menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe > Generacja 50Plus > Różności
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Różności ... czyli tematy, które "nie pasują" gdzie indziej

Odpowiedz
Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
  #113861  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 10:44
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

Do potem... mam gości...
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113862  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 12:46
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

- Włodziu, chodź szybko – powiedziałam z przerażeniem.
- Co się stało, wypadek? – automatycznie odstawił szklankę i patrzył na mnie przestraszony.
- Gorzej! – krzyknęłam i zawróciłam do swojego gabinetu. Wszedł za mną. Usiadłam, podparłam głowę i zamknęłam oczy.
- Iza, co ci jest? – zapytał i stał nade mną.
- Włodziu, mamy w Zakładzie narkomanów – wyszeptałam. Wyjął papierosa, zapalił. Patrzył na mnie przerażony.
- Pewne? – zapytał sam siebie. Ale usłyszałam jego słowa.
- Jak amen w pacierzu – upewniłam go.
- Cholera, co robić? Wiesz, kto i co? – zapytał.
- Wiem! Jutro robisz badania okresowe, wszyscy! Zacznij od biura – doradziłam mu.
- Chcesz mnie wykończyć? I tak ludzie chorują, grypa szaleje, przeziębienia –
- Tak, tylko o tym marzę, żeby cię wykończyć! Pomogę ci – obiecałam.
- Nie możesz powiedzieć, kto? – zapytał ciekawie.
- Nie! Na razie nie. Wybacz mi – powiedziałam.
- Dobrze, jak trzeba to trzeba. Ale już lecę, bo żona znów będzie zła, że siedzi w kuchni. Cześć – powiedział i wyszedł. Wiedziałam, że na nim mogę polegać, znam go jeszcze jak tutaj pracowałam na hali. Nie raz prosiłam go o zwolnienie, bo dzieci chorowały, nigdy mi nie odmówił. Przyjęłam jeszcze trzy osoby.
Jeszcze chwilę siedziałam i zastanawiałam się, ale doszłam do wniosku, że w domu szybciej rozwiążę ten „węzeł” Zebrałam swoje rzeczy i wyszłam.
Gdy weszłam do domu, Alan zaczął opowiadać, że dzwonił do tatusia i długo z tatusiem rozmawiał.
- Dobrze synku, dobrze. Powiesz mi później – prosiłam. Weszłam do gabinetu, wybrałam numer do Mitków.
- Wiesiu, mam bardzo pilną sprawę do twojego męża. Mogę z nim rozmawiać? – powiedziałam do słuchawki.
- Dobrze Isiu, zaraz go poproszę – obiecała, ale kilka słów zamieniłyśmy ze sobą. Słyszałam jak odłożyła słuchawkę, za chwile odezwał się Jurek.
- Witaj Izuń – powitał mnie przyjaźnie.
- Cześć Jureczku, słuchaj uważnie, ty, jako prawnik, najlepiej mi poradzisz. Mam narkomanów, poradź mi, co z tym fantem zrobić? Myślę, że trzeba zawiadomić jakieś władze? – mówiłam niepewnie do słuchawki.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113863  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 12:52
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

- To pewne, Beluniu? – rzucił pytanie.
- Tak, inaczej bym ci nie zawracała głowy – odparłam szczerze.
- To już zostaw mnie. Mam kolegę, którego te sprawy zainteresują. Powiedź tylko jak może się z tobą skontaktować. Jak to prawda, to wpadnie dobra gotówka.
- Jutro od ósmej w szpitalnej przychodni, a od szesnastej na oddziałach – powiedziałam do słuchawki i pomyślałam, że dla niego najważniejsza, gotówka, nie dobro ludzi?
- To śpij dobrze! Całuję rączki – pożegnał mnie. Odłożyłam słuchawkę i odetchnęłam z ulgą. Mimo to myślałam o Kazi. Niecierpliwie czekałam na Zbysia, on na pewno coś mądrego wymyśli, on zawsze znajdzie jakieś wyjście. Mój skarb jest niezastąpiony!
Boże Narodzenie to wspaniałe Święta! Wszyscy są w domu, można porozmawiać, odpocząć w gronie rodzinnym, chodzić na spacery z dziećmi. Też ważne, jest czas, można poczytać. Ojciec zrobił nam niespodziankę, przyjechał do domu! Wszyscy go ściskaliśmy i całowali, a biedny Alan długo przyglądał się dziadziowi, potem go poznał, bo strasznie zaczął płakać i przytulał się do niego, nie było mowy, żeby odszedł od ukochanego dziadzia! Dosłownie trzymał go w ramionach.
- Taki sam jak Laura! – powiedział Zbyszek. Alana nie interesowały prezenty od dziadzia, ale sam dziadzio. Nie dał mu się ruszyć, trzymał go za rękę i wszędzie za nim chodził. Nawet siedział w dziadzia pokoju i czekał, aż się dziadzio wykąpie. Ja też płakałam, ale ja zawsze płaczę, czy to z żalu, czy z radości. Wczoraj, zaraz po obiedzie musiałam opowiedzieć tatusiowi jak to było z tymi narkotykami. Było, co opowiadać! Podobno wykryli całą szajkę. Pomagałam Włodkowi przy badaniach i umówiliśmy się, że Kazi syna i jeszcze jednego pana położymy w szpitalu. Janusza położyli u Zbyszka na oddziale. Trzy dni wcześniej przyjęli dwie pielęgniarki i salowego. Zbyszek zwierzył się, że radzą sobie dość dobrze, ale żal mi ich, bo wiem, że są oficerami, a muszą wynosić baseny i myć chorych. Ale, to ich wybór. Separatka była odpowiednio przygotowana na przyjęcie Kazi syna.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113864  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 12:56
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

