Marek Krak (Fb)
Polska to dziwny kraj. Okazuje się, że aby odpowiednio ocenić osobę i rolę Jana Pawła II, to trzeba koniecznie wiedzieć, co mu powiedział Dziwisz o księżach i biskupach pedofilach, a co przed nim zataił. Serio? Bez tego ani rusz? Bo jak wiedział to był podły, a jak nie wiedział to był kryształem i wzorem cnót wszelakich? Takie stawianie sprawy to jakiś żart...
Wiemy z powszechnie dostępnych źródłem wystarczająco dużo, aby przegnać go ze ścian i pomników. To jest człowiek, który oddal swoje życie dla kariery w jednej z najbardziej bezwzględnych i zakłamanych organizacji świata. On wiedział o jej złych stronach więcej niż większość z nas. Bo był po prostu księdzem i biskupem przez dziesięciolecia. Wiedział o ukrywaniu księży pedofilów, bo przecież sam przenosił niewygodnych księży z parafii na parafię, wszak to standardowa polityka od stuleci. Jednemu ze słynnych kardynałów umoczonych w pedofilską aferę (Law z Bostonu) sam udzielił schronienia w Watykanie, wcześniej go awansując w Kurii Rzymskiej.
Jan Paweł II wiedział, że celibat nie działa i jest przyczyną wielkich cierpień (w tym samobójstw) setek tysięcy ludzi, także dzieci księży. Przecież kuria krakowska z pewnością płaciła alimenty, jak wszystkie kurie świata. Jednak jako papież utrzymywał celibat.
Wiedział, że zakony to piekło, to także miejsce poniżenia i cierpień setek tysięcy ludzi, także miejsce częstych samobójstw. Jednak utrzymywał i propagował to piekło na ziemi.
Wiedział, że potępianie homoseksualności to idiotyzm, żył przecież w otoczeniu homoseksualnych mężczyzn, choć sam był zapewne hetero- lub biseksualny (wiadomo np. o jego gorącej przyjaźni z Ireną K., pracownicą Tygodnika Powszechnego). Mimo tej wiedzy niszczył życie dziesiątkom milionów katolików LGBT niektórych przyprawiając o śmierć. Jak pewnego włoskiego poetę, który w desperacji podpalił się na Placu Świętego Piotra w latach 80. XX wieku.
Był zwolennikiem i współtwórcą kuriozalnej katolickiej doktryny potępiającej antykoncepcję, której nie rozumie nawet wielu duchownych. Zatruł życie setkom milionów katolickich małżeństw, wiele z nich wtrącając w nędzę wielodzietności.
Walczył z prezerwatywami w dobie AIDS - skazał na cierpienia i śmierć miliony katolików, zwłaszcza w Afryce. Młodzi już nie pamiętają, ale AIDS to była potworna śmiertelna choroba zwłaszcza w latach 80. i 90. Umierało się na to powoli i w strasznych cierpieniach.
Wspierał dyktatorów, gdy byli prawicowi i katoliccy. Zakłamywał historię przez politykę obłudnych kanonizacji. Np. beatyfikował abp Stepinaca, powiązanego z potwornym reżimem katolickich ustaszy w Chorwacji. Kanonizował mnóstwo hiszpańskich księży, którzy zginęli w czasie wojny domowej w Hiszpanii, aby zakłamać fakt, że kościół katolicki był głównym motorem, jeśli nie inicjatorem zamachu Franco i całego tego konfliktu.
To on stał za pozbawieniem Polek prawa do własnych ciał, w 1993 roku przez katolickich polityków, odbierając im prawo do aborcji. To samo robił na całym świecie, we wszystkich katolickich krajach.
A więc, niezależnie od tego, co Dziwisz wiedział i nie powiedział, ten rzekomy święty był łajdakiem. Nie wiem czy był fanatykiem, bo wśród kleru katolickiego fanatyków nie jest zbyt wielu, raczej dominują bezwzględni i cyniczni zwolennicy interesów kościoła. Ale to tym gorzej dla nich wszystkich.