menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe > Kultura > Muzyka
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Muzyka Muzyka słuchana i wykonywana - od klasycznej do tej całkiem współczesnej, od opery do "Idola" - jedym słowem wszystko o świecie dźwięków.

Odpowiedz
Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
  #141  
Nieprzeczytane 01-11-2019, 12:43
Lulka's Avatar
Lulka Lulka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 27 344
Domyślnie

Dla przyjaciół, którzy odeszli...

TSA - 51

__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
– Maya Angelou
Odpowiedź z Cytowaniem
  #142  
Nieprzeczytane 01-11-2019, 18:27
Lulka's Avatar
Lulka Lulka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 27 344
Domyślnie

Leonard Cohen - In My Secret Life

Widziałem Cię rano,
Gnałaś gdzieś poprzez park.
Jak duch przeszłości nawiedzasz mnie co dnia.
Tęsknię tak bardzo,
Nikt nie gości w mych snach,
Nasza miłość wciąż kwitnie,
Gdzie nie sięga czas.

Śmieję się w złości, oszukuję i łgam,
Odgrywam normalność, aby trwać.
Ale wiem czym jest zło,
Dobra wartość też znam.
Oddam życie za prawość,
Gdzie nie sięga czas.

W uścisku trzymajmy dlonie
Niech nic nie dzieli juz nas.
Odkrywam przed sobą drogę:
Będę kroczyć poprzez noce
Kroczyć też za dnia,
Pokonam granicę,
Gdzie nie sięga czas.

Patrzysz w gazety, świat przysłania Ci łza,
Życie jest tańsze od kurzu
Niesionego przez wiatr.
Jak w niemym kinie,
Biel i czerń widzieć masz,
Lecz dostrzegam szarości,
Gdzie nie sięga czas.

Przygryzam wargę
I przyjmuję mój los,
Od dziecięcych lat,
Po mądrości siwy włos.
Samotnością zmęczony,
Ogień w sercu już zgasł.
Tłoczno jest i zbyt zimno,
Gdzie nie sięga czas...


tłumaczenie: Joanna Nowak
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
– Maya Angelou
Odpowiedź z Cytowaniem
  #143  
Nieprzeczytane 03-11-2019, 09:34
Lulka's Avatar
Lulka Lulka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 27 344
Domyślnie

Film "Godziny". Trzy kobiety. Trzy epoki.

Cytat:
W tym psychologicznym, dość smutnym i poruszającym dramacie na pozór niewiele się dzieje. Tylko na pozór, bo „Godziny” ogląda się jak płynącą leniwie lawę, która co chwila wypuszcza w górę języki ognia. Takie podskórne życie film zawdzięcza trzem rzeczom. Po pierwsze hipnotycznemu, genialnemu montażowi, w którym gesty jednej bohaterki powtarzane są za chwilę w zachowaniu innej. Po drugie intrygującej muzyce Philipa Glassa wywołującej ciarki swym dramatyzmem, łączącej trzy kobiety i trzy epoki w jedną filmową partyturę. I po trzecie zdjęciom, w których kamera z wiwisekcyjną precyzją rejestruje skupione twarze, gorączkowe gesty i niespokojne oczy bohaterek. A te w osobach Nicole Kidman (Virginia), Julianne Moore (Laura) i Meryl Streep (Clarissa) wspinają się na szczyty swych aktorskich możliwości.

https://www.telemagazyn.pl/artykuly/...zja-62957.html

Film warty obejrzenia i to niejeden raz, ale chcę tu napisać o muzyce Philipa Grassa,
która jest genialnym podkładem i spoiwem tego filmu.
Posłuchajcie sami...

The Hours - Philip Glass - Dead Things [Piano]


To ten urywek Philipa Glassa - Metamorphosis Two został wykorzystany przez zespół Pearl Jam
jako utwór otwierający całą trasę koncertową w 2018 roku.


Philip Glass - Metamorphosis Two

Słyszałam go trzy razy...pierwszy raz w Padwie na Stadionie Euganeo przed Pendulum, 24.06.2018
Siedziałam wtedy na trybunach, na pierwsze dźwięki fortepianu wszyscy Włosi i nie Włosi obok mnie
wstali i staliśmy tak do końca koncertu.
Niezapomniane wrażenia!


Pearl Jam - Pendulum Live Padova



cdn.
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
– Maya Angelou
Odpowiedź z Cytowaniem
  #144  
Nieprzeczytane 05-11-2019, 23:05
Camel 01's Avatar
Camel 01 Camel 01 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Dec 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 2 465
Domyślnie Marillion

Witam !

Marillion – brytyjska grupa rockowa powstała w 1979r w Aylesbury. Była jedną z pierwszych nowych grup progresywnych po kryzysie, jaki ten gatunek przechodził w końcu lat 70. Do dziś pozostaje jedną z najważniejszych grup neo-progresywnych.
W latach 80 wraz z wokalistą Fishem zespół nagrał cztery albumy, a spośród nich największą popularnością cieszył się „Misplaced Childhood". Utwór "Kayleigh" z tej płyty stał się międzynarodowym przebojem. Płyta zdetronizowała na brytyjskiej liście przebojów „Boys and Girls" Briana Ferry'ego, a została strącona z pierwszego miejsca dopiero przez płytowy debiut Stinga. Marillion był wtedy gigantem rocka progresywnego, z jednej strony następcą, a z drugiej epigonem Pink Floyd i Genesis. W Polsce cieszył się niezwykłą popularnością, lansowany przez Piotra Kaczkowskiego w radiowej Trójce, ale i Tomasza Beksińskiego na antenie Dwójki. Ta liryczna, melancholijna muzyka, zwłaszcza z dwóch pierwszych płyt: „Script for a Jester's Tears" i „Fugazi", stała się ilustracją dźwiękową niewesołego czasu stanu wojennego.
W 1988 roku Fish opuścił zespół, jak to czynili wcześniej liderzy wielkich grup progresywnych. Nie powtórzył jednak solowych sukcesów Petera Gabriela i Phila Collinsa po odejściu z Genesis ani Rogera Watersa po rozstaniu z Pink Floyd. Z kolei jego koledzy, do których dołączył Steve Hogarth, nie cieszyli się tak wielką popularnością jak Pink Floyd kierowane przez Davida Gilmoura.


