|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
||||
Witam całą naszą Rodzinkę.
Jak zwykle wczytałam się w posty . co raz smutniejsze te nasze wpisy,cóż takie mamy czasy . zasmuciła mnie wiadomość o chorobie Danusi z małż, a i Izunia nie może wyjść z choroby. Kochani zdrowiejcie szybciutko . Ja też miałam cięzki okres ,wszystkie mieśnie i kości tak mnie bolały ,że nie dało wytrzymać bez srodka przeciw bólowego. a jutro idę z meżem na szczepienie i nie wiem czy mnie zakwalifikują. Ninko czytałam Twój wpis z książki- ciekawy wątek/ to odmienne od tego co pisałaś/. Kochani gdybym nie mogła przed Swiętami złożyć Wam życzeń to życzę tylko dużo zdrowia i Błogosławieństwa oraz Opieki BOŻEJ.
__________________
_______________________________ Zycie ma się tylko jedno,patrz...... gdy się obudzisz,aby zakwitnąć a nie wiednąć. |
|
||||
Wandziu, czułam że coś Ci jest bo na tak długo nie zapominasz o Rodzince... ale powiem Ci po cichutku, że odpychałam te myśli.... wmawiałam sobie, że jesteś zapracowana, a to, że wnusię masz...
Dobrze że jesteś... Przytulam do Buziak dla L... Odmienna treść, całkiem co innego... ale takie miałam sny... budząc się, zapisywałam je... potem mnie skarcono, że wymyślam maski na twarzy, że zatrute powietrze w końcu mi poradzono abym pisała rozrywkowe powieści!!!!! Zostawiłam to na jakiejś tam stronie...A, jak już pokazali się kosmici... Też jestem kosmitką i uciekam do kuchni... Co dzień pralka lata... co za czort? Tyle nagle prania!? Do potem... |
|
||||
Koniec z Rodzinką - wszystkie Panie zapracowane - ja też! Ledwo żyję...na szczęście nie mam gorączki i nie kaszlę co mnie trzyma w pionie.... dzisiaj na mieście dopiero spostrzegłam, że maskę mam w kieszeni... jakby nie napis na drzwiach Księgarni... w ten sposób to prędko złapię jaką zarazę...
Pozczekam jeszcze z dobranocką... |
|
||||
Ninko przyszlam z dobranocka...odpocznij kochana. Dzis u mnie byla prawdziwa wiosna było ponad 20 stopni na plusie...jutro ma padac i zmiana pogody...pozdrawiam Ciebie i tych którzy tu zajrzą.
__________________
“Szczęście pojawia się, gdy to, co myślisz, mówisz i robisz jest w harmonii.”...Gandhi |
|
||||
– Jak masz na imię ? – zapytała go Hania. Szybko odpowiedział .
– Marek – przedstawił się. Matka Natalii odeszła od nich, weszła do namiotu. Klara patrzyła na wyrwę w ziemi i podniosła ręce do głowy. Hania trzepnęła Klarę po nich. – Co robisz ? – skarciła ją za głośno. Klara otrzepała się od rąk Hani. – Niech pani idzie do męża – prosił Piotr. Klara bez słowa zawróciła do namiotu. Przy jej mężu był jakiś mężczyzna. Klara rzuciła się do nich. Odepchnęła go. Mężczyzna spojrzał przerażony na nią. – Nic się nie dzieje. Chciałem go zbadać . Jestem lekarzem – przedstawił się. – I co pan wybadał ? – zapytała zła, że ktoś dotyka Krzysia. – Nie musimy pani męża wywozić – zapewnił Klarę. Domyśliła się w mig, że doszli do wniosku, że Klara nie pozwoli im zabrać męża. Zdjął rękawiczki, wrzucił do swojej torby i odszedł za kotarę. Stała i parzyła w tamtym kierunku. Jak, gdzie on poszedł ? Przecież tam nie ma ludzi. Może wrócili jak spałam – myślała Klara. Może Krzyś ich widział ? Spojrzała w twarz męża. Patrzył na nią i o czymś intensywnie myślał. – Krzysiu, czy oni tam wrócili ? – zapytała go. Zamrugał powiekami. Cholera, są, będzie znowu niepokój. Hania sprawdzała, nie było żywego ducha! Znalazła sporo jedzenia, rozdała ludziom. Nawet jakiś garnek wyciągnęła na wierzch. Ktoś zrobił palenisko, zawiesili go i wodę w butelkach zdobytą z podziemi wlewali do gara i