Odwiedziłam go z Kazią, powiedziałam mu, że będę się nim też opiekować, że jestem koleżanką jego mamy, że postaram się, żeby mogli go odwiedzać koleżanki i koledzy. Osobiście poproszę siostry, żeby wpuszczały jego przyjaciół. Tylko to wszystko było przygotowane z „salowym”.
Siostry na niby przeganiały jego znajomych, ale tak, żeby weszli, a nie wyszli. Janusz miał sporo wizyt i po dwóch tygodniach pan „salowy” wiedział to, na czym im zależało. Janusz spokojnie leżał, a jego koledzy byli dokładnie obserwowani przez kolegów pana salowego.
Dzięki Bogu, że Janusz nic nie znaczył w tej machinie, tylko brał. Miałam z nim długą rozmowę przed wypisaniem ze szpitala. Słuchał, robił głupie miny, ale w końcu zrozumiał, że to chodzi o jego zdrowie, o jego życie. Tłumaczyłam mu, że byłam przy jego mamie, jak on był w Warszawie na operacji, jak jego matka płakała, jak modliła się o jego zdrowie, jak bardzo martwiła się. Ile nocy nie przespała. Nie zdecydowała się na drugie dziecko, żeby jemu w życiu niczego nie brakowało W końcu przysiągł mi, że już nigdy nie weźmie tego świństwa.
Przed Świętami dostałam ja i Włodek nagrodę. Warto było się tak męczyć. Włodek, to przez dwa tygodnie, od rana do nocy miał, co robić. Tyle ludzi w fabryce, a wszystkich musieliśmy przebadać! Oboje dostaliśmy gratulacje!
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113865  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 12:58
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

Po co to robię jak nikt mi nie odpowiada.. dobrze, że Isia i Krystynka czytają....
Pozdrawiam i do potem... teraz słoneczko pracuje na monitorze...
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113866  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 14:56
Iza_bella's Avatar
Iza_bella Iza_bella jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: podkarpacie
Posty: 22 841
Domyślnie

Dzień dobry....
Wreszcie real wypuścił mnie ze swoich rąk.... wróciłam zmęczona, bo upał nie odpuszcza...ciężko żyć. Teraz będę odpoczywać.
Gieniu...nie ma obowiązku czytania powieści, jak nie masz czasu i ochoty to odpuść sobie, ale odzywaj się do nas bo oczekujemy wiadomości z Twojego podwórka.
Krystynko...późno chodzisz spać...ja o 22-giej muszę już być w łóżku, ale za to wybudzam się około 5-tej.
Ninko....Lila pewnie też czyta jak i my, ale pisała, że nie będzie się odzywać.
Pozdrawiam....Dobrego dnia....


__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113867  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 15:00
gynek66's Avatar
gynek66 gynek66 jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: May 2014
Miasto: Żernica/Gliwice
Posty: 9 900
Domyślnie

Durch pisze , NINKA. Ja nie czytam nie mam czasu dzisiaj.Koszę trawę i później zbieram maliny, jeżyny i pospacerować trza po ogrodzie . Porządki zrobić w obejściu budynku gospodarczego.Potem pies i koty, też potrzebują mnie.
Zwolnij trochę z pisaniem. Czy w ogóle ktoś dzisiaj czyta przy takiej pogodzie , Wątpię w to. NINKO.
__________________
Eugeniusz. P.. Jak szybko mija czas..
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113868  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 15:44
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

Masz rację Gienku, ale, Isia pisze, że czyta, Krystynka też, podobno i Lila... więc, warto - nawet dla jednej WARTO! Pracujesz przy domu, przy zwierzętach, to już Ci pisałam - jesteś wielki!
Isiu, przy takiej pogodzie załatwiać sprawy to nie zbyt dobry czas...ale, życie nie wybiera czasu ani pogody...
Dzisiaj miałam przyjemność słuchania rozmowy na temat opłat i zaopatrzenia w węgiel, opłaty za gaz i światło... rozpacz! Podobno nas okłamują w tv... że będą dopłaty, że mają zaopatrzenie w paliwo...że to " ***** prawda " to nie moje słowa, a pani doktor....Można się załamać na takie wieści...
Trzymaj się Izabel, Gienku i, pozdrowienia dla ODWIEDZAJĄCYCH...
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113869  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 15:49
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

