|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie. |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#81
|
||||
|
||||
Anieliczko - dziękuję. To morze było kiedyś i moje. Ale nigdy - na wyciągnięcie ręki. Ja z okna oglądam góry jak wiesz, a Ty pewnie morze. 200 m. od domu - można tylko pomarzyć. Bardzo mnie cieszą Twoje nocne wizyty......miło mi będzie jak umilisz ten wątek swoimi morskimi zdjęciami.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#82
|
||||
|
||||
Wiersz dla Panów.
Wprawdzie Seniorów u nas jak na lekarstwo, ale może któryś przypadkiem tu zabłądzi. Wiktor Aleksandrowicz Lyapkalo (Ljapkało) - Ляпкало Виктор Александрович. Czartoryski Aleksander Być do pary Niejeden pan, bardziej dojrzały, by nie powiedzieć o nim, stary, problem mieć może, duży, mały z tym, czy nadaje się do pary. Samotne życie ma swe plusy. Pan przede wszystkim nic nie musi. Z Panią pojawią się... minusy, choć Jej obecność nieraz kusi. A skąd wynika to kuszenie, co trzyma Pana w swojej mocy? Wyjaśnia proste to stwierdzenie: nie lubi Pan samotnych nocy... ... gdy kładzie się do swego łóżka, w wygodne i przestronne łoże... ta druga, pusta wciąż poduszka, to pamięć o tym, co być może. Pan Nieznajomą taką stwarza, z którą by było tak przyjemnie, jakby – tak sobie wyobraża – aniołem miała być codziennie. Lecz jak to jest w rzeczywistości? Anioł nie sięga ideału, ma zwykłe, ludzkie przypadłości. Oczy otwiera Pan pomału, co dnia dostrzega coś nowego, co obraz tęsknot mu odmienia. Nie wolno tego, lub owego... Pani ma swe... przyzwyczajenia. Pani zaczyna... meblowanie, bo to robiła całe życie. Pan więc, jak mebel, w kącie stanie, bo tam wygląda należycie. Nie przyjdzie Pani to do głowy, że to nie żadne klocki lego, że Pan jest żywy, czuły, zdrowy i nie nadaje się do tego. Pan może inne ma nawyki, nie wie, że czegoś „nie wypada”. Przez codzienności skryte wnyki sens bycia w parze gdzieś przepada. Pan już dostrzega, nie bez racji – nie chodzi o niczyją winę – jak wielkiej trzeba akceptacji, by lat minionych zmyć patynę. Potrzeba ciepła, życzliwości, dać więcej, niźli by się brało, by w dwoje w jednej żyć miłości... Oby się komuś to udało.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#83
|
||||
|
||||
Skrzypek Hercowicz / Autorem wiersza o skrzypku Hercowiczu .
śpiewanego przez Ewę Demarczyk. jest Osip Mandelsztam./ Był sobie skrzypek Hercowicz, Co grał z pamięci jak z nut. Z Schuberta on umiał zrobić – No, brylant, no, istny cud. Dzień w dzień, od świtu po wieczór, Zgrana jak talia kart Tę samą sonatę wieczną Wciąż pieścił jak jaki skarb. I co pan powiesz, Hercowicz? - Za oknem ciemność i śnieg... Dałbyś pan spokój, Sercowcz! Takie jest życie, nie?... Niech harmonijka – Cyganka, jak długo ściska mróz, W ślad za Schubertem na sankach Zawija kresami płóz. Nam z muzyką, taką bliską, Nie straszny i nagły zgon. A potem z wieszaka zwisnąć Jak płaszcz z oskubanych wron. Dawno już, panie Sercowicz, Wszystko skołował śnieg... Dałbyś pan spokój, Scherzowicz, Takie jest życie, nie?... tłum. W.Woroszylskiego http://www.youtube.com/watch?v=dzV9F...eature=related OSIP MANDELSZTAM - ur. w 1891 