menu

senior.pl - aktywni w każdym wieku

Wróć   Klub Senior Cafe > Kultura > Książka, literatura, poezja
Zarejestruj się FAQ / Pomoc Szukaj Dzisiejsze Posty Oznacz Fora Jako Przeczytane

Książka, literatura, poezja Literatura, dyskusje, własne próby pisarsko-poetyckie.

Odpowiedz
Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
  #441  
Nieprzeczytane 05-11-2015, 21:46
mimoza's Avatar
mimoza mimoza jest offline
Stały bywalec
Moderator
 
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Wałbrzych 58-300
Posty: 47 118
Domyślnie

Tak dawno Ciebie nie było Nurio, ale jesteś i to jest najważniejsze.
Do tego piękne wiersze przepełnione smutkiem przemijania...
Proszę, nie odchodź już na tak długo. - Cz
Odpowiedź z Cytowaniem
  #442  
Nieprzeczytane 05-11-2015, 22:28
Nuria's Avatar
Nuria Nuria jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2009
Posty: 288
Domyślnie

Postaram się
Trochę miałam rozgardiaszu z remontem mieszkania, trochę chorowałam...wyjeżdżałam...ale już jestem.
Pozdrawiam serdecznie
Odpowiedź z Cytowaniem
  #443  
Nieprzeczytane 01-12-2015, 13:09
Nuria's Avatar
Nuria Nuria jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2009
Posty: 288
Domyślnie

NADMIAR PODZIELIMY PRZEZ DWA



nie była gruba
była falbaniasta

uda bardziej skrojone na wzór
nieudanej solejki
nawet plecy jeżyły się nadmiarem materii

ginęły
w masie guzikami zimowego płaszcza
krągłe i jędrne
piersi

mijał
i marzył by ramionami objąć całą
myślał
małe w dużym jest piękne
kiedy przetaczała się obok
jak wagon na rozjeździe

spojrzeniem wbitym w ziemię
obrysowywała cień pofałdowanej młodości

jutro ujmie jej dłoń
by poczuła jak pachnie szczerość

na przejściu przez kompleksy
pokazał się zielony ludzik


ITAKA NIE ZNAJDZIE


wyszedł z ogniem
nie wrócił

pudełko po zapałkach
jak opuszczone małżeńskie łoże

noce przestały straszyć ciemnością
czas porósł aksamitem

przecież nie goni się wiatru


MARIA POPRZEZ MARIĘ DO MARII lub...STARZY OBOJE


kolejne zdrowaś
wrasta w opuszki

Maria przepracowana nie słyszy
prośby o szklankę wody
upłyną przesypywane talkiem
odleżyny koralików
nie łączy spójność

Józef ściął drzewo
heblowanie poczeka

przecież jeszcze zdrowaś Mario
i nawet pan z tobą



OBLICZONE NA EFEKT

świąteczno - niedzielny
w zgiełku
potrącił boleśnie Jego
nie przeprasza

w cieniu ambony
nie będzie rachował sumienia
nie znalazł

miłujcie nieprzyjaciół
nie sądźcie
odpuszczajcie
bądźcie miłosierni


trzy uderzenia w żebra
i już jest godzien
człowieczeństwo nie jest
towarem najbardziej pożądanym
możesz być chamem sześć dni
siódmego jesteś godny

w poniedziałek
znów zstąpił do piekieł
na cześć Twojego imienia



CHŁOPIEC, KTÓRY LICZYŁ KOLORY

tylko ona
porusza się w ciasnym świecie syna
nie mówiąc rozmawiali
jeśli zechciał odszukać ją wzrokiem

szachowe figurki
ustawiał ruchem robota
na wzór tasiemca
obcy
rozerwał ścianę
wtargnął
zbił dwa pionki
malec
zawirował niekontrolowanym bąkiem

on proszę pana
potrafi liczyć kolory
teraz brakuje mu białego


ile życia
tyle liczenia
na cud
że kiedyś się wszystko
uzgodni


POZA BLEJTRAMEM

monotonię urozmaica barwami
tworząc zestawy światła

jej kalendarze pełne świąt
w czerni i w fioletach
także w zieleni i żółci

nigdy nie siada na niebieskim
bliższy jest jej oczom

w oranż lubi wkładać dłonie
dają siłę otwierać dzień w szarościach
na godzinach stawia
pomarańczowe kropki

żałuje że ma tylko jedną parę rąk


NIE ŁAMAĆ REGUŁ

pan mann
wysapał pogodę na dziś
pora zagrabić ścieżki po nocy
strumieniem zimnej potraktować ciało

przymierzam stopy do podłoża
rozciągam grzbiet

szybka z fusami
dłuższy makijaż bez zawiesiny na rzęsach
zrywam pierwszy kwadrans

czerwone szpilki stukają
rytmem Radeckiego
odwraca mnie twój wzrok
nie mogę pani wyprzedzić
ta podwójna ciągła
na jedwabiu
Odpowiedź z Cytowaniem
  #444  
Nieprzeczytane 28-12-2015, 22:31
Nuria's Avatar
Nuria Nuria jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2009
Posty: 288
Domyślnie

