Przeczytałam posty... i powtarzam swoje - forum nie jest po to, by kogoś nawracać lub od wiary odciągać. Mamy ustalone poglądy i rozmawiamy o nich. Im grzeczniej tym lepiej. Prawdę mówiąc, myślę, że dla wszystkich jest oczywiste iż polski katolik nie jest gorszy od zachodniego, i że nie ma większych różnic pomiędzy nimi a wierzącymi inaczej czy ateistami. Mówię o różnicach w kategoriach moralnych i intelektualnych. Nie można zaprzeczyć: wśród wierzących są intelektualiści i naukowcy, a ateista może być bardzo porządnym człowiekiem.
Dinozaury, czyli nasze pokolenie jest 'czasem schyłkowym'; powoli odchodzimy na drugą stronę, jakakolwiek by ta strona nie była. Stawiam na ludzi młodych, wchodzących w życie i nieuchronnie przejmujących stery. Nieśmiało myślę, że są bardziej otwarci, ciekawi świata... i do tego świata, wielokulturowego i wieloregijnego, mają większy dostęp. Oprócz wiedzy ścisłej i nieścisłej... potrzebują także duchowości jako naturalnej przeciwwagi dla konsumpcjonizmu i materializmu. Zastanawialiście się czasami dlaczego wśród młodych dużym powodzeniem cieszy się buddyzm czy inne ścieżki Wschodu? One nie są łatwe. Bycie dobrym np. buddystą czy taoistą wymaga także wysiłku. Na pewno nie mniejszego. A jednak młodzi (starszych pomijam) próbują, dlaczego? Czy można wyciągnąć z tego wniosek, iż w KK czegoś brak? że jest zbyt skostniały i nieco średniowieczny? hm... buddyzm jest starszy, przynajmniej o połowę tysiąclecia. Więc atrakcyjna nowość? A może tylko świadomość, że tak wiele zależy od człowieka, że życie jest lekcją, którą trzeba odrobić jak najlepiej, przepracować własne błędy, odrobić wyrządzone krzywdy, bo karma jest bezlitosna - nie zna wybaczenia za darmo. Powiecie, że w części podobne do chrześcijaństwa... tak, chrześcijaństwo wiele zapożyczyło z buddyzmu, choć odżegnuje się od wpływów, jakichkolwiek. Jeśli dołożymy do tego, wyrzuconą z pism w VI wieku, reinkarnację... hm... w nią wierzyli także kabaliści, faryzeusze, esseńczycy, i inne kultury: Egipt a także Rzym... zaczyna być ciekawie.
Moje gadulstwo kwituję jednym zdaniem: Nie samym chlebem człowiek żyje... istnieje coś takiego jak potrzeba duchowości. Niektórzy szukają jej w znanej i bliskiej kulturowo religii, inni sięgają dalej, do religii nietradycyjnych lub wracają do tradycji słowiańskich... jeszcze inni próbują własnych ścieżek lub nie próbują wcale. To jest nasz wybór i nic nikomu do tego.
Mam nadzieję, że KK się zmieni... nie ma innego wyjścia jeśli chce przetrwać. Już to robi, aczkolwiek młyny kościelne mielą powoli. KK odchodzi od dogmatu niemylności papieskiej ogłoszonego w 1870 roku, dziś papież jest nieomylny tylko w sprawach wiary, co często jest tłumaczone potrzebą autorytetu; próby ekumenizacji, porozumienia chrześcijańskich odłamów, których jest bez liku; przywrócenie do liturgii języków narodowych... ups, przywrócenie dotyczy tylko plemion słowiańskich, wśród których działali święci Cyryl i Metody, słuszniej byłoby napisać - pozwolenie na używanie języków narodowych; ogłoszenie przez dwóch kolejnych papieży, iż data Narodzenia Pańskiego jest symboliczna i umowna... podobnych przykładów jest więcej...
PS - Budda nie jest bogiem, a buddyzm zaliczany jest przez religioznawców do religii nieteistycznych. Dodaję to zdanie, na wszelki wypadek, by nieporozumień nie było. I teraz już mogę spokojnie chorować dalej...