gotowali. Przecież jedli nawet makaron. Co teraz ? Nagle zatrzęsło ziemią, Klara upadła. Chwyciła materac męża i kurczowo go trzymała. Obejrzała się na wejście do namiotu, wbiegła Hania, Marek i jeszcze dwie postacie. Marek chwycił jakieś dziecko, wybiegł z namiotu, Klara podeszła do Natalii, coś jej powiedziała. Obejrzała się, gdzie jest jej mama ? Hania znowu wybiegła z namiotu. Klara usiadła przy mężu, wzięła jego dłoń i gładziła bandaże na jego ręce. – Krzysiu, masz dość ładnie wygojone dłonie, może odwiniemy bandaż ? – zapytała. Mąż spojrzał i zamrugał powiekami. Klara zaczęła delikatnie, tak jak co dzień, odwijać bandaż. W jednym miejscu jeszcze jest przywarty do dłoni. Krzysztof sam szarpnął tak, że bandaż został w palcach Klary. Pokazała się krew. Klara zacisnęła usta z bólu. – Biedaku mój – wyszeptała. Krzysztof zamrugał powiekami tak, że nic mu nie jest! Klara oderwała kawałek bandaża i zakryła miejsce które krwawi. Krzysztof drugą ręką przycisnął bardzo mocno. Zrobił to nerwowo. – Klara, chodź – usłyszała głos Marka. Obejrzała się ze znakiem zapytania w oczach. – Chodź, chcą zabrać ludzi od ogniska – powiedział wprost rozkazująco. Klara wsunęła rękę w szmaty i nałożyła kastet. Wstała, wyprostowała się i bardzo szybko wybiegli z namiotu. Tutaj walczyła sama Hania, dwie postacie jej pomagało. Cztery mumie trzymało za ręce ludzi próbowali je odciągnąć stąd. Hania biła pięściami jakiegoś mamuta w chełmie na głowie, inny zarośnięty mężczyzna ciągnął za mur człowieka. Klara dopadła do Hani i jednym uderzeniem rozwaliła mu chełm. Spojrzał na nie i zaczął się wycofywać z pola bitwy. Klara zobaczyła, że następna mumia ciągnie za ręce kobietę, powtórzyła manewr z kastetem. Tym razem miał twardy łeb. Klara błyskawicznie poprawiła i pomogło, wprawdzie kask mu nie pękł, ale wycofał się. Zobaczyła, że Hania rozgląda się, komu by jeszcze przywalić, ale już ich nie było. Ktoś powiedział, że jakiegoś chłopaka zabrali. Hania pobiegła z tamtej strony namiotu. Widocznie nikogo nie było, bo wróciła z niczym. Klara weszła do namiotu, w momencie zobaczyła, że Krzysia nie ma. Rzuciła się za kotarę i w ostatniej chwili zobaczyła lekarza który miał zamiar wsunąć Krzysia w otwór w ziemi. Tym razem Klara wściekła się. Rzuciła się na lekarza i jednym ciosem powaliła go na ziemie. – Ty francowaty zdrajco! – krzyknęła i uderzyła go drugi raz. Bez patrzenia na niego wyciągnęła męża na wierzch. Obejrzała się, stała za nią Hania i Marek. Pomogli przenieść Krzysia na materac. – Krzysiu, co się tutaj działo ? – zadała pytanie mężowi. Patrzył w jej oczy jakby był nieprzytomny. – Haniu, coś mu dał skurwiel! Krzysio nie reaguje – krzyknęła do Hani. Marek okrył Krzysztofa, trzymał palec na przegubie ręki Krzysia. Obie panie patrzyły na Marka. – Będzie dobrze, Klaro. W porę zdążyłaś uratować męża – oznajmił. – Podali mu narkotyk – dodał. Klara spojrzała na Hanie i trzęsło ją z nerwów. Co się dzieje, gdzie my jesteśmy ? Myśli kłębiły się w głowie Klary. Hania pociągnęła Marka za rękę i wyszli z namiotu. Klara usiadła przy mężu, patrzyła w jego oczy. Był nieobecny wzrokiem. W momencie znowu zatrzęsła się ziemia, tym razem usłyszała krzyk, płacz poza namiotem. Nie odważyła się już biec na ratunek, warowała przy mężu! – Krzysiu, zabiję każdego kto wyciągnie łapy po ciebie – obiecała mężowi. Mąż i tak nie wiedział, co żona mówi do niego, co mu obiecuje. Klara czuła, że organizują na zewnątrz zamieszanie aby ją wywabić tam. Przestała reagować na odgłosy. Przez trzy, cztery dni uspokoiło się. Klara zasypiając