...A BÓG URODZI SIĘ BEZ NIEJ


nie ma nic smutniejszego
od grudnia
mikołaje przymierzają
szaty dopasowują
brody im się śmieją
przepisowym drżeniem brzucha

duża dziewczynka
nie pisze listów z prośbą o hulajnogę

napisałaby pewnie
o zwykłe przytulenie ale jej
nie wypada

podeprze więc policzki dłońmi
i przysięgnie sobie
że się nie rozpłacze
z pierwszą gwiazdką

po prostu zamknie oczy
lubi gdy głaszcze ją sen


ŁUSKI MIĘDZY PIÓRAMI

ryby
ponoć czarodziejskie
kupiłam u anioła
najprawdziwszego jak zapewniała babcia
kto ma szczęście
to i jego skrzydła zobaczy

ja
widziałam tylko granatową czapkę uszatkę
przysłaniającą oczy
kufajkę i walonki

sine z zimna dłonie
zważyły rybę
bo wie pani to symbol chrześcijaństwa
i w wigilię nie może go nie być

teraz czekam na cud
może same się zabiją
i oprawią
chyba że anioł
ten ze skrzydłami
skróci ich i moje męki
Odpowiedź z Cytowaniem
  #445  
Nieprzeczytane 04-01-2016, 21:30
Nuria's Avatar
Nuria Nuria jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2009
Posty: 288
Domyślnie

DWA HEKTARY SŁOŃCA


żarówka
spłaszcza cień
uwięzionej w kloszu ćmy

zbieram wspomnienia jak motyle
wycięte z firanki
osiadłe na twoim torsie

dzisiaj
świt ma ten sam zapach żywicy
z surowych desek łóżka

nie tęsknię za żadnym wyobrażeniem przyszłości
czas zamknął się sokiem gruszek na piersi
rozpisywanych twoim językiem

oblizuję usta
jest dobrze nawet bez


OT, TAKI PRZYDAŚ


bywam
lekiem na całe zło
bez ulotki ostrzegającej o przedawkowaniu

ścierają się obręcze
ślad na palcu pozostaje
dłużej niż działanie antidotum
trzeba więc polizać co
dyżurnie czeka pod adresem
zameldowania mamy stałe
ja czekanie ty huśtawkę nastrojów


***

droga nawet najdłuższa
zaczyna się pieczęcią pierwszego kroku
trzeba uwierzytelnić ziemię

a jednej nodze trudno wytyczyć szlak
zgarniając zielone przestrzenie
z jaskółką podzielić niebo na porcje
jak witraże podobne Mehofferowi

kiedy wyrówna się krok
głowa niczym peryskop anektuje ludzi

ciepło wyściela codzienność
bezpiecznie.


PRZYMIERZAM SIĘ DO DNIA



stare ślady nie pasują do moich stóp
szuram godzinami

przyparte do drzwi
śpieszą wprost w jutro

wieczór ma czerwoną barwę
powiek bez makijażu

rankiem zastukam obcasami w spłoszone łzy
wygładzę spojrzenie i permanentny uśmiech

możesz zrobić zdjęcie
niech widzą że jestem szczęśliwa


ASTRALNA BIELIŹNIARKA


kolejny dzień
jak kabaretki
naciągam na godziny

przepychają się w ciasnocie
obcinając głowy cyfrom
zamkniętym w sieci

mrok nadzieją
bez rozciągniętych bezsensownie
ust
Odpowiedź z Cytowaniem
  #446  
Nieprzeczytane 04-01-2016, 21:55
mimoza's Avatar
mimoza mimoza jest offline
Stały bywalec
Moderator
 
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Wałbrzych 58-300
Posty: 47 118
Domyślnie

Nurio jak dobrze, że nie zapominasz o swoim wątku
i przynosisz (zbyt rzadko), ale jednak... swoje wiersze.
Dziękuję Ci za to serdecznie.
Wszystkiego Najlepszego z okazji Nowego Roku. - Cz
Odpowiedź z Cytowaniem
  #447  
Nieprzeczytane 04-01-2016, 23:15
Nuria's Avatar
Nuria Nuria jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2009
Posty: 288
Domyślnie

Staram się być częściej na ile mi czas pozwala.
Również życzę wszystkiego najlepszego, niech się spełnia to o czym nawet złota rybka nie pomyślała

A teraz nie wiersz, a opowiadanie. Smutne opowiadanko, które swego czasu na Ogólnopolskim Konkursie Małej Formy Literackiej w W-wie zdobyło pierwsze miejsce.