w Warszawie obok Borysa Pasternaka i Anny Achmatowej, stawiany jest na piedestale największych poetów rosyjskich XX wieku. Dramatyczne losy represjonowanego w czasach stalinowskich poety znalazły odbicie w jego lirykach. * * * Więc za chwałę tych dni, co nadejdą w przyszłości, I za ludzkiej godności sprawę Pozbawiłem się miejsca przy stole mych ojców I radości, i czci mojej nawet. Wiek, jak brytan wilkowi, do gardła mi skacze, Lecz ja wilkiem nie jestem, nie jestem. Jak się czapkę pcha w rękaw, tak pchnij mnie już raczej W duszny kożuch Syberii leśnej. Byle tchórza nie widzieć i brudu nie widzieć Ani kołem łamanych kości. Niechaj z nocy polarnej błękitny lis wyjdzie, Niech mi zalśni w swej mroźnej piękności. Prowadź w noc, gdzie Jenisej przetacza się milcząc, Tam gdzie sosna do gwiazdy się wspina, Bo nie jestem ja wilkiem i krew mam niewilczą, A więc z ręki równego niech zginę. Za wiersz o Stalinie "Cień górala ".... poeta zapłacił życiem . Żyjemy tu, nie czując pod stopami ziemi, Nie słychać i na dziesięć kroków, co szepczemy, A w półsłówkach, półrozmówkach naszych Cień górala kremlowskiego straszy. Palce tłuste jak czerwie, w grubą pięść układa, Słowo mu z ust pudowym ciężarem upada. Śmieją się karalusze wąsiska I cholewa jak słońce rozbłyska. Wokół niego hałastra cienkoszyich wodzów: Bawi go tych usłużnych półludzików mozół. Jeden łka, drugi czka, trzeci skrzeczy, A on sam szturcha ich i złorzeczy. I ukaz za ukazem kuje jak podkowę – Temu w pysk, temu w kark, temu w brzuch, temu w głowę. Miodem kapie każda nowa śmierć Na szeroką osetyńską pierś. Na przesłuchaniu zarecytował ten wiersz, został on zanotowany w protokole, który po dziś dzień znajduje się w rosyjskich archiwach. Osip Mandelsztam po aresztowaniu w 1933 roku, zdjęcie zrobione przez NKWD. Stalin wydał osobisty rozkaz zesłania poety i osadzenia w łagrze. Był to już drugi wyrok. W 1933 roku został aresztowany przez NKWD i skazany na 4 lata ciężkich robót. Po uwolnieniu w 1937 roku, kara kolejnych 5 lat w łagrach była dla poety wyrokiem śmierci.. Był bowiem u skraju fizycznej wytrzymałości i trudność sprawiało mu samo utrzymanie się na nogach. Zmarł 27 grudnia 1938 w łagrze pod Władywostokiem. Pisane przez niego w latach trzydziestych wiersze nie mogły zostać wydane ze względu na wszechobecny stalinowski terror. Dużą część utworów napisanych pod koniec życia poety przechowała i uchroniła przed zapomnieniem jego żona. Ostatni, nie wysłany list Nadieżdy Mandelsztam do męża (22 października 1939 r.) : Osia, kochany, odległy przyjacielu! Miły mój, brakuje mi słów do tego listu, którego nigdy może nie przeczytasz. Piszę go w przestrzeń. Może wrócisz a mnie już nie zastaniesz. Będzie to wówczas ostatnia pamiątka. Osieńko - nasze wspólne dziecięce życie - cóż to było za szczęście. Nasze sprzeczki, nasze połajanki, nasza miłość. Teraz nie patrzę nawet w niebo. Komu pokazać, gdybym zobaczyła chmurę? Czy pamiętasz, jaki smaczny jest chleb, kiedy zdobyło się go cudem i spożywa we dwoje? Nasza szczęśliwa nędza i wiersze. Pamiętam, że wróciliśmy z łaźni, kupiwszy czy to jajka czy to parówki. Jechał wóz z sianem. Było jeszcze