Cytat:
Kościół będzie szanować państwo polskie dopiero wtedy, gdy państwo polskie będzie rozmawiać z Kościołem twardo i na równej stopie, czyli na stopie międzynarodowej. Kościół jest instytucją państwową; jako stolica apostolska posiada podmiotowość i suwerenność państwową; i w ten sposób należy tę sprawę stawiać – jako sprawę suwerenności, jako sprawę negocjacji międzynarodowych.
|
Przyniosłam kilka zdań prof. Jana Hartmana... z nadzieją na zastanowienie się nad powyższym. Kościół nie wystąpi z propozycją podobnego dialogu, z przyczyn oczywistych. Pastwo jest zbyt słabe, politycy liczą na poparcie katolików, wierząc, że jest ich w Polsce 95%, wszyscy albo prawie wszyscy boją się być posądzeni o walkę z religią i wiarą... bo tym argumentem walczą poniektórzy duchowni i laiccy dewoci.
Dla sprawiedliwości dodam, że dopłaty 'kościelne' dotyczą także innych wyznań, choć w stopniu zdecydowanie mniejszym.
Prawdą jest, że "Kościół samym różańcem się nie wyżywi" (Pius XI)... jeśli urzędnicy i kapłani są potrzebni (tzn. ich podstawowym zajęciem ma być posługa kościelna) wierni powinni ich utrzymywać. Wydaje się to logiczne i proste. Podobnie winno wyglądać nauczanie religii (nie) w szkołach, wszechobecność kapelanów w różnych służbach i miejscach...
Podatek religijny nie jest niczym nowym. Podobne rozwiązania praktykowano już w starożytności. Myślę, że nie jest niczym złym powrót do rozwiązań dobrych, sprawdzonych przez wieki czy tysiąclecia. Zainteresowanym zdaniem nieskończonym proponuję 'wgląd' w np. judaizm. Jeśli tego zbyt mało, proszę pochylić się nad islamem, w którym nie ma szkół kształcących duchownych, a więc i podobnej kasty nie ma. Modłom przewodniczy wybrany przez wiernych, godny zaufania, człowiek.
Propozycja Boniego... wg mnie jest zwyczajną protezą, nie rozwiązuje niczego. Inna nazwa dla tego samego.
Temat konkordatu poruszany był na naszym forum wielokrotnie. Doprawdy... nie wiem co jeszcze można dodać. Przecież o tym, że jest on korzystniejszy dla KK niż państwa w założeniu świeckiego, wiadomo (niektórym) od dawna; od chwili propozycji podpisania umowy z Watykanem. Nie było otwartej dyskusji, nie było referendum, aczkolwiek popełniono na temat kilka książek, że o innych, mniejszych publikacjach nie wspomnę. Jeśli chodzi o porównanie obecnego konkordatu z ostatnim/międzywojennym - również wiadomo (także niektórym, bo nie wiem czy wszystkim), że poprzedni był korzystniejszy dla państwa. Teksty umów 'latają' w sieci, każdy je może odnaleźć i porównać... Tak trochę przy okazji, przed podpisaniem umowy, religię wprowadzono do szkół; konkordat 'klepnął' już istniejący stan rzeczy. Efekty zaś są takie, że ze szkół zniknęła propedeutyka filozofii, a etyka, która miała być nauczana w szkołach (wybór: religia - etyka) występuje w ilościach śladowych... bodajże w 3-5% szkół. Jeśli powyższe nie stanowi problemu dla niektórych czytających.... gratuluję oczu szeroko zamkniętych. Dziecko wychowywane bez religii, lub w innej mniej popularnej, jest stygmatyzowane, od przedszkola do matury, świadectwem szkolnym, na którym brakuje oceny z religii. Jak dotąd oparły się szkoły wyższe, aczkolwiek krzyk o bydgoską uczelnię, w której rektor odważył się zdjąć krzyż ze ściany, nie wróży pomyślnego dialogu na linii państwo - Kościół. Drugą sprawą nie mniej ważną jest drobny szczegół: dialog, jakikolwiek by nie był, nie zmieni sposobu myślenia i nie dołoży tolerancji żadnej ze stron. A właśnie tolerancji i szacunku dla 'tych innych/drugich' potrzeba najwięcej; potrzeba obydwu stronom. Bez szukania dowodów na istnienie czy nieistnienie bogów. Nie da się żadnej możliwości udowodnić... szanujmy więc łaskę wiary ale także niewiary. Szanujmy tych, którzy głośno mówią o swojej religii i wierze, szanujmy mówiących o własnym ateizmie, ale także tych milczących... dla których własna wiara, jej brak czy też poszukiwania, są tak osobiste, że nie rzuci ich na żer forowiczów. Nie religia nas określa... jedynie życie i wartości jakich przestrzegamy.
Jeśli chodzi o zabytki... tak mało ich zostało; historia nie była łaskawa dla ludzi, miejsc i kultury materialnej. Błagam, nie pozwólmy im się rozsypać i odejść w niepamięć. Wszystko jedno do kogo prawnie należą... są nasze, na naszej ziemi. Watykan nie zabierze nam Wawelu ani kolegiaty w Tumie. Zachowajmy je dla następnych pokoleń, nie tylko na fotografiach.
Pozdrawiam i wracam do grypy. Zaczynam ją chyba lubić...