Mam też satysfakcję, bo nawróciłam „grzeszną” duszę Ani. Przyszła jej mama, pokazała mi, że córka jest na korytarzu. Poprosiłam ją do gabinetu. Weszła młodziutka blondynka, dyskretny makijaż, uśmiechnięta. Czułam, że ta dziewczyna nie jest jeszcze zepsuta. Można jej jeszcze pomóc. Powiedziałam jej, że mama jej jest chora, że musi brać leki i brać zastrzyki.
- Musi pani dbać o mamusie. Trzeba umówić się z pielęgniarką na codzienne wizyty i robienie tych zastrzyków – tłumaczyłam.
- Sama będę robić – powiedziała cichutko.
- Da pani sobie radę? – zapytałam udając zdziwienie.
- Tak, jestem pielęgniarką – odpowiedziała skromnie. Boże, jaka była czerwona jak ją zapytałam, gdzie pracuje. Jąkała się, coś mówiła bez ładu i składu. W końcu zapytałam ją, czy chciałaby pracować przy mnie. Od razu się zgodziła.
Już drugi miesiąc pracujemy razem i jestem z niej bardzo zadowolona. Jest grzeczna, punktualna, czysta. Co dzień zatrzymuję się przy ich domu i zabieram Anie do pracy.
W Wigilię zatrzymałam się, jak co dzień, zobaczyłam, że wyszła jej mama.
- Pani doktor, zapraszam na chwilkę do domu – prosiła.
- Dobrze, dziękuję, ale tylko na kilka minutek – zastrzegłam. Ania zawróciła za nami. Weszłam do kuchni.
- Proszę do pokoju – zapraszała mama Ani. W pokoju na stole stał talerzyk, na nim leżał opłatek. Mama Ani rozłamała go i podała nam, złożyła nam życzenia, ja jak zwykle, rozpłakałam się, one na ten widok też płakały.
Odkąd mam Anię, nie muszę o niczym pamiętać, niczego zapisywać, Ania o wszystkim wie, o wszystkim pamięta, wie gdzie mamy być i o której, ilu pacjentów mamy i gdzie. Nawet moje prywatne sprawy też jej powierzam, bo Ania jest niezawodna!
Odłożyłam książkę, bo i tak nie wiem, co czytam. Spojrzałam na zegarek, szesnasta trzydzieści, pora na podwieczorek.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113870  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 15:50
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

Minęłam stówkę... jeszcze trzy...
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113871  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 15:55
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

- Wejdź synku – powiedziałam, bo zobaczyłam jego główkę w drzwiach. Tylko wszedł, od razu wskoczył do mnie na tapczan. Złapałam go i zaczęłam „miętosić”. Piszczał z radości na cały dom!
- Chodźcie! – zawołałam do dziewczynek, bo też przybiegły. Pokazałam ręką, że też mogą wskoczyć na tapczan. Wskoczyły. Musiałam „poobgryzać” im paluszki! Też piszczały szczęśliwe. Alan złapał Laurę za głowę i zaczął ciągnąć.
- Zwyciężę! – krzyczał. Zwyciężył, bo Laura udała słabą istotkę i poddała się. Usiadł okrakiem na jej brzuszku, trzymał jej ręce.
- Dobrze braciszku, zwyciężyłeś! – wołała ledwo żywa. Pocałował ją i puścił. Teraz zatrzymał wzrok na Inusi i oczywiście zajął się nią dokładnie.
- Też ją zwyciężę! – krzyczał. Wykręcał jej ręce, kolanami uciskał jej brzuch. Nie mogłam już obojętnie na to patrzeć.
- Alan, jesteś już dużym chłopcem, jesteś już silny, więc musisz bronić siostrzyczki a nie zwyciężać je – tłumaczyłam i próbowałam zdjąć go z Inusi.
- Mamuniu, dam każdemu radę! Nawet dziadziusia zwyciężyłem – wołał z radością.
- Synku, nie zawsze się zwycięża, trzeba umieć też przegrywać – tłumaczyłam mojemu siłaczowi. Leżał i patrzył w moje oczy. Boże, jak ja go kocham! Patrzyłam w jego oczka i też uśmiechałam się do niego.
- Tak synku, trzeba umieć też przegrywać i to z honorem – skończyłam mu tłumaczyć.
- Dzieci, nie pozwolicie mamusi odpocząć – powiedział Zbysio w drzwiach.
- Już wróciłeś? Miałeś być w szpitalu do wieczora – powiedziałam szczęśliwa. Podszedł do nas, wsparł się na rękach i pocałował nas w głowy. Alan złapał go za szyję, Zbyszek stracił równowagę i całym ciałem upadł na nóżki Inusi i na Alana. Zbysio podciągnął kolana na tapczan, podparł się i podniósł głowę. Alan wisiał u jego szyi. Zbysiu zaczął się śmiać. Wstał z tym „wisiorkiem” i chciał go odciągnąć, Alan mocno go trzymał!
- Alan, tatuś musi się umyć – powiedziałam w miarę spokojnie.
- Tatusia też zwyciężę! – krzyczał i szarpał ojca z całej siły.
- Alan, mówiłam coś do ciebie! – powiedziałam tym razem bardzo groźnie.
- Synku, mamusia się zdenerwowała – szepnął mu Zbyszek. Nic nie docierało do naszego siłacza. Dziewczynki już wiedzą, co to znaczy jak ja mówię takim głosem, zsunęły się z tapczanu i stały obok. Wstałam, chciałam odczepić malca od szyi męża. Zaczął machać nóżkami, pokopał ojca, i kopnął mnie w pierś. Tego nie zniosłam. Złapałam go pod paszki, zaczął się szamotać, odwinęłam rękę i dostał pierwszego klapsa. Puścił ojca zdziwiony, co to się stało? Wzięłam go pod paszki, położyłam na tapczanie i dałam drugiego klapsa, żeby było do pary.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113872  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 16:01
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

