierzona dal, A twoją pieśnią cicha melodia fal. http://www.youtube.com/watch?v=AYuyG...eature=related Mój kapitanie, już wieczór Autor słów: Baliński Stanisław Autor muzyki: Korcz Włodzimierz Mój kapitanie, już wieczór, mój kapitanie Wiec jakie wino weźmiemy na pożegnanie Wiec jakie wino weźmiemy, jak nie czerwone Za nasze noce podróżne, niedokończone Za nasze noce i morze i żeglowanie Weźmiemy wino czerwone, mój kapitanie Weźmiemy wino czerwone, dodamy rumu I kilka gorzkich goździków z kwiatu piołunu I kilka kropel piosenki pierwszej kochanki I wypijemy to wino z portowej szklanki I wypijemy to wino na pożegnanie Noce i morza przepłyną, lecz pieśń zostanie Za nasze noce i morze i żeglowanie Weźmiemy wino czerwone, mój kapitanie Weźmiemy wino czerwone, dodamy rumu I kilka gorzkich goździków z kwiatu piołunu Mój kapitanie, już wieczór, mój kapitanie Wiec jakie wino weźmiemy na pożegnanie Mój kapitanie, mój kapitanie Wiec jakie wino weźmiemy na pożegnanie http://www.youtube.com/watch?v=QBUxO-vEAzU
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#80
|
||||
|
||||
Doniu zaglądam tu prawie kazdej nocy,dziękuję za piekną poezję,o moim morzu najbardziej.Pozdrawiam serdecznie i oczywiscie czekam na nastepne wiersze.
A to kawałek mojego morza oraz molo w Gadńsku-Brzeźnie /około 200 metrow od mojego domu/dla Ciebie |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Muzyka poważna cz IV | nutaDo | Muzyka | 902 | 21-11-2023 18:13 |
WOJEWÓDZTWO KUJAWSKO-POMORSKIE; powitanie i " lista obecności" - ciąg dalszy. | Krycha. | kujawsko-pomorskie | 21326 | 18-11-2018 15:42 |
Poezja refleksyjna,nie zawsze poważna | donka | Książka, literatura, poezja | 415 | 29-01-2011 11:03 |
Muzyka poważna cz III | nutaDo | Muzyka - wątki archiwalne | 503 | 31-05-2010 17:16 |
Muzyka poważna | irex | Muzyka - wątki archiwalne | 589 | 22-09-2008 19:23 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|