Raz, dwa, trzy teraz ty...
……………………………………
Słońce skapuje miodem, o promienie opierają się kwitnące na nowo staruszki. Mól wielkości świerszcza rozpiera się na kołnierzu lichego paltocika, pamiętającego pierwszą połowę XX wieku. Nakarmiony wełną teraz zasmakuje resztek włosów swojej pani, wdzięczny za dożywocie. Biedne, bo biedne, ale pewne.
Ona mówi, że jest schyłkowa i nic już nie potrzebuje, bo czego można pragnąć, dobijając do setki. Tylko śmierci i wystawnego pogrzebu. Nie jakiś tam karawan samochodowy czy na akumulatory. Najlepiej ciągnięty przez parę karych koni, a trumna koniecznie ma być ustawiona na perskim dywanie. Mszę ma odprawiać sześciu księży. Na uwiarygodnienie opowieści dodaje, że już proboszczowi wpłaciła odpowiednią kwotę, a i co miesiąc dokłada, żeby po jej śmierci co tydzień odprawiał za nią mszę i wspomniał dobrym słowem. Dobrym? Czy słowo można kupić, tak jak pralkę czy telewizor? Babinka uważa, że tak. Ale zapomina, że dzieci drugiego męża nazywała bękartami i nie cierpiała, kiedy przychodziły, już dorosłe, ze swoimi dziećmi w odwiedziny. Cierpiała za to, kiedy w czasie jej miesięcznego pobytu w szpitalu, tylko raz odwiedził ją ksiądz, ten opłacony z góry za cotygodniowe dobre słowo o niej po śmierci.
Mawiała wówczas: Widzisz, ten to ma serce, a te bękarty to by tylko hałasu narobiły, a i pewnie na cukierki bym musiała dać.
Między drugim śniadaniem a obiadem zakwita też Jadwiga. Mimo swoich dziewięćdziesięciu trzech lat szybciutka i każdej wiosny bardziej sfilcowana. Wita mnie, jak mantrą, tym samym zdaniem: Wiesz, ale ta Asia to taka niedobra. Mówię ci, nawet nie porozmawia ze mną, nie chce dać potrzymać Oli, a jedzenie, jakie mi dają, to świnia by nie jadła.
Jadzia przepisała mieszkanie wnuczce z dożywotnim prawem zamieszkania w jednym, największym pokoju. Wnuczka wyszła za mąż, urodziła Radka, po dwunastu latach Olę. Pewnie się nie spodziewała, że babka okaże się długowieczną istotą. Teraz, z kolejnym maleństwem, żyją na szesnastu metrach kwadratowych…a babka na dwudziestu, sama. Mimo że jedna z córek proponowała:
– Mamo, zabiorę cię do siebie. Jest duży dom, ogród…
Słyszała jedną odpowiedź:
– Tu jest moje i tu będę do śmierci.
A śmierć? Buja sobie cichutko krzesłem w mroku i wcale się nie śpieszy, aby wstać i zimną dłonią zamknąć oczy. Każdy ranek jest taki sam. Zanim przyjdzie syn, robi kawę i regularnie wylewa fusy przez okno z pierwszego piętra, wprost na przechodniów.
– Bo wiesz, kwiatki pod oknem będą lepiej rosły, u mojej mamy tak robiliśmy.
Zapomniała, że mieszka w bloku, a nie w wiejskich czworakach, i że pod oknem zabrakło rabatki, jest chodnik.
Jesień życia przecieka na łączach. Czasem bywa teraz, czasem niegdyś.
Helena nie ma szans choćby zazielenić się na dyżurnej ławeczce, nie wspominając o kwitnieniu. Od kiedy dała się oszukać metodą „na wnuczka”, nie otwiera nikomu drzwi. Żaluzje w oknach są zawsze opuszczone. Czasem mignie jej cień za szybą, ale zaraz znika. I tak od pięciu lat. Zagląda do niej syn z synową. Najczęściej wnuczek, który ma obiecane mieszkanie po babce.
Emerytowany farmaceuta przepisuje pismem pętelkowym w swoim notesiku receptę na moje nazwisko i wysłuchuję wykładu o skuteczności słońca w działaniach wojennych na froncie. Nie bardzo wiem, na jakim, czy to w działaniach z Prusakami, czy w czasie wojen napoleońskich. Na wszelki wypadek, abym nie uciekła, trzyma mnie za rękę. Nie mam wyjścia. Słucham. Za kilka minut podjedzie po niego ambulans i zabierze na kolejną dializę. Staruszek nie widzi, ale po warkocie poznaje, że to teraz koniec opowieści. Laską ostukuje teren, wstaje i sam podąża w kierunku auta.
Jan patrzy na to towarzystwo z dystansem. Z wędkami i chlebaczkiem wychodzi i po zdawkowym „dzień dobry”, zmierza do czekającego w samochodzie przyjaciela.
– Jezioro, spokój i ryby. Pani Krysiu, to jest życie.
Nie wiem, dlaczego moi sąsiedzi najczęściej mówią do mnie Krysiu, Teresko czy Kaziu. Przyjmuję spokojnie kolejne chrzty, bo wiem, że prostowanie mojego imienia i tak nic nie da. Dla nich co dzień jestem Krysią albo Basią, zależnie, jakie imię im zajaśnieje w pamięci.
W żółto-różowej trumnie toczy się życie. Zapytasz, dlaczego trumna w takich barwach. Blok ma taki kolor. W trzydziestu mieszkaniach żyje większość cofniętych w czasie staruszków. Dziecko z rozpłakanymi kolanami to ewenement, nie wspominając o niemowlętach. Takich jest tylko troje. Młodzież, w liczbie sześciu, chętnie starowinkom wystawiłaby żółte papiery, a na bloku, zamiast numeru, powiesiłaby różowy becik.
Szybkim krokiem zmierzam na plac zabaw. Siadam na ławeczce przy skate parku i z zachwytem patrzę na kręcone po niebie szlaki kółek i radości. Życia. Zawstydzona, czuję się jak wampir, który czerpie energię z tych dziecięcych pisków i śmiechów, aby mieć siłę wrócić obok zabalsamowanych sąsiadów i dożyć bez depresji kolejnego poranka.
Niebo na szczycie drogi bywa dołujące. Do osobistego parkometru wrzucam monetę na modlitwę za siebie, aby kolejny raz przebrnąć przez galerię żywych trupów.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #448  
Nieprzeczytane 19-01-2016, 21:26
Nuria's Avatar
Nuria Nuria jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2009
Posty: 288
Domyślnie