przywiązywała męża do siebie. Widziała, że jak się budziła, to mąż zasypiał. Czuła, że Krzyś czuwa nad jej snem. Nie widziała Hani, Piotra i Marka, i nie wiedziała, gdzie poszli. Martwiło ją to i czuła się słaba psychicznie bez nich, bez ich pomocy. Na szczęście dostawali posiłki zza kotary. Ktoś o to dbał. Klara weszła za kotarę i zastanawiała się, jakby wejść w podziemia ? Tak, z Hanią by weszła a tak, boi się o męża. Poruszyła się klapa przy wejściu, Klara wpatrzyła się w nią. Zobaczyła głowę czarnoskórego mężczyzny. Zobaczył Klarę i uśmiechał się szczęśliwy. Klarę dziwiła ta radość ? Po co ? Z czego tutaj się tak cieszyć ? Ale odwzajemniła uśmiech, nie był tak radosny ale był. Mężczyzna powiedział po Polsku. – Zabieramy was . – Gdzie, czym ? – padły pytania Klary. – Będą samochody – odparł. Klara patrzyła na niego z niedowierzeniem. – Spokojnie, wiem jak pani troszczy się o męża. Z nim jest już dobrze, może podróżować – zapewnił Klarę. Ledwo skończył mówić, ziemia zatrzęsła się tak, że wpadł w ten otwór, Klara też nakryła się nogami przy upadku, uderzyła głową w kawałek muru. Zabolało ją. Stała chwilę oszołomiona, głaskała dłonią głowę i nagle wybiegła z zza kotary. Zobaczyła, że materace poprzewracane, pomieszane. – Krzysiu!!!! – zaczęła krzyczeć . W jednym miejscu ktoś wystawił rękę. Wiedziała, że to jej mąż. Wyciągała go ze zwalonych materaców, koców i ludzi. Objęła go w pół i ciągnęła na środek , tam było w miarę równo. Nogą podciągnęła koc i usadowiła męża. Wróciła po stękających ludzi, powoli je wyciągała, rozkładała materace, pomagała ludziom spocząć na nich. Zobaczyła, że mąż coś jej pokazuje na głowę. Pomacała dłonią, poczuła coś mokrego, zobaczyła krew. Mąż jej zmarszczył czoło. Nie wiedział, że żona uderzyła się za mocno przy upadku. Wyciągnęła z męża kieszeni kawałek bandaża, otarła swoją głowę, było za dużo krwi. Mąż patrzył na to zatroskany. Klara zbagatelizowała problem, machnęła ręką na to. Wzrok zatrzymała na kotarze, wyszedł czarnoskóry mężczyzna z pokrwawioną głową i trzymał dziwnie wykręconą lewą rękę. Klara podeszła do niego, była gotowa mu pomóc. Mężczyzna poddał się jej opiece. Posadziła go na materacu i pobiegła za kotarę. Patrzyła w otwór w ziemi, był prawie zasypany. – I co teraz ? – zapytała sama siebie. Poczuła za plecami kogoś, w momencie zacisnęła kastet. – Trzeba tam się dostać – usłyszała głos doktora. Zatrzęsło Klarę na dźwięk tego głosu. Całą siłą woli opanowała się i spojrzała na niego. – Co tutaj robisz, draniu ? – Nie moja wina, to są rozkazy . Opatrzyłem Bila – odparł. Klara z obrzydzeniem patrzyła na niego i nic nie wskazywało, aby mu miała zamiar pomagać. Odeszła bez słowa, usiadła przy mężu i zastanawiała się, co robić. Krzyś wyciągnął rękę i próbował otrzeć żonie krew z czoła. Klara machnęła ręką, odsunęła pomocną dłoń męża. Była zła na cały świat. Czuła, że mózg już nie wytrzymuje tego, że nie jest cyborgiem inteligentnym, nie ma alegorytmu wbudowanego, nie potrafi już funkcjonować jak człowiek. Może jestem maszyną ? Coś się złego dzieje na co nie ma sposobu aby sobie i innym pomóc. Do tego, nie ma dialogu z ludźmi, to nie do przyjęcia ze strony Klary, ludzie są agresywni. Klara wie dlaczego, to głód, brud i bezradność z ludzi robią się potwory. – Klara, co ci jest ? – wyszeptał mąż z wielkim wysiłkiem. Klara wyrwana ze swoich myśli spojrzała z miłością w twarz męża. – Nic Krzysiu, nic – zapewniała go. Widziała, że mąż nie wierzy jej słowom. Co innego widzi, widzi jak ona szaleje z rozpaczy, że nie może mu pomóc. Od