zimno i marzłam w swojej kurtce (nie takie chłody nas czekają: wiem, jak jest Ci zimno). Ja ten dzień zapamiętałam: z bolesną jasnością zrozumiałam, że te dni, te kłopoty - to najwyższe i ostatnie szczęście, jakie przypadło nam w udziale. Każda myśl o Tobie. Każda łza i każdy uśmiech - dla Ciebie. Błogosławię każdy dzień i każdą godzinę naszego gorzkiego życia, mój przyjacielu, mój towarzyszu, mój ślepy przewodniku... Obijaliśmy się o siebie niczym ślepe szczęnięta i było nam dobrze. I Twoja biedna rozgorączkowana głowa i całe szaleństwo, z jakim trwoniliśmy nasze dni. Jakież to było szczęście - i ta nasza niezachwiana pewność, że to właśnie szczęście. Życie jest długie. Jak długo i jak trudno ginie się samemu - samej. I dla nas to - nierozłączonych - taki los? Czy my - szczenięta, dzieci - czy ty - anioł nań zasłużyłeś? A wszystko toczy się dalej. Niczego nie wiem. A jednak wiem wszystko i każdy Twój dzień i godzina - jak w malignie - ukazuje mi się jasno i wyraźnie. Przychodziłeś do mnie we śnie każdej nocy, wciąż pytałam, co się wydarzyło, a Ty mi nie odpowiadałeś. Ostatni sen: W brudnym bufecie brudnego hotelu kupuję coś do jedzenia. Byli ze mną jacyś obcy ludzie i kiedy kupiłam, pojęłam, że nie wiem, dokąd całe to dobro zawieźć, albowiem nie wiem, gdzie jesteś. Obudziwszy się powiedziałam Szurze: Osia umarł. Nie wiem, czy żyjesz, ale od tego dnia utraciłam twój ślad. Nie wiem gdzie jesteś. Czy mnie usłyszysz. Czy wiesz, jak kocham. Nie zdążyłam Ci powiedzieć, jak Cię kocham. I teraz też nie potrafię powiedzieć. Powtarzam jedynie: Ciebie, Ciebie... Zawsze jesteś ze mną, a ja dzika i zła, która nigdy nie umiałam zwyczajnie zapłakać - ja płaczę, ja płaczę, ja płaczę. To ja - Nadia. Gdzie jesteś? To do niej, do Nadii był jak przypuszczam kierowany przez Osipa Mandelsztama ten wiersz: „Najczulsza z czułych”: Najczulsza z czułych Opromieniona Jest twoja twarz, Najbielsza z białych Twoja dłoń, I obcy tobie Cały świat, I wszystko twoje — Nieuniknione. Nieuniknione Twe zamyślenie I palce rąk Nie chłodniejących, I cichy dźwięk Twych niemilknących Słów, I twych oczu Oddalenie. Przełożyła Maria Leśniewska
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 20-05-2011 o 13:59. |
#84
|
||||
|
||||
Ляпкало Виктор Александрович. Anna Świrszczyńska Największa miłość Ma sześćdziesiąt lat. Przeżywa największą miłość swego życia. Chodzi z miłym pod rękę, wiatr rozwiewa ich siwe włosy. Jej miły mówi: - Masz włosy jak perły. Jej dzieci mówią: - Stara wariatka. ( z cyklu "Jestem baba") Dowiedziała się W niedzielę po południu, gdy pomyła wreszcie garnki, usiadła przed lusterkiem. I dowiedziała się w niedzielę po południu, że ukradziono jej życie. Już dawno. (z cyklu "Jestem baba") ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Miłość z plecakiem Dwa plecaki, dwie siwe głowy I drogi całego świata do wędrowania (z cyklu "Jestem baba") ------------------------------------- Małgorzata Hillar "Dziękuję Ci Panie" że dałeś mi na stare lata dar zdumiewania się że kiedy dotykam drzewa rosnącego pod moim oknem nie mówię no cóż to tylko pospolity kasztan lecz szepczę w zachwycie to cud a gdy zbliża