ASTRALNA BIELIŹNIARKA


kolejny dzień
jak kabaretki
naciągam na godziny

przepychają się w ciasnocie
obcinając głowy cyfrom
zamkniętym w sieci

mrok nadzieją
bez rozciągniętych bezsensownie
ust


BEZDZWIĘCZNA STAGNACJA



jeden fałszywy sygnał
i pójdziesz stąd
nie zostawiając śladu
jakby cię w ogóle nie było

przywiązaniem
podążę ścieżką we fioletach

ty czekasz na śmierć
ja
na nic

Z ANTRAKTEM W TLE


siedzimy obok siebie
jak na widowni pustego teatru

ani to życie
ani to śmierć

zbyt wielką wagę mają liczby
aby nie pogubić się w rzeczywistości
bo czy to ważne
czy złote czy diamentowe
kiedy straciły smak wspólne kroki

rodzaj katapleksji
może uda się nam obudzić jutro
nie przecinając powiek obcością
podpisanej kiedyś intercyzy


CZAS UWIĆ GNIAZDO


przypadkiem spadłam z innej planety
czekając na miejsce we wszechświecie

teraz mam łąkę
kładę się na niej
całe galaktyki

poruszają się swoim torem
jak człowiek
który się rodzi i idzie
wydeptaną drogą
mojej nie ukończono

jestem głodnym ptakiem
mam znowu przestrzeń



ZIMNO ŁAMANE CIEPŁEM


śmieję się tylko dlatego
aby nie płakać

wiozłeś mnie
zawiniętą w babciną chustę
sine ręce przymarzały do kierownicy
jedyne w domu rękawiczki
miałam na dłoniach
mogłam się zabawiać zbyt długimi palcami
kiedy rowerem pokonywałeś
zaśnieżone pagórki

teraz
w oczach wymazanych z blasku
odczytuję wszystkie twoje trasy
tworzyłeś z niczego coś we mnie

dlatego uśmiecham się
aby nie płakać


PODIUM CZYLI NIEPOKÓJ W SERCU ZIELENIAKA


wyobrażeniami nie sięgała dalej
jak za beczkę z kiszoną kapustą

nawet cytrynami nie handlowała
żeby nie łamać sobie głowy ich pochodzeniem

szczypiorek pietruszka seler
towar o którego metrykę była spokojna
żeby tylko syn skończył studia

będzie mądry to wszystko wytłumaczy

wpadał na targowisko i mówił
masz wolne ręce to możesz mnie objąć
i uśmiechał się szeroko

nie przykrywał wstydem jej czerwonych dłoni
wieczorem stawiał taboret pod opuchnięte stopy
bała się

że niedługo zabraknie dla niej miejsca na pudle
Odpowiedź z Cytowaniem
  #449  
Nieprzeczytane 08-02-2016, 22:40
Nuria's Avatar
Nuria Nuria jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2009
Posty: 288
Domyślnie

ROZRZEDZONY KROCHMAL



cichym mlaskaniem spływa deszcz
rynny potokami zalewają podwórze
niczym rozgdakane maglarki

czas przesypuje się na drugą stronę dnia
aby nocą zmienić tylko bok
i wygodnie dospać brzasku

rano
jedni powalczą o przetrwanie
wbijając w chodniki deszczową piosenkę
mnie krople przyszpilą bólem do strzępu
tobie ktoś wymówi uczucie