Koncert Marillion - Gdańsk, 22-23 VI 1987r - Recenzja Tomasza Beksińskiego


Kilka minut po piętnastej docieram do hotelu "Posejdon" w Gdańsku, gdzie mieszka Marillion. W hallu przed recepcją kręci się Paul, szef trasy. Przed hotelem widać kilku koczujących fanów, łowców autografów. Nie czekają na próżno: oto bowiem pojawia się Fish, w krótkich spodniach, z książką w łapie i aparatem fotograficznym przewieszonym przez ramię. Idzie na pobliską plażę, wcześniej musi jednak podpisać kilkanaście zdjęć i płyt Marillion. Już na plaży rozmawiamy m.in. o zbliżającym się występie. Fish nie kryje lekkiego zdenerwowania, nie wierzy w zapewnienie, że przyjęcie będzie gorętsze niż kiedykolwiek na świecie.
Pragnę wykorzystać okazję, aby dowiedzieć się ostatecznie dlaczego Derek William Dick zwie siebie Rybą. Fish, zajęty fotografowaniem łabędzi, udaje że nie słyszy pytania - wcześniej jednak podkreślał swoje przywiązanie do morza, gdyż nad nim się wychował. Nagle wszystko staje się jasne...
Koncert zaplanowany jest na godzinę dziewiętnastą. Gdy o 18.30 docieram do "Olivii", sala jest prawie pełna. Do sceny nie sposób się dopchnąć. Chcąc obejrzeć pierwszy polski występ Marillion z bliska, decyduję się wejść w coraz gęstszy tłum, ok. 5 metrów od barierek. Punktualnie o dziewiętnastej gasną światła, z głośników rozbrzmiewa Rossini. Napięcie sięga zenitu, gdy w kłębach dymu (lecz wciąż w mroku) na scenę wybiega pięć postaci. Głośna salwa na perkusji - i rozpoczyna się Lords Of The Backstage, rozbłyskują światła. Fish w pierzastym stroju dominuje nad estradą, koncentrując na sobie uwagę zgodnie skaczącego tłumu. Ścisk jest straszliwy, temperatura przypomina upalne popołudnie w tropikach. Gdy Marillion wykonuje Assassing - muszę skakać wraz z tłumem. Próbuję się rozglądnąć - na wszystkich twarzach, mimo ścisku i gorąca, widnieje ten sam niekłamany uśmiech autentycznego szczęścia.
Skłania mnie to do refleksji - tyle się mówi i pisze o agresji, jaką rzekomo wyzwala w młodzieży muzyka rockowa. Tyle już razy usiłowano zbulwersować opinię publiczną straszliwymi ekscesami, jakich dopuszczają się tzw. wyznawcy rocka podczas koncertów lub po ich zakończeniu. Tymczasem w Gdańsku, a później w Zabrzu i Poznaniu nie doszło do najmniejszej awantury. W szalejącym tłumie pod sceną nikt nikogo nie zadeptał, nie zadusił, nie zaatakował. Powiedzmy głośno i otwarcie: rocka nie słucha się w filharmonii ani na siedząco, tak samo jak wytrawnego martini nie pije się duszkiem wstrzymując przy tym oddech. Muzyka Marillion, przepełniona emocjami, wyzwalająca takie same emocje w odbiorcach, musi być głośna. Swoją dynamiką i ekspresją nie skłania jednak ku agresywności, nie wywołuje zapalnych napięć - wręcz przeciwnie. Wymowa utworów Fugazi, Forgotten Sons, Threshold, White Russian jest jednoznaczna: świat potrzebuje miłości i pokoju. Fish potrafi śpiewać o tym, nie brzmiąc banalnie ani pretensjonalnie, a strzelając do nas z mikrofonu demonstruje okrucieństwo oraz bezsens wojny i wszelkiej przemocy.
Marillion przyjęty zostaje tak gorąco, że trema i niepokój Fisha pryskają niczym bańki mydlane już w połowie pierwszego koncertu. Śpiewając Lavender krzyczy do publiczności - IOU for your love! - jak wam odpłacić za miłość. Są dwa bisy - Fugazi oraz Freaks połączone z pierwszym przebojem Marillion z 1982 roku - Market Square Heroes. W ten utwór wpleciony jest standard The Who - My Generation...
Następnego dnia zespół wychodzi na scenę w zupełnie innym nastroju. Muzycy wiedzą już, że polska publiczność doskonale zna ich utwory, gdyż w poniedziałek cała sala śpiewała z Fishem Script For A Jester's Tear, Kayleigh, Lavender i finał Fugazi. Koncert jest w pełni udany, niektórzy później twierdzą nawet, że najbardziej udany z całej trasy. Program ulega małej zmianie - Incommunicado staje się drugim bisem, zaś na zakończenie - zamiast Freaks - Marillion gra swój koncertowy przebój Garden Party, wręcz stworzony do śpiewania z publicznością. Zmienia się też standard wpleciony w Market Square Heroes: Fish porywa całą "Olivię" do tańca wielkim hitem Chubby'ego Checkera Let's Twist Again.
Mimo że drugi koncert oglądałem z trybuny odległej o dobre kilkanaście metrów od sceny, wychodzę z sali cały mokry. Było gorąco!


Dzięki operatywności i nadprzyrodzonym zdolnościom Andrzeja Marca i PAA "Pagart" gościliśmy w Polsce legendę współczesnego rocka. Marillion odwiedził nas po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. Trzymamy więc Fisha za słowo i... czekamy.
Niech wolno mi będzie zakończyć słowami kilku uczestników tych niezapomnianych koncertów:
Marek Niedźwiecki: Najlepszy koncert, jaki widziałem w Polsce.
Piotr Kosiński (który tydzień wcześniej oglądał Genesis w Budapeszcie): Genesis z całą oprawą sceniczną był niczym wobec Marillion, a publiczność węgierska niczym wobec polskiej.
Zagorzały fan Marillion:
Niczego wspanialszego już w życiu nie zobaczę.

W Poznaniu Marillion wystąpili w czerwcu 1987r w dniu rocznicy krwawo stłumionych przez władzę protestów z 1956r. Fish ze sceny kilkukrotnie podkreślał, że dedykuje swoje utwory ludziom, którzy stracili swoje życie w tych wydarzeniach. Ani jedna relacja z występu, a pojawiło się ich w ówczesnej prasie kilkanaście, nie napomknęła nawet o tym fakcie. Kilka godzin przed samym koncertem zespół wykonał grupowe zdjęcie przed pomnikiem upamiętniającym wydarzenia.
Chwilę po tym milicja próbowała zarekwirować fotografowi "Q Magazine" film z aparatu ("na szczęście Ken Sharp podmienił w ostatnim momencie rolki i oddał i pustą!" - wspomina po latach David Heppworth), a samego Fisha spisano i wręczono mu kilkutysięczny mandat.










Marillion - Kayleigh \ Lavender - Live in Loreley 1987
https://www.youtube.com/watch?v=MMCU4P1qAgQ

Marillion - Script For A Jester's Tear - Live at the Hammersmith Odeon 1983
https://www.youtube.com/watch?v=gaBjdLQ0LJ0

Marillion - White Paper - Live At The Royal Albert Hall 2018
https://www.youtube.com/watch?v=mJZYbtekhfI

Marillion - Easter - Live Holidays in Zelande 2011
https://www.youtube.com/watch?v=kKjVbhAvGk0


Pozdrawiam
Odpowiedź z Cytowaniem
  #145  
Nieprzeczytane 08-11-2019, 08:35
Lulka's Avatar
Lulka Lulka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 27 344
Domyślnie

Camel, piękny koncert Marillion opisałeś, przeczytałam z uwagą recenzję Tomasza Beksińskiego.
Słucham z przyjemnością...

Moja córka była kilka lat temu na koncercie Fisha, doskonale się bawili i śpiewali


Farewell Childhood. Fish Kraków 2015 by Zvolack


FISH - 19.12.2015 Krakow (Market Square Heroes)

Fani nawet zgotowali mu niespodziankę

Koncert Fisha - Kraków, 19.12.2015 niespodzianka
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
– Maya Angelou
Odpowiedź z Cytowaniem
  #146  
Nieprzeczytane 09-11-2019, 17:07
Lulka's Avatar
Lulka Lulka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 27 344
Domyślnie

...kontynuuję

Philip Glass - Metamorphosis Two

Słyszałam go trzy razy...drugi raz w Rzymie na Stadionie Olimpico, 26.06.2018 przed "Release"

Kilka słów o Release...
Tę piosenkę Eddie Vedder napisał do swego ojca, już po jego śmierci.
Nie wiedział, że przyjaciel rodziny to jego biologiczny ojciec, rozwiedziona matka ukrywała ten fakt przed synem.
Wyśpiewane z wielkim żalem i pełne dramaturgii "Release me", "Uwolnij mnie"... ma tutaj głęboki sens.

Stałam wtedy na płycie blisko sceny, po wielu godzinach czekania i kręcenia się po ogromnym obiekcie wokół.
Pearl Jam nie grał w Rzymie ponad 20 lat, dlatego włoska publika tak licznie dopisała.
Publiczność reagowała żywiołowo!
Stadion potężny, głowa przy głowie, a wrażenie w momencie wejścia zespołu na scenę, niesamowite!

Pearl Jam - Release (Roma, Stadio Olimpico, 26/6/2018)

Ojcze...

Widzę cały świat i czuję chłód
W którą stronę iść...krawędź okna
Widzę cały świat bujający się na koniu czasu
Widzę ptaki moknące w deszczu

Och, drogi tato, czy spoglądasz na mnie teraz?
Jestem sobą, w pewnym sensie jak ty

Pomknę na fali tam, dokąd mnie zabierze
Wytrzymam ból...uwolnij mnie...

Och, drogi tato, czy spoglądasz na mnie teraz?
Jestem sobą, w pewnym sensie jak ty

Będę czekał w ciemności, aż do mnie przemówisz
Otworzę się...uwolnij mnie
Proszę uwolnij mnie...


Tak wygląda otoczenie Stadionu Olimpico w Rzymie



a tak sam stadion









ostatnie zdjęcie z netu
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
– Maya Angelou

Ostatnio edytowane przez Lulka : 09-11-2019 o 17:19.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #147  
Nieprzeczytane 09-11-2019, 19:59
Camel 01's Avatar
Camel 01 Camel 01 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Dec 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 2 465
Domyślnie The Alan Parsons Project

Witam !