się do mnie mała dziewczynka nie stwierdzam to przecież tylko zwyczajne dziecko moja wnuczka lecz myślę zdumiona to cud Pragnęłabym abym patrząc w lustrze na siebie starzejącą się kobietę której tak często nie lubię mogła powiedzieć z radością to cud że jestem Wiersz Reinera Kerna - "Das Alter kommt auf seine Weise" spolszczył /i uzupełnił Tadeusz Rejniak/ Grudzień 2000 Smutki i radości objawów starości Idę ulicą - ktoś mi się kłania. Oddaję ukłon - znam przecież drania; ta twarz, ten uśmiech i ten błysk w oku... To miły facet, znam go od roku. Jakże u diabła on się nazywa. Wtedy myśl smutna w głowie się rodzi: nic nie poradzisz - starość nadchodzi. Z trzeciego piętra schodzę radośnie, bo w kalendarzu ma się ku wiośnie, no i spaceru gna mnie potrzeba, zwłaszcza , że słońce i błękit nieba... Gdy już po parku idę alei nagle pot zimny koszulę klei, bowiem pytanie w głowie mi tkwi: czy aby kluczem zamknąłem drzwi? W spiesznym powrocie znów myśl się rodzi: nic nie poradzisz - starość nadchodzi. Siedzę i czytam. Nagle myśl żywa jakimś pragnieniom z fotela zrywa. Robię trzy kroki, staję przy szafie i jak to cielę się na nią gapię... Pojęcia nie mam, po co ja wstałem? Czego tak bardzo i nagle chciałem? Oj, coraz bardziej mi to już szkodzi, że ta nieszczęsna starość nadchodzi. Jadę na urlop, prasuję spodnie, żeby wśród ludzi wyglądać godnie. Biorę walizkę, pędzę nad morze... Lecz tam by zamiast śledzić dziewczyny hoże, zamiast podziwiać plażowe akty... Czy wyłączyłem wtyczkę z kontaktu? Może dom spłonął? Strach we mnie godzi... Tak to jest, gdy starość nadchodzi. Żeby nie znaleźć się kiedyś w nędzy zaoszczędziłem trochę pieniędzy. W dużej kopercie, zamkniętej klejem, dobrze ukryłem je przed złodziejem. I teraz już od paru miesięcy nie mogę znaleźć moich tysięcy... Ech, nie pojmiecie wy tego młodzi, jak miło żyć, gdy starość nadchodzi. Pomimo moich najlepszych chęci, nie zawsze mogę ufać pamięci. Więc by jej pomóc, a przez nią sobie, czasem na chustce węzełki robię. A potem jeden Bóg wiedzieć raczy, co który węzeł ma dla mnie znaczyć? Choć mi się nawet nieźle powodzi, wciąż mam kłopoty. Starość nadchodzi. Dwa razy dziennie - raz przy śniadaniu, a potem w obiad, po drugim daniu, zażywam leki, tabletki białe: cztery połówki i cztery całe. Często się pieklę ( bom nie aniołem ), gdy w obiad nie wiem, czy rano wziąłem? Tę gorycz klęski wątpliwie słodzi wiedza, że oto starość nadchodzi. Żuję kolację - w niej polędwica me podniebienie smakiem zachwyca. Pogodnie dumam o tej starości... Czy ona musi stale nas złościć? Przecież jest piękna. Masz sporo czasu... Chcesz iść ad wodę, albo do lasu, to sobie idziesz - nikt ci nie broni. Z łóżka zbyt wcześnie też nikt nie goni, bowiem nie musisz pędzić do pracy jak wszyscy młodsi twoi rodacy. Co prawda wigor z wolna przekwita, lecz po co wigor u emeryta? Podwyżki pensji już nie wyprosisz, należną gażę poczta przynosi. Spokojnie patrzysz jak świat się zmienia, gdyż wiek ci daje mądrość spojrzenia... Więc wiwat starość! Niechaj nam służy, nawet gdy trochę chwilami nuży. Bowiem, jak sądzę, w tym jest rzecz cała, by jak najdłużej ta starość trwała!!!