CZTERY ROGI STANU REM



przechodzisz przez sen
cieniem delikatnego obrazu i ciszy
nadsłuchiwaniem bosych kroków
mówiących echem lata

wypełni się czas
podzwonnym lipca w pamięci
głowy nie chcę odwracać gdy
zimy zabierają kawałki nas

potrzebuję tylko chusteczki
niekoniecznie błękitnej



LISTOPAD Z GRUDNIEM NAJSMUTNIEJSI MIESZKAŃCY ROKU

pierwszy
najdroższą dzielnicą willową
kapie przetopioną stearyną
monety odbijają się bezgłośnie
od plastikowych kwiatów
i zbutwiałych złocieni

łzami rozpuszczanymi na specjalną okazję według rytualnego przepisu
pozmywa zapomnienie z cmentarnych płyt wypłucze sumienia

jeden festiwal sztuczności przejdzie w drugi
z naciskiem na fajerwerki łącznie z wcielaniem w życie
makatkowego zastaw się a postaw się

gwiazdorom zawodowo trzęsą się brzuchy z pustego śmiechu
naiwność kupujących bliska przedszkolnego brzdąca
czyli
dużo i barwnie
a więc
chińskopodobnie



STRÓJ TO STAN SUMIENIA

mojemu Tacie

na dźwięk swojego imienia
uścisk stalowych łap na gardle
otwarłam okno
czekałam aż minie

pomagałam włożyć czystą koszulę
zawiązywałam krawat
między kołnierzykiem a szyją
kilka centymetrów wolnego miejsca

tyle wolnych miejsc
pozostanie po jego odejściu
ale trwał

kiedy odmówił morfiny
ból przeszczepem przyjął się we mnie

słyszę dźwięk swojego imienia
i tylko mogę otworzyć okno
by puścił uścisk stalowych łap
rozebrał z lęku
przyoblekł smutkiem



PRZEJADANE ZARZEWIE


tracę panowanie nad sobą
i wybucham łatwiej niż pożary

najlepiej wściekłość nakarmić
w lodówce kotlety
cholera
pakowane po dwa

wszystko na tym świecie jest podwójne
przewidziane na dwie osoby

nie ułatwia to życia
złość narasta
aż do samotnego biegu na ruchomej bieżni

samogaszenie potem
najbardziej skuteczne



POŻEGNANIE ZIMNYM NOSEM



zagościła w niej zima
jak horda nieproszonych krewnych

dryfuje
wzorem starej eskimoski
na lodowej tafli
przemarznięta
przez nikogo niechciana
zewsząd chłód

za plecami skrzypnęła
furtka od życia
w kierunku którego
już nie chce się odwrócić

nie zostawia po sobie nic
nikt nie rozwinął się
z jajeczek wyschniętych w niej przed czasem
Odpowiedź z Cytowaniem
  #450  
Nieprzeczytane 14-02-2016, 13:21
Nuria's Avatar
Nuria Nuria jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2009
Posty: 288
Domyślnie

STRUKTURA SMUTKU


mosiężna klamka
ustępuje jakby ktoś
we wnętrzu czekał

a tam mrok
zapach kurzu stęchlizny i choroby
między kotarami a ścianą oczu cisza

dzisiaj
smutek ma swoją postać
smak i strukturę

STĄGIEW NA SEN


kapią
minuty z zegara na ścianie
godzina
dwie
dzień
tydzień
gdyby były cieczą
na podłodze stałoby wiadro

czas jest płynącą wodą
kiedy nikt nie każe go dzielić
na pracę
rozrywkę
miłość
przestał mieć znaczenie
odpłynął

codzienność
wydaje się mniej szara
kiedy ubrać ją w egzotyczne marzenia
ale to ciągle ona
nic więcej


SPRINTERKA



laską wymacywała rzeczywistość
jakby nie wiedziała że jest
za wysoka na jej nogi
nie chciały nieść chyżo

uśmiechała się na wspomnienie
babci która właśnie chyżo
doszła do setki i szłaby dalej
gdyby ktoś nie wyłączył światła
zabrakło by dostrzec ścieżkę

ona ma wizję i fonię
a każdy stopień jawi się
alpami zgrzytając
metalową klamrą na kręgosłupie


WINIEN - MA

po stronie aktywów
niespełnione marzenia
pasywami
wszystkie rozczarowania
efekty pospieszne
błahych pragnień

zrozumiała
prawdziwym partnerem jest czas
a umiejętnością jaką winna posiąść
cierpliwość
Odpowiedź z Cytowaniem
  #451  
Nieprzeczytane 20-02-2016, 21:38
Nuria's Avatar
Nuria Nuria jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2009
Posty: 288
Domyślnie