The Alan Parsons Project jest żywą legendą muzyki rockowej. Parsons od najmłodszych lat zdradzał wielkie zainteresowanie muzyką. Swoją pasję wykorzystał w dorosłym życiu - pracował jako inżynier w wytwórni EMI, aby jak sam mówił "poznać wszystkie sekrety, które kryją się za produkcją albumów". Współpracował z takimi sławami jak The Beatles czy Paul McCartney, ale naprawdę głośno zaczęto o nim mówić po wydaniu "The Dark Side Of The Moon" zespołu Pink Floyd, za którą otrzymał swoją pierwszą nominację do Grammy. W 1975r założył, wspólnie z autorem tekstów Erickiem Woolfsonem, własną prog-rockową formację - The Alan Parsons Project. Do 1987r, kiedy drogi Erica i Alana rozeszły się, wydali wspólnie 10 albumów. Jednak na tym nie zakończyła się twórczość Alana Parsonsa. W 1993r powrócił z albumem "Try Anything Once" i zaczął, jako Alan Parsons Live Project, koncertować na całym świecie.


ALAN PARSONS LIVE PROJECT - Warszawa, Sala Kongresowa, 16 marzec 2010r


Nie spodziewałem się, że Alan Parsons wraz ze swoim projektem zapełni calutką Salę Kongresową. Nie chodziło mi wcale o wiarę w samego muzyka. Po prostu kampania reklamowa była naprawdę znikoma, a przecież o koncertach w Kongresowej jest zwykle bardzo głośno (występujący dwa dni wcześniej Andreas Vollenweider był nawet na kilku warszawskich przystankach). Najwidoczniej organizatorzy uznali, że na występ takiego artysty nie trzeba będzie zaciągać ludzi na siłę, nawet jeśli bilety są drogie. Wygląda na to, że mieli rację.
Ale do rzeczy… Wyszli punktualnie na scenę. Wizualnie wyglądali na normalny rockowy zespół, w średnim wieku, a Parsons wyraźnie górował o tyle nad resztą zespołu, że stał na podwyższeniu przy klawiszach. Stał sobie z tyłu spokojnie i nie wyglądał na gwiazdę wieczoru. Za sceniczne show zabrał się, rewelacyjny zresztą, P.J. Olsson, śpiewający i grający na gitarze, a pozostali instrumentaliści też czarowali swoim kunsztem. Na ich tle Alan wypadał jako całkiem wstrzemięźliwy muzyk. Przygrywał na gitarce, klawiszach, na flecie i bodajże ze dwa razy zaśpiewał. A swoje wokale muzycy musieli rozdzielić pomiędzy sześć osób. Przy ustach każdego był mikrofon. Domyślacie się pewnie jak fantastycznie wychodziły chórki. I każdy mniej lub więcej się udzielał, a nieraz mieliśmy na scenie sześciu śpiewających panów.
Występ został podzielony na dwie części, mniej więcej po godzince. Muszę przyznać, że do połowy występ nie robił na mnie piorunującego wrażenia. Była zagrany dobrze, ale bez polotu. Miałem wrażenie, że bardziej odgrywają, niż grają, trochę mechanicznie - jak dobrze wyuczoną lekcję, a miejsca gdzie można było śmiało coś rozwinąć i urozmaicić były niewykorzystane. Ale nie powiem - zdarzało im się i w tej części zagrać coś "od serca" . Oczywiście Don’t Answer Me - to wywołało pierwszy raz większe poruszenie na widowni. Też byłem pod wrażeniem. Zagrany został też premierowy utwór, jeszcze nie wydany na żadnym albumie (All Out Yesterdays). Natomiast pierwszą rzeczą, która naprawdę wbiła mnie w fotel było Time. Dopiero wtedy poczułem maksimum emocji, radości grania i po prostu klimat żywiołowego koncertu rockowego! Polot, a przecież to tylko spokojna ballada.
W momencie gdy na scenie i widowni zrobiło się naprawdę gorąco, została ogłoszona piętnastominutowa przerwa.W czasie przerwy, jak i w chwilach oczekiwania na początek występu, z głośników dobiegały utwory z "Ciemnej Strony Księżyca" Pink Floyd. Po przerwie działy się już tylko rzeczy magiczne. Siedziałem przymykając często oczy i zauroczony. Poleciało Raven, cała suita Turn Of A Friendly Card, a Sirius chyba cała sala oglądała już na stojąco (jeżeli się mylę to od bisów wszyscy stali na pewno). Można tylko żałować, że przez ten cały czas Alan Parsons grał drugie skrzypce, a raczej drugą gitarę i klawisze, a śpiewał tylko chórki. Po prostu jest na scenie, żeby być. Żeby grał Alan Parsons Project, a nie cover-band. Parsons jak zwykle nie chciał robić z siebie gwiazdy i jego celem było danie muzykom możliwości pokazania się od najlepszej strony. Bo wiele sobą reprezentują. Technicznie koncert był znakomity, na twarzach muzyków widać było nieskrępowaną radość z grania. I tak mijał w fantastycznej atmosferze bardzo dobry koncert. I nie powiem ani jednego złego słowa, bo występ APLV sprawił mi bardzo dużo przyjemności. Wątpię, żeby ktoś wyszedł tamtego wieczoru zawiedziony.


Roman Walczak











The Alan Parsons Project - Sirius / Eye In The Sky (Live in Colombia)
https://www.youtube.com/watch?v=jdyto5rf0HU

Alan Parsons Symphonic Project "Don't Answer Me" (Live in Colombia)
https://www.youtube.com/watch?v=XWGMk_5eZPA

Alan Parsons Project - Time (Live Mainz)
https://www.youtube.com/watch?v=1jITX8kOfMM


Pozdrawiam
Odpowiedź z Cytowaniem
  #148  
Nieprzeczytane 10-11-2019, 12:02
Lulka's Avatar
Lulka Lulka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 27 344
Domyślnie

Cytat:
Napisał Camel 01
Witam !

....


The Alan Parsons Project - Sirius / Eye In The Sky (Live in Colombia)
https://www.youtube.com/watch?v=jdyto5rf0HU

Alan Parsons Symphonic Project "Don't Answer Me" (Live in Colombia)
https://www.youtube.com/watch?v=XWGMk_5eZPA

Alan Parsons Project - Time (Live Mainz)
https://www.youtube.com/watch?v=1jITX8kOfMM


Pozdrawiam
Camel, z przyjemnością słucham
Przepraszam, że cytuję tylko fragment Twojej wypowiedzi,
ale cytat byłby za długi.
Dziękuję za przybliżenie nam tych pięknych dźwięków.
Pozdrawiam.
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
– Maya Angelou
Odpowiedź z Cytowaniem
  #149  
Nieprzeczytane 10-11-2019, 13:21
Lulka's Avatar
Lulka Lulka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 27 344
Domyślnie Procol Harum, Spodek, 15.10.2017

Wielu osobom w Polsce nazwa Procol Harum kojarzy się niestety tylko z jednym utworem – opartym na motywie
utworu „Aria na stronie G” Jana Sebastiana Bacha, klasykiem „A whiter shade of pale” („Bielszy odcień bieli”).
Zupełnie niesprawiedliwie, bo Procol Harum to pięćdziesiąt lat grania i o wiele więcej klasycznych pereł rocka.
Aby uświetnić swój jubileusz grupa nagrała niedawno nowy album („Novum”) i wyruszyła w trasę koncertową.
W Polsce odbyły się dwa występy, 13 października 2017 roku w Szczecinie i 15 października w Katowicach.
Byłam na tym drugim w katowickim Spodku.

Zespół wystąpił w dokładnie takim składzie, w jakim nagrał nowy krążek. A więc :
Gary Brooker (pianino, śpiew),
Geoff Whitehorn (gitara),
Matt Pegg (gitara basowa),
Josh Philips (organy Hammonda)
oraz Geoff Dunn (perkusja).