- Pamiętaj synku, nie będę mówić dwa razy – ostrzegłam. Zbyszek spojrzał na mnie, dałam mu oczyma znak, żeby wyszedł. Wyszedł od razu. Alan usiadł, podrapał się po pupie i nie wiedział, czy ma płakać, czy obrazić się.
- Zapamiętaj synu, ja mówię tylko raz – powiedziałam spokojnie. Inga podeszła i chciała go zabrać na dół.
- Zostaw go Inuś, muszę z nim porozmawiać – powiedziałam. Obie z Laurą wyszły. Alan siedział i wpatrywał się we mnie.
- Alan, musiałam dać ci klapsa, bo nie słuchałeś, o co cię prosiłam. Jest mi bardzo smutno z tego powodu, ale mam nadzieję, że to się już nigdy nie powtórzy? – tłumaczyłam mu i byłam bliska łez, że musiałam go aż tak skarcić.
- Już zawsze będę słyszał jak mamunia będzie do mnie mówić – przyrzekł i objął mnie za szyję. Przytuliłam go i czule gładziłam jego plecki i główkę.
- Synku, jesteś jeszcze mały i musisz być posłuszny. Zawsze musisz nas słuchać. Wszyscy pragniemy, żebyś był szczęśliwy, nikt nie chce żebyś płakał. Pozwalamy wam bawić się, ty możesz nas zwyciężać, ale pamiętaj, że każdy z nas może zwyciężyć ciebie. Proszę cię synku, żeby to się więcej nie powtórzyło, bo będę cię karać za takie nieposłuszeństwo. Musisz być grzeczny, bo dziewczynki muszą się uczyć, babcia i dziadzio muszą mieć czas na odpoczynek! Tatuś też ciężko pracuje i też musi w domu odpocząć. Nie wolno tatusia tak męczyć. Nie chcę już widzieć, że zwyciężasz domowników, nikogo, synku – tłumaczyłam mu.
- To, z kim mam się zmagać? – zapytał zawiedziony.
- Ze mną! Ale pamiętaj, jak zwyciężę, to nie będziesz płakać? –
- Nie mamusiu, ja nigdy nie płaczę – powiedział zadowolony.
- Bo nie miałeś powodu do płaczu. Wszyscy ci ustępują, pozwalają na wszystko. Ale synku, ja nie pozwalałam i nie pozwolę na takie wybryki. Pamiętaj, od dziś jak zobaczę, że tyranizujesz kogokolwiek, dostaniesz po prostu lanie – obiecałam mu solennie, że nie popuszczę tych wybryków. Zobaczyłam, że Zbyszek stoi i słucha.
- Teraz przeproś tatusia. Wiesz synku, że brzydko się zachowałeś – szepnęłam mu do ucha. Obejrzał się, zsunął się z tapczanu i podszedł do ojca.
- Przepraszam tatuniu – powiedział z miłością w głosie i z żalem.
- Dobrze synku, dobrze – powiedział Zbyszek, wziął go na ręce, przytulił i gładził dłonią jego pupę.
- Kochanie, jestem bardzo głodny – powiedział do mnie i usiadł obok mnie, Alana posadził na kolanach.
- Powiem Marcie, że tatuś głodny – powiedział Alan, zsunął się z kolan ojca i podbiegł do drzwi.
- Zdenerwowałaś się na niego? – zapytał Zbysio tylko zamknęły się drzwi za Alanem.
- Troszeczkę – odparłam i oparłam głowę o jego ramie. Przytulił mnie.
- Mamusiu, ojciec przyszedł – powiedziała w drzwiach Inusia.
- Dobrze – powiedziałam. Zamknęła drzwi.
- Zejdź Zbysiu, ja sobie poczytam – zaproponowałam mu.
- Chodź skarbeńku. Są Święta, możesz posiedzieć z nami, unikasz go od tak dawna to, chociaż dzisiaj porozmawiamy razem – tłumaczył mi.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113873  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 17:24
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