ZAWSZE PEŁNE


w kieszeni nie noszę szminki
wzorem Haliny
nie maluję ust
gdybyś zechciał pocałować

nie pachnę tuberozą
byś mógł łatwiej odnaleźć

a jednak idziesz przy mnie
krok w krok

poranny pocałunek w nocny prawy policzek
prowadzi dniem
by wieczorem musnąć ustami lewy
snem jeszcze nierozśpiewany

kieszeń pełna skrzypienia podłogi
pod bosymi stopami
jest oczekiwaniem na dzwonek u drzwi


JAK GROSZ SZCZĘŚCIA



kiedy zaśpiewam wiecznym snem
nie zdzieraj z siebie koszuli
to przecież ja
wrośnięta latami w skórę

podwiń tylko rękawy
bym nie plątała się dniem

kiedy odpadną guziki usypiając pamięć
jeden noś na sercu
będę talizmanem


NA SKRAJ ŚWIATA, CZYLI DO CIEBIE



zwyczajny list
w białej kopercie ze znaczkiem
pachnie zimą i optymizmem

piszesz
zdobyłem swoje Kilimandżaro
stawiam co dzień trzy kroki więcej
w kierunku stołu i chleba
do wakacji uczynię trzy miliony

dochodząc do siebie
przyjdę do ciebie



BAR MAŁOSTKOWY


jesteś niczym ziemniak
nie ten sałatkowy
długo zachowujący twarz
ale taki który szybko i na sypko

wirtualna przestrzeń
pełna gwiazd z zimnym światłem

poddajesz się urokowi słów
pozornie ciepłe ładnie brzmią
dajesz się ugotować

w ramach terapii
dodadzą sałatkowego z twarzą
przesypią ból krochmalem
i zostaniesz kluską
skrojoną na szagę

zawsze to jakaś postać
z odzysku


***

sięgam ust jak wysokiego nieba
nie odwzajemniasz pocałunku

zmarszczony humor
przytwierdzonym do belki
ponurym nietoperzem



PINOKIADA

ty kłamiesz
ja nie mówię prawdy
czyli wszyscy gramy

odpada noga
ręka dziwnie zwisa
serce w plecaku nie zużywa baterii
lekarz w swoim warsztacie
doradza konsultacje z NFZ
na pokrycie kosztów remontu

jak takiemu przemówić do rozsądku
kiedy nie można go znaleźć

mistrzu Dżeppetto
noga może być wystrugana z nosem na kolanie
pozwoli sprawiedliwie dzielić razy
tym co dobrem pacjenta i bogiem
lukrują usta

za plecami słychać tylko
eutanazja
eutanazja


nie odwracam się
nieszczęścia lgną same
może to za plecami
będzie szczęściem

kiedy na czerwonym postawię stopę
nie traktuj tego kolokwialnie
idę odebrać złoty glob
za kreację życia
Odpowiedź z Cytowaniem
  #452  
Nieprzeczytane 14-03-2018, 21:57
Nuria's Avatar
Nuria Nuria jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2009
Posty: 288
Domyślnie

Wracam po dwóch latach.
Przeszłam gruntowne leczenie z którego udało mi się po wielu perypetiach wyjść cało / zapalenie otrzewnej, guz w płucach i inne wątpliwe "przyjemności/.
Postaram się bywać częściej. Miło być znowu z Wami moi drodzy

ZSZARZAŁE KARTKI PAMIĘCI


nie patrzę już w oczy cierpieniu a słowa
są i tak za małe by opisać pamięć

kiedyś miłości umarłe chroniły się w listach
pismo przywoływało kształt dłoni
czułości okrzepłe dokonane jak wędrówki po nekropoliach

dzisiaj sms któremu brak namiętności
ot krótka informacja tekstowa
pod którą brak podpisu

imię nadawcy staje się numerem nowego właściciela
obcy abonent bez imienia które znaczyło



DOPÓKI JESTEM


cień jakby mniejszy
jestem w zaniku

codziennie wymyślam siebie od nowa
tworzę szkice życiorysów
których i tak nie przeżyję

nic nie daje trzymanie czasu za uzdę
zostanie w rękach tylko ona
a siodło wymknie się udom