Gary Brooker, lider zespołu, wtedy w wieku 72 lat nic się nie zestarzał, natomiast głos miał nadal mocny i czysty, byłam zaskoczona jak dobrze brzmiał. Pozostali muzycy czarowali solówkami na gitarze i klawiszach, tworząc pełną nostalgii podróż w zasadzie przez całą twórczość zespołu.
Kiedy zespół zaczął grać pierwsze dźwięki klasycznego „Pandora's box" zgromadzona w Spodku publiczność od razu odpowiedziała gromkimi brawami. I tak już było w zasadzie do samego końca, zarówno przy nowych utworach jak; „Sunday morning”, „Neighbour’ czy zagrana tuż przed końcem „The only one”, chyba najpiękniejsza z nowych piosenek, z przeszywającym tekstem i wspaniałą solówką jak i przy nieśmiertelnych klasykach, na czele z „A salty dog”, „Homburg”, Grand Hotel”, „Conquistador”, czy „Can’t say that”.

Wszyscy czekali na wielki hit zespołu, na „Bielszy odcień bieli”, zagrali go na bis. A gdy wypełnił on już katowicką halę, cała sala wstała! Na ciele pojawiły się ciarki. Wysłuchaliśmy go z wielkim wzruszeniem i szacunkiem.
To jedna z tych nieśmiertelnych i wielkich piosenek, która pomimo upływu pięćdziesięciu lat nadal robi piorunujące wrażenie. I pomyśleć, że została napisana w czasach Beatlesów, a świat dopiero miał usłyszeć o Led Zeppelin, Deep Purple i tuzinie innych grup rockowych...

Po tym koncercie pozostało bardzo dobre wrażenie przeżycia czegoś wyjątkowego i niepowtarzalnego.

Setlista:
1. I told on you
2. Pandora's box
3. Can't say that
4. Sunday morning
5. Whaling stories
6. Business man
7. Grand hotel
8. Last chance motel
9. Homburg
10. Shine on brighty
11. Neightbour
12. A salty dog
13. Conquistador
14. The only one
Encore
15. A whiter shade of pale

Procol Harum - Pandora's Box @ Spodek, Katowice 15.10.2017

Procol Harum - The Only One z płyty NOVUM

Procol Harum - Grand Hotel @ Spodek, Katowice 15.10.2017

Procol Harum - Homburg @ Spodek, Katowice 15.10.2017

A whiter shade of pale - Procol Harum.avi


zdjęcie moje ale jak zwykle na koncercie, nie wychodzą ostre.

Gary Brooker




Pozdrawiam wszystkich odwiedzających ten wątek.
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
– Maya Angelou

Ostatnio edytowane przez Lulka : 10-11-2019 o 13:30.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #150  
Nieprzeczytane 10-11-2019, 23:34
Camel 01's Avatar
Camel 01 Camel 01 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Dec 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 2 465
Domyślnie Procol Harum

Lulka napisała: Wielu osobom w Polsce nazwa Procol Harum kojarzy się niestety tylko z jednym utworem – opartym na motywie
utworu „Aria na stronie G” Jana Sebastiana Bacha, klasykiem „A whiter shade of pale” („Bielszy odcień bieli”).
Zupełnie niesprawiedliwie, bo Procol Harum to pięćdziesiąt lat grania i o wiele więcej klasycznych pereł rocka.
Aby uświetnić swój jubileusz grupa nagrała niedawno nowy album („Novum”) i wyruszyła w trasę koncertową.
W Polsce odbyły się dwa występy, 13 października 2017 roku w Szczecinie i 15 października w Katowicach.
Byłam na tym drugim w katowickim Spodku.

Zespół wystąpił w dokładnie takim składzie, w jakim nagrał nowy krążek. A więc :
Gary Brooker (pianino, śpiew),
Geoff Whitehorn (gitara),
Matt Pegg (gitara basowa),
Josh Philips (organy Hammonda)
oraz Geoff Dunn (perkusja).


Gary Brooker, lider zespołu, wtedy w wieku 72 lat nic się nie zestarzał, natomiast głos miał nadal mocny i czysty, byłam zaskoczona jak dobrze brzmiał. Pozostali muzycy czarowali solówkami na gitarze i klawiszach, tworząc pełną nostalgii podróż w zasadzie przez całą twórczość zespołu.
Kiedy zespół zaczął grać pierwsze dźwięki klasycznego „Pandora's box" zgromadzona w Spodku publiczność od razu odpowiedziała gromkimi brawami. I tak już było w zasadzie do samego końca, zarówno przy nowych utworach jak; „Sunday morning”, „Neighbour’ czy zagrana tuż przed końcem „The only one”, chyba najpiękniejsza z nowych piosenek, z przeszywającym tekstem i wspaniałą solówką jak i przy nieśmiertelnych klasykach, na czele z „A salty dog”, „Homburg”, Grand Hotel”, „Conquistador”, czy „Can’t say that”.

Wszyscy czekali na wielki hit zespołu, na „Bielszy odcień bieli”, zagrali go na bis. A gdy wypełnił on już katowicką halę, cała sala wstała! Na ciele pojawiły się ciarki. Wysłuchaliśmy go z wielkim wzruszeniem i szacunkiem.
To jedna z tych nieśmiertelnych i wielkich piosenek, która pomimo upływu pięćdziesięciu lat nadal robi piorunujące wrażenie. I pomyśleć, że została napisana w czasach Beatlesów, a świat dopiero miał usłyszeć o Led Zeppelin, Deep Purple i tuzinie innych grup rockowych...

Po tym koncercie pozostało bardzo dobre wrażenie przeżycia czegoś wyjątkowego i niepowtarzalnego.


Witam !

Dziękuję Lulko za przypomnienie Procol Harum.
Podpisuję sie obiema rękami pod Twoim komentarzem.
Pamiętam koncert w 1992r w warszawskiej Sali Kongresowej ,w którym po raz pierwszy zobaczyłem Procol Harum na estradzie. Niezapomniane przeżycie. Na ten koncert oczekiwałem od końca lat 60 kiedy to po raz pierwszy usłyszałem ten wspaniały zespół. To był jeden z najlepszych koncertów ,w których uczestniczyłem. Wcześniej w sierpniu 1991r koncert reaktywowanego Procol Harum “wstrząsnął Nowym Jorkiem”. Zresztą całe amerykańskie tourne zespołu zostało wtedy uznane za najlepszą trasę koncertową roku w Stanach Zjednoczonych! Nie mniejsze emocje wzbudziły rok później występy zespołu w Polsce, promującego płytę "The Prodigal Stranger".
Wystąpili w Poznaniu, w Zabrzu i w Warszawie, zbierając zasłużenie entuzjastyczne recenzje.
"Takie chwile zdarzają się raz na milion lat” – skomentował warszawski koncert Procol Harum z 1992r na łamach magazynu “Tylko Rock” nieżyjący już Tomasz Beksiński.
Procol Harum znaczy podobno "poza ziemską rzeczywistością". Rzeczywiście, jest coś w ich muzyce niezdefiniowanego, metafizycznego i zarazem wielkiego. Ale Procol Harum dla większości z nas to przede wszystkim "A Whiter Shade of Pale", znany w Polsce jako "Bielszy Odcień Bieli". To była ulubiona piosenka Johna Lennona, hymn epoki “dzieci-kwiatów”, inspiracja dla wielu artystów i zespołów z kręgu kultury pop. Bez niej nie mogła się odbyć żadna “prywatka”! Grana do znudzenia w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych przez rodzimych rockmanów została sprzedana na całym świecie w 11 milionach egzemplarzy. Ale i dzisiaj zna ją każdy, choć nie wszyscy potrafią skojarzyć owo arcydzieło muzyki rockowej z nazwą zespołu. Głos Brookera przetrwał próbę czasu i nic nie stracił ze swojej barwy i ostrości. “Ludzie nie doceniają jaki posiadają klejnot” – powiedział o nim angielski pisarz Douglas Adams.