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#85
|
||||
|
||||
Wiersze Jana Twardowskiego to jak sam mówił - ” poetycki pamiętnik notujący spostrzeżenia, przeżycia,refleksje,wspomnienia, trochę jak listy do najbliższych lub zwierzenia „
Gdy opuszczał ze łzami w oczach swoją pierwszą wiejską parafię w Żbikowie napisał bardzo osobisty wiersz : * * * * * * * * * * * * ** * * * * * * * Pożegnać wikariatkę na niewielkim piętrze zabrać Biblię w tłumoczek kazania gorętsze a sad sobie zostanie z gęsiami i płotem strasząc konie proboszcza kasztanów bełkotem Niechaj memu następcy kwiatem w brewiarz spada wart bo lepszy ode mnie i mądrzej spowiada Jeszcze skryję się w kościół . Nie chciej tu mnie widzieć, bo ksiądz płacząc sam siebie jak grzechu się wstydzi Tylko spojrzeć. Ten święty z pospolitą głową jakieś śmieszne serduszko z wstążeczką różową spośród wotów świecące jak żuczek z ukrycia w czas co na usługach i śmierci i życia Pora odejść. Nie płoszyć myszy i pacierzy patronów dobrej sławy złej sowy na wieży Pora odejść żal tając jak iskry niezgasłe że mnie ze wsi zabrali by pokrzywdzić miastem Tak smutno psy porzucać.Tak zapomnieć trudno wodę w stawie mierzoną złocistą sekundą las z dzięciołem kukułkę uczącą się w gęstwinie jak śmiesznie jest powtarzać tylko własne imię przybłędę co na rzece wywrócił się z łódką i spoczywa pod krzyżem krzywym z niezabudką Żal szkoły dzieci w ławkach woźnej z pękiem kluczy chociaż lepiej że przyjdzie tu ktoś inny po mnie stopnie gorsze postawi lecz czegoś nauczy Żal kulawych i głuchych chorego w szpitalu bardzo dawnej paniusi w przed powstańczym szalu przygotowań do wilii smutnej oczywiście gdy opłatek od matki drży na poczcie w liście Jeszcze tu kiedyś wrócę.Nocą po kryjomu wiersz o świętej Teresce dokończyć w tym domu Po cmentarzu pobłądzę. Ty dłońmi dobrymi przebacz wszystko.Pochowaj między najgorszymi.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 23-05-2011 o 07:33. |
#86
|
||||
|
||||
Doniu, nasze drogi się mijają. Ty przychodzisz w porze, kiedy ja już śpię.
Rano, do kawy - mam za to cudowne wiersze i wiedzę "w pigułce" o ich autorach. Ostatnio zachwyciłam się wierszami Anny Świerszczyńskiej, Małgorzaty Hillar i Reinera Kerna - wszystkie o starości. Jestem tutaj tak często..., siedzę cichutko i czytam. Może za cicho? - Cz |
#87
|
||||
|
||||
Cytat:
Czesiu wielka to dla mnie przyjemność wiedzieć, że należysz do grona czytelniczek " Poezji refleksyjnej". Ja też cichutko siedzę na Twoim wątku, gdzie tyle pięknej poezji Twojej i innych Seniorek. Miewam nieraz wielką ochotę umieścić tu któryś z prezentowanych w nim wierszy, ale nie jestem upoważniona by robić to bez zgody autorów.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 24-05-2011 o 07:34. |
#88
|
||||
|
||||
Teodor Axentowicz Maria Pawlikowska-Jasnorzewska Kobieta, która czeka Czeka , patrzy na zegar swych lat, gryzie chustkę z niecierpliwości. Za oknem świat zszarzał i zbladł... A może już za późno na gości? Trzy godziny Pierwsza godzina czekania to radość i strach z gorączką. Tu kwiaty, a tu papierosy... masz, perfum się wylał na marmur! Lustrzane drzwi szafy skrzypią. Gdzie wstążka? Jak gorąco! Pokój musi pachnąć i wzdychać, i być pełen, pełen lękliwego charme'u... A druga godzina czekania to uważne, czujne słuchanie. Ktoś przeszedł i nie zapukał. Wrócił, zapukał: służąca. Minuty jak biały makaron leniwie toną w dywanie... Cisza szepcze, że jest za późno i jest śpiąca... A trzecia godzina czekania to polip o oczach starca, Czarna kawa dawno wystygła. Nikt nie przyszedł. I to się zdarza. Człowiek inteligentny sam sobie wystarcza. I gwiżdże na wszystko żałośnie, jak wiatr wśród cmentarza
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#89
|
||||
|
||||
Władysław Czachórski - Dama przy oknie. Jan Brzechwa Marta Na parapecie wsparta siedzi w niebieskiej sukni nazywa się na pewno na pewno Marta lub może jeszcze smutniej siedzi w otwartym oknie i czyta stare wiersze przebrzmiałe bezpowrotnie jak pocałunki pierwsze litery drukowane przed jej oczami skaczą w jej sercu nie zakochanym jesienny dzień się zaczął na parapecie wsparta... spogląda obojętnie w ulicę spowszedniałą tam gdzie dziewczyny skrzętnie sprzedają swe ciało spogląda i zazdrości i w dłoniach oczy chowa że nawet takiej miłości los jej nie podarował na parapecie wsparta siedzi w niebieskiej sukni nazywa się na pewno na pewno Marta lub może jeszcze smutniej Gustaw Klimt - Judith 1903 Marta Fox Julia wariatka Nie dziwię się waszym dobrotliwym I pełnym pobłażliwości uśmiechom, Tak naprawdę sprawa jest banalna, Przynajmniej dla was, mających do dyspozycji Fakty, którym zaprzeczyć nie można Ale jeżeli potraficie spójrzcie na mnie Jak na wariatkę, która stałą się Julią O 20 lat za późno Zobaczcie, jak unoszę ręce i piersi Jak krzyczę z rozkoszy oparta O balustradę swojego balkonu Zobaczcie jak mewy wyfruwają Z moich oczu i przynoszą ich dziki Błysk spragnionym marynarzom Więc pytam: czy to mało gdy Księżyc z zazdrości zielenieje Mężowie ukrywają przede mną swoje żony By nie zaraziły się obłędem mojej namiętności Czy to mało gdy pięknieję wpleciona W jego ręce i nogi i czy to naprawdę złe Choć na wszystko jest już Za późno
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#90
|
||||
|
||||
Aldona, bywam, czytam, porywa mnie, uwewnętrzniam, tyle mam do skomentowania, wyrażenia, podzielenia, wykrzyczenia....do rozmowy po prostu...i nie mam czasu napisac..pogadac....coś mi świat przyspieszył ostatnio....acha te twarze....piekne, smutne, po przejściach.....pogadamy którejś nocy.......