NIE JESTEM TCHÓRZEM ALE Z TCHÓRZEM BYWAM


oswajam śmierć na własnej piersi
jak rudawą fretkę bywa że daje się pogłaskać
ugryźć znienacka boleśnie żyjemy
w symbiozie ja ją żywię ona przewraca oczami
a kitą zasłania pyszczek zdegustowana moimi poczynaniami
na ściance wspinaczkowej życia

kiedy uzna że nadeszła pora kiedy pokruszy się czas pod stopami
po prostu przegryzie nieopatrznie tętnicę tuląc się na wzór etoli

różnicę temperatur między nami wyrówna ziemia


DO NIEBA WIODĄ DRUGIE DRZWI


palec boży niechętnie wskazał kierunek
między jednymi a drugimi drzwiami trzeba
stąpać samemu choć podłoże chybotliwe
z czasem krok zmienia się w twardy zdecydowany

przejść między wrotami narodzin
i śmierci to wirtuozeria rozpisana
wiosennym oddechem ziemi przez dojrzałą
skarbnicę lata po jesień zmarszczoną mgłami
aż do zimnej zbitej grudy i szurających kapci
Odpowiedź z Cytowaniem
  #453  
Nieprzeczytane 15-03-2018, 22:43
mimoza's Avatar
mimoza mimoza jest offline
Stały bywalec
Moderator
 
Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Wałbrzych 58-300
Posty: 47 118
Uśmiech Witaj, po długim niebycie...

Nie ukrywam Nurio, że przeżyłam mały szok widząc,
że coś się dzieje na Twoim wątku - wchodzę i oczom
nie wierzę... Jednocześnie bardzo ucieszyła mnie Twoja
wiadomość, o przyczynie nieobecności. Tzn... druga część
wyjaśnienia. Fakt, że wróciłaś do zdrowia i znowu dajesz
porcję swoich niezwykłych wierszy jest najlepszym dowodem
na to, iż nie należy się poddawać, tylko walczyć i wracać
na tarczy... Buziaki Miła... Wiersze poruszające. - Cz
Odpowiedź z Cytowaniem
  #454  
Nieprzeczytane 28-03-2018, 22:40
Nuria's Avatar
Nuria Nuria jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2009
Posty: 288
Domyślnie

PIERWSZE KROKI NA ZIEMSKIM GLOBIE



kardiomonitor
połowy łóżka zgasł śmiercią naturalną

wchodzenie w atmosferę
uczy twardych podstaw
pierwszą
nie patrzeć na horyzont poduszki

po zejściu z nieba
ziemia okazuje przychylność

wyciągam język
by posmakować znów słodkiego

życia

ŻYCIA NIE ROZDAJĄ SZEWCY

czarne okno
jak noc za szybą
pojedyncze szczeknięcie psa
urwane w pół zdania
podobnie brzmi człowiek
który mówi
a nikt go nie słucha

myśli biją jak wszystkie zegary w mieście
wyłączyć ten hałas
nie sposób wyłączyć myśli

nie można ciągle siebie okłamywać
że cieszy dynia słońca na porannym horyzoncie

życie jest jak stosunek człowieka do butów
nie sposób udawać że pasują

jeśli uwierają boleśnie
należy z nich wyjść

ostatecznie


TYLKO PAJĘCZE STRUNY WYDAJĄ DŹWIĘK


tak cicho
że słychać rozmowę much
ostrzegających się
przed radarem pająka

zapominam żywego słowa
martwe mają papierowe oczy
gwarzą językiem zrozumiałym
dla każdego znawcy alfabetu

nie ma słów skierowanych
wyłącznie do mnie
próbuję powiedzieć witaj

wśród czterech ścian
odklejam język od przeciwległej


WYPRAWA DO ŹRÓDŁA


na kilka godzin dziennie przydzielono mi anioła
stróża który poda dłoń w geście powitania czy
popchnie wózek kiedy krawężnik
za wysoki stopień obniży
choć nie podkłada się pod rzeczy
skomplikowane zostawia mnie

opieram się nadgorliwości jego i ścian
które nie rozstępują się cellulitem
pod naporem wiotkiego ciała

podłoga boli uderzając w plecy na drodze
ku łazienkowemu wodotryskowi
co rano ten sam dylemat w wyborze
złowić trochę wilgoci w kuchennym kranie
czy uskutecznić pieszą ekspedycję do łazienki
na zwaciałych nogach

on wie że nie ma sposobu by złamać mój upór
udaje wówczas że drzemie
a ja że jestem samodzielny

wracam do źródeł
obmyję nogi w rzece
czasu

Życzę Wam, Kochani, aby te święta wielkanocne wniosły do Waszych serc wiosenną radość i świeżość, pogodę ducha, spokój, ciepło i nadzieję.
Odpowiedź z Cytowaniem
  #455  
Nieprzeczytane 13-04-2018, 21:32
Nuria's Avatar
Nuria Nuria jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2009
Posty: 288
Domyślnie

REZYGNACJA


nie mogę stracić tego czego
nigdy nie miałam
chciałam życia jak z powieści Hemingwaya
a mam corridę w TV

chciałam uciec do Hiszpanii
poślubić matadora
mam m2 i kapciowego
przesiąkniętego politycznymi tyradami

jest pomysł na ucieczkę
na czas ciszy połonin
drewnianej chaty
i źródlanej wody

nad ranem wpatrzona w spiczaste
cienie rzucane na sufit sypialni
godzę się z tym że zostanę gdzie jestem
choć nie mam tu niczego
czego chciałam