Gdy zaczynałem już słuchać The Beatles, The Rolling Stones i Black Sabbath, trafiłem w Trójce na audycję poświęconą Procol Harum. Ojciec, dla którego nagrywałem z radia to i owo, zakreślił tę audycję w gazecie. Włączyłem radio. Oczywiście najpierw był Bielszy odcień bladości, a potem… Szczegółów nie pamiętam, bo każdy utwór był wyciszony i przedstawiony fragmentarycznie, ale chyba wtedy po raz pierwszy otarłem się o Whaling Stories, The Dead Man’s Dream, Crucifiction Lane i Shine On Brightly. Wrażenie było niesamowite. Byłem poruszony do głębi. Tak wiec muzyka zespołu Brookera stała się dla mnie niedostępną legendą zanim wszedłem w nią sercem i duszą. Stało się to dopiero jesienią 1972 roku. Piotr Kaczkowski zaprezentował jeden z albumów wszechczasów – Procol Harum Live With The Edmonton Symphony Orchestra. Znałem już wówczas suitę In Held Twas In 1 w wersji studyjnej… lecz koncertowa powaliła mnie na ziemię. Zostałem zdruzgotany, zahipnotyzowany, przepełniła mnie fascynacja, trwoga i ekstaza. Słuchałem Whaling Stories i A Salty Dog czując dreszcze. Z tej muzyki emanowało coś przejmująco mrocznego. Nie rozumiałem ani słowa, ale miałem wrażenie, że stoję na pokładzie okrętu-widma, wśród trupów załogi, na czarnym, szalejącym morzu… A moją wyobraźnię pobudziła jeszcze opowieść ojca o utworze Wreck Of The Hesperus – mówił, że słychać tam ryk morskich fal ciągnących rozpadający się statek w głębinę. Nigdy nie umiałem pływać. Głębia jest dla mnie czymś najbardziej przerażającym na świecie. A ponieważ już wtedy kochałem się bać… muzyka Procol Harum zawładnęła mną bez reszty.
Grand Hotel był z kolei przeżyciem zdumiewająco radosnym. Środkowa partia utworu tytułowego wzruszała do łez, podobnie Fires… Nagrywałem kolejne płyty Procol Harum na bieżąco, bezskutecznie poszukując starszych. O albumie Home słyszałem jedynie legendy. Podobnie o Shine On Brightly. Za Każde pieniądze gotów byłem kupić reklamowaną pod koniec 1972 roku reedycję tych dwóch płyt w jednej okładce. Nigdy nie było mi to pisane, choć z czasem zdobyłem je oddzielnie.



Tomasz Beksiński







Procol Harum - Repent Walpurgis - Live in Copenhagen 2001
https://www.youtube.com/watch?v=fTXlJZk1ixA

Procol Harum - Conquistador - Live at RTBF TV 1973
https://www.youtube.com/watch?v=tWN3naG4fAg

Procol Harum - Beyond The Pale - Live in Copenhagen 2001

https://www117.zippyshare.com/v/GVtLld2s/file.html

Pozdrawiam

Ostatnio edytowane przez Camel 01 : 11-11-2019 o 00:10.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #151  
Nieprzeczytane 11-11-2019, 10:11
Lulka's Avatar
Lulka Lulka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 27 344
Domyślnie

Cytat:
Napisał Camel 01
Witam !

Dziękuję Lulko za przypomnienie Procol Harum.
Podpisuję sie obiema rękami pod Twoim komentarzem.
Pamiętam koncert w 1992r w warszawskiej Sali Kongresowej ,w którym po raz pierwszy zobaczyłem Procol Harum na estradzie. Niezapomniane przeżycie. Na ten koncert oczekiwałem od końca lat 60 kiedy to po raz pierwszy usłyszałem ten wspaniały zespół. To był jeden z najlepszych koncertów ,w których uczestniczyłem. Wcześniej w sierpniu 1991r koncert reaktywowanego Procol Harum “wstrząsnął Nowym Jorkiem”. Zresztą całe amerykańskie tourne zespołu zostało wtedy uznane za najlepszą trasę koncertową roku w Stanach Zjednoczonych! Nie mniejsze emocje wzbudziły rok później występy zespołu w Polsce, promującego płytę "The Prodigal Stranger".
Wystąpili w Poznaniu, w Zabrzu i w Warszawie, zbierając zasłużenie entuzjastyczne recenzje.
"Takie chwile zdarzają się raz na milion lat” – skomentował warszawski koncert Procol Harum z 1992r na łamach magazynu “Tylko Rock” nieżyjący już Tomasz Beksiński.
Procol Harum znaczy podobno "poza ziemską rzeczywistością". Rzeczywiście, jest coś w ich muzyce niezdefiniowanego, metafizycznego i zarazem wielkiego. Ale Procol Harum dla większości z nas to przede wszystkim "A Whiter Shade of Pale", znany w Polsce jako "Bielszy Odcień Bieli". To była ulubiona piosenka Johna Lennona, hymn epoki “dzieci-kwiatów”, inspiracja dla wielu artystów i zespołów z kręgu kultury pop. Bez niej nie mogła się odbyć żadna “prywatka”! Grana do znudzenia w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych przez rodzimych rockmanów została sprzedana na całym świecie w 11 milionach egzemplarzy. Ale i dzisiaj zna ją każdy, choć nie wszyscy potrafią skojarzyć owo arcydzieło muzyki rockowej z nazwą zespołu. Głos Brookera przetrwał próbę czasu i nic nie stracił ze swojej barwy i ostrości. “Ludzie nie doceniają jaki posiadają klejnot” – powiedział o nim angielski pisarz Douglas Adams.
Camel, wspaniale opisałeś swoje wrażenia z koncertu.
Doskonale Cię rozumiem, też tak odbieram ich muzykę.

Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby posłuchać jeszcze raz.
Repent Walpurgis, to suita na miarę największych.
Znalazłam nagranie z 1971 roku, coś wspaniałego!

Procol Harum - Repent Walpurgis


Ciekawostka; Brooker zaśpiewał wokal w utworze Alan Parsons Project „Limelight” na albumie Stereotomy z 1985 roku.

Gary Brooker-Limelight (hq)

Również w 1996 roku Brooker pojawił się w adaptacji Alana Parkera do Evity Andrew Lloyda Webbersa z Madonną , Jonathanem Pryce i Antonio Banderasem . W roli Juana Atilio Bramuglii zaśpiewał piosenkę „Rainbow Tour” z Peterem Polycarpou i Antonio Banderasem.

Madonna Rainbow Tour with Evita Cast


Gary Brooker wyjaśnia nazwę zespołu z przymrużeniem oka
Cytat:
Lider zespołu, Gary Brooker, wyjaśnia skąd się wzięła nazwa 'Procol Harum':

My tego nie wymyśliliśmy, nasz ówczesny manager zadzwonił i powiedział, że znalazł nazwę dla naszego zespołu. Zapytaliśmy: "Jaką?" "Procol Harum."

"O, świetnie." I to pasuje do nas, właściwie to brzmi jak my, więc tak zostało.

Nie wziął tego z powietrza, to była nazwa rodowodu kota jego przyjaciela.
I... oczywiście każdy pytał: "Co to znaczy? Co to znaczy?" Nie wiedzieliśmy, więc musieliśmy się dowiedzieć. I okazało się, że źle zrozumieliśmy nazwę dla naszego zespołu przez telefon, źle ją zapisaliśmy. Kot nazywał się "Procul" przez "u" i "Harun" z "n" na końcu co po łacinie znaczyło "poza tymi rzeczami". Zaczęliśmy mówić że "Procol Harum" znaczy właściwie "poza tymi rzeczami" (po polsku dosłownie : „rzucić trzcinę na ziemię”) co było miłym zbiegiem okoliczności: przynajmniej nie znaczyło to "idę do miasta kupić krowę" czy coś podobnego.
https://mlwz.pl/newsy/19091-gary-bro...a-procol-harum

Pozdrawiam.
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
– Maya Angelou
Odpowiedź z Cytowaniem
  #152  
Nieprzeczytane 13-11-2019, 23:45
Camel 01's Avatar
Camel 01 Camel 01 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Dec 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 2 465
Domyślnie Emerson Lake and Palmer

Witam !