|
#91
|
||||
|
||||
Toluouse - Lautrec Tadeusz Różewicz Ściana Odwróciła twarz do ściany przecież mnie kocha dlaczego odwróciła się ode mnie więc takim ruchem głowy można odwrócić się od świata na którym ćwierkają wróble i młodzi ludzie chodzą w krzyczących krawatach Ona jest teraz sama w obliczu martwej ściany i tak już zostanie zostanie pod ścianą ogromniejącą skręcona i mała z zaciśniętą pięścią a ja siedzę z kamiennymi nogami i nie porywam jej z tego miejsca nie unoszę lżejszej niż westchnienie. nie wypowiedziane zanim zaczniemy rozmowę słowa zasłonią to co się stało wcześniej poza nami bez wyjścia jeszcze nie wiesz o tym wyciągasz ręce myślisz że jestem w tym miejscu gdzie mnie zostawiłaś stoisz nieruchoma niejasna prawda dociera powoli do twojego serca oglądasz się odchodzisz w ślepą ulicę
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#92
|
||||
|
||||
Dużo jest pięknej poezji o matce, prawie wszyscy znani mi poeci o Niej pisali, ale najbardziej lubię wspomnienia o matce Ks. Jana Twardowskiego. Ręce Twoje ręce – mamusiu Dobre jak szafirek po deszczu Jak czajki towarzyskie Przyniosły mnie na świat Kołysały Ustawiały na podłodze Sadzały na stołku Mówiły że motyl dzwoni Że młodych grzybów nie sposób rozeznać Uczyły trzymać łyżkę, by nie trafiała do ucha Rozróżniać klon od jaworu Prowadziły przy oknie po ciemku Po ziemi co czernieje jak szpak Suche i ciepłe Za słabe Żeby wyprowadzić mnie z tego świata. Trudno No widzisz – mówiła matka Wyrzekłeś się domu rodzinnego Kobiety Dziecka, co stale biega, bo chciałoby fruwać Wzruszenia, kiedy miłość podchodzi pod gardło A teraz martwi ciebie Kubek z niebieską obwódką Puste miejsce po mnie Trzewiki, o których mówiłeś, że są Tak jak wszystkie – do sprzedania A nie do noszenia Zegarek co chodzi po śmierci Stukasz w niewidzialną szybę Patrzysz, jak czapla w jeden punkt Widzisz jak łatwo się wyrzec Jak trudno utracić Czas niedokończony Nie opowiadajcie, razem i osobno Że nie ma ludzi niezastąpionych Bo przecież moja matka Łagodna i nieubłagana Cała w czasie teraźniejszym niedokończonym Wychyla się z nieba Żeby mi przyszyć oberwany guzik Kto to lepiej potrafi? W czyich palcach drży igła, jak drucik ciepła Gdy tyle dzisiaj uczuć, a mało miłości I tyle cudzych kobiet, a żadna nie moja A śmierć tak bardzo ważna , bo się nie powtórzy I smutek, jak sprzed wojny, ostatnia choinka
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#93
|
||||
|
||||
Wojciech Młynarski Miasteczko Pana Andersena Wicher przycicha i się wzmaga, i raz jest mglista, raz promienna, śliczna zimowa Kopenhaga, miasteczko Pana Andersena, poety, który nas podzielił, swe bajki gęsim piórem pisząc, na tych, co już je usłyszeli, i tych, co jeszcze je usłyszą. Na kartkę blask od świecy padł, o zmroku przypływała wena i oto stał się cały świat miasteczkiem Pana Andersena. I myśl mi się po głowie plącze, która odkrywcza jest szalenie, że w sumie jedno, co nas łączy, to jest dziecięce pochodzenie. Na kartkę blask od świecy padł, o zmroku znów przypłynie wena i znów się stanie cały świat miasteczkiem Pana Andersena. I będzie słychać smutny głos Mężczyzny-chłopca hen, zza mgły: "Kto wyjmie to bolesne szkło, które do oka wpadło mi?" Tak jest, choć w czoło się pukają ci wszyscy mądrzy i stateczni, co w żadnej bajce nie zagrają, bowiem nie byli nigdy dziećmi...