- Wolę go nie widywać – odpowiedziałam zgodnie z własnymi odczuciami.
- Nie wypada kochanie. Zejdź, posiedzimy, pogadamy i dzieciom będzie przyjemnie widzieć nas razem – tłumaczył mi.
- Dobrze, zejdę – zgodziłam się.
Robert wstał na mój widok, ucałował moją rękę, a Zbyszkowi uściskał dłoń.
- Gdzie pani Majkowa? – zapytałam rodziców.
- Na pewno z dziećmi – odparła mama. Zbyszek wyciągnął do mnie rękę, zrozumiałam, że mam usiąść przy nim. Tylko usiadłam, położył dłoń na moich plecach i gładził je.
- Izabel, mogłabyś zrobić habilitację, będę cały rok w domu, pomogę ci – zaproponował ojciec.
- Po co? – zapytałam zdziwiona.
- Par exemple – powiedział i zastanawiał się. Czekałam chwilę.
- Na jaki przykład? – zapytałam.
- Na przykład po to, żebyś mi udowodniła, że stać cię na taki wysiłek - uświadomił mi.
- Tatku kochany, ja już nawysilałam się tyle, że na razie mi wystarczy – wytłumaczyłam i wymigałam się od jego męczarni.
- Zgoda! Na razie nie, to na przyszły rok – uzgodnił sam z sobą nowy termin.
- Ojcze, za tydzień Nowy Rok – przypomniałam mu.
- Właśnie! Od marca weźmiemy się ostro do roboty – powiedział do mnie. Wiedziałam już, że nie wymigam się od tego. Uśmiechnęłam się do tatki, a on przyjął to za zgodę.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113874  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 17:27
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

- Znów będziesz miała ciężkie dni – użalił się nade mną Robert.
- Miałam gorsze i przeżyłam. To będzie przyjemność! – odparłam zgryźliwie.
- Zaopiekuję się dziećmi i domem – obiecała mama. Już wie, że jak ojciec „zajmie” się mną, to już niewiele czasu mam na życie prywatne.
- Dziękuję mamusiu – powiedziałam. Mama wstała skierowała kroki do jadalni.
- Chodźcie na podwieczorek. Proszę – dodała i dłonią pokazała Robertowi na drzwi do jadalni. Tym samym zaprosiła go do stołu. Zbyszek poszedł po dzieci i panią Majkową, jak zwykle siedziała z nimi przed telewizorem i oglądały bajki.
Zajęli miejsca tak, że Laura usiadła między dziadziem i Zbyszkiem, z drugiej strony Zbyszka usiadła mama. Z drugiej strony stołu, usiadła Inga, ja, Robert, Alan i pani Majkowa. Nalałam herbaty Robertowi, Inusi i sobie, podłam dzbanek mamusi. Robert oparł rękę o moje krzesło i palcami dotykał moich pleców. Przebiegł mnie dreszcz, szybko przysunęłam się do stołu. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Skarciłam go wzrokiem, ale nic a nic nie przejął się tym. Bezczelnie położył dłoń na moich plecach i zaczął je gładzić! Spostrzegłam, że pani Majkowa karmi Alana, wstałam, poprosiłam ją, żeby zamieniła się miejscami ze mną. Z przyjemnością usiadłam obok syna i sama kończyłam go karmić. Spojrzałam na Roberta, miał miną skrzywdzonego dziecka. Uśmiechnęłam się do niego z satysfakcją. Zobaczyłam w jego oczach błysk, jaki miał, kiedy szeptał mi słowa miłości. Szybko opuściłam wzrok, za nic nie chciałam tego widzieć.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113875  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 17:34
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