Trio rockowe Emerson Lake and Palmer powstało w 1970r w Londynie. Okrzyknięte zostało supergrupą, gdyż wszyscy jego członkowie zdobyli wcześniej muzyczne szlify grając w innych zespołach. Klawiszowiec Keith Emerson był liderem progresywnej grupy The Nice, gitarzysta basowy Greg Lake występował z King Crimson i miał za sobą nagranie kultowego albumu In the Court of the Crimson King, perkusista Carl Palmer występował w zespołach Crazy World of Arthur Brown i Atomic Rooster. Niewiele brakowało, a być może jeden z czołowych przedstawicieli rocka progresywnego, brytyjski zespół Emerson, Lake and Palmer, byłby kwartetem. Projekt w założeniu jego twórców - Keitha Emersona i Grega Lake'a - obejmował również Jimiego Hendrixa. Muzycy z tria Emerson, Lake and Palmer byli umówieni na wspólną próbę z Hendrixem, jednak śmierć gitarzysty przekreśliła te plany. Grupa zadebiutowała w sierpniu 1970r na festiwalu rockowym na wyspie White i od razu zdobyła ogromną popularność.
Debiutancki album zatytułowany "Emerson, Lake & Palmer" (1970), przez wielu uznawany jest za definicję symfonicznego rocka. Od początku znakiem rozpoznawczym grupy stały się rockowe aranżacje utworów klasycznych ("Knife Edge" na motywach utworu Leosa Janacka z cytatem z Jana Sebastiana Bacha i "The Barbarian" - przeróbka "Allegro Barbaro" Beli Bartoka), a także własne kompozycje, stylizowane na muzykę poważną ("The Three Fates"). Album Tarkus, który ukazał się w czerwcu 1971r jest najwybitniejszym dziełem ELP i jedną z najważniejszych płyt w historii rocka.
Jeszcze w tym samym roku został wydany koncertowy album "Pictures at an Exibition", na którym znalazła się transkrypcja "Obrazków z wystawy" Modesta Musorgskiego.
Zespół słynął z widowiskowych koncertów. Oprawa sceniczna była wożona w trzech tirach - jeden z nich nazywał się "Emerson", drugi "Lake", trzeci "Palmer". Dźwiękowym zapisem trasy koncertowej promującej "Trilogy" był potrójny zestaw "Welcome Back My Friends to the Show That Never Ends" wydany w 1974r. ELP koncertował w 1997r po raz ostatni, między innymi odwiedzając Polskę /koncert w katowickim Spodku/ gdzie nagrana została na żywo płyta Live in Poland.
W 1998r po serii koncertów na całym świecie trio zakończyło działalność. 25 lipca 2010r legendarne trio spotkało się ostatni raz na scenie londyńskiego High Voltage Festival po raz pierwszy od 1998r by uczcić 40 rocznicę założenia grupy. Mimo niełatwego i bardzo zróżnicowanego repertuaru muzycy odnieśli wielki sukces komercyjny, sprzedając ponad 48 milionów płyt. Keith Emerson zmarł 11 marca 2016r z powodu rany postrzałowej w głowę uznanej za samobójstwo. Greg Lake zmarł 7 grudnia 2016r na raka. Pozostała Legenda i Muzyka.


Trudno cokolwiek napisać o rocku progresywnym, nie wspominając o istnieniu legendarnego tria Emerson Lake & Palmer. W latach siedemdziesiątych grupa ta należała do mego ścisłego panteonu gwiazd pierwszej wielkości, a na jej płyty oczekiwałem z wypiekami na policzkach. Jak wielu mych rówieśników te i inne poznawaliśmy dzięki swoistej misji, jaką wówczas spełniał III Program PR i jego prezenterzy. Dziś to już odległa historia, a młodym ludziom zapewne trudno wyobrazić sobie jak można gromadzić na taśmach dyskografie zespołów, nagrywając przez wiele miesięcy raz w tygodniu (z środowej Muzycznej Poczty UKF) po pół płyty. Można. Wówczas każdy wielokrotnie odsłuchany dźwięk znało się niemal na pamięć. Dziś mamy Internet, a dorobek wielu zespołów da się bez wysiłku w kilka sekund zapisać w czeluściach komputera. Często ląduje tam na zawsze, bowiem brak czasu sprawia, że nie sposób w skupieniu go posłuchać, a kolejnych kuszących propozycji wciąż przybywa. Czyżby dawne czasy były lepsze? Trio Emerson, Lake & Palmer było pierwszą supergrupą próbującą programowo stworzyć muzykę, będącą symbiozą klasyki i ambitnego rocka. Niewątpliwie stali się prekursorami stylu progresywnego, choć niektórzy krytycy uważali ich muzykę za zbyt głośną i przesadnie pompatyczną. Mimo to osiągnęli sukces, także w wymiarze czysto komercyjnym. Dla wielu młodych ludzi stali się objawieniem. Utorowali drogę takim grupom jak choćby Yes, która później była ich głównym konkurentem. Keith Emerson był bodaj najbardziej utalentowanym i biegłym technicznie wirtuozem klawiatury, mimo iż traktował ją czasem pięściami, łokciami i nożem. Klawisze nie stanowiły dla niego żadnego ograniczenia, potrafił równie dobrze obsługiwać je leżąc pod instrumentem lub stojąc do niego tyłem. To ewenement, bowiem niewielu jest pianistów potrafiących grać na odwróconej klawiaturze.

Słuchacz













Emerson, Lake & Palmer - Lucky Man - Live at Spodek - Katowice, Poland - 22 czerwiec 1997r
https://www.youtube.com/watch?v=8LY97KYoS4M

Emerson, Lake & Palmer - Knife Edge - Live at Spodek - Katowice, Poland - 22 czerwiec 1997r
https://www.youtube.com/watch?v=uCrHyP6rcFA

Emerson, Lake & Palmer - Pirates - Live at Royal Albert Hall 1992
https://www.youtube.com/watch?v=bFIr1Z8jozs

Emerson Like and Palmer - From The Beginning Live at Spodek Katowice 1997
https://www113.zippyshare.com/v/lDzYlKEb/file.html

Emerson Like and Palmer - Take A Pebble Live at Spodek Katowice 1997
https://www113.zippyshare.com/v/VBv7lAaB/file.html

Emerson Like and Palmer - Tarkus - Pictiures At An Exhibition Live at Spodek Katowice 1997
https://www8.zippyshare.com/v/Cu1OwyD9/file.html


Pozdrawiam

Ostatnio edytowane przez Camel 01 : 14-11-2019 o 00:19.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #153  
Nieprzeczytane 15-11-2019, 09:43
Lulka's Avatar
Lulka Lulka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 27 344
Domyślnie Pearl Jam, Stadio Euganeo, Padwa 24.06.2018

Mój pierwszy koncert Pearl Jam!
Bramy stadionu otwarte zostały około godziny 16, ale byliśmy długo wcześniej, już od południa.
Z Polski przyjechało dużo znajomych i przyjaciół, spora grupa "kolejkowała" pod stadionem już od kilku dni,
żeby zdobyć jak najlepsze miejsca pod samą sceną.
Poprzedni koncert w Londynie został odwołany, ponieważ Eddie Vedder z powodu infekcji gardła stracił głos.
To się zdarzyło po raz pierwszy w jego 27-letniej karierze solisty. Od Londynu minęło kilka dni, mieliśmy nadzieję za poprawę.
Pierwszy koncert na trasie włoskiej był w Mediolanie dwa dni wcześniej, podobno jeszcze nie bardzo. Dlatego z duszą na ramieniu czekaliśmy co będzie w Padwie.