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#94
|
||||
|
||||
O rodzinnym stole,
rzadko dziś używanym i wykorzystywanym - domowym meblu. RODZINA PRZY STOLE - MIKOŁAJ PIETROWICZ BOGDANOW-BIELSKI Ewa Lipska Stół rodzinny Stół rodzinny jest dużo większy od normalnego stołu. Coraz mniej takich stołów. Siedzimy, a babcia znowu twierdzi, że rewolucja przerwała jej szycie sukni, która nie dokończona odeszła na front. Fastrygi zapewne puściły - ubolewa babcia - rozstrzelano ją. A barszcz za słony. Morze za szerokie. Rodzina nie ma sobie nic do powiedzenia. Każdy trzyma krajobraz własny przed oczami na własny wjeżdża peron o innej godzinie. Babcia myśli: rewolucja przerwała mi szycie sukni, która nie dokończona odeszła na front. Fastrygi puściły. Suknię rozstrzelano. Ale rewolucja zwyciężyła i tak. Portret sukni czci się teraz wszędzie. Moda jednak się zmienia. Młodsze pokolenie myśli: mogę wypić kieliszek wódki, ale muszę wypić szklankę herbaty. Mogę głośno mówić albo krzyczeć ale muszę milczeć. Mogę mówić po angielsku albo po hiszpańsku, ale muszę mówić w zupełnie innym języku. Jestem winien ojczyźnie – życie, a Frankowi 300 złotych. Jeszcze młodsze pokolenie myśli: jeśli suknię rozstrzelano to babcia straciła materiał. Kiedy siedzę przy biurku i myślę na temat rodzinnego stołu widzę przez okno jak grupka dzieci przebiega przez tory kolejowe w niedozwolonym miejscu. Nawet się tym nie różnią od innych pokoleń. Andrzej Warzecha: „Zamienię...” Zamienię telewizor na duży rodzinny stół niech służy u moich dwunastu pokoleń Na jego blacie wyrzeźbimy dwa serca i kiedy będzie trzeba jedno z nich przebijemy strzałą niech ogląda je naszych dwanaście pokoleń A kiedy przyjdzie czas odejdziemy od niego trzymając się za ręce
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ Ostatnio edytowane przez donka : 29-05-2011 o 07:59. |
#95
|
||||
|
||||
No i piszesz o moim starym rodzinnym dębowym rozkladanym stole , co stoi w salonie..przy którym jadali moi przodkowie, zrobiony jest bez jednego gwożdzia, na kołki a pod blatem widnieje data 1904.....stoły to historia....trudno mi sobie wyobrazic przy nim moja mamę, babcię, prababcię.....ale próbuję...
|
#96
|
||||
|
||||
Przyszedłem ci podziękować
za samotności różne za taką gdy nie ma nikogo lub gdy się razem płacze i taką że niby dobrze ale zupełnie inaczej za najbliższą kiedy nic nie wiadomo i taką że wiem po cichu ale nie powiem nikomu za taką kiedy się kocha i taką kiedy się wierzy że szczęście się połamało bo mnie się nie należy jest samotnością wiadomość list dworzec pusty milczenie pieniądz genialnie chory minuty jak ciężkie kamienie czas zawsze szczery bo każe iść dalej i prędzej mogą być nawet nią włosy których dotknęły ręce są samotności różne na ziemi w piekle w niebie tak rozmaite że jedna ta co prowadzi do Ciebie....(ks Twardowski) |
#97
|
||||
|
||||
Ks. Jan Twardowski też chyba poznał smak samotności.