- Mamusiu, mogę zapalić zimne ognie? – zapytał Alan tylko skończył jeść.
- Nie, jesteś za mały żeby bawić się zapałkami – zbyłam go.
- A kiedy będę duży? – zapytał z żalem.
- Za dwa lata zaczniesz chodzić do szkoły, to już będziesz duży. Teraz Inusia zapali ci zimne ognie – obiecałam. Pobiegł do niej, musiała wstać od stołu i zapaliła mu zimnego ognia. Alan chwytał iskierki w dłonie, podskakiwał i cieszył się.
Po podwieczorku przeprosiłam rodzinę i poszłam na górę, za czorta nie mogłam patrzeć na Roberta. Tylko weszłam do siebie wzięłam odłożoną książkę „ Zasady filozofii” Kartezjusza, usiadłam w fotelu i czytałam dalej. Kątem oka zobaczyłam Zbysia jak zajrzał do pokoju, udałam zaczytaną. Cichutko zamknął drzwi, podszedł do mnie, kucnął, palcem odsunął książkę. Zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz. Podniósł się i pocałował mnie w usta.
- Zabronię ojcu przywozić dla ciebie książki – oświadczył.
- Zbysiu, zrobisz mi przykrość – powiedziałam z żalem.
- Kociątko, ale ty je tylko czytasz, nie masz dla mnie czasu – skarżył się.
- Bo są bardzo ciekawe – odparłam i miałam na końcu języka, że zjeść się ich nie da, trzeba je czytać! Położył głowę na moich kolanach, gładziłam jego głowę.
- Kocham cię, Beluniu – szepnął.
- Ja też cię kocham, Zbysiu – powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Dlaczego nie chcesz widywać się z Robertem? – zapytał, podniósł twarz i patrzył w moje oczy.
- On jest natrętny, nie znoszę takich ludzi – powiedziałam zła.
- Ja też jestem natrętny, a kochasz mnie – powiedział z satysfakcją.
- Ty jesteś moim mężem i nie jesteś natrętny. Tak ma być, ja tak lubię jak jesteś taki natrętny, wtedy wiem, że mnie kochasz! – uświadomiłam mojego męża.
- Jestem natrętny, wiem, ile razy chciałaś spać, a ja prowokowałem cię do kochania – mówił i zalotnie się uśmiechał.
- To dobrze, skarbie – pochwaliłam go. Wzięłam w dłonie jego głowę i czule pocałowałam go w usta.
- Moje najsłodsze maleństwo – szepnął i objął mnie. Przytulił twarz do moich piersi.
- Dzisiaj też mnie sprowokujesz? – zapytałam zalotnie. Spojrzał na mnie jakoś dziwnie.
- Mogę już! Jesteś jak iskierka, sam nie wiem, co dzieje się ze mną w twoich ramionach – szeptał i już mnie prowokował.
- Nie. Teraz zejdź na dół, jak Robert wyjdzie, to ja chętnie posiedzę z rodzicami – prosiłam.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113876  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 17:36
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

- Daj spokój, nie zwracaj uwagi na jego zaloty – prosił. Odłożyłam książkę, poprawiłam włosy, sukienkę i zeszliśmy na dół. Robert bawił się z Alanem, maluch piszczał z radości. Rodzice siedzieli i przyglądali się.
- Gdzie dziewczynki? – zapytałam.
- Poszły z panią Majkową na spacer – powiedziała mama.
- Teraz? Już ciemno! – krzyknęłam. Weszłam do holu i szybko ubierałam się.
- Chcesz iść za nimi? – zapytał Zbysio.
- Muszę! Jeszcze ich, kto zaczepi – oświadczyłam stanowczo. Zbysio i Robert wiedzą jak bardzo boję się o dzieci. Na samą myśl, że może je spotkać coś złego, wyłazi ze mnie lwica.
- Idę z tobą – oświadczył Robert i stanął obok nas, zaczął się ubierać.
- Zbyteczna łaska! – odparłam i wyszłam. Byłam zła, że widział jak wychodzą, i nie poszedł z nimi. Stanęłam na chodniku, chwilę zastanawiałam się, w którą stronę mogły pójść? Skręciłam w prawo do śródmieścia. Uszłam kawałek jak usłyszałam kroki za sobą, obejrzałam się, biegł Robert.
- Mówiłem ci, że idę z tobą – powiedział. Objął mnie ramieniem i przestało mu się śpieszyć.
- Isiu, oszaleję bez ciebie. Kocham cię! Wiesz, że jesteś jedyną osobą najdroższą na świecie, którą poślubiłem, i którą kocham – wyznawał mi miłość.
- Przestań! Jestem mężatką i kocham męża! – krzyknęłam i odepchnęłam go.
- Jesteś moją żoną, to mnie ślubowałaś miłość i wierność – przypomniał mi.
- Byłam wierną żoną i kochałam tylko ciebie. To ty zniweczyłeś nasze małżeństwo. Ty zabiłeś moją miłość do ciebie. Odejdź, nie dręcz mnie! – krzyczałam.
- Kocham cię Żabko, kocham – zapewniał mnie i mocno przytulał. Pochylił się i pocałował mnie w usta – odepchnęłam go.
- Chodźmy do naszego domu – mówił błagalnie.
- Zaraz, tylko spotkam dzieci – powiedziałam i odsunęłam się od niego.
- Isiu, wróć do domu – szedł obok mnie i prosił.
- Nie, nigdy! – powiedziałam stanowczo.
- Dlaczego kochanie? Wiesz, że kocham tylko ciebie. Zabierzemy dzieci i wrócimy do domu – tłumaczył mi.
- Oszalałeś!? Nie mogłabym żyć bez Alana, bez Zbyszka, bez rodziców. Nie, nigdy – mówiłam tak szybko, jakby już mnie miał zabierać.
- Alana weźmiemy, kochanie. Będę go kochał tak, jakby był moim synem.
- Na poddaszu z trójką dzieci? Miałabym słuchać znów od twojej mamy, jaką ci straszną krzywdę robię. Teraz, jak ja mam dziecko z innym mężczyzną, ty mógłbyś mnie całować, brać w ramiona? Dlaczego wtedy wierzyłeś takim oszczerstwom? Wtedy byłam tylko twoja! Dostałam za to kopniaki. Wiesz jak bardzo kocham Zbyszka rodziców. Nigdy nie zaznałam tysięcznej części uczucia od twojej mamy. To oni zastąpili mi moich rodziców. Po drugie, Zbysio nie zasłużył sobie na taką podłość z mojej strony! Zbyszek nie robi różnicy między dziećmi, jednakowo je kocha – przypomniałam mu, że jego córki nie mogłyby znaleźć lepszego opiekuna i ojca.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113877  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 17:40
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