Po pięciu godzinach siedzenia na trybunach w pełnym słońcu, nie mogłam się już doczekać kiedy usłyszę po raz pierwszy mój ulubiony największy rockowy zespół świata.
Jak już pisałam, muzycy zainstalowali się na scenie i zaczęli „Pendulum”. Całe trybuny wstały! Kilka psychodelicznych dźwięków budujących nastrój podgrzało atmosferę oczekiwania, która ustąpiła euforii, gdy Eddie Vedder wszedł z wokalem. Było świetnie, nadspodziewanie dobrze, czysto, wysoko i nisko. To wprost nieprawdopodobne, po infekcji wydawało się nie być najmniejszego śladu. Już wiedziałam, że jest dobrze w trakcie „Low Light”, ale gdy chwilę później Pearl Jam uderzyli „Last Exit”, rozwiali wszelkie obawy. Kilka szybkich numerów, wśród nich „Do The Evolution”, „Animal” i „Corduroy”, wywołały euforię na widowni. Moment wytchnienia przyniósł dopiero „Not For You” i dobrze, bo za chwilę, gdy zabrzmiał riff otwierający „Even Flow”, stadion oszalał.
Pearl Jam w Padwie byli prawdziwym wulkanem energii, piorunem kulistym krążącym pomiędzy zespołem a publicznością. W „Even Flow” Mike McCready tradycyjnie dał popis wirtuozerskiej gry, w której umiejętności techniczne we wspaniały sposób mieszały się z rockowym luzem. To był Mike McCready, gitarzysta solowy, takiego słuchałam wcześniej tysiące razy tylko z płyt, a teraz miałam go na żywo!
Zasadniczą część koncertu zakończyły miażdżące wersje „Mind Your Manners”, „Spin The Black Circle” i „Porch”, pomiędzy które wpleciony został „Down”.
Pierwszy bis otworzył „Elderly Woman Behind The Counter In a Small Town”, ale to „Inside Job”, odśpiewany przez publiczność „Better Man” i niesamowita wersja „Crazy Mary” robiły największe wrażenie. Uśmiech pojawiał się nawet na twarzy gitarzysty Stone’a Gossarda, a perkusista Matt Cameron, skupiony na rytmie, wyglądał na bardziej rozluźnionego. „Rearwievmirror” to było już czyste szaleństwo.
Wokół mnie ludzie śpiewali, śmiali się, tańczyli, uśmiechali się do siebie - prawdziwe święto muzyki!
Wiedziałam już, że Włosi tak reagują na Pearl Jam po koncercie solowym Eda Veddera we Florencji, to było zupełnie co innego niż drętwa publiczność w Berlinie, gdzie większość krążyła tylko po hektolitry piwa.
Tu była prawdziwa radość i spontaniczne reakcje widowni!

Drugi bis i "Smile" na harmonijce rozrywające serce!
Koniec koncertu był niczym defilada zwycięskiej armii, „Alive” śpiewał cały stadion wielkim chórem. I wydawało się, że ostatnim utworem koncertu będzie zagrana przy pełnym oświetleniu areny brawurowa wersja „Baba O’Riley” The Who, gdy nagle w powietrze uniosły się delikatne dźwięki basu Jeffa Amenta. Delikatne „Indifference” to była ta wisienka na torcie podarowana nam na deser.

Koncert marzenie, pozostanie na zawsze w mojej pamięci. Ciepła włoska noc, pełny stadion i te niesamowite emocje wywołane muzyką jedynego w swoim rodzaju zespołu złożyły się na te odczucia.
Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że zespół Pearl Jam różni się od innych tym, że na każdy koncert układają inną set listę, dlatego to, co się znajdzie na tej liście, jest wielką zgadywanką dla fanów.

W Padwie zagrali 28 utworów:

https://www.setlist.fm/setlist/pearl...-1bea3910.html

PEARL JAM LIVE @ Padova 24.6.2018
1. Corduroy 0:00
2. Even Flow 4:04
3. Down 11:30
4. Spin the Black Circle 14:17
5. Porch 16:25
6. Inside Job 25:26
7. Better Man 31:17
8. Black 37:20
9. Crazy Mary 40:45
10. Rearviewmirror 46:08
11. Smile 48:11
12. Alive 51:26
13. Baba O'Riley 57:47

Pearl Jam - NOT FOR YOU, Padova 2018 (COMPLETE)

Black - Pearl Jam (Live @ Padova 24 giugno 2018)


Smile - Pearl Jam - 24 Giugno 2018 - Padova


Pearl Jam - Even Flow (Padova, Stadio Euganeo, 24/6/2018)

PEARL JAM Indifference






__________________
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
– Maya Angelou

Ostatnio edytowane przez Lulka : 15-11-2019 o 09:48.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #154  
Nieprzeczytane 15-11-2019, 09:44
Lulka's Avatar
Lulka Lulka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 27 344
Domyślnie

Camel, dziękuję za obszerny opis i muzykę Emerson Like and Palmer.
Pozdrawiam
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
– Maya Angelou
Odpowiedź z Cytowaniem
  #155  
Nieprzeczytane 16-11-2019, 23:04
Camel 01's Avatar
Camel 01 Camel 01 jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Dec 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 2 465
Domyślnie Pearl Jam

Witam !

Lulka napisała:

Koncert marzenie, pozostanie na zawsze w mojej pamięci. Ciepła włoska noc, pełny stadion i te niesamowite emocje wywołane muzyką jedynego w swoim rodzaju zespołu złożyły się na te odczucia.
Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, że zespół Pearl Jam różni się od innych tym, że na każdy koncert układają inną set listę, dlatego to, co się znajdzie na tej liście, jest wielką zgadywanką dla fanów.


Rzeczywiście są takie koncerty Lulko ,na które czeka się latami i potem zapadają w pamięci. Pamiętam gdy pierwszy raz usłyszałem Pearl Jam w latach 90 - we włączonym odbiorniku telewizyjnym w programie MTV grała kapela pięciu długowłosych facetów utwór pod tytułem Alive. Zafascynował mnie wtedy wokal Eddiego Veddera. Facet miał serce na dłoni. Każdy wers. Każdy krzyk. Każda wyśpiewana fraza szła prosto z serca właśnie. Ten teledysk oglądałem później dziesiątki razy. Utwór pochodzi z pierwszego albumu grupy - "Ten" ,który jest chyba najmocniejszym albumem Pearl Jam. Może dlatego, że powstał w bardzo krótkim czasie. Muzyka na nim jest spontaniczna, surowa, a zarazem bardzo świeża i pulsująca energią. Prawie wszystkie teksty Eddiego Veddera są autentycznymi historiami o ludziach, których znał. Pearl Jam to wspaniała kapela , którą naprawdę warto posłuchać. No i oczywiście znakomity, charyzmatyczny głos Eddiego Veddera.





Pearl Jam - Alive
https://www.youtube.com/watch?v=qM0zINtulhM


Pozdrawiam
Odpowiedź z Cytowaniem
  #156  
Nieprzeczytane 16-11-2019, 23:49
Lulka's Avatar
Lulka Lulka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 27 344
Domyślnie

Cytat:
Napisał Camel 01
Witam !

Rzeczywiście są takie koncerty Lulko ,na które czeka się latami i potem zapadają w pamięci. Pamiętam gdy pierwszy raz usłyszałem Pearl Jam w latach 90 - we włączonym odbiorniku telewizyjnym w programie MTV grała kapela pięciu długowłosych facetów utwór pod tytułem Alive. Zafascynował mnie wtedy wokal Eddiego Veddera. Facet miał serce na dłoni. Każdy wers. Każdy krzyk. Każda wyśpiewana fraza szła prosto z serca właśnie. Ten teledysk oglądałem później dziesiątki razy. Utwór pochodzi z pierwszego albumu grupy - "Ten" ,który jest chyba najmocniejszym albumem Pearl Jam. Może dlatego, że powstał w bardzo krótkim czasie. Muzyka na nim jest spontaniczna, surowa, a zarazem bardzo świeża i pulsująca energią. Prawie wszystkie teksty Eddiego Veddera są autentycznymi historiami o ludziach, których znał. Pearl Jam to wspaniała kapela , którą naprawdę warto posłuchać. No i oczywiście znakomity, charyzmatyczny głos Eddiego Veddera.

Pozdrawiam
Witam Cię, Camel
Mnie też zafascynował wokal Eddiego Veddera, tylko trochę później.
Zaczęłam szukać, kto to jest i co to jest ten Pearl Jam.
Wtedy mój syn przyniósł mi nieco zakurzoną płytę "Ten".
No i wsiąkłam na całego.
Potem zobaczyłam koncert MTV unplugged, potem odkryłam film i muzykę do "Into The Wilde" i znowu nie mogłam się oderwać.
Potem poznałam kolejne płyty i fanów PJ.
Od tej pory jeżdżę z nimi na koncerty, jak tylko się da, szkoda, że tak późno.
Ale ten koncert MTV i płyta "Ten" to najlepsze, co wydali.
Ed jest tutaj niesamowity, te teksty, ta energia, coś wspaniałego!

State Of Love and Trust (Live) - MTV Unplugged - Pearl Jam

Alive (Live) - MTV Unplugged - Pearl Jam

Chłopak z Montany, basista Jeff Ament ( w tej śmiesznej futrzanej czapce) napisał muzykę do "Jeremy", jak słyszę te riffy, mam ciary! to wykonanie!
Słowa napisał Eddie Vedder. Singiel promujący płytę sprzedał się w nakładzie ponad 500 000 egzemplarzy.
Inspiracją dla powstania utworu „Jeremy” było wydarzenie ze stycznia 1991 r.,
gdy 15-latek z teksańskiego miasta Richardson – Jeremy Wade Delle – strzelił sobie w głowę na oczach klasy.
Jeremy spoke in class today... śpiewaliśmy chórem.