Stan duchowny nie chroni przed jej doświadczaniem. Kocham jego poezję, dziękuję Malwinko.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#98
|
||||
|
||||
|
#99
|
||||
|
||||
Wielką radość mi sprawiłaś swoimi odwiedzinami Małgosiu .
Dziękuję.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
#100
|
||||
|
||||
Tomasz Różycki. Nominowany do Literackiej Nagrody Nike 2011. Wiersz "Spalone mapy" Tomasza Różyckiego z tomu "Kolonie" oraz wyjaśnienie jego genezy zdobyły nagrodę w prestiżowym konkursie zorganizowanym przez amerykański serwis internetowy The 3 Quarks Daily na najlepszy post literacki. Autor wyjaśnia genezę wiersza: Wiersz powstał pięć lat temu podczas podróży na Ukrainę w 2004r. Pomyślałem przy tym, że będąc na miejscu, skorzystam z okazji i udam się do jednej z wsi leżących w pobliżu tego miasta, gdzie przed II wojną światową mieszkała moja rodzina. Chciałem zobaczyć, czy cokolwiek zostało z rodzinnego domu mojej babci. Na poszukiwania jej domu straciłem cały dzień. Zaczynało się już ściemniać, a we mnie wzrastała frustracja i przekonanie, że cała ta wyprawa była jednym wielkim nieporozumieniem. I gdy już miałem się zbierać w drogę w powrotną do Lwowa, udało mi się spotkać starszą kobietę, która była sąsiadką mojej babci i dobrze ją pamiętała, ponieważ za młodu razem się bawiły. Wskazała mi miejsce, w którym niegdyś stał dom babci. Po budynku nie było śladu, podobnie jak po ceglanej kapliczce z figurką Matki Boskiej, która zdaniem babci wiele razy ratowała ją i rodzinę przed śmiercią w trakcie wojny. W ogrodzie nie ostało się także żadne drzewo. Jedynym śladem wskazującym, że stał jakiś budynek, były wystające spod ziemi resztki murowanej, przydomowej piwnicy. - To było dla mnie bardzo wzruszające. A gdy po powrocie do Polski dowiedziałem się, że Jacques Burko, francuski tłumacz moich wierszy, odbył podobną podróż do korzeni, postanowiłem napisać "Spalone mapy" i zadedykować go właśnie jemu. Tomasz Różycki SPALONE MAPY Dla J.B. Pojechałem na Ukrainę, to był czerwiec i szedłem po kolana w trawach, zioła i pyłki krążyły w powietrzu. Szukałem, lecz bliscy schowali się pod ziemią, zamieszkali głębiej niż pokolenia mrówek. Pytałem się wszędzie o ślady po nich, ale rosły trawy, liście, i pszczoły wirowały. Kładłem się więc blisko, twarzą do ziemi i mówiłem to zaklęcie - możecie wyjść, już jest po wszystkim. I ruszała się ziemia, a w niej krety i dżdżownice, i drżała ziemia i państwa mrówek roiły się, pszczoły latały ponad wszystkim, mówiłem wychodźcie, mówiłem tak do ziemi i czułem, jak rośnie trawa ogromna, dzika wokół mojej głowy.
__________________
''Absurdem jest żądać od człowieka, aby nigdy się nie zmieniał." http://donkaja0335.blog.onet.pl/ |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Muzyka poważna cz IV | nutaDo | Muzyka | 902 | 21-11-2023 18:13 |
WOJEWÓDZTWO KUJAWSKO-POMORSKIE; powitanie i " lista obecności" - ciąg dalszy. | Krycha. | kujawsko-pomorskie | 21326 | 18-11-2018 15:42 |
Poezja refleksyjna,nie zawsze poważna | donka | Książka, literatura, poezja | 415 | 29-01-2011 11:03 |
Muzyka poważna cz III | nutaDo | Muzyka - wątki archiwalne | 503 | 31-05-2010 17:16 |
Muzyka poważna | irex | Muzyka - wątki archiwalne | 589 | 22-09-2008 19:23 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|