kilku miesięcy widzi walkę żony o każdą minutę przetrwania, o każdy posiłek. Klara spojrzała za czarnoskórym chłopakiem, już go nie było. Poczuli znowu wstrząs, ten był lżejszy ale i tak wywołał strach w ludziach. Część ludzi patrzyła na Klarę, szukali w niej pomocy, bezpieczeństwa. Wstała, zajrzała za kotarę, lekarza nie było. – Wlazł tam ? – zadała sobie pytanie i patrzyła w otwór. Zobaczyła wystające buty, sięgnęła po nie, z trudem je wyciągnęła z ziemi. Zobaczyła stopy. Puściła buty i ze strachem wybiegła do namiotu. Widziała, że mąż nie spuszczał wzroku z kotary. Podeszła już spokojniej do niego, usiadła i na myśl o tym, co widziała, otrzepało nią. Krzyś zobaczył to, od razu wiedział, że coś potwornego widziała. Znał swoją żonę i wiedział, że to otrzepanie to zły, obrzydliwy widok. – Klaro – wyszeptał mąż. Spojrzała na niego i czuła, co chce wiedzieć. Powiedziała mu o tym widoku i swoich przypuszczeniach. Że te buty i nogi są doktora, że koniec z posiłkami, z opatrunkami. Wszystko się zawaliło. Mąż pokazał jej wzrokiem na wejście do namiotu. Odwróciła głowę i zobaczyła Hanię, Marka i czarnoskórego chłopaka. Jej oczy powiedziały wszystko! Tyle radości w nich było, że Hania złapała Klarę w ramiona i przytulała. – Idziemy Klaro – powiedziała stanowczo. W dwóch słowach rozkazała chłopakom zbierać ludzi. Klara szybko przygotowywała męża do drogi. Nie pytała Hani o cel podróży, czym będą podróżować, ufała Hani. |
|
||||
Witaj
Rodzinko wieczorem na czele z Ninką. Dzień u mnie dzisiaj też był słoneczny, dłuższy czas przebywałam na dworze-ogrodzie.Dokupiliśmy 3 krzewy róż, bo były puste miejsca po nich ..nie przetrzymały zimy.Dzisiaj też była grodzona 3 część ogrodu od strony sąsiada, nie udało się dzisiaj skończyć, jutro pracę dokończą i skasują za pracę. Też dzisiaj do południa wspólnie z wnukiem umyliśmy okno w moimpokoju i szklane powierzchni lustra i szyba w witrynie...nie musiałam wchodzić na krzesło, bo on jest wysoki i sobie sprawnie poradził. Wszystkim zostawiam serdeczne pozdrowienia i życzę dużo dużo zdrowia do jutra moi drodzy.
__________________
Zosia |
|
||||
Witaj Ninko witaj rodzinko! dziś się wyspałam to bedzie piękny dzień.Wczoraj ...no i poszlo w eter dobrego a przede wszystkim zdrowego dzionka dla wszystkich.
__________________
“Szczęście pojawia się, gdy to, co myślisz, mówisz i robisz jest w harmonii.”...Gandhi |
|
||||
Dzień dobry koleżanki Różnościanki.....Witam się z Wami wszystkimi ciepło i serdecznie.
Dziś Wielki Czwartek....coraz bliżej do Świąt. Przynoszę wiersz Alicji Romaniuk pt. Wielki Czwartek... Chrystus w tajemnicy Wielkiego Czwartku klęka przed człowiekiem by człowiek mógł z wiarą uklęknąć przed Bogiem Krzyżu Chrystusa przed Tobą klękamy dziękując że świętobliwych księży mamy. Jezu Polecamy Ci Naszych Kapłanów By na tej krętej I trudnej drodze Szli zawsze wzwyż Drogą Wyznaczoną Przez Twój Krzyż. Swoją postawą Dali przykład Prawdziwego Pasterza Któremu Nie jest obojętny Los Powierzonej Mu trzody Byli świadectwem Wielkiego oddania i posłuszeństwa. Z wielką wiarą Uczyli miłować Boga najwyższego Z różańcem w ręku Modlić się bez lęku wypraszać zdrowie łaski chleba jeszcze tyle pracy jeszcze tyle wiary cierpliwości trzeba. Dzięki Ci Boże dzięki z serca całego że wspólnie potrafimy bronić Kościoła naszego. Błogosław nas byśmy nie ustali w modlitwie w ten trudny czas. Niech lwowscy święci w niebie pomagają w każdej potrzebie dodają otuchy Podejdźmy bliżej do Krzyża nie wstydźmy się żalu i skruchy. Pozdrawiam....Miłego i radosnego dnia życzę...