Jeremy (Live) - MTV Unplugged - Pearl Jam

Dla mnie jednym z najpiękniejszych jest utwór "Garden", mogę go słuchać w kółko.

Pearl Jam ˇ Garden

Grany jest na żywo bardzo rzadko.
Zespół zrobił nam niesamowitą frajdę na koncercie w Krakowie w 2018 roku, na osobistą prośbę naszego kolegi,
zagrali "Garden"!
Wprost nie mogłam uwierzyć jak usłyszałam pierwsze dźwięki!

Pearl Jam - Garden live @ Kraków Tauron Arena 03.07.2018

O Krakowie jeszcze opowiem



__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
– Maya Angelou

Ostatnio edytowane przez Lulka : 16-11-2019 o 23:55.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #157  
Nieprzeczytane 18-11-2019, 20:49
Lulka's Avatar
Lulka Lulka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 27 344
Domyślnie

Wczoraj odbył się koncert Blues Alive w chorzowskim MDK Batory.
Blues Alive jest największym czeskim festiwalem gatunku muzycznego, określanego mianem blues.
Główne obchody są w czeskim Šumperku dwa dni wcześniej.
Chorzów ma zaszczyt być od ponad kilku lat partnerem tego festiwalu. Co roku w MDK Batory występują światowi artyści Bluesa.
Podczas koncertu, miłośnicy bluesa mogą poczuć wyjątkowy klimat, który tworzą legendy bluesa.

W tym roku w MDK Batory wystąpili:
-Giedi Prime (USA/IT/CZ)
-Noah Wotherspoon (USA)
-Kenny Neal (USA)

Każdy z trzech wykonawców grał około godziny, potem kwadrans przerwy i następny.
Publiczność siedziała przy stolikach, na których zapalono świece.
Giedi Prime powstał w Pradze w Czechach pod koniec 2016 roku. Wykonują specjalny, eklektyczny styl z ciężkiego bluesowego rocka, czerpiąc z różnorodnych wpływów i gatunków. Zespół tworzy trzech muzyków pochodzenia czesko-amerykańskiego, na gitarze basowej gra Włoch.

Blues Aperitiv, Giedi Prime (CZ,USA), 9.3.2019 Šumperk, CZ

Mnie zachwycił swoja grą następny wykonawca, znany już w Polsce z występów na Olsztyńskich Nocach Bluesowych
- Noah Wotherspoon z amerykańskiego stanu Ohio.

Skład zespołu:
Noah Wotherspoon – gitara, śpiew
Tom Rastikis – bas
Brian Aylor – perkusja

Cytat:
NOAH WOTHERSPOON BAND

Wszyscy trzej członkowie zespołu pochodzą z amerykańskiego stanu Ohio. Lider swą przygodę z gitarą zaczął jako nastolatek. Choć imponuje techniką, Noah nie jest gitarzystą grającym „na wyścigi”. Przez lata wykształcił indywidualny styl gry, definiowany melodyjnością, pięknym tonem, i genialnym muzycznym wyczuciem. Nic dziwnego, że w renomowanym konkursie International Blues Challenge 2015 został nagrodzony mianem Najlepszego Gitarzysty, zaś cały zespół zajął zaszczytne drugie miejsce w klasyfikacji. W 2015 ukazał się debiutancki album “Mystic Mud”. Na początku listopada ukazała się jego kolejna płyta „Mobile Juke House Theater”, którą będzie promował podczas Europejskiej trasy jesienią 2019 roku.
Posłuchajcie sami, jaka opanowana gitara, to było coś pięknego!

Noah Wotherspoon Band - As the Years Go Passing By @ MDK Batory, Chorzów 17.11.2019

Noah Wotherspoon Band - Catfish Blues @ MDK Batory, Chorzów 17.11.2019

Noah Wotherspoon Band - Lonesome @ MDK Batory, Chorzów 17.11.2019





cdn.
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
– Maya Angelou
Odpowiedź z Cytowaniem
  #158  
Nieprzeczytane 18-11-2019, 21:30
Iza_bella's Avatar
Iza_bella Iza_bella jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: podkarpacie
Posty: 22 716
Domyślnie

Witaj Lulka.
Przybiegłam za Tobą aż z Podkarpacia i wsłuchuję się w bluesowe takty... zazdroszcząc (tak pozytywnie) możliwości uczestnictwa w koncertach. Piękne - dzięki...
Czekam na dalszy ciąg, który ma nastąpić.

__________________
Odpowiedź z Cytowaniem
  #159  
Nieprzeczytane 18-11-2019, 22:01
Lulka's Avatar
Lulka Lulka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 27 344
Domyślnie

Kenny Neal, urodzony w Nowym Orleanie i wychowany w Baton Rouge, zaczął grać muzykę w młodym wieku.
Ucząc się podstaw od swojego ojca, piosenkarza i mistrza harmonijki bluesowej, Rafula Neala, Kenny
znany jest jako współczesny swamp blues i multiinstrumentalista, który czerpie z czcigodnych
dźwięków swojej rodzinnej Luizjany.
Swamp blues ma wyluzowane, wolne tempo i ogólnie jest bardziej rytmiczną odmianą bluesa z Luizjany,
zawierającą wpływy bluesa z Nowego Orleanu, zydeco, soul i muzyki Cajun.
Kenny Neal pochodzi z muzycznej rodziny i często występuje ze swoimi braćmi, w Chorzowie też grał z nim na scenie.
Wielokrotnie nagradzany, w 2016 roku album Neal Bloodline otrzymał nominację do nagrody Grammy dla
najlepszego współczesnego albumu bluesowego.
W 2019 roku otrzymał nagrodę Blues Music Award dla Contemporary Blues Male Artist of the Year.

Posłuchajmy, dał bardzo dobry koncert...

Kenny Neal - Let Life Flow @ MDK Batory, Chorzów 17.11.2019

Kenny Neal - Blues Leave Me Alone @ MDK Batory, Chorzów 17.11.2019

piękny, nastrojowy blues
Kenny Neal - Funny How Time Slips Away @ MDK Batory, Chorzów 17.11.2019

Kenny Neal - Don't Mess With My Toot Toot / When The Saints Go Marching In @ Chorzów, 17.11.2019





Pozdrawiam.
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
– Maya Angelou
Odpowiedź z Cytowaniem
  #160  
Nieprzeczytane 18-11-2019, 22:01
Lulka's Avatar
Lulka Lulka jest offline
Stały bywalec
 
Zarejestrowany: Oct 2011
Posty: 27 344
Domyślnie

Cytat:
Napisał Iza_bella
Witaj Lulka.
Przybiegłam za Tobą aż z Podkarpacia i wsłuchuję się w bluesowe takty... zazdroszcząc (tak pozytywnie) możliwości uczestnictwa w koncertach. Piękne - dzięki...
Czekam na dalszy ciąg, który ma nastąpić.

Witam serdecznie, Izo i zapraszam do słuchania
__________________
Życia nie mierzy się ilością oddechów. ale ilością chwil, które zapierają dech w piersiach.
– Maya Angelou
Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

 



Podobne wątki
Wątek Autor wątku Senior Cafe Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Jakie ciekawe koncerty w Krakowie kowdan Kraków 3 13-09-2021 20:52
Koncerty ''W krainie uśmiechu'' - woj. podkarpackie adriano podkarpackie 26 08-12-2017 22:02
Koncerty i wydarzenia w Rewalu Amadeusz12 Zaproszenia 0 03-08-2014 11:36
Choroby zawodowe - nie tylko na liście - komentarze Niebieskooka56 Ogólny 3 11-06-2014 20:05
(Małopolska) Koncerty fortepianowe dla seniorów (Wstęp WOLNY) PianoClassic Różne 1 09-01-2014 21:31

Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
Przeszukaj ten wątek:

Zaawansowane wyszukiwanie

Zasady pisania postów
Nie Możesz: tworzenie nowych wątków
Nie Możesz: odpowiadanie na posty
Nie Możesz: wysłanie załączników
Nie Możesz: edytowanie swoich postów

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:55.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.