- Kochanie, ja też nie będę robił różnicy między nimi. Postaram się o większe mieszkanie. Nie pozwolę, żeby mama wtrącała się do nas, tylko wróć – prosił.
- Robert, wydaje mi się, że tobie zależy na mnie, nie na dzieciach? – zapytałam zła jak licho.
- Na dzieciach też! – zapewnił mnie. Z daleka zobaczyłam dzieci i panią Majkową. Ruszyłam w ich kierunku, podbiegły, wzięły mnie pod ręce, Robert i pani Majkowa szli za nami. Zbyszek wyszedł do holu i pomagał mi się rozebrać.
- Chodźcie, zaraz kolacja – powiedział Zbyszek. Pocałowałam go w usta, wzięłam Alana i poszłam z nim do łazienki. Ledwo wszedł do wanny, zaczął szaleć.
- Pomóc ci kochanie? – zapytał Zbysio. Oczywiście, pomagał mi, a raczej sam sobie radził ze swoją pociechą. Uporał się i mogliśmy iść na kolację. W jadalni już rodzinka „posiłkowała” się. Usiadłam i najpierw nakarmiłam Alana. Wytarłam mu buzię i dziadzio go zabrał. Zobaczyłam jak wchodzi z nim do jego pokoiku. Teraz mogłam spokojnie zjeść kolację. Trochę mnie denerwowało, że znów rodzice zaprosili Roberta do stołu.
Po kolacji Robert, Inga i Laura weszli do pokoju Ingi. Znów mnie to denerwowało, bo już ponad godzinę tam siedzą. Nie wytrzymałam, weszłam. Robert leżał na wersalce Inusi, one siedziały z podkurczonymi nóżkami i słuchały, jego opowieści. Zamilkł na mój widok, cała trójka patrzyła na mnie.
- O co chodzi?
- Mamusiu, bardzo cię kochamy – powiedziała Inusia. Laura pokiwała główką, że też. Robert uśmiechnął się do mnie, usiadł, wziął mnie za rękę, usiadłam przy nim. Objął mnie i pocałował w policzek.
- Przestań! – powiedziałam ostro i odepchnęłam go.
- Widzicie jak mamuńka mnie nienawidzi – powiedział do dzieci.
- Ty jesteś normalny? – zapytałam wściekła.
- Kocham cię, kocham dzieci. Pragnę być z wami. Czy dlatego uważasz mnie za głupka?
- Czy chcesz roztrząsać dawne sprawy przy dzieciach?
- Kochanie, mamy już duże dzieci. One już wiele rzeczy rozumieją. Tłumaczyłem im, że to ja ciebie skrzywdziłem niewinnie. Wiedzą, że byłem podły, mimo, że kochałem tylko ciebie! Powiedziałem im wszystko, wiedzą jak to się stało, że jesteśmy rozdzieleni. Wiedzą, że kocham ciebie nad życie.
- Czy też im powiedziałeś, co zrobiłeś jak pojechałam błagać cię, żebyś do nas wrócił?
- Wszystko. Wiedzą, że biłem cię, że cierpiałaś przez moją głupotę.
- Jak mogłeś? Jesteś bezwstydu! Teraz dręczysz dzieci?! – zerwałam się na równe nogi. Byłam wściekła jak nigdy. Wstał, złapał mnie w objęcia.
- Zostaw mnie! – krzyknęłam i wybiegłam z pokoju. Przebiegłam salon, wbiegłam na schody i wpadłam do sypialni. Rzuciłam się na tapczan.
- Kociątko, co się stało? – zapytał Zbysio i położył się obok mnie.
- Kocham cię Zbysiu, kocham – powiedziałam, odwróciłam się i objęłam go za szyję.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113878  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 17:45
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