__________________
|
|
|||
Witaj Nino z całą Rodzinką
Pozdrawiam serdecznie
__________________
"Rany się zabliźniają, ale blizny rosną wraz z nami''.St.Jerzy Lec http://www.okruszek.org.pl/ https://www.pajacyk.pl/ https://polskieserce.pl/ |
|
||||
Witajcie dziewczyny kochane!
Izabel, słowa modlitwy piękne...łzę w oku zakręca... to prawda, miłość i wiara to najważniejsze w życiu! Nie wstydźmy się klękać przed krzyżem...Mam nadzieję, że ze zdrowiem lepiej, Izuniu...buziaki kochanie! Beniu, trafiłaś na piękne słowa o wielkim Tygodniu! Tak, dni są do zastanowienia nad życiem... a Niedziela - RADOŚCIĄ- Helenko, nie spałam, raczej źle spałam... sunia już po 6 mnie wyprowadziła na spacer.... małpa jedna! Teraz powinnam iść do sklepu a oczy mi się zamykają i coś z pogodą będzie bo kości mnie bardzo bolą... Beniu, Izabel, Helenko, Majeczko, Danusiu, Halu, Ewunie...Zosię, która już ma błysk w domku! Wszystkich pozdrawiam i przytulam do Ostatnio nas mało... do tego nie wiem jak dziewczyny się czują.... okropne to - brak wiadomości - Pozdrawiam i ślę moc całusów dla Lili! |
|
||||
https://www.facebook.com/leszek.skrl...50109648571525Piękna jak dla mnie piosenka stosowna do sytuacji , pozdrawiam wszystkich i życzę zdrowka
__________________
“Szczęście pojawia się, gdy to, co myślisz, mówisz i robisz jest w harmonii.”...Gandhi |
|
||||
Dzień dobry
Witam Całą Rodzinkę bez wyliczania bo nie ogarnę wszystkich. Moje samopoczucie znacznie się poprawiło chyba za sprawa przygotowań do Świąt. W pierwszy dzień przyjedzie syn z żoną. My nigdzie nie idziemy. Może w drugi dzień jak będzie pogoda to podjedziemy na działkę. Tak poczytałam jakie choróbska Was dopadły. Bardzo, bardzo współczuję i życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Ja też trochę odczuwam "bolidła" w różnych miejscach ale co tam. Troche sie pogimnastykuję, trochę pospaceruję, wezmę coś przeciwbólowego i daję radę. Robota w domu nie chce czekać. Życzę Wam moje drogie miłego czwartku, dużo spokoju a przede wszystkim zdrowia. |
|
||||
Witam!
Dzień dobry!
Pózno sie z Wami witam Ninko i Rodzinko! Ninko,mowisz,ze malo osób jest tutaj , a ja myśle, patrzac na nasza sytuację to tu jest gwarno.Piękne zyczenia,cudne wiersze i zyczliwi ludzie.Cóż wiecej potrzeba! No może wiecej slonka,żeby chorzy mogli szybciej wyzdrowiec.Wiem,ze sa wszyscy zajęci przygotowaniem do swiąt,jednak tym co tutaj zagladaja zycze spokoju i wytrwalosci.
__________________
Jan Twardowski Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą |
|
||||
Helenko, słucham słów piosenki i to prawda... tak rozmawiałam dzisiaj o mojej powieści, to podobne słowa do tego wszystkiego , co się dzieje na świecie... trafiłaś kochanie... Dziękuję Ci!
Ewuniu, miło że zajrzałaś! Wszyscy mniej czy więcej cierpimy... każdy ma swój krzyż...Tobie o tyle dobrze, że masz J... z tej okazji ślę dla Was moc serdeczności na święta i moc buziaków! Zosiu, co dzień piękniej w Twojej okolicy! Bardzo to pocieszające dla nas... Pozdrawiam Zosiu! Majeczko, tutaj było gwarno - kiedyś - ale jak wiesz, temat jest od zawsze bardzo skromny, okazało się, że nudny... zostali prawdziwi Przyjaciele! Za to Bogu mogę podziękować, że tacy są!!!! Byłam w sklepie z sunią, zaliczyłam warzywniak i spożywczy... mam chyba wszystko na święta....a sunia pierwszy raz ciągnęła do domku! Zostawiam pozdrowienia i już trzeci raz słucham pioesenkę Helenki... |
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Różności | felicyta | Różności - wątki archiwalne | 29 | 28-08-2010 14:03 |
skoro można pisać tu różności | ymca | Różności - wątki archiwalne | 27 | 21-02-2008 20:46 |
"MISZ MASZ" czyli różności w różnościach | jolita | Różności - wątki archiwalne | 162 | 31-10-2007 20:36 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|