NIE MOŻNA BYĆ RAZEM KIEDY KOCHA SIĘ NA ZAWSZE


spotkaliśmy się aby ominąć
oddalenie spinały listy ode mnie gorące od ciebie
coraz bardziej zimne jak kamień który rośnie
w gardle hoduję ich mnóstwo może
przydadzą się na grób dla dwojga zamówiłam
wiosną rozwieje mnie wiatr jak kłaczki dmuchawca

dobrzy mężczyźni to tacy
dla których warto się poświęcić


niech tak o tobie myślą


AŻ ZABOLI


wmawiam sobie jak mantrę
nie jesteś zły jesteś po prostu smutny

ubrana w szeroki uśmiech
i niewiele więcej
chronię się pod twoimi skrzydłami

całujesz w czubek głowy
jakbyś składał pieczątkę
z napisem moja ci ona

i tak do następnej karczemnej
ozdobionej kryształkami szkła i fajansu
sklejasz z nich sukienkę dla mnie

a ja
już się nie uśmiecham


KROPKA JAK ŻYCIE


kiedyś będę
starym strychem zaszeleszczę wierszami
rozdrapując ciszę w której

ktoś nieopatrznie postawił kropkę
Odpowiedź z Cytowaniem
  #456  
Nieprzeczytane 27-06-2018, 21:39
Nuria's Avatar
Nuria Nuria jest offline
Zagląda prawie codziennie
 
Zarejestrowany: Feb 2009
Posty: 288
Domyślnie

JEDNORĘKA ALE NIE BANDYTKA


nie kradła
obejmowała świat rękami
dotykiem poznawała nowe
a jednak odcięto

przyczajona jak lis w norze
z kilkoma drogami ucieczki

brak fantazjowania o żarłocznym rekinie
czy plemieniu ludożerców usuwał w cień

świat oferował atrakcje
z których nie korzystała
nie można bić braw jedną ręką

jednoręcy marzną bardziej niż inni
nie mogą objąć się ramionami


NISKOBUDŻETOWCE

życie zapisuję ubogimi dekoracjami ale
mięsistym tokiem zdarzeń

zdążyłam być Anną Kareniną
której tuż przed finałem rozebrano torowisko
lokomotywa sapnęła w ostatnim orgazmie
a dworzec oddano za friko gminie

nawet pożegnalny pocałunek grałam
w scenerii zarośniętego po pas peronu
którego już nikt nie wydeptuje miłością

z Isadorą nie było lepiej
zmieniła się moda nikt nie nosi
powiewnych szat które zechciałyby
wkręcić się w drewniane szprychy
auta zasłaniają twarze kół kołpakami
a szyje otulają golfy bez skrzyni biegów

więc żyję
nie włożę przecież głowy pod trzaskające drzwiczki
i jak tu żyć w mało romantycznym świecie
panie producencie kolejnych

jak żyć




TYLKO PAJĘCZE STRUNY WYDAJĄ DŹWIĘK


tak cicho
że słychać rozmowę much
ostrzegających się
przed radarem pająka

zapominam żywego słowa
martwe mają papierowe oczy
gwarzą językiem zrozumiałym
dla każdego znawcy alfabetu

nie ma słów skierowanych
wyłącznie do mnie
próbuję powiedzieć witaj

wśród czterech ścian
odklejam język od przeciwległej



UMIERANIE ZA ŻYCIA


oczy jak dziurawy parasol sieją
wilgoć staję się niełatwopalna
w objęciach własnych ramion nie braknie
pociechy albo i stu pociech jeśli spojrzeć z boku

okrojona czasem staję się
malutkim okapem nad parującym
garnkiem z parafiną ostrzegającym
bym nie igrała

zostaje osmalony czas
którego nie da się zmyć
żadnym do rondla
Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

 



Podobne wątki
Wątek Autor wątku Senior Cafe Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
moje hobby mumia60 Hobby, pasje 73 28-06-2023 12:33
moje przemyslenia ...... arszenik Miłość, przyjaźń, związki, samotność 49 28-04-2018 12:52
Moje pps-y krise1 Hobby, pasje 501 11-05-2009 09:47
moje domowe zoo danuta Wszystkie zwierzęta duże i małe 504 14-08-2007 23:29
Moje miasto krise1 Różności - wątki archiwalne 112 07-05-2007 21:08

Narzędzia wątku Przeszukaj ten wątek
Przeszukaj ten wątek:

Zaawansowane wyszukiwanie

Zasady pisania postów
Nie Możesz: tworzenie nowych wątków
Nie Możesz: odpowiadanie na posty
Nie Możesz: wysłanie załączników
Nie Możesz: edytowanie swoich postów

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:35.

 
Powered by: vBulletin Version 3.5.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.