- Ja też, skarbeńku – powiedział i pocałował mnie w usta.
- Zbysiu, nie żądaj ode mnie widywania Roberta, błagam cię, skarbie!
- Dobrze kociątko, dobrze – mówił i dłonią gładził moją głowę.
- Zbysiu, on nas namawia, żebyśmy wróciły do niego – wyznałam i całowałam go po twarzy.
- Kochanie, ale nas nie zostawisz? – zapytał, odsunął się i patrzył w moje oczy.
- Nigdy! Nie mogłabym żyć bez ciebie!
- To nie przejmuj się jego gadaniem – zbagatelizował zajście.
- Zbysiu, on namawia dzieci!
- Ważne jest to, co moja kruszynka chce! Reszta się nie liczy.
- Idź Zbysiu, bo jak jeszcze trochę zostaniesz, to będziesz musiał mnie kochać.
- Mogę zostać, Beluniu – powiedział zalotnie. Od razu zajął się moją sukienką.
- Nie teraz! Mogą wejść dzieci. Jak pójdzie Robert to zejdę i posiedzimy z rodzicami?
- Dobrze kochanie, ale trzymam cię za słowo!
- Za co tylko będziesz chciał! – powiedziałam. Pocałował mnie i wyszedł.
Leżałam i rozmyślałam o chwilach spędzonych z Robertem. Do dziś pamiętam jego pocałunki, pieszczoty jego rąk. To są niezatarte wspomnienia. Boże, dlaczego tak się stało? Mogłam mu wybaczyć. Dlaczego tak brzydziłam się jego dotyku? Nawet śni mi się, że leży przy mnie, że za chwilę mamy się koch….
- Żabko, chciałem cię pożegnać – usłyszałam głos Roberta. Odwróciłam się na plecy i spojrzałam w jego twarz. Rzucił się na mnie, przydusił mnie swoim ciałem i przywarł do moich ust. Wcisnął rękę między nasze ciała, podciągnął mi sukienkę, wsunął palce pod figi. Szarpałam się, nic nie pomagało, uwolniłam usta. Złapałam go za włosy i szarpałam.
- Nie! – krzyknęłam.
- Isiu, tylko dotknę to, co jest moją własnością – błagał. Czułam, że nie tylko dotknął, ale trzymał całą dłonią. Odepchnęłam go i zerwałam się.
- Wyjdź!
- Kocham cię, muszę cię odzyskać. Byłaś i do końca życia będziesz moja – powiedział i wyszedł. Stałam roztrzęsiona, gdy wszedł Zbyszek. Tylko spojrzał na moje ręce, od razu wiedział, że coś wyprowadziło mnie z równowagi.
- Dlaczego pozwoliłeś mu tutaj wejść?
- Kochanie, byłem u Alana, ojciec w gabinecie, mama w kuchni, on wykorzystał moment nieuwagi – tłumaczył i tulił mnie w ramionach.
- Nie, nie chcę tak żyć – mówiłam szeptem.
- Co się stało?
- Zbysiu, jak to się nie skończy z Robertem, to zabiorę dzieci i wyjadę w świat. Nie pozwolę, żeby mnie ktokolwiek dotykał bez mojej zgody.
- Jak to? – zapytał.
- Tak! Bóg mi świadkiem. Nikt nie dowie się gdzie jestem! Sama wychowam dzieci.
- Nie kochanie, nie wolno ci tak myśleć, a co dopiero mówić! Umarłbym z rozpaczy. Wiesz jak bardzo cię kocham! – mówił podniesionym głosem. Objął mnie i przytulił.
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113879  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 19:19
Iza_bella's Avatar
Iza_bella Iza_bella jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: podkarpacie
Posty: 22 841
Domyślnie

Dobry wieczór....
Kolejne fragmenty przeczytane...fajna lektura na wieczór...pewnie jeszcze Ninka wpadnie i przekopiuje kilka stron....Już 1/4 powieści za nami....szybko to zleciało.
Gienku....
Miłego wieczoru i spokojnej, przespanej nocy....


__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #113880  
Nieprzeczytane 26-08-2022, 20:06
barteczek's Avatar
barteczek barteczek jest teraz online
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Małopolska
Posty: 55 719
Domyślnie

Jestem Isiu, jestem. Rozmawiałam z kuzynką z Krasnegostawu...bardzo ją lubię... nasze mamusie były siostrami.
Wkleję Isiu, jeszcze z dwa - trzy razy - dzisiaj...
__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

 



Podobne wątki
Wątek Autor wątku Senior Cafe Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Różności felicyta Różności - wątki archiwalne 29 28-08-2010 14:03
skoro można pisać tu różności ymca Różności - wątki archiwalne 27 21-02-2008 20:46
"MISZ MASZ" czyli różności w różnościach jolita Różności - wątki archiwalne 162 31-10-2007 20:36

Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
Przeszukaj ten wątek:

Zaawansowane wyszukiwanie

Zasady pisania postów
Nie Możesz: tworzenie nowych wątków
Nie Możesz: odpowiadanie na posty
Nie Możesz: wysłanie załączników
Nie Możesz: edytowanie swoich postów

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:24.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.